Przejdź do treści

Anja Rubik: nastolatki uczą się, że macica nie jest śmietnikiem na sprężynki

Fot. Adam Pluciński
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Bez wstydu, otwarcie i merytorycznie – tak Anja Rubik chce, by w Polsce rozmawiało się o seksie. W przerwie między jednym pokazem a drugim robi kampanię, wydaje książkę i organizuje warsztaty. Cel? Edukacja seksualna młodzieży. W rozmowie z Hello Zdrowie modelka opowiada o tym, jak w polskich szkołach wyglądają lekcje wychowania do życia w rodzinie, jakie bzdury są wciskane nastolatkom i jakie są skutki braku bądź niewłaściwej edukacji.

Marta Dragan: Książka „#SEXEDPL. Rozmowy Anji Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie” to bezpośrednia odpowiedź na setki listów od nastolatków, które otrzymałaś po głośnej kampanii edukacyjnej. Czego dowiedziałaś się z tych wiadomości? 

Anja Rubik: Dostałam bardzo dużo listów. Były pozytywne i budujące, ale też takie, po przeczytaniu których włos się jeżył na głowie. Nie tylko młodzież do mnie pisała. Tak naprawdę osoby w każdym wieku. Opowiadały o tym, jaki wpływ miała kampania #SEXEDPL na ich życie, że odnaleźli w sobie siłę, żeby powiedzieć o swoich problemach. Przyznali się, że posadzili rodziców przed ekranami, włączyli im moje filmiki i zaczęli rozmawiać o ważnych tematach.

Jakiś konkretny przykład?

Odezwała się do mnie dziewczyna, która miała bardzo złe stosunki z mamą przez to, że nigdy nie rozmawiały o tym, że jest lesbijką. Ona tego nie ukrywała i zawsze uważała, że to w mamy obowiązku leży, żeby zacząć tę konwersację. Po obejrzeniu wideo z Biedroniem ta dziewczyna nagle zrozumiała, że jej mama jest zwyczajnie nieprzygotowana na rozmowę i sama poruszyła ten temat. Ich stosunki się zdecydowanie polepszyły.

Młodzież uczy się, że prezerwatywy są fatalne na prącie, że okres to krwawe łzy macicy, która płacze, bo nie ma dziecka.

Anja Rubik

Z jakich jeszcze problemów zwierzyła ci się polska młodzież?

Między innymi z różnych przykrych wydarzeń, które miały miejsce w szkołach. Te sytuacje dotyczyły albo braku akceptacji, albo stwierdzeń, które były pełne nienawiści. Nastolatki pisały, że w momencie, kiedy dostawały okres, nie wiedziały, co to jest. Zwijały się z bólu, bo coś było nie tak, a mamy nie chciały z nimi pójść do ginekologa. Same też nie mogły, bo nie miały 18 lat. A wiesz, dlaczego mamy nie poszły z nimi?

Dlaczego?

Bo obawiały się, że ludzie będą gadać, że ich córki „dają”. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ogromny wpływ na nasze życie ma edukacja seksualna. To, że uprawiamy seks nie znaczy, że przeszliśmy edukację seksualną. Właśnie z listów dowiedziałam się, jak wyglądają lekcje wychowania do życia w rodzinie w polskich szkołach.

I jak wyglądają?

Młodzież uczy się, że prezerwatywy są fatalne na prącie, że macica nie jest śmietnikiem na sprężynki i inne metody antykoncepcji, że okres to krwawe łzy macicy, która płacze, bo nie ma dziecka.

Czy wchodziłaś w dialog z nastolatkami? Starałaś się odpisywać na wiadomości?

Nie byłam w stanie odpisać na wszystkie wiadomości. Było to po prostu niemożliwe. Wybrałam niektóre z nich i zamieściłam je anonimowo – oczywiście pytając wcześniej autorów o pozwolenie – na swoim profilu na Instagramie. Zrobiłam to po to, żeby pokazać innym, jak naprawdę wygląda edukacja w polskich szkołach i jakie są skutki jej braku.

Jak w ogóle młodzież rozmawia o seksie? 

To zależy jaka młodzież. Większość z tych osób, z którymi miałam do czynienia podczas pracy nad sesją zdjęciową do książki „#SEXEDPL”, nie miała najmniejszych problemów, by rozmawiać o seksie. Raczej starsze pokolenia mają z tym większy problem. Dojrzali faceci mówią o miejscach intymnych „tam na dole”. Dojrzałe kobiety również nie wiedzą, jak nazwać swoje miejsca intymne. Jest słowo „cipka”, prawda?

Zgadza się. W słowniku języka polskiego znajdziemy dwa znaczenia, ale zakładam, że do tej pory pewnie częściej było ono używane jako obraźliwy epitet „cipa”(o kobiecie niezbyt mądrej), niż jako żeński narząd płciowy.

Przyznam, że jeszcze ja mam problem z tym słowem, bo zostało nam wpojone w dzieciństwie, że jest obraźliwe. W szkole nie można było go używać.

Moja mama do tej pory uważa, że to straszne słowo, ale już nowa generacja przyjmuje „cipkę” jako normalny wyraz, określający kobiecy narząd płciowy.

Z drugiej strony, jakby się temu słownictwu bliżej przyjrzeć, to faktycznie dojdziemy do wniosku, że nie mamy zbyt wielkiego pola do popisu. Bo jest srom czy wagina, ale srom brzmi strasznie, a wagina oznacza coś innego.

Młodzi zauważają te braki i tworzą swój własny język?

Tak i właśnie z uwagi na te różnice pokoleniowe, doszłam do wniosku, że wszystkie tytuły rozdziałów w książce uzgodnię z dzieciakami. Nazwa „GPS dorastania” to był ich pomysł. Ja z kolei nie byłam pewna, czy „Pokochaj swoją cipkę” będzie odpowiednim tytułem. Po spotkaniu z nimi zrozumiałam, że to strzał w dziesiątkę. Powiedzieli, że jest super i jak najbardziej może zostać. Ta książka tak naprawdę została wydana przez młodzież.

Jak praca nad projektem #sexedpl wpłynęła na twoje życie, na podejście do zdrowia, seksu?

Niezmiernie dużo rzeczy się dowiedziałam tworząc zarówno tę książkę, jak i pierwszą kampanię. Stałam się trochę bardziej wrażliwa dla innych. Mimo tego, że zawsze byłam osobą bardzo tolerancyjną – w ogóle pracuję w takim zawodzie, gdzie na co dzień poznaję mnóstwo osób i każdy jest inny – to tak głębiej nie zastanawiałam się nad tym, co czują osoby o innej orientacji seksualnej. Nie miałam pojęcia, że w okresie dorastania, oprócz wszystkich dylematów, z którymi ja jako osoba heteroseksualna się mierzyłam, osoby LGBTQIA+ muszą jeszcze odpowiedzieć sobie na pytanie „kim są?”. A to bardzo trudne, bo często nie mają akceptacji ze strony społeczeństwa. Czują, że nie mogą się wpasować.

Te wszystkie informacje, te relacje, współpraca z edukatorami, wszystkie przykłady i przypadki sprawiły, że zaczęłam inaczej patrzeć na wszystkie tematy związane z naszą seksualnością. Śmieję się, że moja rozmowa z Agatą Loewe – choć nie w całości zamieszczona w książce – była dla mnie taką trochę terapią. Zrozumiałam, że ważne jest, żeby czasem przeanalizować to, jak rozmawiamy o własnej seksualności, jak podchodzimy do niektórych tematów, zjawisk. Wiedziałam, że nie mam takiej mocy, żeby zmienić system edukacji w Polsce, dlatego postanowiłam zachęcić Polaków, żeby zaczęli rozmawiać o tym seksie.

Czy ty sama do tej pory rozmawiałaś z mamą, przyjaciółką, znajomą z pracy wprost na tematy dotyczące naszej seksualności?

Właściwie dopiero od niedawna odkryłam, że o seksie można i powinno się rozmawiać bez owijania w bawełnę. Ta zmiana nastąpiła po tym, jak przeprowadziłam się do Stanów i poznałam się z moją obecną przyjaciółką. To ona jako pierwsza zaczęła ze mną rozmawiać o seksie w taki bardzo bezpośredni sposób. Przyznam, że na początku byłam niezmiernie zmieszana i trochę nie wiedziałam, jak mam zareagować. Dopiero z czasem zrozumiałam, że przecież właśnie tak jest i właściwie czemu ja się tego wstydzę, czemu ja nie chcę o tym rozmawiać.

Mówiąc, że chcę zachęcić Polaków do rozmów o seksie, nie mam na myśli tego, żeby kobiety siadały i opowiadały, jaki rozmiar penisa ma ich facet, bardziej chodzi o to, żeby dzieliły się własnymi przeżyciami i problemami.

Jak wyglądała twoja edukacja seksualna? 

W szkole nie miałam, w domu rodzice nigdy ze mną o tym nie rozmawiali. Coś usłyszałam od koleżanki, coś przeczytałam w gazetkach takich jak „Bravo Girl”, a reszty dowiadywałam się z własnego doświadczenia. Taką prawdziwą, porządną edukację seksualną przeszłam dopiero, tworząc tę akcję.

Czy podczas pracy nad książką zapytałaś rodziców, dlaczego nie rozmawiali z tobą o seksie?

Tak, zapytałam moją mamę i powiedziała, że dla niej to nie był temat tabu, ale myślała, że to wyjdzie samo z siebie, że pewnie jak będę miała problem, to sama się zgłoszę o poradę. A to tak nie działa. Dzieci oczekują, że to rodzice pierwsi wyjdą z inicjatywą, że zahaczą o ten temat. Nie na zasadzie usiądźmy i porozmawiajmy, bo wtedy jest to krępujące dla obu stron, ale gdzieś przypadkiem w takich normalnych, codziennych sytuacjach. Na przykład robimy kolację, oglądamy film i możemy skomentować coś, co się dzieje w filmie.

Dzieci, które w odpowiednim wieku przechodzą edukację seksualną, wiedzą, co się wydarzy, co się zmieni w ich ciele czy psychice, a to sprawia, że mogą entuzjastycznie podejść do tych zmian.

Anja Rubik

A jak chciałabyś, żeby wyglądała edukacja seksualna?

Chciałabym, żebyśmy o seksie, miesiączce, pierwszej inicjacji, antykoncepcji, dojrzewaniu i innych ważnych tematach związanych z naszą seksualnością, mówili wprost – tak jak w książce „#SEXEDPL” ja rozmawiam z moimi ekspertami. Żebyśmy nie traktowali tych tematów jako tabu. Żeby nie było głupich, wstydliwych i trudnych pytań. Żebyśmy pytali o co, chcemy i dostawali odpowiedzi podane w przystępny i jasny do zrozumienia sposób. Czemu pójście do dentysty ma być czymś naturalnym, a pójście do ginekologa ma wzbudzać w nas skrępowanie?

Bo w obecnym podręczniku do edukacji seksualnej jest napisane, że ginekolog to nie dentysta i nie trzeba do niego chodzić regularnie? Gros nastolatek właśnie z takim przekonaniem wchodzi w dorosłość.

I to jest przerażające. Chciałabym, żebyśmy o naszych organach płciowych myśleli tak samo jak o kolanie czy łokciu. Żebyśmy dbali o nie regularnie. Żeby pójście do ginekologa było czymś tak normalnym, jak pójście do dentysty. Tematy związane z edukacją seksualną powinny być w naturalny, piękny sposób omawiane.

Czyli jaki?

Za przykład podam chociażby sytuację, o której opowiedziała mi moja przyjaciółka ze Stanów. Jest starsza ode mnie, ma dwóch synów – jeden 7 lat, drugi 12. Ten, który ma 7 lat miał już w szkole rozmowę o orientacji seksualnej. Nauczycielka wyjaśniła dzieciom, że są chłopcy, którzy czują się chłopcami, że są też chłopcy, którzy czują się dziewczynkami, że są dziewczynki, które czują się chłopcami albo mogą jeszcze nie wiedzieć, kim się czują. I syn mojej koleżanki przyszedł do domu i opowiedział jej o tym normalnie, dokładnie w taki sposób, jakby dowiedział się, że dwa plus dwa to jest cztery.

Z kolei drugi syn przyszedł do domu i powiedział: „Mamo siadaj. Muszę ci coś powiedzieć. Będzie zmiana. Duża zmiana w moim ciele. To będzie bardzo trudny okres, ale nie bój się to przejdzie”. Parę tygodni po tej rozmowie jej syn wybiegł z łazienki z wielkim uśmiechem, krzycząc „mam włos, mam włos”, bo zaczęły mu się pojawiać włosy w miejscu intymnym. I to jest piękne, że takie ważne momenty w życiu młodych ludzi mogą być przekazywane w taki naturalny, pełen świadomości sposób. Dzieci, które w odpowiednim wieku przechodzą edukację seksualną, wiedzą, co się wydarzy, co się zmieni w ich ciele czy psychice, a to sprawia, że mogą entuzjastycznie podejść do tych zmian.

Była kampania, teraz książka. Czym jeszcze nas zaskoczysz? Nad czym teraz pracujesz?

Powstała pop-up szkoła #SEXEDPL. Przez pięć dni w budynku dawnego liceum im. Hoffmanowej przy ul. Emilii Plater 31 w Warszawie lekarze i lekarki, pedagodzy i pedagożki, seksuolodzy i seksuolożki, edukatorzy i edukatorki prowadzili warsztaty i wykłady ze świadomości seksualnej. Młodzież i rodzice mogli porozmawiać z przedstawicielami m.in. Grupy Ponton, Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Społecznego Komitetu ds. AIDS, IFMSA – Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Medycyny i innych.

Zorganizowaliśmy konkurs fotografii #sexedpl x Vogue Polska. Stworzyliśmy bluzki i bluzy z marką Local Heroes, które są dostępne także na platformie showroom.pl. Ponadto pracuję nad piosenką, promującą kampanię #sexedpl. W tym celu próbuję dobić się do jak największej liczby znanych osób z popkultury. Mam też w planach angażowanie się w tworzenie różnych projektów artystycznych. Chcę działać dalej i więcej.

To znów może nie być łatwe zadanie. Podobno trudno było namówić znane osoby do wzięcia udziału w pierwszej kampanii #sexedpl?

Część osób mi odmówiło, tłumacząc się, że to trudny, polityczny temat. A prawda jest taka, że nie wszyscy mają na tyle odwagi, by powiedzieć, że się boją. Ja absolutnie nikogo nie zmuszałam i nie zmuszam.

To sprawa bardzo indywidualna, jeśli ktoś nie chce, nie powinien. Tylko czasami zaskakują mnie osoby, które są bardzo głośne, medialne, uchodzą za otwarte i przebojowe, a potem okazuje się, że jest problem, żeby porozmawiać o świadomej zgodzie.

Rozumiem, że nie każdy miałby tyle odwagi, żeby mówić o masturbacji przed kamerą, ale było naprawdę wiele innych tematów, na które można było się wypowiedzieć.

Czy nie obawiałaś się, że zaangażowanie się w temat – przez wielu uważany za polityczny – może odbić się na twojej pracy zawodowej? Wzięłaś pod uwagę takie ryzyko?

W Polsce firmy się boją i liczyłam się z tym, ale nie mogłabym żyć w zgodzie ze sobą, gdybym nie zrobiła czegoś, w co bardzo mocno wierzę, tylko dlatego, że spadłby mi jakiś kontrakt. Mam dach nad głową, mam co jeść, żyję dobrze – dla mnie to nie jest kwestia życia i śmierci. Rozumiem, że gdyby to była osoba, która próbuje z tych pieniędzy utrzymać rodzinę, to na takie ryzyko mogłaby się nie zdecydować. Ja w imię kontraktu nie zrezygnowałabym z tak ważnej sprawy jak #SEXEDPL.

Książka „#SEXEDPL. Rozmowy Anji Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie” trafiła do księgarń 19 września nakładem Wydawnictwa W.A.B. Publikacja ma charakter non profitowy, co oznacza, że zarówno Anja Rubik, jak i wydawnictwo nie czerpią ze sprzedaży książki korzyści finansowych. Całkowity dochód zostanie przekazany na rzecz Fundacji #SEXEDPL.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.