Przejdź do treści

Stella McCartney: wierzę, że robienie małych zmian jest znacznie ważniejsze niż nierobienie absolutnie niczego

Stella McCartney. Zdj: Stefania D'Alessandro/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pierwszym recenzentem wszystkich nowych projektów jest ona sama – matka czwórki dzieci, zabiegana bizneswoman, świadoma obywatelka świata. – Staram się tworzyć ubrania, które będą wyglądały dobrze przez wiele lat. Nawet jeżeli ciało kobiety, która je nosi, będzie się zmieniać. To moja definicja luksusu – mówi projektantka Stella McCartney.  

Jest córką Lindy i Paula McCartneya. Eks-Beatles i światowej sławy fotografka to aż za dobre otoczenie do nieskrępowanego rozwoju. Stella bardzo konsekwentnie szła jednak swoją drogą, a na początku kariery zdecydowała się pracować pod innym nazwiskiem, by uniknąć komentarzy, że jest jej łatwiej. Nie ukrywa jednak, że rodzice jej pomagali, a inspiracją do własnych projektów były stroje mamy i kostiumy sceniczne ojca, które bardzo szybko były dla niej za małe.  Bardzo dużo mówi także o zasadach, jakie wpoili jej rodzice i o ich dyskretnej opiece, która pozwalała iść zawsze swoją drogą, bez niewygodnych kompromisów. „Byłam wychowywana inaczej od rówieśników, szczególnie jako jedno z dzieci Beatlesów. Jest jakiś element kodu, który z tego wynika” – wspomina dzieciństwo.

Stella urodziła się 13 września 1971 roku w Londynie, ale rodzice zadbali, by dzieci wychowywały się w świecie bez czerwonych dywanów. Stella i jej rodzeństwo mieszkali  na farmie w Sussex, chodzili do miejscowej szkoły i spędzali czas podobnie jak ich rówieśnicy z sąsiedztwa. „Wszyscy w mojej rodzinie byli wegetarianami. Zostałam wychowana w olbrzymim szacunku dla zwierząt i przyrody. Gdy zostałam projektantką, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym używać futra lub skóry” – mówi w jednym z wywiadów.

Miała 13 lat, kiedy zaprojektowała i uszyła swój pierwszy strój. Była to różowa kurtka – bomberka. Dwa lata później wymogła na rodzicach zgodę na staż w Paryżu, gdzie jej pierwszym zajęciem w pracowniach Saint Laurenta i Christiana Lacroix  było naszywanie koralików na gorsety. Potem były studia w prestiżowej Central Saint Martins na Soho i – załatwiona przez ojca – praktyka u krawca Edwarda Sextona na Saville Road, który szył stroje Beatlesom.  Rola Paula była w tej kwestii kluczowa, bo wcześniej w pracowni tej nigdy nie pracowała kobieta. Trzyletni staż nauczył ją szacunku dla sztuki, jaką jest projektowanie i szycie ubrań, a także pogłębił świadomość ekologiczną. To tam nauczyła się  też takiego obchodzenia się z garniturami, by nie trzeba było ich prać nigdy, albo prawie nigdy.

Stephanie Frappart: cieszę się, że uchyliłam kobietom drogę na boisko

Doświadczenie z męskim krawiectwem wpłynęło na styl projektowania Stelli McCartney. Już w czasie studiów ubierała swoje modelki w garnitury, marynarki i męskie nakrycia głowy. Do tej pory znakiem szczególnym jej kolekcji są obszerne marynarki a wszystko jest szyte bez skóry, futra i piór. W projektowaniu nie inspiruje jej moda czy popkultura, ale ulica. Próbuje zrozumieć kobiety i zaproponować im ubrania  i dodatki, które dobrze grają z ich wnętrzem. „Zupełnie szczerze przyznaję, że przemysł modowy nie sprawił, że mam obsesję na punkcie mojego wyglądu, chociaż przejmuję się wagą. Mam nadzieję, że moje ubrania odzwierciedlają ten sentyment. Chcę, żeby noszące je kobiety czuły się w nich dobrze” – wyjaśnia w wywiadach.

Stella McCartney. Zdj:Samir Hussein/Getty Images for The Business of Fashion

W obronie pryncypiów stanęła już w pierwszych latach kariery, kiedy znacząco odmieniła stylistykę marki Chloé. Zadanie miała wyjątkowo trudne, bo została dyrektorem kreatywnym po  Karlu Lagerfeldzie, który sceptycznie komentował  jej wybór. Podobnie było, kiedy jej własną markę postanowił wesprzeć koncern Gucci. Zgodziła się, ale pod warunkiem, że jej ubrania i dodatki nie będą szyte z naturalnej skóry. Projekty z metką „Stella McCartney” doceniły tysiące kobiet na cały świecie. „Byłam wychowywana z myślą, że jesteśmy na Ziemi razem. Potrzeba brania odpowiedzialności za to, co odbieramy Ziemi, to nie jest coś, co wymagało ode mnie udziału w lekcjach czy wykładach. To sposób myślenia, który naturalnie mi towarzyszył” – tłumaczyła swoje projekty.

Dzięki swojej matce, która była zagorzałą propagatorką wegetarianizmu, Stella włącza się w akcje promujące taki styl odżywiania, razem z ojcem prowadzi kampanię na rzecz bezmięsnych poniedziałków. Walka o prawa zwierząt to hołd oddany zmarłej na raka piersi Lindzie. Stella jest prekursorką w projektowaniu dodatków z tworzyw i materiałów imitujących skórę. „Oczywiście uważam, że używanie skór krokodyla do zrobienia torebki jest okrutne. Ale też nie jest innowacyjne”mówi w jednym z wywiadów i wprowadza to w życie. Od lat współpracuje z wyselekcjonowanymi producentami wełny, szuka nowych materiałów i barwników wyprodukowanych w odpowiedzialny sposób, używa biodegradowalnych opakowań, nawet elektryczność w jej brytyjskich butikach pochodzi z wiatru.

W 2009 roku została uhonorowana nagrodą za działalność na rzecz środowiska przez niezależny nowojorski instytut Natural Resources Defence Council. „Często słyszałam komentarze, że nic nie sprzedam, bo nie pracuję z luksusowym materiałem, jakim jest skóra. Dla mnie jest kompletnie odwrotnie – skóra jest wszędzie, jest tania i produkowana masowo. Prawie 50 mln zwierząt rocznie jest zabijane tylko dla mody. To nie ma dla mnie elementu luksusu” – komentowała to wyróżnienie. W swoich projektach wyeliminowała także PCV, wykorzystuje kaszmir z recyklingu i specjalnie produkowaną przędzę. Jej ambicją jest, aby klientki kupowały jej torebki czy buty nie zdając sobie sprawy z tego, że nie są wykonane z prawdziwej skóry.

Każda jej kolejna kolekcja idzie krok dalej w stronę odpowiedzialnej produkcji. Kiedy w październiku 2019 roku prezentowała w Paryżu swoje propozycje na wiosnę-lato 2020  każdy z zaproszonych gości otrzymał kartkę z informacjami z jakich surowców wykonane są prezentowane ubrania. To przede wszystkim bawełna z upraw ekologicznych, wiskoza z odpowiedzialnie prowadzonych upraw leśnych i wełna od zaufanych dostawców respektujących prawa zwierząt. Nielicznym zaprezentowała także kolekcję sztucznych futer wykonanych z włókna Koba – mieszaniny przetworzonej ekologicznie kukurydzy i poliestru.  To mercedes wśród sztucznych futer, bo zostawia mniejszy ślad węglowy. „Wierzę, że robienie małych zmian jest znacznie ważniejsze niż nierobienie absolutnie niczego” – napisała do uczestników swojego pokazu.

Wydarzenie w paryskim Palais Garnier było jednocześnie startem zainicjowanej przez Stellę kampanii Today for Tomorrow, która ma na celu stworzenie społeczności wolontariuszy i aktywistów na rzecz zrównoważonego rozwoju i odpowiedzialnej produkcji.  Projektantka chce wspierać finansowo  najciekawsze inicjatywy w tej dziedzinie.

Sanna Marin

Wśród wielu inicjatyw charytatywnych Stella McCartney angażuje się także w pomoc chorym na raka. Kilka lat temu zaprojektowała chusty dla pacjentów na oddziale chemioterapii w szpitalu King’s College w Londynie. „Gdy przeżywa się tak ciężkie chwile jak choroba nowotworowa, pewność siebie zanika. To jest nie do zaakceptowania. Projektując chusty myślałam o tym, żeby osoby chore poczuły się w nich  nieco lepiej” – mówiła w wywiadach, mając na myśli zmarłą w wieku 56 lat matkę. Dwa lata później, w ramach podobnej akcji, zaprojektowała specjalną linię bielizny dla kobiet po mastektomii.

Choć jej marzeniem było mieszkanie z dziećmi na wsi, nie udało się tego zrobić. „Wizja mieszkania na wsi jest na tym etapie niemożliwa do wykonania. Mam firmę w Londynie. Cały czas żałuję, że nie udało mi się tego osiągnąć”  – tłumaczy. Chociaż jej rodzina związana jest z Londynem a dzieci uczą się w prywatnych szkołach, to weekendy spędzają w starym domu w hrabstwie Gloucestershire, gdzie zajmują się uprawianiem ekologicznych warzyw.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: