HELLO PIONIERKI: Jak Irena Białówna, pionierka białostockiej pediatrii, stała się bohaterką hiphopowej piosenki
Miejska Siłaczka, cicha bohaterka, doktor Judym w spódnicy – tak w Białymstoku mówi się o jednej z pierwszych specjalistek pediatrii. Tysiące starszych mieszkańców zawdzięczają jej zdrowie i życie. Wyszkoliła setki lekarzy, zbudowała od postaw system opieki nad dziećmi, leczyła za darmo, a najbiedniejszym dawała pieniądze na leki. Oto Irena Białówna!
Urodziła się w 1900 roku w obecnym Wołogogrodzie. Jej rodzice – inżynier kolejnictwa, Józef Biały i nauczycielka, Kazimiera z Kobylińskich wyjechali do Rosji w poszukiwaniu pracy. Irena i czwórka jej rodzeństwa wychowywani byli w polskiej tradycji. Matka kierowała Komitetem Pomocy Uchodźcom z Polski.
Po zdaniu matury w 1918 roku przez półtora roku pracowała w przedszkolu. Studia medyczne rozpoczęła w Woroneżu, bo tam bez problemu przyjmowano na studia kobiety. W 1921 roku, po przyjeździe z rodzicami na stałe do Polski, kontynuowała studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego. By jednak rozpocząć naukę, musiała pisać jeszcze raz maturę, ponieważ polska uczelnia nie chciała uznać rosyjskiego egzaminu.
Od początku szczególnie interesowała ją pediatria, na IV roku prowadziła studenckie koło pediatryczne. Po uzyskaniu dyplomu nie przyjęła propozycji pracy na uczelni, postanowiła związać swoje życie z Białymstokiem. Miejsce to nie było przypadkowe – pochodzili stamtąd rodzice jej mamy, a dziadek, Jan Kobyliński, był znanym w mieście lekarzem.
Najpierw, jako wolontariuszka pracowała w Szpitalu Miejskim św. Rocha, później w innych, tworzących się tam pediatrycznych placówkach medycznych. Podlasie było wówczas bardzo zaniedbane – umieralność była rekordowo wysoka, wiele dzieci chorowało z nędzy i brudu. Białówna nie tylko leczyła, ale także organizowała kolonie dla najbiedniejszych uczniów.
Po wybuchu II wojny światowej zaangażowała się w organizację punktów opatrunkowych dla rannych, kierowała oddziałem dziecięcym w Szpitalu przy ul. Fabrycznej, a następnie przy ul. Warszawskiej 15. Jednocześnie działała w Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej pod pseudonimem „Bronka” jako szefowa Wojskowej Służby Kobiet (WSK) w Sztabie Obwodu AK w Białymstoku.
W 1942 roku została aresztowana przez gestapo i jako więźniarka polityczna osadzona najpierw w więzieniu w Białymstoku, później w Krakowie, skąd trafiła do Auschwitz-Birkenau. Dzięki jej staraniom w obozie wydzielony został barak szpitalny dla chorych dzieci. „Irenie Białównie udało się wyreklamować od selekcji wiele więźniarek, wśród nich Żydówkę, dentystkę o nazwisku Mazo. Bez reszty poświęciła się chorym, szczególnie dzieciom, wykazała niezwykły hart, niezłomny charakter, imponującą postawę, odwagę, zaradność, dobroć. W ratowaniu chorych uciekała się do najwymyślniejszych wybiegów” – jej osiągnięcia w obozie wylicza Zdzisław Ryn, autor książki „Lekarze – więźniowie w Auschwitz-Birkenau”. Później lekarka trafiła jeszcze do Ravensbruck, Gross-Rosen i Neubrandenburgu.
Po zakończeniu wojny wróciła do Białegostoku, by tworzyć tam system opieki nad dziećmi. Przez kilka pierwszych lat po wojnie była jedną z trójki pediatrów w mieście! W latach 1952 – 1953 była ordynatorem oddziału dziecięcego Wojewódzkiego Szpitala im. J. Śniadeckiego w Białymstoku, który stał się z czasem Kliniką Chorób Dzieci białostockiej Akademii Medycznej. Była także szefową Centralnej Wojewódzkiej Poradni Matki i Dziecka oraz Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką, Dzieckiem i Młodzieżą.
„Szukałam jakiejkolwiek pracy, byłam rozczarowana, że nie mam nic, nawet gdzie spać, bo nie mam pieniędzy. Ktoś powiedział o tym pani doktor Białównie i ona się mną zaopiekowała. Dostałam stanowisko kancelistki, przyjmowałam korespondencję i segregowałam ją.[…] Dzięki pani doktor mogłam spokojnie spać, choć do kolejnych mieszkań co kilka tygodni przychodziło UB i musiałam uciekać. Dr Białówna to był kochany, dobry człowiek” – wspomina Halina Wojno, którą dr Białówna uratowała po wyjściu z więzienia.
Lekarka przyjmowała chore dzieci nie tylko w szpitalu, ale także w gabinecie w swoim domu przy ul. Św. Rocha. Nigdy nie brała pieniędzy za leczenie i nie raz dokładała z własnej kieszeni do wykupienia leków. Dzięki jej staraniom, umieralność niemowląt i dzieci w Białymstoku znacząco spadła, a wielu starszych Białostocczan do dziś jest jej wdzięcznych za uratowanie życia w latach powojennej biedy. „Pamiętam Panią Doktor, zaprzyjaźnioną z moimi Rodzicami, gdy badała mnie z powodu przeciągającej się infekcji. Była niezwykle serdeczna i pełna ciepła, ale równocześnie konkretna i stanowcza” – wspomina lekarkę prof. Jan Stasiewicz, którego ojciec, razem z Ireną Białówną, budował od podstaw białostocką służbę zdrowia.
Krótko po wojnie Podlasie cierpiało na deficyt lekarzy, dlatego dr Białówna zaangażowała się w szkolenia młodej kadry. Dzięki funduszom UNICEF-u udało się jej wybudować Centrum Szkolenia Pediatrii Społecznej. Nazwano je „szwedzkim domkiem”, ponieważ gmach zbudowany został z gotowych elementów przekazanych w darze przez członków szwedzkiego towarzystwa pomocy dzieciom. „Były tam dobre warunki, pokoje jednoosobowe, stołówka. Szkolenia trwały dwa dni w miesiącu. Przypadki, które były nie do rozwiązania w Siemiatyczach, tam były rozwiązywane. Człowiek dużo się uczył, ale też i zbierał pochwały za zmniejszanie śmiertelności wśród noworodków” – wspomina szkolenia w „szwedzkim domku” Francesca Michalska, lekarka z Siemiatycz.
„To ona szkoliła wszystkie nasze siostry, u pani doktor odbywałam też praktykę. Pani doktor bardzo nas wszystkich pilnowała, przede wszystkim, żebyśmy się uczyły. Wręcz mówiono: Chowajcie się, bo Białówna ma dyżur, chowajcie się wszyscy! A ona kazała nam wszystkim wychodzić z kątów, starać się, nie zasypiać. Dla niej dziecko to było wszystko” – wspomina Janina Zdrojewska, która najpierw pracowała, a w ostatnich latach życia opiekowała się dr Białówną.
Lekarka łączyła pracę klinicysty z aktywnością społeczną i polityczną. W latach 1957-1961 była posłanką, a w Sejmie pracowała nad ustawodawstwem dotyczącym opieki nad dzieckiem. Była członkiem licznych gremiów naukowych, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych.
Irena Białówna zmarła w 1982 roku. Jej imię nosi jedna z głównych ulic Białegostoku i jeden z domów dziecka w mieście. Białostocki raper – Michał „Cira” Ciruk zaśpiewał o niej piosenkę, która znalazła się na płycie „Na pocztówkach z miasta B.”
Polecamy
Gigantyczny popyt na wazektomię po wyborach w USA. Amerykanie obawiają się o dostęp do aborcji
Red Lipstick Monster odwraca narrację: „Był w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek”
„Są dziewczynkami, nie żonami”. Będzie zakaz małżeństw dziewczynek w Kolumbii. To historyczny moment
Iranki, które nie chcą nosić hidżabu, trafią do specjalnego ośrodka. Ma im pomóc „naukowa i psychologiczna terapia”
się ten artykuł?