Lek. Aleksandra Śremska została drugą w historii kobietą na czele Bydgoskiej Izby Lekarskiej. „Liczą się kompetencje. Kobiety powinny w siebie wierzyć”
– W moim odczuciu często bywa tak, że kobiety czują się mniej pewne siebie lub poddają się utrwalonym w opinii społecznej stereotypom i rzadziej od mężczyzn decydują się na obejmowanie funkcji kierowniczych – przyznaje lek. Aleksandra Śremska, prezeska Bydgoskiej Izby Lekarskiej.
Ewa Podsiadły-Natorska: Została pani drugą w historii prezeską Bydgoskiej Izby Lekarskiej i najmłodszą prezeską w historii Okręgowych Izb Lekarskich. Można powiedzieć, że została pani wrzucona na głęboką wodę.
Lek. Aleksandra Śremska: Tak, to prawda, ale ja lubię nowe wyzwania, jest we mnie dużo pasji do działania, a pomimo młodego wieku mam już pewne doświadczenie. W zasadzie od samego początku – wraz z kolejnymi etapami rozwoju zawodowego – aktywnie angażowałam się w pracę na rzecz środowiska lekarskiego. Moja dotychczasowa działalność w wielu strukturach: związkach zawodowych, Komisji ds. Młodych Lekarzy Bydgoskiej Izby Lekarskiej, Oddziale Kujawsko-Pomorskim Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, Porozumieniu Rezydentów czy w Polkach w Medycynie – pozwoliła mi zdobyć dużo różnych umiejętności i doświadczenia na wielu płaszczyznach. Wszystkie moje aktywności, etapami, ale dosyć płynnie, poprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Poza pracą zawodową i społeczną równocześnie rozwijałam swoje pozazawodowe pasje oraz kompetencje; ukończyłam studia podyplomowe z prawa medycznego i zarządzania w ochronie zdrowia. To również w jakimś stopniu pomaga mi teraz w codziennej pracy.
A przydaje się w zarządzaniu Izbą?
Jak najbardziej. To praca wymagająca wiedzy, umiejętności i kompetencji z wielu różnych dziedzin. Jest to związane z szerokim zakresem działania Izb; Izba Lekarska stanowi jednostkę organizacyjną samorządu zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów. Reprezentuje osoby wykonujące zawody lekarza i lekarza dentysty, sprawując pieczę nad właściwym wykonywaniem tych zawodów. Jej ustawowe zadania to zarówno obowiązki administracyjne, m.in. przyznawanie prawa wykonywania zawodu, jak i obowiązki związane z opiniowaniem projektów aktów prawnych dotyczących ochrony zdrowia i wykonywania zawodu lekarza. To także m.in. podejmowanie działań na rzecz ochrony zawodu lekarza czy współdziałanie z administracją publiczną oraz związkami zawodowymi.
Przede wszystkim jednak jest to praca z ludźmi i dla ludzi. Praca dynamiczna, wymagająca często natychmiastowej reakcji na palące problemy środowiska lekarskiego. Praca zespołowa, w której prezes jest inicjatorem, kreatorem wizji i koordynatorem działań. Powinien zarażać pasją i motywować, dbać o dobrą współpracę. A przede wszystkim prezes powinien być wsłuchany w głos swojego środowiska, znać jego potrzeby i wychodzić naprzeciw jego oczekiwaniom.
Jak jest pani odbierana jako kobieta na tym stanowisku? Na równi z mężczyznami czy wciąż jednak stereotypowo?
Muszę przyznać, że pierwszy raz mi zadano to pytanie. I być może zaskoczę wielu swoją odpowiedzią, ale nie spotkałam się dotąd z żadnym przejawem dyskryminacji związanej z moją płcią czy choćby z mniej życzliwym podejściem do mnie. Mimo że wcześnie zostałam prezeską – w wieku 31 lat – odbieram wybór mnie na to stanowisko jako efekt mojej pracy na rzecz środowiska lekarskiego. Ponadto zostałam przecież wybrana przez Okręgowy Zjazd Lekarski – w tym mężczyzn. Chciałabym podkreślić, że na każdym etapie mojej aktywności jako działaczki, jak i teraz, będąc prezeską, spotykam się z ogromnym wsparciem ze strony moich kolegów. To właśnie oni mówili: „Poradzisz sobie, nadajesz się na to stanowisko”.
Miała już pani okazję sprawdzić się w roli prezeski; przez kilka miesięcy była pani wiceprezeską pełniącą funkcję prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej. Jak pani wspomina ten czas? Upewnił panią, że chce pani startować na to stanowisko?
Moja droga do prezesury była trochę skomplikowana. Na samym początku miałam wiele obaw. Trudno ich nie mieć, gdy przyjmuje się na swoje barki tak ogromną odpowiedzialność. Przede wszystkim skupiłam się jednak na tym, by jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Skoncentrowałam się po prostu na działaniu, celach, realizacji mojej wizji zmian w funkcjonowaniu Izby, co w połączeniu z pasją złagodziło moje początkowe obawy. Poczułam, że spełniam się w tej roli.
Dlaczego kobiety-lekarki tak rzadko angażują się w pracę samorządu lekarskiego? Czego im brakuje? Pewności siebie?
Myślę, że to jest trudne pytanie, na które powinno odpowiedzieć szersze grono kobiet-lekarek. Zapewne odpowiedzi będą bardzo różne i zależne od indywidualnych doświadczeń. Medyczki przede wszystkim poświęcają bardzo dużo czasu na pracę zawodową; ciężko jest z czasem na życie prywatne i rodzinne, a praca samorządowa to kolejny, dodatkowy, bardzo czasochłonny rodzaj pracy.
Kolejna kwestia to ocena roli kobiety w społeczeństwie. Wpływają na to m.in. uwarunkowania historyczne, stereotypy kulturowe, nasze wyobrażenie o naturze kobiety i jej predyspozycjach, stopień rozwoju społeczeństwa, działalność środków masowego przekazu. Sądzę, że w jakimś stopniu stereotypy nadal odbijają się negatywnie na kolejnych pokoleniach kobiet, przez co czasem może im zabraknąć pewności siebie – nawet gdy mają odpowiednie kompetencje do pełnienia danej funkcji czy obejmowania stanowisk kierowniczych. Istotne jest również najbliższe zawodowe otoczenie i jego wpływ na kobietę.
Pani akurat dostała dużo wsparcia.
Zgadza się. Miałam dużo wsparcia ze strony swoich kolegów w środowisku. Faktem jest, że kobiet w samorządzie lekarskim jest stosunkowo mało. Ja zachęcałam wiele swoich koleżanek-lekarek do zaangażowania się w pracę samorządową, wzięcia udziału w wyborach. Niestety, często spotykałam się odmową, którą argumentowano bardzo różnie. Słyszałam: „Nie mam czasu, mam inne obowiązki”, „Nie wyrabiam się”, ale także: „Raczej nie, to chyba nie dla mnie” , „Nie czuję się zbyt pewnie”, „Niby bym się w tym odnalazła, ale mam obawy”, „Chyba nie dam rady”. Ja wszystkie te argumenty jak najbardziej rozumiem. Faktycznie ciężko jest lekarkom znaleźć czas na pracę samorządową. Niepokojące są natomiast argumenty dotyczące braku przekonania co do swoich kompetencji i predyspozycji.
Ze statystyk, na które powołują się Polki w Medycynie, wynika, że kobiety stanowią wśród lekarzy prawie 63 proc. (dane z 31 grudnia 2021) – czyli przeważają. Natomiast jeśli chodzi o zajmowanie stanowisk kierowniczych w ochronie zdrowia albo – co bliższe pani – liczbę prezesek w samorządzie lekarskim, to stanowią one mniejszość.
Ma pani rację, stopień feminizacji naszego zawodu nie przekłada się na pełnione przez nas różnego rodzaju funkcje kierownicze. Jeśli chodzi o prezesów i prezeski Okręgowych Izb Lekarskich, to aktualnie mamy siedem prezesek i siedemnastu prezesów. W Bydgoskiej Izbie Lekarskiej pierwszą kobietą-prezesem była dr n. med. Radosława Staszak-Kowalska, więc ten szlak dla kobiet w naszej Izbie niejako został już przetarty. Ja jestem kolejną, drugą już prezeską. Mam nadzieję, że w naszym kraju będzie ich coraz więcej. Jako Polki w Medycynie prowadzimy akcję „Kobiety do Izb!”. Chcemy w ten sposób zachęcić medyczki do większej aktywności samorządowej. Do przełamania barier.
Myśli pani, że te działania zachęcą kobiety do zaangażowania się w aktywność samorządu lekarskiego?
Nie wiem, czas pokaże. W naszej Okręgowej Radzie Lekarskiej są cztery kobiety razem ze mną. Kobietą jest także nasz Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. Zdecydowanie więcej kobiet działa w naszych komisjach. W pierwszych miesiącach kierowania Izbą postanowiłam ponownie zachęcić lekarki do zaangażowania się w działania samorządu lekarskiego. Zaprosiłam wówczas do Izby przedstawicielki środowiska Matek Lekarek (ML) i zapytałam, czy chciałyby – oraz w jaki sposób – uczestniczyć w działaniach Izby. Co ciekawe – chciały, a ponadto bardzo szybko zaangażowały się w działania komisji problemowych i organizację wielu inicjatyw w naszym środowisku. To dla mnie znak, że można i należy zachęcać kobiety do działania, oferując im wsparcie. To wsparcie dają także Polki w Medycynie i inne inicjatywy zrzeszające medyczki.
Nie podpisałaby się więc pani pod ogólną tezą, że kobietom jest trudniej na drodze do wysokich stanowisk w ochronie zdrowia?
Ta teza dotyczy bardzo szerokiej grupy kobiet i myślę, że wiele z nich może powiedzieć, że owszem, jest im trudniej. Jeśli zapyta mnie pani o doświadczenia dotyczące mojej drogi do stanowiska prezeski Okręgowej Izby Lekarskiej, to ja nie spotkałam się z utrudnieniami związanymi z moją płcią. Niewątpliwie jednak nadal wiele kobiet na drodze do wysokich stanowisk musi pokonywać przeszkody, niezależnie od tego, jaką grupę zawodową reprezentują.
Czy przekonywałaby pani kobiety, żeby nie bały się kierowniczych stanowisk?
Oczywiście, że tak. Jeśli tylko mają chęć, odpowiednie kompetencje, umiejętności i predyspozycje, powinny podejmować się kierowniczych stanowisk. Płeć nie ma znaczenia. Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że niestety zdarza się, że kobiety postrzegają siebie nieco bardziej krytycznie niż mężczyźni o podobnych kompetencjach. Dlatego tym bardziej my, kobiety powinnyśmy się wzajemnie wspierać i dmuchać sobie w skrzydła. Wierzyć w siebie i sięgać po to, co jest w zasięgu naszych możliwości – na równi z mężczyznami. Warto też spojrzeć na kobiety, które już piastują kierownicze stanowiska i odnoszą sukcesy. One świetnie dają sobie radę!
Lek. Aleksandra Śremska – specjalistka medycyny rodzinnej. Prezeska Okręgowej Rady Lekarskiej Bydgoskiej Izby Lekarskiej. Przewodnicząca Komisji ds. Podstawowej Opieki Zdrowotnej Naczelnej Rady Lekarskiej. Wiceprezeska Wojewódzkiego Oddziału Kujawsko-Pomorskiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. Działaczka Porozumienia Rezydentów. Absolwentka studiów podyplomowych w zakresie prawa medycznego oraz zarządzania w ochronie zdrowia.
Zobacz także
„Brak feminatywów spycha kobiety ze społecznego krajobrazu” – uważają twórczynie projektu FemaleSwitcher
Pracowała w szpitalu w koszmarnych warunkach. Wszystko opisała na blogu. Dziś jest najsłynniejszą pielęgniarką w Polsce
„Pewnie zrezygnowałabym wcześniej, gdyby nie panujący w środowisku pogląd, że jak się już ma zawód medyczny, to nie możliwości odwrotu” – rozmowa z lek. Ewą Stawiarską, która odeszła z medycyny
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Gigantyczny popyt na wazektomię po wyborach w USA. Amerykanie obawiają się o dostęp do aborcji
Red Lipstick Monster odwraca narrację: „Był w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek”
„Są dziewczynkami, nie żonami”. Będzie zakaz małżeństw dziewczynek w Kolumbii. To historyczny moment
Sydney Sweeney o braku kobiecej solidarności: „Nie wiem, dlaczego zamiast podnosić się wzajemnie, ściągamy się w dół”
się ten artykuł?