Ratownik medyczny o niepotrzebnym wzywaniu pogotowia: „Przerażają mnie sytuacje, kiedy ktoś ma zawał, udar i nie ma wolnej karetki”
Karetkę pogotowia powinniśmy wzywać w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia czy zdrowia. Pod numer 999 lub 112 często dzwonią jednak osoby, które poradziłyby sobie bez przyjazdu ratowników medycznych. „W wielu przypadkach moja wizyta polega na tym, że po prostu zawiozę was do szpitala. Bo trzeba zrobić RTG, bo trzeba zszyć ranę, bo trzeba zrobić szerszą diagnostykę. Pytanie jest jedno… Czy musisz do tego szpitala jechać karetką? Najczęściej nie” – pisze Hubert, ratownik medyczny znany w mediach społecznościowych jako „Facet w karetce”.
„Coraz częściej karetka pogotowia realizuje wizyty domowe”
„Czy wiecie kiedy wzywać karetkę?
Ok, może to głupie pytanie. Ale każdy musi odpowiedzieć sobie na nie sam”
Tymi słowami rozpoczyna swój wpis na Instagramie Hubert. Ratownik medyczny znany w mediach społecznościowych jako „Facet w karetce” apeluje, by pogotowie wzywać w sytuacjach bezpośrednio zagrażających życiu czy zdrowiu. Jak jednak zaznacza, karetka nagminnie wzywana jest do przypadków, w których osoba poszkodowana poradziłaby sobie sama.
„Jako społeczeństwo stajemy się coraz mniej zaradni. Staramy się znaleźć jak najłatwiejsze rozwiązania, zrzucić odpowiedzialność na kogoś. Przyzwyczailiśmy się do nadużywania pewnych udogodnień.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że coraz częściej, żeby nie powiedzieć, że w dużej części karetka pogotowia realizuje wizyty domowe” – pisze.
W dobie pandemii koronawirusa dostęp do lekarza bywa utrudniony. Brakuje również pracowników medycznych. Izba Lekarska w 2019 roku podała, że w Polsce brakuje ok. 50 tys. lekarzy i ok. ośmiu tys. pielęgniarek. Liczba ta może być jednak większa. Wskaźnik praktykujących lekarzy w Polsce wynosi 2,4 na 1000 mieszkańców. Wobec średniej unijnej (3,7 na 1000 mieszkańców) wypadamy w tym rankingu bardzo słabo. Niewystarczająca jest również liczba ratowników medycznych i karetek pogotowia.
„Ja wiem, że dostępność lekarzy, pielęgniarek i ogólnie ochrony zdrowia jest beznadziejna i rozumiem, że w wielu przypadkach po prostu numery 999 i 112 to jedyne, które odbierają. Ale pomyślmy szerzej…
Ilość karetek jest ograniczona. Ja wiem do jakich wezwań jeżdżę. Wy może nie… Ja wiem, że ból brzucha jest dużą dolegliwością, że wysokie ciśnienie jest niebezpieczne, że złamana ręka boli i rozcięta głową krwawi, ja wiem, że bywają bolesne miesiączki, ostry kac i nadużycie alkoholu lub środków psychoaktywnych tylko pytanie… Czy jestem w stanie z tymi dolegliwościami dotrzeć do lekarza w przychodni bądź w SOR? Moja odpowiedź – najczęściej tak, odpowiedź ludzi… Należy mi się karetka” – podkreśla.
„Chciałbyś/chciałabyś czekać z urwaną nogą po wypadku 45 minut na karetkę?”
Ratownik medyczny wyjaśnia, że jego praca polega na pomocy w wyżej wymienionych przypadkach. Rzeczywistość bywa jednak inna niż sobie wyobrażamy i pacjent po wezwaniu karetki najczęściej jest przewożony do szpitala w celu poszerzenia diagnostyki.
„W wielu przypadkach moja wizyta polega na tym, że po prostu zawiozę was do szpitala. Bo trzeba zrobić RTG, bo trzeba zszyć ranę, bo trzeba zrobić szerszą diagnostykę. Pytanie jest jedno… Czy musisz do tego szpitala jechać karetką? Najczęściej nie. Spokojnie możesz samochodem, taxi lub z buta” – tłumaczy.
Autor wpisu podkreśla, że w ten sposób wykorzystana karetka pogotowia może w tym samym czasie być potrzebna pacjentowi, którego życie zależy od jej przyjazdu.
„Przerażają mnie sytuację, kiedy ktoś ma zawał, udar i nie ma wolnej karetki. Przeraża mnie sytuacja, kiedy jadę do wypadku, który miał miejsce 30 km ode mnie a ja jestem najbliższą karetką bo wszystkie inne są zajęte. Chciałbyś/chciałabyś czekać z urwaną nogą po wypadku 45 minut na karetkę? No ja bym nie chciał. Naprawdę wiele zależy od naszego rozsądku…” – podsumowuje.
„Facet z karetki” – kim jest?
Za profilem „Facet z karetki” w mediach społecznościowych stoi ratownik medyczny Hubert. „Facet o własnych poglądach i własnym zdaniu przedstawiający prawdę, która go otacza” – jak sam o sobie pisze. Na Instagramie dzieli się ciekawymi treściami z pracy w karetce pogotowia. Jego profil obserwuje ponad 2,6 tys. internautów.
RozwińZobacz także
„Pierwszą pomoc trzeba przećwiczyć. To tak jak z prawem jazdy – nie wystarczy zdać testów teoretycznych, trzeba wykazać się umiejętnościami jazdy”. O tym, dlaczego coraz więcej Polaków chce pomagać, opowiada ratownik medyczny Adrian Zadorecki
Trochę straszno, trochę śmieszno, czyli pogotowie w PRL. „Ja w wojsku i od mojej mateczki nauczyłem się, żeby nie dyskutować”
Karetki pogotowia – czym się różnią i która przyjedzie po twoim zgłoszeniu? Co oznaczają litery na ambulansach?
Polecamy
Zziębnięty i osłabiony mężczyzna leżał przy samej jezdni. „Reagujmy”- apelują strażnicy miejscy
„A wy wiecie, kogo trzymacie pod ramię? Anioła”. O Wojciechu Aniele, który nie czekając na interwencję z nieba, ruszył na pomoc powodzianom
Jennifer Aniston padła ofiarą swattingu. Na czym polega ta forma przemocy?
Kierowca MPK zobaczył dławiące się dziecko. Zatrzymał autobus i ruszył na pomoc. „Nie tylko peleryna zrobi z ciebie supermana”
się ten artykuł?