5 podstępnych odciągaczy uwagi. Zdemaskuj je i spróbuj wyeliminować
Siedzimy przed komputerem. Próbujemy się skupić na zadaniu do wykonania. Ale nagle pojawia się to coś! To coś, co momentalnie odciąga naszą uwagę. Zdemaskujmy to i spróbujmy wyeliminować. Przynajmniej wtedy, gdy musimy się skoncentrować.
Czytanie nadchodzących maili w czasie wykonywania jakiegoś zadania
Gdy pracujemy przy komputerze, bardzo kuszące jest otwieranie programu do odbierania e-maili. Pracujemy, ale cały czas trzymamy rękę na pulsie ‒ i gdy nadchodzi e-mail, otrzymujemy powiadomienia dźwiękowo-obrazkowe. Klawisz F5 jest używany co kilka chwil. Prawda jest jednak taka, że tych absolutnie ważnych e-maili, które wywrócą nasz kalendarz do góry nogami i dadzą nam mocno do myślenia, jest niewiele. W praktyce dużo częściej naszą uwagę odciągają e-maile z informacjami od znajomych, powiadomienia z portali społecznościowych, newslettery z przykuwającym wzrok tytułem, zaproszenia na konferencje, korespondencja od biurowej administracji… Słowem ‒ dziesiątki rzeczy, które mogą poczekać kilkadziesiąt minut lub nawet kilka godzin bez straty dla nas. Odbieranie poczty e-mailowej raz na pewien czas może nam dać dużo komfortu, zwłaszcza jeśli koncentrujemy się na czymś ważnym, konkretnym i wymagającym poważnego skupienia.
Skupianie się na tym, co przyjemniejsze
Współczesne czasy obfitują w uprzyjemniacze życia. Oto przykład: siedzimy przed komputerem, próbujemy zrealizować ważne zadanie i włączamy odtwarzacz muzyki stojący obok biurka. Sięgamy po pendrive z ulubioną muzyką albo włączamy radio. Siedząc w pokoju typu open space, możemy podłączyć swoje słuchawki do komputera i znaleźć swoje ulubione piosenki w serwisie YouTube. Oczywiście chodzi o to, żeby praca była milsza, lżejsza, lepiej się kojarzyła. Tkwi w tym jednak spore niebezpieczeństwo.
– Nasz mózg mimowolnie skupia się, zwłaszcza w początkowej fazie, na tym, co jest przyjemniejsze i łatwiejsze. W takim przypadku będzie to zwykle muzyka – mówi psycholog Jacek Penkala. – To osłabi naszą koncentrację i mimo że będziemy siedzieć za biurkiem, będziemy efektywni tak, jakby była to przerwa w pracy. Może w takiej sytuacji warto bardzo starannie selekcjonować repertuar albo muzykę traktować jako nagrodę po wykonanej kolejnej części zadania? – sugeruje psycholog.
„Cześć” i „Miłego wieczoru” od kolegów z pracy
Z jednej strony to bardzo kulturalne zachowanie naszych kolegów. Wychodzą z biura przed nami, pakują się i podchodzą do nas, zaczynając small talk, pozdrawiając nas, życząc udanego wieczoru, informując, o której godzinie zobaczymy się następnego dnia, gdzie odłożyli klucz do pokoju, i… podając jeszcze kilka informacji. My, chcąc być równie kulturalni i grzeczni, słuchamy, reagujemy, kiwamy głowami, poświęcamy energię na zrobienie dobrego wrażenia i wytrącamy się z rytmu wykonywania obowiązków. A przecież było już tak blisko finału i za kilka lub kilkanaście minut to my mieliśmy wychodzić z biura i zamykać za sobą drzwi. Kto wie, może przy firmowych biurkach powinny być zawieszki, jakie możemy znaleźć w hotelach. Hasło „Please do not disturb” albo nasze „Nie przeszkadzać” mogłoby tu być bardzo czytelnym komunikatem.
Rozmyślanie i uruchamianie wyobraźni
Gdy przeglądamy kolejne strony tekstu albo operujemy na coraz to nowych tabelkach w Excelu, łatwo popuścić wodze fantazji i wyobraźni. – Jest to kuszące, zwłaszcza gdy nasze zadanie jest powtarzalne, podobne wykonywaliśmy wiele razy wcześniej, całość jest dla nas przewidywalna. Wtedy możemy się oddać takim abstrakcyjnym ucieczkom myślowym – mówi Jacek Penkala. Czasami jest do tego potrzebna zachęta w postaci jednego słowa czy jednej cyfry. – Widzimy zestaw cyfr 004 i błyskawicznie kojarzy nam się on z rejestracją samochodu koleżanki, z którą umawiamy się na kawę. W tekście zauważamy słowo „absolutnie” i do głowy przychodzi nam wizerunek znajomego, którego spotkaliśmy niedawno na wakacjach i który wplata to słówko bardzo często do swoich wypowiedzi. Spirala skojarzeń nakręca się sama – tłumaczy psycholog. Recepta na taką sytuację jest prosta. – Trzeba być czujnym i uważać na takie ucieczki myślowe. Najlepiej dusić je w zarodku, czyli reagować w sytuacji, gdy pojawia się pokusa podążenia tropem takiej myśli. Można powiedzieć wtedy sobie: „Oho, znowu się zaczyna. Wrócę do tej myśli, ale niech najpierw skończę to zadanie albo chociaż ten etap zadania” – radzi Penkala. Szybka reakcja da tu szybki efekt.
Nadmierne planowanie
Żyjemy w czasach, w których planowanie jest wynoszone na piedestał. „Warto mieć plan”, „Zaplanuj swoje działanie” czy „Poświęć 15 minut na przygotowanie kolejnych kroków, w jakich zrealizujesz swój cel” ‒ te zdania to nic innego jak cytaty z poradników, jak osiągnąć sukces w biznesie i życiu prywatnym. Czy przypadkiem nie wpadliśmy w nadmierną pułapkę planowania?
– Mam znajomych umiejących oderwać się od zadania, które realizują świetnie i w dobrym tempie, żeby usiąść nagle nad czystą kartką i coś zaplanować albo zrobić checklistę rzeczy do zrobienia – mówi psycholog. – Nie krytykuję planowania ani robienia takich list, ale bądźmy rozsądni i niech planowanie nie stanie się celem samym w sobie, tylko pomocą dla nas – dodaje Jacek Penkala.
Rada może być znów prosta: nie planujmy za dużo i za często. – Niektórzy moi pacjenci w planowaniu odnaleźli dużą radość i mobilizację, która kojarzy im się z odhaczaniem kolejnych zrealizowanych punktów ze swojej checklisty – mówi psycholog. – Warto sobie jednak przypominać, że nasze dzieło, nasze zadanie, na które podpisujemy kontrakty i umowy, nie obejmuje jego planowania, tylko jego zrealizowanie – przekonuje Penkala. Można to zauważyć na przykładzie wywiadów ze sportowcami, którzy odnoszą wielkie sukcesy. Gdy dziennikarze pytali ich, jak przygotowywali się do odniesienia sukcesu, odpowiedź brzmiała zwykle: „Ja po prostu to zrobiłem”. Siadając do planowania i odrywając się od obowiązków, żeby coś zaplanować, warto sobie to „po prostu” od czasu do czasu przypominać.
Polecamy
„Mikroemerytury” dla przedstawicieli Gen Z i milenialsów. Nie chcą czekać, chcą odpocząć
Pokolenie Z nie zrewolucjonizuje rynku pracy. „Dwadzieścia lat temu podobnie mówiono o milenialsach – że są roszczeniowi i nie chcą pracować” – przekonuje Zofia Smełka-Leszczyńska
To nie Briana Coxa powinniśmy się bać, tylko własnych biurek. Chcemy więcej takich reklam!
Będą pracować krócej. Urząd w Lesznie wprowadza 35-godzinny tydzień pracy
się ten artykuł?