„Ściska mnie w gardle”, „Boję się powiedzieć, że mnie boli”. O prawo głosu w sprawach własnego ciała wciąż toczy się walka

„Potocznie mówi się, że w 1918 roku w Polsce kobiety wywalczyły sobie 'prawo głosu’. Prawo głosu wyborczego – owszem. Natomiast o prawo głosu w sprawach własnego ciała wciąż toczy się walka. Zarówno w obszarze praw reprodukcyjnych, jak i w domowych sypialniach” – pisze Agnieszka Szeżyńska, edukatorka i seksekspertka, na swoim profilu @coaching_intymnosci na Instagramie.
„Ściska mnie w gardle”
„Ściska mnie w gardle”, „Zalewa mnie fala gorąca”, „Robię się mała i niepewna”, „Nie mogę znaleźć słów”, „Boję się powiedzieć, że mnie boli” – właśnie tak kobiety, z którymi pracuje edukatorka Agnieszka Szeżyńska, opisują to, co przeżywają, jako wstyd.
„Najczęściej zakładają, że jest z nimi 'coś nie tak’, że ich problem jest indywidualny. Bo nigdy z nikim nie rozmawiały o tym z pełną szczerością. Dopiero gdy na warsztacie z ust innych kobiet słyszą podobne słowa, zaczynają rozumieć, że sprawa jest znacznie większa. Że dzieje się tu coś więcej poza indywidualnym defektem niewiadomego pochodzenia” – opisuje autorka profilu @coaching_intymnosci na Instagramie.
Brak prawa głosu w seksie
Szeżyńska dodaje, że kobiety, z którymi pracuje, o braku prawa głosu w seksie mówią tak:
- „Może i wiem, co bym chciała powiedzieć, ale przez gardło mi to nie przechodzi”,
- „W seksie tak się wstydzę, że nie mogę nic z siebie wykrztusić”,
- „Nawet jak mam ochotę, to nie potrafię tego wyrazić i zainicjować”,
- „Zdarza mi się udawać orgazm, bo nie wiem jak powiedzieć, że jestem już zmęczona i mam dosyć”.
„Brak dostępu do intymnego prawa głosu jest często interpretowany jako 'problem ze wstydem’, a więc indywidualny defekt, którego źródeł poszukuje się tylko na jednostkowym poziomie. Ta-dam! Oto nastąpiła prywatyzacja problemu systemowego i przerzucenie całej odpowiedzialności za społecznie nierówne prawo głosu na jednostkę – ma ona za zadanie się 'naprawić’, bo 'jakaś zahamowana jest'” – pisze edukatorka.
Szeżyńska dodaje, że indywidualne sięganie po intymne prawo głosu – nauka mówienia „nie” i wyrażania potrzeb – jest ważne i potrzebne. Obok korzyści indywidualnych – większego poczucia samostanowienia, bezpieczeństwa i dostępu do przyjemności – każda kobieta przyznająca sobie samej cielesne i seksualne prawo głosu zmienia system na taki, w którym to prawo głosu jest coraz bardziej realne.
„Jednocześnie problem systemowy potrzebuje rozwiązań na poziomie społecznym, kolektywnym. Są nimi: bezpieczne przestrzenie do zabierania głosu w obszarze seksualności przez kobiety (rozmowy z koleżankami, kręgi, warsztaty) oraz tworzenie kulturowego standardu pytania o zgodę, czyli dawania znać drugiej osobie, że ma przy nas intymne prawo głosu, zmiana rozumienia przekroczeń autonomii cielesnej z aktualnego, obarczającego jednostkę winą za systemowy brak prawa cielesnego głosu na rozumienie oparte na zgodzie, czyli na zabieraniu głosu, dostęp do pełni praw reprodukcyjnych” – wyjaśnia edukatorka.
Agnieszka Szeżyńska kończy swój post zdaniem: Prawa głosu się nie dostaje, je się wywalcza, używając głosu.
Agnieszka Szeżyńska – kim jest?
Agnieszka Szeżyńska jest certyfikowaną coachką intymności i edukatorką seksualności dla dorosłych. Pomaga ludziom być szczęśliwymi w seksie i relacjach. Przekazuje wiedzę, narzędzia, pomaga zwiększać samoświadomość potrzeb i granic oraz pogłębiać umiejętność komunikacji z partner/k/ami.
Jej profil @coaching_intymnosci na Instagramie obserwuje obecnie niemal 6 tysięcy osób.
Rozwiń
Zobacz także

„Divorce party może być jak publiczny spektakl mający na celu 'odczarowanie’ sytuacji społecznie uznawanej za porażkę”. O tym, czy rozwód zawsze musi oznaczać traumę, mówi socjolog prof. Mariola Bieńko

„Dla niektórych mężczyzn kobieta po porodzie staje się niezwykle apetyczna, erotyczna, pociągająca właśnie z tego względu, że jest tą «krainą mlekiem i miodem płynącą»” – seksuolożka Agata Loewe o tym, jak młodzi rodzice mogą „wylogować się” do łóżka

„Eksploatujemy swoje ciała a później oczekujemy, że przyjemność i rozkosz same przyjdą” – mówi Patrycja Wonatowska, seksuolożka
Polecamy

“Rozalka narodziła się z pytania: co by było ze mną, gdybym przyszła na świat w XIX wieku w pańszczyźnianej rodzinie?”

Magdalena Zając: „Na rajdzie nie ma czasu na uprzejmości. Jest przepaść z lewej, skarpa z prawej”

„Chciałem, żebyśmy mieli wspólne nazwisko. Skoro moja przyszła żona je zmieniała, to ja też”. Jakie nazwisko po ślubie? Odpowiedź nie jest oczywista

Ruch „boy sober” coraz popularniejszy. Dlaczego kobiety świadomie decydują się na życie w celibacie?
się ten artykuł?