„Z przemocą seksualną system sobie nie radzi. Nawet język w formularzach Niebieskiej Karty to pokazuje”

– Chociaż brakuje twardych danych, mówi się, że interwencji w szkołach jest dziś około 2,5 razy więcej. Teraz potrzebna jest podobna zmiana w ochronie zdrowia. Gdyby ochrona zdrowia reagowała częściej, to wtedy w każdym miejscu, w którym pojawiają się dzieci, byłaby szansa zauważyć te krzywdzone – mówi dr Grzegorz Wrona – adwokat, certyfikowany specjalista i superwizor z zakresu przeciwdziałania przemocy domowej.
Czym właściwie jest procedura Niebieskiej Karty i kiedy się ją wszczyna?
To mechanizm, który służy zarówno ujawnieniu przemocy domowej, jak i skoordynowaniu działań różnych służb. Ma charakter interwencyjny, uruchamia się ją w nagłych sytuacjach, ale może też prowadzić do stworzenia długofalowego planu pomocy.
Kto może ją uruchomić i jak wygląda cały proces?
Uruchomić ją mogą osoby wykonujące określone zawody – np. pracownik socjalny, policjant, nauczyciel, lekarz czy psycholog. Wypełniają formularz Niebieska Karta A i przekazują go do zespołu interdyscyplinarnego – działającego w każdej gminie. Ten zespół powołuje grupę diagnostyczno-pomocową, w skład której obligatoryjnie wchodzi policjant i pracownik socjalny, ale mogą do niej dołączyć też przedstawiciele innych zawodów – na przykład nauczyciele czy pracownicy ochrony zdrowia. Grupa spotyka się najpierw z osobą doświadczającą przemocy, a potem z osobą, która ją stosuje i próbuje pokazać, jakie są możliwości uzyskania pomocy – psychologicznej, prawnej czy medycznej, jeżeli taka jest potrzebna.

Grzegorz Wrona /fot. archiwum prywatne
Czy w trakcie tej procedury może też zobowiązać sprawcę przemocy do konkretnego działania?
Tak. Grupa może wystąpić do zespołu interdyscyplinarnego o skierowanie tej osoby do programu korekcyjno-edukacyjnego lub psychologiczno-terapeutycznego. Udział w takim programie jest obowiązkowy. Za odmowę grozi odpowiedzialność za popełnienie wykroczenia.
Jaką rolę odgrywają członkowie grup diagnostyczno-pomocowych?
Działają w ramach swoich kompetencji zawodowych. Nauczyciel wspiera dziecko w szkole, pracownik socjalny organizuje pomoc finansową lub niefinansową, a policjant –informuje sprawcę o konsekwencjach stosowania przemocy, kontroluje sytuację domową i sprawdza bezpieczeństwo domowników. Jeśli istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa, grupa zawiadamia prokuraturę, a w przypadku zagrożenia dobra dziecka – sąd rodzinny.
Powiedział pan, że pracownik socjalny udziela pomocy materialnej i niematerialnej. Na czym polega pomoc niematerialna?
Powinien zidentyfikować potrzeby osoby doznającej przemocy – np. potrzebę wsparcia prawnego czy psychologicznego i umożliwić skorzystanie z tej pomocy. Moim zdaniem powinien także pomóc ją zorganizować, czyli zadzwonić w to miejsce, ustalić termin spotkania. Powinien też pozostawać w kontakcie z osobą doznającą przemocy, wspierać ją w działaniach, reagować, jeżeli dzieje się coś niedobrego. Rzadziej udzielane jest w tych sprawach wsparcie finansowe, ale ono także jest możliwe.
Czy procedura działa równie skutecznie w małych miejscowościach, co w dużych miastach?
W małych miejscowościach dostęp do psychologa, prawnika, a przede wszystkim psychiatry bywa bardzo ograniczony. Dojazd może być barierą nie do pokonania, a jeśli pomoc okaże się nieskuteczna – nie ma alternatywy. Do tego dochodzi kwestia anonimowości. W małych społecznościach ludzie często boją się reakcji otoczenia. Obawiają się nie tylko sprawcy, ale i tego, że „wszyscy się dowiedzą”.
Co ta procedura może dać osobie doznającej przemocy? Co powiedziałby pan osobie, która boi się ujawnić przemoc?
Może dać to, że jak już ten krok zrobisz i tę przemoc ujawnisz, to nie jesteś sam/sama. Są ludzie, do których możesz się zwrócić. Owszem, może być tak, że dowiedzą się inni, ale przede wszystkim sprawca dowie się, że nie jest anonimowy, że musi liczyć się z tym, że każde jego działanie od tej pory będzie komuś zgłoszone. Dobrze prowadzona procedura zwiększa bezpieczeństwo. Już samo jej wszczęcie to często moment zatrzymania przemocy. To czas, by zorganizować sobie dalszą pomoc.
Problemem są procedury źle prowadzone – gdy po ich wszczęciu nic się nie dzieje, nie nakłada się nakazów ochrony, a działania trwają pół roku bez efektów. Sprawca przyzwyczaja się do tego, że „nic mu nie grozi”.
Co sprawia, że procedura działa skutecznie?
Najważniejsze jest zaangażowanie osób, które ją prowadzą. Jeśli korzystają z przysługujących im instrumentów, to mają szansę realnie zatrzymać przemoc.
Jakie to instrumenty? Wspomniał pan o nakazach ochrony.
Z nakazów ochrony skorzystać może policja. Policja może tu i teraz nakazać osobie stosującej przemoc opuszczenie wspólnego miejsca zamieszkania zajmowanego z osobą doznającą przemocy, zakazać kontaktów, zbliżania się, czy nawet przebywania w określonych miejscach – np. w pracy czy szkole osoby pokrzywdzonej.
Nakazy te obowiązują przez 14 dni, ale jeśli osoba pokrzywdzona wystąpi do sądu o ich przedłużenie, to mogą zostać utrzymane bezterminowo. I to działa. Ze statystyki opublikowanej ostatnio przez Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że sądy przedłużają je w około 70 proc. przypadków. To jest droga do zapewnienia komuś bezpieczeństwa. Taka interwencja ma największy sens.
Czy osoba pokrzywdzona ma wpływ na to, jak przebiega procedura?
Odpowiedziałbym, że to zależy. Zależy od ludzi, którzy ją prowadzą. Jeśli są profesjonalni, unikają stereotypów i potrafią rozmawiać, to wtedy jest szansa na współpracę, rozmowę, na dostosowanie pomocy do potrzeb osoby, która jej potrzebuje.
Niestety, zdarzają się poważne błędy wynikające np. z przekonania, że „wiemy lepiej”, co osoba doświadczająca przemocy powinna zrobić.
Kolejnym problemem jest oczekiwanie wdzięczności – że skoro „my się staramy”, to klientka musi „coś z tym zrobić”. Tymczasem udział w procedurze jest dobrowolny. Jeżeli grupa diagnostyczno-pomocowa to uszanuje i powie: „Gdyby pani zmieniła zdanie, zapraszamy”, wtedy jest duża szansa, że ofiara w przyszłości z tej pomocy efektywnie skorzysta.
Porozmawiajmy o dzieciach.
Ostatnio wiele zmieniło się dzięki wprowadzeniu standardów ochrony małoletnich w placówkach pracujących z dziećmi. To zmobilizowało szkoły do reagowania. Chociaż brakuje twardych danych, mówi się, że interwencji w szkołach jest dziś około 2,5 razy więcej. Teraz potrzebna jest podobna zmiana w ochronie zdrowia. Gdyby ochrona zdrowia reagowała częściej, to wtedy w każdym miejscu, w którym pojawiają się dzieci, byłaby szansa zauważyć te krzywdzone.
Czy lekarze mogą zakładać Niebieską Kartę?
Tak, każda osoba wykonująca zawód medyczny ma takie prawo. Ale w praktyce tych kart jest w systemie najmniej. Myślę, że lekarze po prostu nie wiedzą, jak to zrobić i po co mają to robić. Namówienie ich do wypełnienia kolejnego druku, choć już i tak muszą ich wypełnić wiele, jest trudne. Gdybym ja był lekarzem, to bym sobie zadał pytanie: „Co to da konkretnie tym ludziom?” Jest to więc kwestia edukacji.
Czy lekarz ma obowiązek dokumentować przypadki przemocy?
Moim zdaniem umieszczenie takiej informacji w dokumentacji medycznej, nie wynika z przepisów dotyczących tej dokumentacji. Lekarz ma obowiązek wystawić zaświadczenie o skutkach przemocy fizycznej. Natomiast przemoc psychiczna czy ekonomiczna, najczęstsze w praktyce, nie muszą być udokumentowane. To poważna luka.
Jak traktowane są przemoc ekonomiczna i psychiczna w procedurze?
Od niedawna w formularzach Niebieskiej Karty jest możliwość zaznaczenia, że doszło do przemocy ekonomicznej i dzięki temu jest ona częściej zauważana. Niestety, wciąż nie wiąże się to z rzeczywistym uznaniem jej wagi. A przecież kontrola finansowa to jedna z najskuteczniejszych form podporządkowywania sobie drugiego człowieka. Bez pieniędzy nic nie jesteśmy w stanie zrobić w dzisiejszych czasach.
Coraz większym wyzwaniem jest też cyberprzemoc – przemoc przenosi się tam, gdzie spędzamy najwięcej czasu, czyli do internetu. Tymczasem narzędzi ochrony w tej przestrzeni wciąż brakuje. Mamy do dyspozycji zakaz kontaktów, ale w cyberprzestrzeni łatwo się ukryć.
Podobnie jest z przemocą seksualną. Tu też system sobie nie radzi. Nawet język w formularzach Niebieskiej Karty to pokazuje – rubryka: „gwałt i inne”. Jakby ustawodawca sam nie umiał określić, na czym ta przemoc seksualna polega.
Czy Niebieska Karta ma wpływ na późniejsze potencjalne postępowania sądowe, np. sprawy o rozwód czy opiekę nad dziećmi?
Sam fakt, że ją założono nie jest dowodem na przemoc, ale to, co zgromadzono w trakcie procedury może być dowodem. Niebieska Karta pokazuje też, że ktoś zgłaszał przemoc. To ważne. Często sędziowie pytają: „Dlaczego pani wcześniej nic nikomu o tym nie mówiła?”. Niebieska Karta w takim przypadku może pomóc.
Czy interwencja w sprawie przemocy musi oznaczać dla pary rozstanie? Czy gdyby motywacją osoby doznającej przemocy do udziału w procedurze, byłoby to, że zespół może skierować sprawcę do programu terapeutycznego, to ta motywacja jest uzasadniona?
Żeby on się zmienił, tak? Jeżeli ja nie chcę, żeby oni go zrzucili do Tartaru, tylko, żeby on się zachowywał tak, żebyśmy mogli razem żyć? To to jest jedyna, szczerze powiedziawszy szansa. Nie jest duża, ale jest.
Zobacz także

„Nie powtórzę historii mojej matki, bo wiem, jak się skończyła”. Anna Rusowicz o doświadczeniu przemocy psychicznej

Katarzyna Nowakowska: „Gdy osoba przemocowa przeprosi i dostanie przebaczenie, to dla niej sygnał, że może dalej robić to, co robiła”

Marta Krzysztoń: „Regularne i opresyjne ingerowanie w stany drugiego człowieka, w tym unieważnianie jego emocji, jest przemocą”
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy

Emily Ratajkowski: „To, co mi sprawia przyjemność, co mi się podoba, jest ważniejsze od tego, co facet myśli, gdy mnie widzi”

Jared Leto oskarżony o molestowanie nieletnich. Głos zabrało dziewięć kobiet. „To od dawna była tajemnica poliszynela”

Zoja Skubis o doświadczeniu molestowania seksualnego w podróży: „Czułam jak męska dłoń wślizguje mi się pod koszulkę”

W sieci hejt na córkę Karola Nawrockiego. Rzecznik Praw Dziecka reaguje: „Nie zgadzam się na przemoc”
się ten artykuł?