Przejdź do treści

„Jak unikać toksycznych facetów”? Radzi w swojej książce psychoterapeutka Jagoda Bzowy

Psychoterapeutka Jagoda Bzowy - Hello Zdrowie
Jagoda Bzowy, autorka książki "Jak unikać toksycznych facetów" / fot. Magdalena Wójcicka
Podoba Ci
się ten artykuł?

Trudno ci znaleźć kogoś, z kim mogłabyś stworzyć prawdziwą, bliską relację? Masz wrażenie, że wciąż powtarzasz te same błędy i przyciągasz ten sam typ osób? Może byłaś w relacji, w której czułaś się źle, ale nie chciałaś jej zakończyć, bo bałaś się, że już nikogo lepszego nie poznasz? Czy zdarzyło ci się podjąć postanowienie, że kończysz ze związkami, bo i tak każdy partner cię oszuka albo zostawi bez słowa? Jeśli tak, wiedz, że nie jesteś jedyna. Poruszające historie kobiet zebrała w swojej książce psychoterapeutka Jagody Bzowy. Poradnik „Jak unikać toksycznych facetów” Hello Zdrowie objęło matronatem medialnym.

 

„Jak unikać toksycznych facetów” to zbiór poruszających, trudnych historii kobiet, które doświadczyły toksycznych relacji i postanowiły coś z tym zrobić. Zgłosiły się na psychoterapię, żeby zmienić swoje życie. Psychoterapeutka Jagoda Bzowy pokazuje, jak destrukcyjny jest kontakt z toksycznym partnerem, ale także jak wydostać się z takiej relacji, a przede wszystkim – jak takich związków unikać. W książce tej znajdziemy wskazówki, które pomogą w lepszym rozpoznawaniu różnych typów toksycznych osób, oraz ćwiczenia ułatwiające budowanie zdrowej relacji, której każdy pragnie.

Poniżej publikujemy jej fragment z rozdziału „Syndrom sztokholmski”:

 

Większość toksycznych związków ma ten sam przebieg. Na początku jest idealizacja, później zaczyna się dewaluacja, a na końcu jest odrzucenie. W fazie idealizacji mężczyzna dosłownie bombarduje swoją ofiarę miłością. Ta technika działania doczekała się nawet swojej nazwy: love bombing. Osoba, wobec której stosuje się love bombing, ma poczucie, że nigdy nikomu tak na niej nie zależało. Doświadcza takiej dawki wsparcia, zrozumienia, atencji i opieki, że jest przekonana, że spotkała bratnią duszę. Ale kiedy mężczyzna czuje, że przywiązał do siebie partnerkę, zaczyna się etap dewaluacji – krytykuje, izoluje, wyśmiewa, karze ciszą, manipuluje faktami. Wybór metod zależy od sytuacji i osobowości. Robert zaczął agresywnie obrażać Olgę. Uderzał w jej czułe punkty. Wiedział, że boi się odrzucenia, i wykorzystał to, grał na jej emocjach. Olga cierpliwie znosiła jego obelgi i nie reagowała. Wtedy na chwilę uspokoił się i wycofał. Dał jej znać, że odpuszcza, bo nie jest go warta. Chciał jej pokazać swoją wyższość nad nią. Ale ten stan nie trwał długo. Olga była mu potrzebna finansowo, więc wkrótce wrócił i znowu zaczął ją nachodzić.

W relacji z manipulatorem partnerka odczuwa często dysonans poznawczy. To główny powód jej izolowania się od otoczenia. Ofiara nie chce dzielić się swoimi problemami, bo jest jej wstyd, że nadal coś czuje do swojego oprawcy. Dysonans poznawczy polega na niespójności przekonań wewnętrznych. Olga z jednej strony wiedziała, że Robert ją skrzywdził, podzielała opinię bliskich, że na nią nie zasługuje, a z drugiej – widziała go w swoich wspomnieniach jako osobę, która jej broniła, była dla niej czuła i opiekuńcza. Widziała jego dwie twarze, dlatego tak trudno było jej zakończyć tę znajomość.

Mimo mieszanych uczuć moja pacjentka była zmotywowana, żeby walczyć o siebie. Czytała wszystko, co wpadło jej w ręce na ten temat, żeby zrozumieć problem, który ją dotknął. Przez przypadek natknęła się na artykuł o syndromie sztokholmskim. Zaczęła się zastanawiać, czy może jej dotyczyć. To dlatego w rozmowie telefonicznej nawiązała do tego pojęcia. Pracując z nią, widziałam jej kłopot z odcięciem się od byłego partnera. Zjawisko tak zwanej więzi traumatycznej, określanej również jako syndrom sztokholmski, faktycznie w wielu aspektach pasowało do sytuacji, w jakiej się znalazła. Syndrom sztokholmski definiuje się jako stan psychiczny, w którym ofiara przyzwyczaja się do swojego oprawcy. Czuje się do niego na tyle przywiązana, że nie potrafi od niego odejść mimo cierpienia, jakie jej zadaje. W przypadku Olgi dokładnie tak to wyglądało. Miała świadomość, jak bardzo Robert ją skrzywdził, mimo to żywiła dla niego wiele ciepłych uczuć. Uległa mu i spotkała się z nim. Doszło między nimi nawet do bliskości fizycznej.

Więź traumatyczna powstaje zwykle w cyklu przemocy i izolacji, który przeplata się z życzliwością sprawcy, w sytuacji gdy oprawca czuje przewagę nad swoją ofiarą, gdy ofiara bardzo boi się skrzywdzenia i zależy jej na swoim życiu albo na przykład gdy oprawca opowiada ofierze o swoim trudnym dzieciństwie i próbuje usprawiedliwić swoje dysfunkcyjne zachowanie. Zakłada się, że w związkach przemocowych więź traumatyczna może wytwarzać się przynajmniej częściowo na skutek wydzielanych hormonów. W sytuacji zagrożenia lub wzmożonego stresu człowiek aktywizuje następujące mechanizmy obronne: walcz, uciekaj lub zastygnij. W przemocowym związku istnieje duże prawdopodobieństwo, że osoba zamiast ataku lub ucieczki wybierze reakcję zastygania, która pozwoli jej przetrwać. Ale ten tryb tylko wydłuża cierpienie. Olga słusznie zauważyła, że jest w niej coś, co nie pozwala się jej oderwać od Roberta. Widząc go, zastygała i czuła się bezradna. To wzmagało jej niską samoocenę i zaciskało patologiczną więź z nim.

toksyczny związek

Po okresie konfliktu w tego typu relacjach przychodzi zwykle czas na wyciszenie i regenerację. Przysadka mózgowa uwalnia wtedy do organizmu więcej hormonu nazywanego oksytocyną, który wytwarza się w zdrowej relacji z drugą osobą w czasie fizycznej i emocjonalnej bliskości. Oksytocyna zacieśnia więzi. Olga po spontanicznym seksie z Robertem zaczęła nawet rozważać powrót do niego. Próbując tłumaczyć jego postępowanie, szukała źródeł jego dysfunkcji. Podobne zjawisko opisywałam w historii z kolekcjonerem. Bliskość fizyczna usypia czujność i maskuje to, co toksyczne. Olga zachowywała się przez chwilę tak, jakby chciała przekonać samą siebie, że nic złego się właściwie nie wydarzyło: „Robert opowiedział mi o swoim dzieciństwie. Jego rodzice ciągle porównywali go do rodzeństwa. To on był czarną owcą w rodzinie. Podobnie jak ja był bity. Nikt się nim nigdy nie opiekował. Szybko więc opuścił dom i był zdany tylko na siebie. Łapał się wszystkich metod, żeby przetrwać. Co to za rodzice!” – obwiniała jego bliskich, zapominając, że sama również była ofiarą przemocy w dzieciństwie, o czym jej przypomniałam, bo nadeszła pora na konfrontację i uświadomienie jej, że znalazła się w spirali toksycznej relacji. Nie miała jednak skłonności, by zachowywać się podobnie jak on, prowadzić podwójną relację, pożyczać duże sumy… „Nie mogłabym komuś zrobić takiej krzywdy…” – odpowiedziała chłodno, chyba niezadowolona z mojej uwagi. Spodziewała się pewnie, że poprę ją w tym, co mówi. Wyjaśniłam więc, że toksyczny związek uzależnia.

Kiedy partner, który potrafił być bardzo kochający, oddala się, w sercu pojawia się pustka, którą trudno zapełnić. To, co się dzieje, wynika z reakcji chemicznych, które zachodzą w mózgu. Po odejściu od partnera wiele kobiet czuje się tak, jakby były na jakimś odwyku po odstawieniu silnie uzależniającej substancji. Dopóki manipulator nie zacznie pracować, należy zerwać z nim kontakt. Stabilizacja organizmu po huśtawce wzlotów i upadków trochę trwa. Trzeba poczekać, aż organizm się wyciszy i wróci na nowo do równowagi.

Na pytanie „Czy domyśla się pani, dlaczego od razu nie zakończyła tej relacji?” Olga odpowiedziała pytaniem: „Pewnie chodzi pani o źródło?”. Ucieszyłam się, że zapamiętała to, co mówiłam wcześniej. Praktycznie na każdej sesji powtarzałam, że na nasze zachowania w relacjach w dużej mierze wpływają nasze doświadczenia z przeszłości. Olga też przyznała, że ojciec cały czas krzyczał, a ona zaczęła to traktować jak normę. „Musiałam to po prostu przeżyć, bo nie miałam wyjścia”.

Do zapamiętania:

Uczymy się, jak zachowywać się w związku, obserwując najbliższych. Ludzie mają tendencję do powielania schematów rodzinnych. Jeżeli w domu panował chaos, dziecko w życiu dorosłym może automatycznie odtwarzać go w swojej relacji. Może czuć się normalnie, doznając wzlotów i upadków. Dzieje się tak, ponieważ nie zna innego modelu zachowań. Myśli, że musi cierpliwie znosić sytuacje, w których ktoś je rani. To błąd.

Do przemyślenia:

Współczujący list.

Współczucie jest bardzo ważne. Nawet w niewielkiej dawce może wiele zmienić. Pozwala z czasem zaakceptować i odpuścić to, co złego się wydarzyło. Ćwiczenie polega na pisaniu listu do samej siebie z perspektywy osoby rozumiejącej problem, która sobie współczuje. Postaraj się wykonać je w momencie, kiedy nic nie będzie ci przeszkadzało. Podejdź do siebie z akceptacją i troską. Przeznacz na to ćwiczenie tyle czasu, ile potrzebujesz. Spróbuj sobie przypomnieć, co sprawiło ci przykrość w przeszłości, z czym musiałaś się mierzyć. Jakiego rodzaju cierpienia doznałaś? Jakie konflikty, problemy przychodzą ci do głowy? Jakie emocje w tobie narastają? Zrób wdech, żeby uwolnić się od tych myśli i uczuć. Przelej je na papier. Spróbuj podejść do siebie z troską. Zrozum, że na wiele rzeczy nie miałaś kiedyś wpływu. Pisz tak długo, jak tego potrzebujesz. Niech ten list będzie sposobem wyrażenia się twojego współczującego ja.

Do zrobienia:

  • Pamiętaj, że kobiety, które są zbyt uległe i pragną za wszelką cenę przypodobać się partnerowi, prędzej czy później wpadają w toksyczne związki. Swoim zachowaniem dają nieświadomie pozwolenie na przekraczanie ich granic.
  • Zastanów się nad swoimi granicami. Masz je? Czy łatwo jest je przekroczyć?
  • Spisz zachowania, na które nie chcesz się już nigdy więcej godzić w relacji.
  • Jeżeli będziesz wiedziała, czego na pewno nie akceptujesz, będzie ci łatwiej się przed tym chronić i mówić „stop” drugiej osobie.
Okładka książki "Jak unikać toksycznych facetów" Jagody Bzowy - HelloZdrowie

Materiały wydawnictwa

Książka „Jak unikać toksycznych facetów” Jagody Bzowy ukaże się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka już 14 maja. Hello Zdrowie objęło ją matronatem medialnym.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?