Przejdź do treści

„Niektórzy ludzie oczekują ode mnie opowieści o czarach, proszą o wróżbę. Myślą, że trzeba na mnie uważać” – o romskich korzeniach i życiu w Polsce mówi Patrycja Mroczek

Patrycja Mroczek / archiwum prywatne
Patrycja Mroczek / archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Bardzo często spotykam się z tym, że ktoś patrzy na mnie przez pryzmat obrazu stereotypowej cyganki. Kobiety w kolorowej sukience, która wróży, tańczy, kradnie, nie umie czytać ani pisać – opowiada Patrycja Mroczek, pedagożka, aktywistka, która wspiera tworzenie dzieł literackich, publikacji filmowych, ale także pielęgnację wartości i symboli związanych z tożsamością Romów.

 

Klaudia Kierzkowska: Romka i Cyganka to tożsame pojęcia?

Patrycja Mroczek: Pojęcie Romka jest konstrukcją stworzoną ze słowa Rom, które określa osobę pochodzącą ze społeczności Romskiej. Wywodzi się z języka romskiego. Słowo Cyganka jest określeniem, które nadano Romom z zewnątrz. Słowo to nie funkcjonuje w języku romskim, a dodatkowo ma kilka innych negatywnych znaczeń w języku potocznym.

Pochodzenie ma dla pani znaczenie?

Urodziłam i wychowałam się w Polsce, na terenie województwa lubuskiego, z którym czuję wyjątkową więź. Moim rodzinnym miastem jest Gorzów Wielkopolski, który wciąż zachwyca mnie pięknymi krajobrazami. Kiedy odwiedzam rodzinne strony, powracają do mnie przepiękne wspomnienia, niezapomniane momenty z dzieciństwa. Wiele się tam nauczyłam, mnóstwo dowiedziałam. Cieszę się, że mam takie swoje miejsce na ziemi. Gorzów Wielkopolski to też niemalże 80 lat historii mojej rodziny. W tym kontekście pochodzenie jest to dla mnie niezwykle ważne.

Jakie są pani korzenie?

Moja babcia od strony mamy urodziła się w Włodzimierzu Wołyńskim. W tamtych czasach były to jeszcze polskie tereny. Brylewicze mieszkali w dużym domu z dziesięciorgiem dzieci. Z opowiadań babci pamiętam, że prowadzili gospodarstwo, mieli konie. Ciekawostką jest to, że przodkowie moich rodziców poznali się tuż przed II wojną, kiedy rodzina mojego dziadka od strony taty, Wajsowie przyjechali do Brylewiczy, by znaleźć schronienie. Podczas wojny nie mieli wyboru, zaczęła się walka o życie. Pochodzę z bardzo dużej rodziny z tradycjami Romów Wołyńskich. Po wojnie ci, którzy przetrwali, połączyli się z innymi, a ich potomkowie nazywani są Polska Roma. Darzymy się ogromnym szacunkiem i zaufaniem. Dbamy o siebie nawzajem. Dbamy o to, żeby „Nowe pokolenie” znało swoje drzewo genologiczne.

Polska to jest mój kraj. Jednoczę się z nim, dbam o niego tak, jak potrafię, choć muszę przyznać, że nie zawsze jest idealnie. Świadomość i wiedza ludzi bywa przerażająca. Ciężko pracuję i bardzo cieszę się z możliwości tworzenia projektów edukacyjnych.

Z jakimi trudnościami czy nieprzyjemnymi sytuacjami przyszło się pani zmierzyć w naszym kraju?

Niestety życie Roma, Romki nie zawsze jest miłe i przyjemne, choć nie wiem zupełnie dlaczego. Zdarzają się nieprzyjemne momenty. Bardzo często spotykam się z tym, że ktoś patrzy na mnie przez pryzmat obrazu stereotypowej cyganki. Kobiety w kolorowej sukience, która wróży, tańczy, kradnie, nie umie czytać ani pisać. Naprawdę jestem zmęczona udowadnianiem, jaka jestem, a jaka nie jestem. Co mogę, a czego nie. Co czuję, co sprawia mi radość, a co przykrość. Nie chcę ciągle tłumaczyć, co jest romskie, a co nie jest. Głównie dlatego zdecydowałam się na pracę w projektach uświadamiających społeczeństwo.

Razem z siostrą współpracujemy z kilkoma instytucjami działającymi w Polsce na rzecz praw człowieka. W czerwcu i lipcu, we współpracy z Fundacją w Stronę Dialogu prowadziłyśmy szkolenia antydyskryminacyjne dla pracowników ośrodków pobytu tymczasowego dla uchodźców. Od wielu miesięcy prowadzimy zajęcia m.in. z j. polskiego dla uchodźców z Ukrainy w jednym z ośrodków w Nadarzynie. W zeszłym roku odwiedziłyśmy malutką miejscowość obok Nowego Sącza, gdzie mieszkają tylko Romowie. Poznałyśmy grupę cudownych, młodych i ambitnych ludzi, z którymi miałyśmy możliwość spędzenia czasu przy pracy nad projektem medialnym, który pojawi się może już w tym roku.

Jaka jest reakcja ludzi, którzy dowiadują się, że pochodzi pani z romskiej rodziny?

Reakcje bywają bardzo różne – czasem pozytywne, czasem negatywne. Z mojej perspektywy pochodzenie mojej rodziny nie świadczy o mnie jako o człowieku. Jestem, kim jestem, co też staram się przekazać nowo poznanym osobom.

Wiele osób niestety dyskryminuje Romów. Skąd ta niechęć, chęć wywyższania się i odrzucenia?

Trudno mi wypowiadać się w imieniu ludzi, którzy czują niechęć do Romów. Nie rozumiem, jak można traktować innego człowieka jak gorszego. Dlaczego, jakim prawem? Z moich doświadczeń wynika, że każdy z nas ma jakieś poglądy. Mniejsze grupy, zwłaszcza takie, które znacznie różnią się od większości, zawsze będą zwracać na siebie uwagę. W codziennym pędzie często nie mamy czasu ocenić naszego zachowania względem innych. Obcych, z którymi myślimy, że mamy mało wspólnego, tych, którzy nie są częścią naszego świata, możemy oceniać przez pryzmat stereotypów. Dlaczego? Bo może tak jest łatwiej? Może nie jesteśmy gotowi inaczej? Może nie umiemy?

Polacy nauczyli się obcować z Romami? Stosunek Polaków do Romów zmienia się na lepsze?

Jestem Polką. Przez większość mojego życia było to dla mnie oczywiste. Kiedy w 2016 roku zdecydowałam się sama odpowiedzieć na pytania, na które w dzieciństwie nie dostawałam odpowiedzi, zrozumiałam, że to nie jest oczywiste dla wszystkich. Kim są Romowie? Dlaczego babcia musiała uciekać z domu w wieku 6 lat? Kim jest król cygański? Dlaczego ktoś mnie ocenia poprzez pryzmat kogoś innego? Romowie są gorsi od nie Romów?

Często słyszę, że świetnie mówię po polsku, oczywiście jak na Cygankę. Niekiedy „komplementują mnie”, że jestem super w porównaniu do innych Romów. Mam jednak przeczucie, że jestem super, dopóki stoję obok, a kiedy się odsunę, jestem obgadywana i wyśmiewana

Ostatnie lata były bardzo trudne. Najpierw pandemia, potem wojna – dużą cenę przyszło nam zapłacić za te zmiany. Polacy w trudnych chwilach potrafią pokazać swoją wyjątkowość i tym razem też nie zawiedliśmy. Potrafimy razem pomagać, wspierać i działać. Niekiedy brakuje nam czasu, żeby zwrócić uwagę na szczegóły. Myślę, że musimy nad tym popracować, potrzebujemy czasu, by coś więcej zrozumieć.

Jakie zasady panują w romskiej rodzinie? Co jest dla was najważniejsze?

Aż bym chciała odpowiedzieć, że takie same jak w nieromskiej rodzinie. Przyjęło się mówić, że żyją w Polsce cztery grupy Romów. Ja naliczyłam sześć. Różnią się między sobą dialektem, wyglądem, poglądami, zwyczajami, tradycjami. Sześć różnych grup zamieszkujących nasz kraj od sześciu wieków. Odpowiadam szczerze, nie wiem.

A rola kobiety?

Rola kobiety w społeczności romskiej jest bardzo różna, w zależności od umiejętności i chęci. W moim domu najważniejsza i najmądrzejsza była moja babcia. To dzięki niej zaczęłam i jeszcze nie skończyłam się uczyć. To ona dla wszystkich była wzorem do naśladowania. W mojej rodzinie kobiety są traktowane z dużym szacunkiem, ale mężczyźni też. Zazwyczaj kobieta opiekuje się domem, ale nie jest to warunek konieczny. Wszystko uzależnione jest od tego, w czym czuje się i co wychodzi jej najlepiej. Bardzo ważna jest dla nas edukacja. Dzieci w mojej rodzinie są od najmłodszych lat uczone w wielu różnych tematach, dziedzinach. Osobiście bardzo dbam o edukację systemową.

Z jakimi stereotypami przychodzi się pani zmierzyć?

Niestety, z wieloma. Często zdarzają się sytuacje, że ktoś z zaciekawieniem i uśmiechem pyta mnie o pochodzenie. A kiedy odpowiadam, że pochodzę z Polski, jestem Romką, entuzjazm stygnie. Słyszę: „Tak? Nie wyglądasz” albo „Ale w połowie, prawda?”. „Uwielbiam” tekst: „To nic, wszyscy jesteśmy ludźmi”. Wielokrotnie na twarzy osoby, która zadała pytanie o pochodzenie, pojawiło się zakłopotanie, zmieszanie. Niektórzy ludzie oczekują ode mnie opowieści o czarach, proszą o wróżbę. Myślą, że trzeba na mnie uważać, bo ja tylko udaję, że jestem miła i uczciwa, a tak naprawdę potrafię hipnotyzować wzrokiem.

Często słyszę, że świetnie mówię po polsku, oczywiście jak na Cygankę. Niekiedy „komplementują mnie”, że jestem super w porównaniu do innych Romów. Mam jednak przeczucie, że jestem super, dopóki stoję obok, a kiedy się odsunę, jestem obgadywana i wyśmiewana. W sklepie często mam „osobistą ochronę”, a kiedy coś zniknie, bywam stale pierwszą podejrzaną. Niektórzy uważają, że jako Cyganka, taniec i śpiew powinnam mieć we krwi i chętnie powinnam się tym dzielić z innymi. Staram się nie przejmować przykrymi docinkami, jednak nie ukrywam, czasami boli. Wiem, nie wszyscy mają dużą wiedzę i zdaje sobie sprawę z tego, że w życiu bywa różnie. Sama łapię się czasem na myśleniu schematem z poprzedniej epoki. Nieustannie pracuję nad sobą i biorę udział w wielu projektach edukacyjnych.

Przyjęło się, że Romowie prowadzą koczowniczy tryb życia. Tak też jest i obecnie?

Romowie na świecie to kilkadziesiąt grup różnych ludzi. Mają różne zwyczaje. Oczywiście niektóre grupy nadal prowadzą koczowniczy tryb życia. W Polsce ostatnie tabory zostały zatrzymane w latach 70.

Polska to jest mój kraj. Jednoczę się z nim, „dbam o niego tak, jak potrafię”, choć muszę przyznać, że nie zawsze jest idealnie. Świadomość i wiedza ludzi bywa przerażająca. Ciężko pracuję i bardzo cieszę się z możliwość tworzenia projektów edukacyjnych

Co panią, jako Romkę najbardziej boli?

Krzywda drugiej istoty, wykorzystanie i manipulacja słabszych. Do zmiany zdania często potrzebuję co najmniej kilku mocnych argumentów. Często zadaję sobie pytania i szukam kilku różnych odpowiedzi. Kilka lat temu zaczęłam się zastanawiać nad tym, kto jest odpowiedzialny za dzieci. Minęło sporo lat, ale tu odpowiedź się nie zmienia. Do czasu, kiedy nie mamy dowodu osobistego, za wszystko, co spotyka dziecko, jest odpowiedzialny dorosły. Zdałam sobie z tego sprawę, kiedy miałam 24 lata, nie miałam wtedy własnych dzieci. Dziś również własnych nie mam, ale czuję ogromną odpowiedzialność za bycie dorosłym człowiekiem.

Ogromnym problemem jest również wykorzystywanie, a czasem i tworzenie kultury romskiej przez nie Romów. Przyjęło się w Polsce czerpać z artystycznego, romantycznego obrazu Romów z XIX wieku. Poszczególne zwyczaje niektórych rodzin romskich, często niezrozumiane i zniekształcone, zostały rozpowszechnione jako zwyczaje wszystkich Romów. Na co dzień miałam możliwość spotykania się z dziećmi romskimi, które nie miały tyle szczęścia co ja. Przedstawiony im obraz cygana był i jest nieprawdziwy i krzywdzący. Historia i tradycje są bardzo ważne, trzeba je pielęgnować. Powiedziałabym, że trzeba też tworzyć nowe i pozbyć się tych nieaktualnych. Musimy zadbać o prawa człowieka i o to, żeby wszyscy mieli możliwość życia w XXI wieku.

 

Patrycja Mroczek – harfistka, pedagożka, aktywistka. Od 2016 roku aktywnie wspiera tworzenie dzieł literackich, publikacji filmowych, ale także promowanie wartości i symboli związanych z tożsamością Romów. Autorka artykułów i publikacji związanych ze społecznością romską. Wykładowczyni i trenerka, studentka pedagogiki, specjalizująca się w wiedzy o problemach mniejszości narodowych i etnicznych, w szczególności historii, kulturze romskiej, komunikacji międzykulturowej, antydyskryminacji, Self-Adwokaturze i innych. Współpracuje z wieloma organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz praw człowieka.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: