Przejdź do treści

„Trauma pokoleniowa to dług, który zaciągnęli nasi przodkowie. Jeśli go nie spłacimy, przekażemy go kolejnym pokoleniom” – mówi Marta Daraszkiewicz-Kalupa

Marta Daraszkiewicz-Kalupa, psychoedukatorka /fot. archiwum prywatne
Marta Daraszkiewicz-Kalupa, psychoedukatorka /fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Traumy pokoleniowe dotyczą zwykle rzeczy potępianych przez społeczeństwo, wstydliwych, które były tajemnicami i zazwyczaj były ukrywane. Jeśli to miało miejsce, to z dużym prawdopodobieństwem nie zostały przekazane one w sposób werbalny. To, co zostaje ukryte, będzie się powtarzało w sposób nieświadomy w kolejnych pokoleniach, do momentu, aż nie zostanie uleczone – mówi Marta Daraszkiewicz-Kalupa, psychoedukatorka, zajmująca się między innymi wpływem traum pokoleniowych na nasze życie.

 

Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: Czym jest trauma pokoleniowa i w jaki sposób możemy ją dziedziczyć?

Marta Daraszkiewicz-Kalupa: Mówiąc o traumie pokoleniowej, mam na myśli różnego rodzaju doświadczenia czy przekonania, które pojawiają się w naszym życiu, często w sposób nieświadomy. To powielanie schematów, które miały również miejsce w życiu naszych przodków. Myślę, że każdy z nas ma do czynienia z traumą pokoleniową, choć zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy. W Polsce temat ten jest mało znany, choć na świecie wygląda to inaczej. Nieżyjąca już profesor psychologii oraz psychoterapeutka – Anne Ancelin Schutzenberger, poświęciła większość swojego życia zawodowego tematowi traum pokoleniowych, popierając je licznymi przykładami swoich pacjentów. Dodatkowo najnowsze badania w dziedzinie epigenetyki zdają się potwierdzać tę teorię. 98 procent naszego DNA to DNA niekodujące, czyli nieodpowiadające za nasz kolor oczu czy włosów i podatne na czynniki środowiskowe. Dzięki temu trudne doświadczenia naszych przodków mogą zostać nam przekazane w postaci informacji zapisanej w DNA.

Traumy są przekazywane na pokolenia, które występują kolejno po sobie?

Może tak być, wówczas mówimy o traumie intergeneracyjnej, która jest przekazywana z jednego pokolenia na drugie, najczęściej w sposób nieświadomy. Ma ona miejsce w przypadku przekazu od krewnego, którego znamy i z którym mamy styczność. Mogą to być na przykład różnego rodzaju przekonania. Jeśli twoja babcia, została oszukana finansowo, przez kogoś, dzięki czemu ten ktoś dorobił się fortuny, mogła wyrobić w sobie przekonanie, że wszyscy bogaci ludzie są oszustami. Wychowując swoją córkę, a twoją matkę, mogła w życiu codziennym w nieświadomy sposób przekazać jej to przekonanie, natomiast ta przekazała je tobie. W ten sposób nawet poprzez nieświadome działanie to przekonanie może kierować twoim życiem. To samo może mieć miejsce nie tylko w przypadku przekonań, ale również wzorców zachowań. Jeśli kobieta straciła czworo dzieci, to mogło być jej trudno okazywać uczucia kolejnemu narodzonemu dziecku. Tę oziębłość w sposób nieświadomy przekazała swojej córce, która dużym prawdopodobieństwem powieli ten wzorzec podczas wychowywania swoich dzieci.

Katarzyna Tutko: pandemia koronawirusa a trauma

Możemy również otrzymać w spadku traumę po prababce lub prapradziadku, których nawet nie znaliśmy?

Tak, w ten sposób działa trauma transgeneracyjna. To przekaz od członków rodziny, których mogliśmy nawet nie znać jak pradziadek czy ciocia, która mieszka w Ameryce. To ukryta lojalność rodzinna, która w nieświadomy dla nas sposób kieruje naszym życiem. Może się objawiać w postaci trudnych doświadczeń, chorób psychosomatycznych, a nawet jako ścieżka zawodowa, którą wybierzemy. To swego rodzaju dług zaciągnięty przez naszego przodka, który nam jest dane odpracować, jeśli tego nie zrobimy, zostanie przekazany na kolejne pokolenia.

Trauma to nie tylko tragiczne zdarzenie z przeszłości, ale też sytuacje i doświadczenia z pozoru nieistotne. Jakie to mogą być sytuacje?

Trauma może mieć różne odcienie. Trauma nie oznacza, że ktoś musi nas okraść lub zgwałcić, aby to zdarzenie miało na nas ogromny wpływ. Znaczenie będzie miało każde zdarzenie, które jest dla nas stresujące. A właściwie nie samo zdarzenie, a sposób, w jaki na nie zareagujemy i jak sobie z nim poradzimy. Wyobraźmy sobie, że mąż zdradza żonę z jej najlepszą przyjaciółką. Jeśli żona poczuje się zdradzona i zraniona, to może być to dla niej traumatyczne wydarzenie. Ale jeśli jest nieszczęśliwa w małżeństwie i być może sama ma kochanka, przy którym czuje się szczęśliwa, to taka sytuacja może być dla niej mniej traumatyzująca. Sytuacją stresową może być choroba, uraz chirurgiczny, ślub, spór z teściami, odejście na emeryturę, usamodzielnienie się dziecka czy nawet epidemia. Jeśli nie poradzimy sobie ze strachem i stresem, to taka informacja z dużym prawdopodobieństwem zapisze się w naszych genach i zostanie przekazana kolejnym pokoleniom.

Czytałam, że abyśmy pojawili się na świecie, potrzebujemy 4094 przodków z 11 pokoleń w ciągu ostatnich 400 lat. To porównanie zmienia perspektywę!

I pokazuje, że nie jesteśmy wyizolowanym bytem, tylko mamy swoją historię. Lubię porównywać człowieka do liścia, który jest elementem całego rodu, reprezentowanego przez drzewo. Liść nie jest w stanie pojawić się na świecie bez udziału drzewa i bez jego udziału nie może istnieć. Podobnie jest z systemem rodzinnym. W przypadku traum pokoleniowych najważniejsze jest zawsze dobro całego systemu, nawet jeśli odbywa się to kosztem pojedynczego członka rodziny niosącego traumę. Priorytetem zawsze będzie przetrwanie całego systemu rodzinnego.

Traumy pokoleniowe dotyczą zwykle rzeczy potępianych przez społeczeństwo, wstydliwych, które były tajemnicami i zazwyczaj były ukrywane. Jeśli to miało miejsce, to z dużym prawdopodobieństwem nie zostały przekazane one w sposób werbalny. To, co zostaje ukryte, będzie się powtarzało w sposób nieświadomy w kolejnych pokoleniach, do momentu, aż nie zostanie uleczone

Ale „liść” może o siebie zawalczyć. W jaki sposób można samodzielnie zacząć uzdrawiać swoją rodzinną traumę? Od czego zacząć i jak daleko sięgać?

Im dalej sięgamy, tym lepiej. Celem jest odkrycie pewnych wzorców, powtórzeń. Aby tego dokonać, potrzebna jest jak największa ilość danych i jak największa ilość powtórzeń. Bo jeśli twój ojciec był alkoholikiem i twój mąż również pije, to być może jest to przekaz rodzinny, w postaci powielanego schematu, ale tak być nie musi. Dlatego ważne jest, aby swoje hipotezy weryfikować, a nie z góry zakładać, że mamy do czynienia z traumą pokoleniową. Najlepiej byłoby sięganie do sześciu, ośmiu pokoleń wstecz, ale minimum stanowią trzy: ja – mama – babcia.

Co może nam pomóc rozpocząć rozmowę z bliskimi na tak trudne tematy?

Warto powiedzieć rodzicom czy dziadkom, że chcemy poznać historię rodziny, aby lepiej zrozumieć siebie i poznać swoje korzenie. Praca nad genosocjogramem i uzdrawianiem traumy pokoleniowej może doprowadzić do lepszego zrozumienia losów naszych przodków, a nawet próby wybaczenia ich postępowania. Dobrym pomysłem jest zaangażowanie rodziny do stworzenia drzewa genealogicznego, podczas którego możemy inicjować różne pytania: Jak zawód wykonywał dziadek? A dlaczego wujek mieszkał z babcią? Itp. Zanim jednak zaczniemy pytać rodzinę, warto ustalić sobie, czego konkretnie szukamy.

Trauma transgeneracyjna to przekaz od członków rodziny, których mogliśmy nawet nie znać. To ukryta lojalność rodzinna, która w nieświadomy dla nas sposób kieruje naszym życiem. Może się objawiać w postaci trudnych doświadczeń, chorób psychosomatycznych, a nawet jako ścieżka zawodowa, którą wybierzemy. To swego rodzaju dług zaciągnięty przez naszego przodka, który nam jest dane odpracować, jeśli tego nie zrobimy, zostanie przekazany na kolejne pokolenia

Na co zwrócić uwagę, kiedy będziemy już dopytywać naszych krewnych?

Odkrywanie historii własnej rodziny przypomina trochę zabawę w detektywa. Ważne jest szukanie takich rzeczy, które z pozoru mogą wydawać się nieistotne, jak przeprowadzka, romanse, status społeczny, pochodzenie, wykonywany zawód czy data ślubu. Jeśli nie mamy dostępu do takich danych, proponuję sięgnąć do rejestrów kościelnych, które mogą nam pomóc w ustaleniu pewnych danych. Pomocne mogą być listy i zdjęcia, które robiono kiedyś tylko podczas ważnych uroczystości. Zwróćmy uwagę na niuanse jak na przykład, na to, kto gdzie stoi. Być może w ten sposób inaczej spojrzymy na rodzinne relacje. Dopytajmy, jakie relacje łączyły dziadka i babcię, kto mieszkał pod jednym dachem. Jeśli i do tego nie mamy dostępu, ważną podpowiedzią może okazać się literatura. W niej możemy znaleźć podpowiedzi, chociażby tego, jak wyglądało kiedyś życie, jakie były normy społeczne, a to też może wiele nam powiedzieć o życiu naszych pradziadków.

Pewnie częściej będziemy odkrywać przykre historie niż pozytywne sytuacje…

Przekazy rodzinne mogą być pozytywne, jednak to te trudne doświadczenia, powtarzają się w kolejnych pokoleniach w postaci traum pokoleniowych i dlatego na nie należy zwrócić szczególną uwagę. Należy pamiętać o tym, że pokolenie naszych przodków przeżyło wojny i przesiedlenia. Silne doświadczenia osób, które żyły w obozach koncentracyjnych, mają wpływ na ich potomków. Znam przypadek kobiety, która wielokrotnie poroniła ciążę. Okazało się, że jej babcia w czasie wojny zobaczyła, jak pies pożera niemowlaka. To było tak silne przeżycie, że przekazała w swoich genach informację, że posiadanie dziecka wiąże się z niebezpieczeństwem. Po holenderskiej zimie głodu rodziły się dzieci, które miały wyłączony gen odpowiadający za spalanie energii. Kolejne pokolenia zmagają się z doświadczeniami przodków związanymi z głodem czy holocaustem.

Mówi się, że historia lubi się powtarzać. A być może ona wcale się nie powtarza, tylko ujawnia pod postacią traumy?

Dlatego tak ważne jest szukanie nieświadomych powtórzeń. Jeśli mój pradziadek nie był w stanie obronić swojego terytorium, to ja, w ramach solidarności rodzinnej, mogę podjąć zawód, który będzie rekompensował przodkowi tę stratę. Mogę być producentem alarmów, pracować, jako stróż czy ochroniarz. Inny przykład to dziewczyna w wieku 18 lat zapadła na pewien rodzaj lęku i depresji, które spowodowały, że przez kilka miesięcy nie była w stanie wyjść z domu. Okazało się, że zarówno jej mama, jak i babka zostały zgwałcone w wieku 18 lat. Jej ciało w taki sposób próbowało ją chronić. Po kilku miesiącach wszystko wróciło do normy.

Jak kontrolować stres?

Ta cykliczność zawsze związana jest z wiekiem, z konkretną datą?

Nie zawsze. Choć „syndrom rocznicy” to zjawisko, które jest dowodem na przekazywanie traumy przez przodków, może być też związany z konkretnym wydarzeniem. Na przykład mężczyzna odwoził syna na rozpoczęcie roku szkolnego i wtedy ulegli niegroźnemu wypadkowi. To samo wydarzenie miało miejsce podczas dwóch poprzednich pokoleń. Okazało się, że wszystko zaczęło się od pradziadka – w dniu, w którym miał iść do szkoły, jego ojciec zginął na bitwie, a on sam musiał iść wypasać krowy.

Popularne jest nadawanie imion nowo narodzonym dzieciom – po babci, dziadku, prababci. Imię może stygmatyzować dziecko?

Może, ale nie musi. W psychogenealogii istnieje zjawisko „dziecka zastępczego”. Dobrym przykładem tego zjawiska są znani malarze – Vincent van Gogh oraz Salvador Dali. Van Gogh urodził się dokładnie rok po śmierci innego Vincenta (swojego starszego brata). Mieszkał obok cmentarza, na którym stał nagrobek z jego imieniem i nazwiskiem. Dodatkowo jego przyrodni brat, z którym wiązała go silna relacja, nadał swojemu synowi imię Vincent. Malarz, nie mogąc poradzić sobie z obecnością kolejnego Vincenta, popełnił samobójstwo. Tak jakby dwóch Vincentów nie mogło istnieć. Salvador Dali, mając świadomość, że jest dzieckiem zastępczym, postanowił poprzez błaznowanie i robienie niecodziennych rzeczy, odróżnić się od aniołka, nad którego nagrobkiem matka płakała dwa razy w tygodniu. Twierdził, że te wszystkie ekstrawagancje, służyły mu, jako potwierdzenie własnej obecności.

Odkrywanie rodzinnych tajemnic może również nas traumatyzować albo sprawić, że na siłę będziemy szukać u siebie np. objawów choroby?

Trzeba być przygotowanym na to, że podczas takich poszukiwań możemy dowiedzieć się wielu nieprzyjemnych rzeczy. Należy pamiętać, że takie poszukiwania, choć czasem niełatwe, mogą pomóc nam zrozumieć naszych przodków i im wybaczyć. Dzięki temu możemy na nowo ułożyć relacje z członkami rodziny. Zazwyczaj działamy na autopilocie, pęd życia powoduje, że brakuje nam czasu na refleksje. Jednak, jeśli nie chcemy powtarzać błędów swoich przodków, to warto się im przyjrzeć. Każdy z nas może przerwać cykl traumy pokoleniowej, dzięki czemu uzdrowienie dokonuje się w całym rodzie. Poprzez uleczenie traumy zmienia się dynamika całego systemu, co wpływa pozytywnie na całą rodzinę.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: