Przejdź do treści

Wszczepili jej cudze zarodki, czyli historia prawie jak z serialu „Majka”. „Miałam wrażenie, że gram w jakimś filmie” – mówi poszkodowana pacjentka

Kobieta przy mikroskopie, na twarzy ma maseczkę ochronną
W klinice in vitro zapłodniono pacjentkę zarodkami innej kobiety/ fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Usłyszałam, że trzeba 'wypłukać zarodki’. Nie jestem pewna, co ze mną robiono” – przyznaje Anna, która padła ofiarą błędu w łódzkiej klinice Salve podczas procedury in vitro. Kobiecie wszczepiono zarodki innej pacjentki, a po wykryciu błędu zrobiono płukanie macicy. Czynnikiem, który mógł przyczynić się do zaistnienia tragicznej pomyłki, była migrena embriolożki odpowiedzialnej za przeprowadzenie zabiegu.

„Nie jestem pewna, co ze mną robiono”

W łódzkiej klinice Salve doszło do poważnej pomyłki, która wstrząsnęła opinią publiczną. W marcu 2022 r. pani Anna po kilku poronieniach zdecydowała się na zapłodnienie in vitro. Podczas zabiegu w wyniku błędu wszczepiono jej zarodki pochodzące od obcej kobiety. Ta dramatyczna sytuacja przypomina fabułę popularnego serialu „Majka”, w którym główna bohaterka również padła ofiarą nieprawidłowości w klinice i urodziła nieswoje dziecko.

Pomyłka łódzkiej placówki została odkryta przypadkowo, a następstwa tego incydentu były dramatyczne dla pacjentki. O błędzie Anna dowiedziała się dopiero wtedy, kiedy podsunięto jej do podpisu dokumenty innej kobiety. Po odkryciu podjęto decyzję o przeprowadzeniu płukania macicy pacjentki w celu usunięcia nieswoich zarodków. Procedura ta była konieczna, by zapobiec dalszym komplikacjom i zapewnić kobiecie możliwość ponownego podjęcia próby zapłodnienia in vitro. Dla Anny był to jednak traumatyczny i bolesny zabieg, który wymagał nie tylko fizycznego, lecz również psychologicznego wsparcia.

„Dostałam dożylnie jakiś środek, który spowodował u mnie euforię i wyłączył logiczne myślenie. Następnego dnia był smutek, płacz, zawiedzione nadzieje. I tak jest do dziś” – mówiła w rozmowie z „Expressem Ilustrowanym”.

I dodała, że do dziś czuje „ogromny żal” do kliniki. Przez cały czas zmaga się również z problemami uroginekologicznymi i straciła zaufanie do służby zdrowia.

Miałam wrażenie, że gram w jakimś filmie. Usłyszałam, że trzeba 'wypłukać zarodki’. Nie jestem pewna, co ze mną robiono” – wspominała.

Na zdjęciu noworodek, na planie głównym widać stopy- Helo Zdrowie

Błąd ludzki

Jak poinformowała TVP Łódź, czynnikiem, który mógł przyczynić się do zaistnienia tragicznej pomyłki, była migrena embriolożki odpowiedzialnej za przeprowadzenie zabiegu. W dniu, w którym doszło do błędu, ekspertka cierpiała na silny ból głowy, co mogło wpłynąć na jej zdolność do koncentracji i dokładności podczas pracy.

Anna wraz z partnerem pozwała łódzką klinikę za pomyłkę. Placówka przyznała się do winy i zapewniła, że podjęto działania mające na celu wyjaśnienie okoliczności incydentu oraz zapobieżenie podobnym błędom w przyszłości. Wdrożono także dodatkowe procedury kontroli zgodności zarodków oraz ponownie przeszkolono personel.

Pomyłki przy transferze zdarzają się rzadko, ale błędu ludzkiego całkowicie wykluczyć się nie da” – tłumaczyła w oświadczeniu adwokatka kliniki.

W ramach zadośćuczynienia zaproponowano także poszkodowanej pacjentce odszkodowanie w wysokości 15 tysięcy złotych. Kobieta odrzuciła propozycję i zażądała 400 tysięcy złotych dla niej i 75 tysięcy złotych dla jej męża. Ostatecznie zawarto ugodę, a postępowanie umorzono. Nie podano jednak do wiadomości publicznej szczegółowych warunków umowy.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: