Przejdź do treści
Artykuł sponsorowany

„Na nic nigdy nie jest za późno” – mówi przedsiębiorczyni i trenerka edukacji finansowej Magdalena Kołucka o prowadzeniu biznesu w dojrzałym wieku

Magdalena Kołucka / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Własny biznes po pięćdziesiątce nie tylko jest realny, ale według badań ma większe szanse na sukces. Niestety środowisko, w którym żyjemy, jak i nasza psychika pełne są ograniczeń. – Żyjemy w świecie, w którym nieustannie porównujemy się do innych. A porównywać się możemy tylko do siebie! Porównuj to, kim jesteś i co robisz do siebie sprzed roku, z wcześniejszych lat. Ważne jest, co ty chcesz osiągnąć. To my jesteśmy odpowiedzialni za siebie, nikt inny – podkreśla Magdalena Kołucka, trenerka edukacji finansowej i przedsiębiorczyni.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Pracuje pani z kobietami w dojrzałym wieku?

Magdalena Kołucka: Tak, na swoim kursie o budowaniu biznesu on-line Business Starter Academy miałam dojrzałe kobiety, które chciały coś zrobić ze swoim życiem, choć rodzina mówiła im: „Co ty wyprawiasz, ile ty masz lat? Lepiej zajmij się wnukami”.

Żartuje pani? Żadnego wsparcia? Przecież to jest szokujące.

Dla mnie to też było szokujące. Te kobiety opowiadały o tym ze łzami w oczach. Nikt ich nie wspierał, nawet najbliższa rodzina, której poświęciły życie. Słyszały, że po pięćdziesiątce trzeba zostać babcią i siedzieć w domu, a nie skupiać się na rozwoju.

A one chciały działać.

Oj tak, miały pomysł na siebie, na biznes. Uczestnictwo w moim kursie pozwoliło im się przełamać. Kurs trwał trzy miesiące i na szczęście uczestniczki wytrwały do samego końca, nie poddały się. Przychodziły regularnie na zajęcia, były zmotywowane do pracy. Widziałam progres w ich podejściu, nastawieniu. Jedna kobieta wyznaczyła synowi granice po tym, jak powiedział do niej, że „jeśli ona tych bzdur nie skończy, to on zabroni jej spotykać się z wnukiem”. Postawiła mu się. Powiedziała, że nie będzie jej szantażował psychicznie. Że jest wolną kobietą. Zobaczyła zdumienie w oczach syna, który po takiej reakcji spuścił z tonu.

Nie poddała się.

Nie, poszła w swoją stronę.

Menopauza. Kobiety, które zmieniły swoje życie po 50-tce

Pomówmy o plusach dojrzałego wieku.

Przede wszystkim doświadczenie! Kobiety mają tendencję do tego, żeby umniejszać swoim dokonaniom, nie doceniać się. A przecież po pięćdziesiątce to jest, po pierwsze, wolność od dzieci, które zazwyczaj są już dorosłe, więc czas można w końcu poświęcić na własny rozwój. Po drugie, kobiety w tym okresie cechuje dojrzałość emocjonalna, psychiczna. Dystans do siebie, do świata i ludzi, bo już się wiele zobaczyło i wiele się wie, człowiek jest w stanie mnóstwo rzeczy sobie wytłumaczyć. Po trzecie, większa samoakceptacja. Człowiek dojrzały, bardziej doświadczony potrafi to wszystko wykorzystać, tylko trzeba mu wskazać kierunek.

Czyli chyba możemy zaryzykować tezę, że menopauza nie musi oznaczać końca, a nowe otwarcie.

Ależ tak! Ja w ogóle chciałabym, żeby to bardzo mocno wybrzmiało. Tak po prostu jest i tak ten czas trzeba traktować. Musimy uczyć kobiety zupełnie innego myślenia, bo ten nowy początek daje olbrzymie szanse. Są przecież kobiety, które zrobiły wielomilionowe biznesy dopiero po pięćdziesiątce.

Jak pani słyszy, że w Japonii jest 81-letnia programistka, która odnosi sukcesy, to nie jest pani zdziwiona?

Ja jestem zachwycona! (śmiech) Takich osób pojawia się coraz więcej. Mamy dojrzałe Polki, które po siedemdziesiątce trenują, mają swoje profile na Instagramie. Te osoby inspirują i są dowodem na to, że naprawdę się da.

No tak, niestety wiele kobiet uważa, że skoro działają w jakiejś branży od dawna, to są na nią skazane.

A to nieprawda. Zwłaszcza pokolenie naszych rodziców czy dziadków żyje w przekonaniu, że pierwsza praca musi być na trzydzieści lat. Kilka la temu spotkałam małżeństwo, oboje byli blisko 80. roku życia. Cztery lata wcześniej, w wieku 76 lat, usiedli i powiedzieli sobie: „Mamy teraz wybór. Albo idziemy na emeryturę i zostajemy w domu, albo coś zmieniamy w swoim życiu”. I zapisali się do MLM-u (marketingu wielopoziomowego – przyp. red.). To wywróciło ich życie do góry nogami. Zaczęli jeździć po świecie i sprzedawać, uczyć się nowych kompetencji. Ta kobieta mówiła mi: „Przez 40 lat pracowałam w fabryce i myślałam, że tak musi wyglądać życie – że tylko ciężka praca, marne pieniądze, emerytura”. To była tak inspirująca rozmowa, że jej ślad jest we mnie do dzisiaj.

Od czego więc zacząć zmianę?

Trzeba zmienić mentalność. To nie jest łatwe, więc wiele osób żyje w „mentalności kieratu”: że jest jakaś tam praca, a po niej emerytura i że tego nie da się przełamać. Albo inaczej: „Ja się do tego nie nadaję, nie uda mi się”. To jest początek całego procesu.

Mamy dojrzałe Polki, które po siedemdziesiątce trenują, mają swoje profile na Instagramie. Te osoby inspirują i są dowodem na to, że naprawdę się da

To jest trudne, żeby całkowicie zmienić branżę i rzucić się na głęboką wodę w kompletnie innej dziedzinie?

Samo określenie „rzucić się na głęboką wodę” jest stwierdzeniem ograniczającym. Moim zdaniem trzeba przetransformować to, co do siebie mówimy. Zamiast „rzucić się na głęboką wodę” lepiej powiedzieć „podjąć wyzwanie”. Na początku mniejsze, ale które spowoduje, że uwierzymy w siebie. Udowodnimy sobie, że stać nas na więcej i możemy stawiać sobie coraz większe cele, rozwijać się. Cele, które nas ekscytują, które dają nam satysfakcję. Podejść do tego bardziej jak do przygody.

Wiek jest w głowie?

Oczywiście.

A co zrobić, kiedy my chcemy, ale rodzina nas ogranicza?

Przede wszystkim trzeba postawić granicę – jak kobieta, o której mówiłam na początku. Może być też tak, że rodzina mówi coś w dobrej wierze, chce nas przed czymś chronić. Można więc do tego podejść w sposób empatyczny, mówiąc: „Rozumiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale dla mnie dobrze w tym momencie znaczy, że chcę spróbować czegoś innego”. Spróbujmy pokazać swoją perspektywę.

Trzeba być asertywnym. Kobietom tego brakuje, często boją się reakcji innych, boją się powiedzieć, co czują, zastanawiają się, kto jak zareaguje. A jeszcze, gdy mieszkają w mniejszej miejscowości, dochodzi pytanie: „Co ludzie powiedzą?”.

Może winny jest kult młodości, wciąż bardzo silny? Słyszymy, że Mark Zuckerberg założył Facebooka w wieku 19 lat. Czytamy rankingi najmłodszych miliarderów świata. Czy to nas w jakimś stopniu nie zamyka, nie ogranicza?

Porównywać się możemy tylko do siebie! Porównuj to, kim jesteś i co robisz do siebie sprzed roku, z wcześniejszych lat. Ważne jest, co ty chcesz osiągnąć. To my jesteśmy odpowiedzialni za siebie, nikt inny.

W dzisiejszych czasach łatwiej zarobić pieniądze, niż kiedyś, dlatego tak wiele młodych osób osiąga sukces. Ale z tego też musimy nauczyć się cieszyć. Niech czyjeś sukcesy nas motywują, a nie powodują w nas poczucie winy i żal, że komuś się udało, a nam nie. Takie myślenie pcha nas do zazdrości i negatywnego myślenia.

Zamiast „rzucić się na głęboką wodę” lepiej powiedzieć „podjąć wyzwanie”. Na początku mniejsze, ale które spowoduje, że uwierzymy w siebie. Udowodnimy sobie, że stać nas na więcej i możemy stawiać sobie coraz większe cele, rozwijać się

Istnieje coś takiego, jak podział na branże dla młodszych i dla starszych? Np. social media – to dziedzina dla młodych czy niekoniecznie?

To bardziej kwestia otwartości i ciekawości niż wieku. Wszystko stworzone jest dla ludzi i każdy może spróbować. Zarówno osiemnastolatek, jak i osiemdziesięciolatek mogą skoczyć na bungee. Czasem przeszkodą są kwestie zdrowotne, ale jeśli ich nie ma – droga otwarta. Każdy musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla niego dobre.

Załóżmy, że ktoś przez całe życie pracował na etacie i w dojrzałym wieku traci pracę. Gdy pojawia się myśl: „A może to jest moment, żeby wystartować z własną firmą albo start-upem”, to jest dobra motywacja?

Sądzę, że w takich chwilach najpierw nie pojawia się myśl, żeby założyć firmę czy start-up, tylko pojawia się lęk, że tracę pracę i gdzie znajdę nową? Nikt mnie już nie będzie chciał. Słyszymy w swojej głowie: „Skoro mnie zwolnili, to widocznie jestem beznadziejna_y, nie nadaję się”. Człowiek zamyka się w sobie, może odczuwać lęk, czasem pojawiają się stany depresyjne. A będąc w takim stanie psychicznym, ciężko myśleć o rozkręcaniu swojego biznesu. Dlatego tak ważne jest wsparcie, środowisko, w jakim się obracamy i przede wszystkim nasze nastawienie.

Cóż, sama się na tym łapię – w tym roku skończę 37 lat – że czas ucieka, że trzeba się sprężać, że osiągnięć jest mało, ciągle za mało.

My, kobiety jesteśmy mistrzyniami w umniejszaniu swojej wartości. Większość rzeczy w naszym życiu dzieje się po to, żebyśmy wyszli z tej swojej „magicznej” strefy komfortu – nie po to, żeby było nam gorzej, ale żeby było nam lepiej! Tylko my często tego nie robimy właśnie ze względu na strach. Uważamy, że lepsze jest to, co znane i co wydaje się bezpieczne. A czas i tak ucieknie. Pytanie, które powinnyśmy sobie często zadawać, brzmi: „Czego ja tak naprawdę chcę? Do czego dążę?”. I podjąć działanie, bo nic samo się nie zrobi.

 

Magdalena Kołuckaprzedsiębiorczyni, trenerka edukacji finansowej i biznesu. Mentorka kobiet, które prowadzi na drodze budowania dochodowych biznesów on-line. Posiada ponad 20-letnie doświadczenie, współpracując z wieloma markami na rynku. Żona i mama dwóch wspaniałych synów, miłośniczka książek i rozwoju osobistego. Autorka biznesowego kursu Business Starter Academy oraz bloga LadyBosska.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: