Przejdź do treści

„Wystarczył jeden clickbait, by ludzie masowo zaczęli wyżywać się na dwóch kobietach, bo to modne, zasięgowe i opłacalne” – grzmi Maja Staśko

Maja Staśko
Maja Staśko wyjaśniła, że informacja o tworzeniu filmu o Pandora Gate jest nieprawdziwa/ fot. Andras Szilagyi/ MWMedia
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Ten film jest też dla was. By wasze dzieci nigdy nie zostały tak potraktowane i nie były rozliczane z waszej przemocy. Bo na to nie zasługują” – pisze Maja Staśko do osób, które stosują wobec niej mowę nienawiści. Aktywistka odniosła się do fali hejtu, jaka spadła na nią po informacjach odnośnie do filmu, który będzie współtworzyć z Marią Sadowską.

Maja Staśko o hejcie w sieci

„Pandora Gate. Maria Sadowska i Maja Staśko pracują nad filmem o największej aferze polskiego internetu” – brzmiały nagłówki medialne w ostatnim tygodniu. Jak się jednak okazało, nie do końca jest to prawdą. Głos w sprawie postanowiła zabrać Maja Staśko. Aktywistka opublikowała wpis na swoim profilu na Instagramie, w którym zaznaczyła, że w konsekwencji nieprawdziwych informacji spotkała się z falą hejtu.

„W ostatnim tygodniu obserwowałam narastającą falę hejtu po tym, jak w sieci zaczęły pojawiać się nieprawdziwe clickbaity na temat naszego filmu. Mnóstwo materiałów w mediach i na YouTubie z informacją bez weryfikacji, tysiące hejterskich komentarzy” – tłumaczyła.

I podkreśliła, że nikt z piszących newsy nie zgłosił się do niej, by zapytać, czy to prawda.

„Nie potrzeba było żadnej prowokacji, eksperymentu społecznego ani pranku – wystarczył jeden clickbait, by ludzie masowo zaczęli wyżywać się na dwóch kobietach, bo to modne, zasięgowe i opłacalne. To upewniło mnie, że ten film powstać musi – bo jest właśnie o tym” – dodała.

Aktywistka wyjaśniła, że film, który będzie współtworzyć z Marią Sadowską, nie będzie opowiadał historii Pandora Gate. Mowa o aferze z udziałem popularnych youtuberów, którzy dopuszczali się przemocy emocjonalnej, psychicznej i seksualnej, a także czynów pedofilskich oraz wykorzystywania swoich wpływów i sławy, by unikać kary i zastraszać swoje ofiary.

„Maria w ostatnim roku obserwowała moją pracę i teksty – i postanowiła to przedstawić w formie artystycznej. To historia o patoinfluencerach, ich olbrzymim wpływie i władzy. O hejcie i kapitalizacji szczucia. O świecie, w którym przestępcy i przemocowe osoby stają się biznesmenami i idolami dzieci, a osoby sprzeciwiające się temu są masowo nękane” – tłumaczy Staśko.

Jesteś obiektem hejtu w internecie? Zobacz, co możesz z tym zrobić na drodze prawa. Wyjaśnia adwokat Ilona Grembowska

„By wasze dzieci nigdy nie były rozliczane z waszej przemocy”

Maja Staśko w dalszej części swojego wpisu podkreśliła, że ogrom przemocy w sieci dostrzeżono dopiero przez Pandora Gate. Problem jednak istniał od lat i był bagatelizowany.

„Ignorowanie tematu i brak świadomości społecznej od lat naraża młodzież na zderzenie z nieodpowiednimi treściami czy osobami.

Film to gra na fikcji i mechanizmach – a nie realnych ludziach. Potrafi zmieniać świat, ale nie naraża konkretnych osób. Można nim uświadamiać i walczyć. Sztuka to dla mnie jeden ze sposobów przedstawiania problemów społecznych, nierówności czy krzywd – od lat piszę spektakle teatralne. Teraz czas na film o patoinfluencerach i przemocy w internecie – czyli o tym, czym zajmuję się już od ponad roku, także od środka, i o czym obecnie kończę pisać reportaż” – dodała.

Aktywistka zwróciła się także do osób generujących nienawistne komentarze pod jej adresem:

„Ten film jest też dla was. By wasze dzieci nigdy nie zostały tak potraktowane i nie były rozliczane z waszej przemocy. Bo na to nie zasługują” – podsumowała.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Maja Staśko (@majakstasko)

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: