Lekarze ostrzegają przed 3-godzinnymi treningami Taylor Swift. „To dobra zabawa, ale nie dla każdego”
Fani odtwarzają „maraton” Taylor Swift
Czegokolwiek dotknie, zamienia to w złoto. Ma na swoim koncie 12 nagród Grammy oraz sześć nominacji do przyszłorocznych nagród. Jej trasa koncertowa „The Eras Tour” prawdopodobnie zostanie jedną z najbardziej dochodowych w historii. Taylor Swift, bo o niej mowa, kilkanaście dni temu trafiła na okładkę magazynu „Time” jako Człowiek Roku 2023. Podczas wywiadu, którego udzieliła na tę okoliczność, opowiedziała o programie treningowym przed nową trasą koncertową.
„Każdego dnia biegałam na bieżni, śpiewając na głos całą setlistę” – powiedziała gwiazda. „Szybko w przypadku szybkich piosenek i trucht lub szybki spacer w przypadku wolnych piosenek” – dodała.
Cała setlista to 44 piosenki – ich wykonanie trwa ponad 3 godziny, porównywalnie tyle co przebiegnięcie maratonu. Cel? Wzmocnienie kondycji przed serią wymagających koncertów, podczas których artystka wykona wszystkie numery na żywo, tańcząc w różnych modelach szpilek Louboutin. Swift wyjaśniła, że trenuje pod okiem doświadczonych instruktorów, którzy poza bieganiem połączonym ze śpiewem opracowali plan obejmujący również podnoszenie ciężarów, trening siłowy i inne formy ćwiczeń kondycyjnych.
„Chciałam, aby wszystkie ruchy weszły mi w krew na tyle, by podczas koncertów móc swobodnie nawiązywać konwersacje z fanami bez obawy, że zapomnę kroków. Moim celem było osiągnięcie stanu przesadnego ćwiczenia, wręcz przećwiczenia” – wyznała. „Występuję nawet gdy jestem chora, mam jakieś obrażenia, czuję się zestresowana czy smutna” – dodała.
Swift jest jedną z najważniejszych idolek młodego pokolenia, nic więc dziwnego, że cokolwiek założy, pokaże, czymkolwiek się pochwali, staje się trendem. Nawet jeśli na szali znajdzie się morderczy maraton na bieżni. Tak było i tym razem. Jej wypowiedź sprawiła, że fani poczuli się zainspirowani do odtworzenia całego cyklu biegowego, przy jednoczesnym głośnym wykonywaniu wszystkich piosenek artystki. W mediach społecznościowych lawinowo zaczęły pojawiać się nagrania osób, które podjęły wyzwanie biegowe.
Swoich sił spróbował między innymi dziennikarz „The Washington Post”, Dan Rosenzweig-Ziff.
„Jako maratończyk ćwiczę regularnie, więc byłem przekonany, że podołam kilkugodzinnemu treningowi” – wyjaśnił. „Okazało się jednak, że już po pierwszej piosence poczułem gigantyczne zmęczenie. Po 20 minutach zdałem sobie sprawę, że nigdy, przenigdy nie ukończę tego treningu” – dodał.
„Trening może okazać się szkodliwy”
Bieganie połączone ze śpiewaniem, choć brzmi jak przyjemna forma pracy nad sobą, jest zdaniem ekspertów bardzo wymagającym treningiem. Lekarze zalecają ostrożność i stopniowe wydłużanie czasu takiego cyklu, ponieważ 3,5-godzinny bieg w rytm szybkich piosenek jest szaleństwem dla kogoś, kto do tej pory nie praktykował takiej formy aktywności fizycznej. Kiedy dodamy do tego śpiew, który powoduje, że musimy pobrać więcej tlenu, to nietrudno o zadyszkę. I kontuzje.
„Trzygodzinny bieg to tak naprawdę odpowiednik maratonu” – podkreśla Laura Richardson, fizjolog w Szkole Kinezjologii Uniwersytetu Michigan. „Jeśli serce i płuca zawodnika nie są przyzwyczajone do regularnego wysiłku, taki trening może okazać się wręcz szkodliwy i prowadzić do kontuzji” – ostrzega ekspertka.
Richardson na początek zaleca treningi 10-20-minutowe, które stopniowo można wydłużać. „To dobra zabawa, ale nie dla osób o słabym sercu” – podsumowuje.
Źródło: washingtonpost.com
Zobacz także
Taylor Swift: Silne kobiety nie muszą zachowywać się po męsku albo zaczepnie, żeby coś osiągnąć. Mogą być miłe
Aneta Zając: „Lubię siebie. To jest jedyny pewnik, niezależnie od tego, co świat ma do powiedzenia na mój temat”
Britney Spears: „Skoro byłam seksowna, musiałam być kretynką. Skoro byłam atrakcyjna, nie mogłam mieć przecież talentu”
Polecamy
Wiadomość, która może ucieszyć: weekendowi sportowcy mają takie same zdrowotne benefity, jak ci, którzy sumiennie ćwiczą w tygodniu
19-latka najmłodszą Polką, której udało się zdobyć ośmiotysięcznik! Zoja Skubis zapisała się właśnie na kartach historii
To nie Briana Coxa powinniśmy się bać, tylko własnych biurek. Chcemy więcej takich reklam!
Nigdy nie sądziła, że pozornie błahy upadek posadzi ją na wózku. Nie poddała się. Na igrzyskach w Paryżu poniesie polską flagę
się ten artykuł?