Przejdź do treści

HELLO PIONIERKI: Jak Maria Antonina Czaplicka przejechała Syberię w wiklinowym koszu na słomę, by zgłębić szamanizm

Tekst o Marii Antoninie Czaplickiej i jej badaniach Syberii. Na zdjęciu: Kobieta nosząca kapelusz i kwiaty - HelloZdrowie
HELLO PIONIERKI: Jak Maria Antonina Czaplicka przejechała Syberię w wiklinowym koszu na słomę, by zgłębić szamanizm Grafika: Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?

Miała ledwie 26 lat, kiedy jako jedna z pierwszych kobiet na świecie mierzyła czaszki mieszkańcom Syberii i zbierała informacje o ich codzienności i wierzeniach. „Czy kiedykolwiek Polka jechała z własnej woli na Syberię?” – pytała przyjaciół. Przypominamy Marię Antoninę Czaplicką, emancypantkę, podróżniczkę, pierwszą kobietę wykładającą antropologię na Oksfordzie.

 

Urodziła się w 1886 roku w Warszawie w rodzinie Feliksa Czaplińskiego, urzędnika kolejowego o szlacheckich korzeniach oraz Marii z domu Zawisza. Po ukończeniu znanej warszawskiej pensji przygotowywała się do zawodu nauczycielki. W 1904 roku jej rodzina przeprowadziła się do Lipawy na dzisiejszej Łotwie, gdzie Maria zdała maturę w męskim gimnazjum. Tam też zdała wymagany do wykonywania zawodu egzamin nauczycielski z geografii. Po powrocie do Warszawy studiowała na Uniwersytecie Latającym, jednocześnie ucząc w różnych szkołach i prowadząc grupę tajnego nauczania dla dzieci z rodzin robotniczych. Była damą do towarzystwa, dokształcała się na zajęciach Towarzystwa Kursów Naukowych i pisała prace z zakresu antropologii.

W 1910 roku otrzymała stypendium Kasy im. Mianowskiego na studia w London School of Economic and Political Science. „Mam językową trudność, ale to nic. Nadto zimno w pokoiku. Ludzie i jedzenie takie inne. Ale to nic” – pisała w jednym z listów do młodopolskiego poety Władysława Orkana. Biografom Marii nie udało się ustalić, jak doszło do poznania się tej pary, w Bibliotece Jagiellońskiej zachowały się jej listy, a z ich charakteru można wnioskować, że łączyła ich zażyłość: „Podzielam zdanie Twoje co do wszystkiego, tylko nie co do wiary w osobiste szczęście. Ale przecie i bez tego można żyć porządnie, a nawet jeszcze więcej szczytnie. Wiedzie mi się, mam wielką pomoc w uznaniu wszystkich, a tak ciężko… Proszę, pisz o sobie i bądź zawsze takim świętym i lepszym ode mnie” – pisała w 1911 r.

Choć była jedną z pierwszych kobiet studiujących na Oksfordzie, nie miała żadnych problemów z nauką, ani osiąganiem sukcesów: „Pracuję dużo, ale najwięcej sama, tedy nie rozumiem, skąd tyle wyróżnień na uniwersytecie i w świecie naukowym tu mnie spotyka” – pisała w jednym z listów do Orkana. Dzięki wsparciu jednego z wykładowców ukończyła studia na Uniwersytecie Oksfordzkim. Poznała tam Roberta Maretta, antropologa skupionego na badaniach nad ludami syberyjskimi, który wpłynął na jej późniejszą ścieżkę badawczą. Dzięki jego wsparciu Czaplicka napisała monografię „Aboriginal Siberia. A Study in Social Anthropology”. W 1915 roku jako jedna z pierwszych kobiet w Europie uzyskała doktorat z antropologii, kilka miesięcy wcześniej od Bronisława Malinowskiego, kolegi ze studiów.

Prace poświęcone mieszkańcom Syberii były efektem ekspedycji naukowej zorganizowanej w maju 1914 roku, podczas której miała zbierać materiały do kolekcji etnograficznej w londyńskim Muzeum Pitta Riversa. Wśród uczestników ekspedycji była m.in. fotografka Dora Curtis i ornitolożka Maud Haviland, obie wróciły jednak do Wielkiej Brytanii po wybuchu I wojny światowej. Czaplicka oraz Amerykanin Henry Hall, student antropologii, samotnie kontynuowali badania, podróżując nieprzetartymi przez Europejczyków szlakami, często spali w namiotach tubylców, także podczas mrozów sięgających -60 st. Celsjusza. Wyprawę szeroko opisywały media, nie szczędząc podróżniczce komplementów: „To rzecz niesłychana, aby młoda kobieta z tak skromnym wyposażeniem materialnym przedsięwzięła podróż zimową na przestrzeni wielu tysięcy mil w strasznej dziczy rozciągającej się między dolinami Jenisieju i Leny, nie mogąc liczyć „na nic lepszego poza gościnnością tubylców” – pisało „The Athenaeum”.

Jak mówiła sama Czaplicka, cały czas towarzyszyło jej pytanie: „Czy kiedykolwiek Polka jechała z własnej woli na Syberię?” Podróż rozpoczęli w Moskwie, skąd pociągiem pojechali do Krasnojarska, a następnie parowcem w górę Jeniseju. Podczas badań Czaplicka opracowała słownik języka samojedzkiego i przeprowadziła pomiary antropologiczne 125 kobiet i mężczyzn, w myśl uznawanej wtedy teorii, że różne rasy mają charakterystyczne fizyczne i psychologiczne właściwości. Często wspominała radę, jak przetrwać w tundrze, jakiej udzielił jej jeden z przyjaciół: „Dużo jedz, często się śmiej i miej zawsze suche stopy”.

Liczącą trzy tysiące wiorst trasę pokonywali w specjalnych koszach na kołach, które były wypełnione słomą: „Kosze te do połowy wypełnione są sianem, na którym człowiek siedzi z wyprostowanymi nogami i zastanawia się – o ile pomiędzy jednym podrzutem a drugim w ogóle można się nad czymkolwiek zastanawiać – nad beznadziejną nieskutecznością siana w porównaniu z resorami” – wspominała. W kraju Tunguzów badacze mierzyli czaszki mieszkańcom i dokumentowali ich życie. Czaplicka prowadziła także badania nad religijnością ludów Syberii, a przede wszystkim nad rolą szamanów w funkcjonowaniu tych społeczności. Zgodnie z ówczesną nauką szamanizm uważany był za rodzaj histerii, Czaplicka uważała wręcz, że jest to tzw. histeria arktyczna, dotykająca kobiet i mężczyzn mieszkających za kołem polarnym.

Przez kilka lat po powrocie podróżniczka występowała z odczytami o ekspedycji w całej Europie. Wydała także książkę „Mój rok na Syberii”, gdzie spisała swoje refleksje i opinie, często sarkastycznie i autoironicznie. Obok kwerendy archiwalnej i wywiadów można w niej przeczytać wspomnienia związane z pogodą i klimatem, opis burzy śnieżnej, wróżb szamanów i znalezienia kości mamuta. Wiele miejsca poświęciła na opisy życia polskich zesłańców. Już we wstępie książki napisała: „Koniec końców i mnie także zesłano na Syberię. Jednak, w odróżnieniu od losów wielu moich rodaków, moje roczne wygnanie było dobrowolne i stanowiło wynik gorącego pragnienia i zainteresowań”. W latach 1916-18 była jedyną kobietą wykładającą w Oksfordzie, została przyjęta do Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, a także wyróżniona prestiżowym grantem Murchisona.

W kolejnych latach, mimo ogromnego sukcesu swojej książki, miała problem ze znalezieniem nowej pracy. Odwiedziła niepodległą Polskę i spotkała się m.in. z Józefem Piłsudskim, który podziękował jej za serię artykułów wyjaśniających Brytyjczykom aktualną sytuację regionu. W 1919 roku wygłosiła kilkanaście odczytów o swojej ekspedycji w Stanach Zjednoczonych, które przyniosły jej wiele nagród, ale obiecywana posada na nią nie czekała. Jak później wspominała, w dalszym ciągu na przeszkodzie stała jej płeć i kontrowersje związane ze współtowarzyszem wyprawy Henrym Hallem.

To właśnie wiadomość o jego małżeństwie z inną kobietą miała pchnąć Czaplicką do samobójstwa. W chwili śmierci miała 37 lat i spore długi. Została pochowana na oksfordzkim cmentarzu Wolvercote. Barbara Aitkin, przyjaciółka Czaplickiej, opisała ją we wspomnieniu w sposób następujący: „Myślę, że nie było chyba kobiety tak powszechnie lubianej. Po trzech kontynentach rozrzuceni są ludzie, którzy uważają Marie Antoinette Czaplicką za swoją wyjątkową i wielkoduszną przyjaciółkę, i że nie będzie już takiej jak ona”.

Cały swój dorobek, materiały ekspedycyjne i rozpoczęte badania przekazała Henry’emu Hallowi z prośbą o ich opracowanie i wydanie. Niestety, nigdy tego nie uczynił, bardzo duża część jej badań przepadła, a sama badaczka została zapomniana. Książka „Mój rok na Syberii” ukazała się w języku polskim dopiero w 2013 roku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Podoba Ci
się ten artykuł?