Przejdź do treści

Czego możemy zazdrościć innym krajom pod względem edukacji seksualnej?

Para zakochanych nastolatków patrzą się na siebie
/Unsplash, fot. Taylor Harding
Podoba Ci
się ten artykuł?

Edukacja seksualna to w Polsce temat budzący wiele emocji i kontrowersji. Tymczasem warto wziąć przykład z innych krajów i zamiast udawać, że młodzi nie uprawiają seksu, rzetelnie wprowadzić ich w dorosły świat. Czego możemy pozazdrościć innym krajom pod względem przekazywania młodym informacji o seksualności?

Temat edukacji seksualnej młodzieży co chwilę brany jest na tapet. Rządzący chcą jej wycofania, twierdząc, że jedynie rozbudza seksualnie dzieci. Tymczasem w Hiszpanii zapisuje się na edukację seksualną już 5-latki. W Niemczech i Szwajcarii takie nauczanie rozpoczyna się w podobnym wieku. Odróżniać i nazywać żeńskie i męskie narządy płciowe uczą się przedszkolaki.

Różnice pomiędzy Polską a innymi krajami zainteresowały mnie w trakcie oglądania „Sex Education”, jednego z najpopularniejszych ostatnio seriali Netflixa. W jednym z odcinków przedstawiona jest lekcja edukacji seksualnej. Uczniowie w jej trakcie dostają kartki z narysowaną waginą, a ich zadaniem jest nazwać poszczególne jej części. I ku mojemu zdziwieniu, dla większości z nich nie jest to niczym trudnym.

Co natomiast czeka na dzieci w Polsce? Powielanie stereotypów płciowych, negowanie antykoncepcji czy przedstawianie homoseksualizmu jako choroby to jedne z niewielu punktów, jakie wynoszą z polskiej edukacji seksualnej nastolatkowie.

Nastolatka siedzi na murku

Edukacja seksualna w innych krajach. Skąd brać przykład?

Albania, choć edukację seksualną wprowadziła do obowiązkowego nauczania dopiero w 2015 roku, to zrobiła to dobrze. W państwie tym nauczyciele są odpowiednio szkoleni i przygotowywani do przekazywania młodzieży wiedzy na temat seksualności. Wyszkolonej kadry w tym temacie wyjątkowo w Polsce brakuje. Dzieci dodatkowo poznają tu takie zagadnienia, jak równość płci czy własnych praw seksualnych. Warto tu wspomnieć, że Albania jest krajem, który dopiero kandyduje do EU.

W Austrii z kolei ciekawym pomysłem jest równoczesny udział rodziców w lekcjach edukacji seksualnej ich dzieci. Dorośli mogą tu wskazać również punkty, które według nich nie powinny znaleźć się w planie zajęć. Podobną rzecz pod tym względem obserwujemy też w Finlandii, gdzie w 2016 roku powstała inicjatywna, dzięki której specjaliści wraz z uczniami układali plan nauczania i tematy, których najbardziej młodzi potrzebowali.

Warto też zwrócić uwagę na naszych południowych sąsiadów, Czechów. U nich nie tylko edukacja seksualna jest obowiązkowa w szkole podstawowej i średniej a program dostosowany jest do wieku. Dzieci oprócz podstawowych zagadnień takich jak ciąża, poród i choroby przenoszone drogą płciową, poznają też biologiczne aspekty seksualności i świadomości ciała. Uczą się także tego, czym jest przemoc i presja rówieśnicza oraz jak się przed nią chronić, aby ustrzec się przed wymuszoną inicjacją seksualną.

Przykład brać można też z Estonii, gdzie młodzież uczy się, jak zapobiegać uzależnieniom od alkoholu i narkotyków.

Francji także możemy pozazdrościć. Młodzież w tym kraju oprócz wiedzy biologicznej, chłonie tematy związane z wymiarem seksualności na płaszczyźnie emocjonalnej, kulturowej, społecznej i etycznej. Ważne także jest to, że w programie edukacji seksualnej znajduje się wiedza na temat zapobiegania przemocy seksualnej oraz przemocy związanej z rasizmem i homofobią.

Natomiast w Szwecji, która obowiązkową edukację seksualną wprowadziła jako pierwsza w 1955 roku, przedmiot ten ewoluował, przynosząc pozytywne postawy większości społeczeństwa wobec osób, które nie identyfikują się jako heteroseksualne. W programie nauczania znajduje się bowiem aspekt orientacji seksualnej i równości, a także – co bardzo ważne – wzajemnej zgody na stosunek płciowy.

Jak wygląda edukacja seksualna w Polsce?

W Polsce edukacja seksualna skrywa się pod nazwą „Przygotowanie do życia w rodzinie” i rodzice mają prawo wypisać dziecko z zajęć według własnych przekonań. Program prowadzony jest w trakcie 14 godzin lekcyjnych w ciągu roku nauki i realizowany jest od 5 klasy szkoły podstawowej. W praktyce jednak wygląda to trochę inaczej.

W raporcie „Sprawdzian (z)WDŻ” grupy Ponton, działającej przy Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny czytamy, że na każdym poziomie edukacyjnym spada odsetek dzieci, które biorą udział w lekcjach WdŻ. Najmniej uczniów uczęszcza na zajęcia w szkołach średnich. Powodów jest kilka. Jednym z nich jest niekompetencja prowadzących, a także powielanie stereotypów płciowych, negowanie antykoncepcji czy przedstawianie homoseksualizmu jako choroby.

Uczęszczałem tylko w klasie pierwszej, ponieważ myślałem, że te lekcje mnie zainteresują. Nie było tak jednak, gdyż nasza pani od WdŻ nie była zbyt tolerancyjna dla osób homo, a ja taki jestem, więc przestałem – pisze jeden z ankietowanych uczniów.

To, co także zniechęca młodzież do zajęć, to nuda, jaka panowała na zajęciach czy pozostawienie uczniów samym sobie.

Strajk #JesieńŚredniowiecza

Raport przedstawia także, że 14 proc. badanych nastolatków w ogóle nie miało zapewnionego nauczania WdŻ. Wśród wymienionych powodów czytamy:

  • „Lęk, tabuizacja, niska świadomość nauczycieli na temat seksualności i cielesności”;
  • „Uzależnienie instytucji szkolnych od kościoła”;
  • „Rozwojowi wiedzy i poglądów na temat seksualności nie służy charakter polskiego szkolnictwa, polegający na ujednolicaniu, schematyzowaniu i zabijaniu indywidualizmu”;
  • „Chodziłem do Katolickiego Liceum, sex był tabu, tylko po ślubie, gdzie praktycznie na szkolnych dyskotekach pili, palili i po piwnicach uprawiali sex. Nauczyciele nie chcieli prowadzić zajęć z WdŻ, bo sami się wstydzili rozmawiać o seksie”

Co jeszcze zostało wymienione jako argument do nieprzeprowadzania zajęć? Ignorancja nauczycieli („Dyrektor w LO powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby jego córka oglądała, jak się zakłada prezerwatywę na fantom i nie chce też tego dla uczniów”, pisze ankietowany) czy przebywanie prowadzącego na zwolnieniu przez większość czasu lub jedynie zaznaczanie obecności uczniów.

Jednym z głównych powodów było także kolidowanie WdŻ z innymi przedmiotami lub umieszczanie ich na ostatniej godzinie lekcyjnej. Niejednokrotnie także zmuszano rodziców do wypisania dzieci z zajęć z powodów braku środków finansowych lub kadrowych przez szkołę.

Problemem jest także brak odpowiednio przeszkolonej kadry. W jednej z odpowiedzi uczniów można przeczytać słowa prowadzącej zajęcia: „Ja nie wiem, jestem historyczką, nigdy tego nie prowadziłam. Wy mi powiedzcie, co mam wam mówić”.

Rodzice z dzieckiem

Ponadto sam program nie jest odpowiednio przystosowany. Zdaniem blisko 57 proc. osób przekazywane treści były oparte na wiedzy naukowej. W następnej kolejności wskazywana była moralizatorska „pogadanka” (44 proc.) oraz światopogląd prowadzącego (40 proc.). Aż co czwarta osoba deklarowała zajęcia oparte na mitach i stereotypach (25 proc.) – czytamy w raporcie.

„[Zajęcia] nie były dobrze przygotowane. W tym wieku lekcje powinny dotyczyć orientacji seksualnej, masturbacji, pornografii, antykoncepcji, różnic między ciałem jednej osoby tej samej płci od drugiej (wiemy, czym się różni penis od waginy, ale nie wiadomo, że każda wagina i każdy penis jest inny)”

„W szkole podstawowej: seks, seksualność są związane z rodziną i szczęśliwymi dziećmi, w gimnazjum oparte na poglądach katolickich, a w liceum na światopoglądzie pani prowadzącej, który polegał na postrzeganiu płci żeńskiej jako gorszej, która musi być podległa płci męskiej” – napisał w odpowiedzi badany nastolatek.

– narzekają uczniowie.

Młodzież potrzebuje rozmowy i miejsca, gdzie będzie mogła poznać aparat pojęciowy, aby wejść bezpiecznie w dorosłe życie i potrafiła rozpoznać, kiedy przekraczane są granice. Kładzenie nacisku na seks małżeński i udawanie, że młodzież nie uprawia seksu może dać jedyne wymierne efekty. Nastolatkowie potrzebują otwartych rozmów o miłości, bliskości i wszystkim, co wiąże się z seksem. Młodzi czują się zagubieni, a większość z nich szuka odpowiedzi na nurtujące pytania w Internecie. Czy je znajdzie?

O co młodzież najczęściej pyta?

W raporcie rocznym za 2019 rok grupa Ponton wymienia najczęstsze pytania, z jakimi zwraca się do nich młodzież na forum internetowym grupy. Najczęściej poruszanym tematem jest możliwość zajścia w ciążę. Nastolatki nie wiedzą, czy ich zachowania seksualne, np. petting czy seks oralny prowadzą do zapłodnienia. Drugim tematem, z którym młodzi maja problem, jest antykoncepcja. Najwięcej pytań zadawanych jest tu jednak przez dziewczęta. Młode kobiety nie wiedzą, co zrobić w przypadku pominięcia tabletki antykoncepcyjnej, często też zastanawiają się, jaką metodę zapobiegania ciąży najlepiej wybrać. Inne pytania to te o dojrzewanie. Młodzi nie rozumieją zmian, jakie zachodzą w ich ciałach. Pytają także o związki i emocje, w szczególności w poczuciu osamotnienia.

Nie mając bezpiecznej przestrzeni do wyrażania emocji, zainteresowania i zagubienia, nierzadko pozostawiona sama sobie młodzież narażona jest na wiele niebezpieczeństw. I to jest główny problem edukacji seksualnej w Polsce.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?