4 min.
Percy Cerutty – pionier CrossFitu

Percy Cerutty/fot. James Brian De Largie McArdle/Wikimedia Commons
24.05.2022
Zostały ci resztki ryżu z obiadu? Elwira Rogoda podpowiada, jak je wykorzystać
23.05.2022
Wydaje ci się, że wszyscy widzą twój stres i lęk? Psycholożka wyjaśnia, na czym polega iluzja przejrzystości
23.05.2022
„Wrócimy do Ukrainy, ponieważ nie ma nic lepszego niż dom” – podkreśla Ołena Zełenska w poruszającym poście
22.05.2022
Czujesz ból, gdy siusiasz? Osiem możliwych powodów
22.05.2022
Wystarczą dobre chęci i trochę czasu. Stretching jest dla wszystkich!
Opowiem wam o Percym. O trenerze z drugiego końca świata, o zwykłym sportowcu, człowieku, dla którego sport był filozofią życia.
Spis treści
Jak technik z centrali telefonicznej stał się guru sportu
Percy Cerutty urodził się w Australii w 1895 roku. W młodości był niewyróżniającym się sportowcem. Startował w różnych biegach, ale zwykle przypłacał to migrenami. Nie został wcielony do wojska, bo uznano go za nieprzydatnego. Pracował więc jako technik w centrali telefonicznej i powoli się zapuszczał.
W wieku 45 lat przeżył załamanie nerwowe. Wziął pół roku zwolnienia. Zajął się spacerami, czytaniem traktatów filozoficznych, wierszy, wrócił do biegania. Gdy przeszedł na emeryturę, przeprowadził się na prowincję. Biegał po wydmach, pływał w morzu, zaopatrzył się w sztangi, liny do wspinania, piłki lekarskie. Pobił kilka rekordów kraju na dystansach sięgających nawet 100 km. Równocześnie rozwijał swoją filozofię będącą połączeniem starożytnego stoicyzmu i idei Sparty.
W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję:
PROMOCJA
Zdrowie umysłu
Less Stress from Plants 60 kaps. wegański
60,00 zł 90,00 zł
Twierdził, że trening musi boleć
W latach 50. został trenerem biegaczy. Australia nie odnosiła wtedy znaczących sukcesów w biegach, a on postanowił przynieść swojemu krajowi medale olimpijskie. Jak? Tworząc zawodnika od podstaw. Nie tylko poprzez trening fizyczny, ale kontrolując całe jego życie. Jego podopieczni mieszkali razem, czytali Platona, Biblię, alkohol był dopuszczalny tylko w niewielkich ilościach. Trenowali wyłącznie w naturalnym otoczeniu. A najważniejszym elementem prawie wszystkich treningów była zmiana tempa – tak, by nie dopuścić do monotonii.
Percy próbował technik, które teraz znamy jako supermodny ostatnio crossfit – zestawów ćwiczeń na całe ciało, z wykorzystaniem naprawdę dużych obciążeń i intensywności – mimo że miał do czynienia z drobnymi biegaczami, a sam ważył 52 kg. Już w latach 60. zauważył, że mieszkańcy miast zaczynają tyć, słabnąć, przestają w ogóle przemieszczać się pieszo.
„W nowoczesnym domu każda rodzina powinna mieć sztangę, pochyłą ławeczkę do brzuszków, skakankę, a przede wszystkim chęć i ciśnienie, by wyjść i przebiec chociaż kilka kilometrów” – pisał w swojej książce i dodawał: „Bądź sprawny albo bądź przeklęty!”.
Nie był doskonały – zanim znalazł swoją ścieżkę, miał za sobą lata palenia papierosów bez jakichkolwiek ćwiczeń. Pierwsze treningi kończył, leżąc bezwładnie na podłodze z zamglonym wzrokiem, ale wracał do nich, wyznając zasadę, że ból jest oczyszczeniem. Robił zatem dokładnie to, co tysiące dzisiejszych wyznawców crossfitu przychodzących do surowych wnętrz pełnych sztang.
Także proponowana przez Percy’ego dieta ma swą współczesną wersję. Jego zasady żywienia to niemal kopia modnej w tej chwili paleodiety. Australijczyk przyglądał się plemionom aborygeńskim. Temu, co jedzą, jak żyją. Doszedł do wniosku, że w ciągu ostatnich stu lat wyraźnych zmian cywilizacyjnych człowiek nie był w stanie zmienić swoich przystosowań żywieniowych. Promował więc spożywanie jak najmniej przetworzonej żywności, stronił od białego pieczywa, gotowych półproduktów.
Ruch – żywioł mistrzów
Percy twierdził, że jego pokolenie będzie pierwszym, które będzie miało życie gorsze od swoich przodków. Zauważył, że jest co prawda mniej zgonów wśród niemowląt, ale jeśli pominie się tę grupę, która jest w stanie przeżyć dzięki rozwinięciu opieki medycznej, to ludzie w starszym wieku, czterdziesto- czy sześćdziesięciolatkowie są schorowani, stetryczali. Zakładał, że zmiana trybu życia na siedzący niesie ryzyko zagłady gatunku. Jeszcze zanim na polskie ulice wyjechały pierwsze małe fiaty, powoływał się na ewolucjonistów, przytaczając ich twierdzenia:
„Jeśli środowisko danego organizmu zmienia się znacząco, to nawet jeśli długofalowo ta zmiana jest korzystna, i tak prowadzić będzie do zniszczenia tego organizmu”.
Dlatego po pięćdziesiątce starał się być ciągle w ruchu – niczym człowiek pierwotny. Nadal trenował bardzo ciężko wraz ze swoimi wychowankami. Nie miał już takich szybkości i siły, ale jego psychika była wyjątkowa. Żeby zagrzać swojego zawodnika do walki, potrafił przebiec milę, zanim wystartowały właściwe zawody.
Choć przewidywał, że człowiek jest w stanie żyć 175 lat, (co było jedną z wielu mylnych tez w jego karierze szalonego naukowca) zmarł przekroczywszy osiemdziesiątkę na nieuleczalną chorobę neuronów ruchowych.
Zostawił po sobie rzesze wychowanków. Najbardziej znanym uczniem Cerutty’ego jest mistrz olimpijski na 1500 metrów Herb Elliott, którego czas na milę sprzed 50 lat nadal wzbudza szacunek zawodników wyposażonych w pulsometry, odnowę biologiczną i namioty tlenowe, i jest ciągle lepszy od aktualnego rekordu Polski.
Spodobał Ci się artykuł? Poleć go znajomym!
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

21.05.2022
HELLO PIONIERKI: Jak Irena Białówna, pionierka białostockiej pediatrii, stała się bohaterką hiphopowej piosenki

20.05.2022
„Kiedy kobiety będą gotowe do uniesienia spódnicy, to znaczy, że przeszły kolejny poziom emancypacji. Nie mogę się tego doczekać” – mówi Iwona Demko, artystka-waginistka

19.05.2022
Bianka Zalewska, reporterka wojenna: „Można zaakceptować zagrożenie, ciągłe napięcie, chowanie się do schronów. Ale kolejną śmierć?”

16.05.2022