Przejdź do treści

Paulina Kitlas: gdyby to mężczyźni cierpieli na PMS, to sposób na niego znaleziono by już dawno

pms
Francesco Carta fotografo/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

Mój pierwszy okres był dla mnie na tyle traumatycznym przeżyciem, że do dziś pamiętam, jak zmywając talerze pytałam w myślach “Boże, jeśli wszyscy są ci tak samo mili, to czemu nie urodziłam się chłopcem?”. Do dziś nie wiem czemu nie urodziłam się chłopcem, bo nikt nie odpowiedział wtedy na moje pytanie skierowana do niebios. Wiem za to, że to, że podpaski, tampony, bóle menstruacyjne to nie wszystko co dostajesz w pakiecie z cyklem miesięcznym. O nie! Większość z nas spotka na swojej drodze PMS. 

MÓJ PMS czyli mój zespół napięcia przedmiesiączkowego, sprawia, że:

  • mam ochotę płakać gdy nie uda mi się trafić papierkiem do kosza na śmieci (życie nie ma sensu, a fakt, że spudłowałam jest na to ostatecznym dowodem)
  • mam bardzo krótki lont do mojej bomby wkurzenia (nie, my kobiety w PMSie nie wkurzamy się za NIC, tylko SZYBCIEJ), 
  • chciałabym zjeść całą czekoladę i pizzę świata (potem zapić to dużą ilością napoju i jeść od początku)   
  • moje ciało magazynuje tyle wody, że można by tym napoić stado koni
  • mam nieprzemożną potrzebę dokładnego sprzątania mieszkania (prawdopodobnie moszczę sobie jaskinię, w której schowam się kilka dni później)  

 

Materiały promocyjne
pms

Piszę mój PMS, bo każda osoba przechodzi PMS inaczej. I nie bez powodu piszę zespół, bo bardzo często to nie jest TYLKO rozdrażnienie, albo TYLKO ból piersi. Nie, nie, to jest prawdziwy zespół, dla jednych Ich Troje, dla innych Kelly Familly. Dla jednej osoby to będą 2 dni napięcia, dla innej 2 tygodnie. Jedno jest pewne, Twój PMS jest tak wyjątkowy jak Ty sama, bo naukowcy wyróżnili aż 150 jego objawów, występujących w różnym natężeniu i konfiguracji. 

Złośliwi uważają, że gdyby to mężczyźni cierpieli na PMS to sposób na niego znaleziono by już dawno. Ja się do tych złośliwych zaliczam. Zwykło się przecież uważać, że kobiecy ból jest mniejszym bólem, że kobiece dolegliwości to po prostu kobiece dolegliwości, które powinniśmy znieść tak jak wiele innych rzeczy i broń Boże, nie próbować obarczać tym innych. Przecież to naturalne – można by powiedzieć – jest okres, jest PMS. 

 

Według statystyk na zespół napięcia przedmiesiączkowego cierpi nawet 80% osób menstruujących. Część z nas tak do tego przywykła, że uważa, że jest to normalne i po cichu to znosi. Kiedy zaczęłam rozmawiać z kobietami na temat PMS większość przyznała, że rzeczywiście traci wtedy szybciej cierpliwość i ma potrzebę schowania się przed światem. Wraz z poirytowaniem pojawia się w nas poczucie winy – bo byłam niemiła, bo byłam opryskliwa, bo byłam zniecierpliwiona, bo nie powinnam krzyczeć. Świat oczekuje od nas, że zawsze będziemy miłe, jakby to był nasz kobiecy obowiązek.

Drugi najważniejszy po byciu piękną. Gdy przed okresem nasz ogromny margines cierpliwości kurczy się o 90%, łatwo nas sprowadzić do histeryczek owładniętych hormonami. Zwłaszcza, że same uważamy, że postąpiliśmy źle, bo wybuchłyśmy. Jednak koniec, końców, całą złą energię kierujemy w swoją stronę. Do poczucia winy, dochodzi poczucie nieatrakcyjności (bo w swych piersiach, udach i biodrach zmagazynowałam całą wodę kuli ziemskiej) i ogólne rozczarowanie światem i sobą samą. 

Okres jest wtedy jak zbawienie. Przychodzi i razem z nim całe napięcie ustępuje. Patrzymy wstecz, problemy nie wydają się aż tak wielkie, a my stwierdzamy “no może nie było się o co tak denerwować i tego Tomka to ja powinnam jednak przeprosić”. No więc podchodzimy i przepraszamy, ale konia z rzędem tej, która powie “Sorry, zazwyczaj nie wkurzyłoby mnie to tak bardzo, ale byłam przed okresem i szybciej straciłam cierpliwość”. Po pierwsze, nikt nie będzie do mężczyzny o PMS gadał bo nie wypada. “I w ogóle jaki Peemes? Co Ty wymyśliłaś?” Po drugie, co to za usprawiedliwienie, przecież to Twój problem, to sobie z nim poradź. Po trzecie, to tylko potwierdza, że “miałem rację, a Ty jesteś histeryczką”. Więc milczymy o PMSie. Moim zdaniem niepotrzebnie. Bo dobrze jest przepraszać gdy dasz się ponieść, ale fajnie jest też mieć wtedy partnera w tej rozmowie, kogoś kto zrozumie przypadłości ciała i emocji i doceni otwartość. Z resztą rozdrażnienie nie jest jedynie kobiecą przypadłością. Zdarza się mężczyznom, bo są głodni, bo są niewyspani, bo są smutni, bo są myślami gdzie indziej, bo mają problemy. Jednak nikt wtedy nie mówi o nich jako o histerykach owładniętych burzą hormonów. A gdyby rozmawiać o PMSie to być może pojawiłoby się w nas wszystkich więcej zrozumienia, a razem z nim spokoju i przestrzeni na to co przeżywają nasze ciała.  

 

Świat potrzebuje zmiany

Zespół napięcia przedmiesiączkowego wiele mnie nauczył. W jakimś sensie jestem mu wdzięczna. Bo zaczęłam dzięki temu być bardziej uważna wobec siebie. Wiem kiedy jestem w jakiej fazie cyklu, co przechodzi moje ciało i jak to na mnie wpływa. To bardzo cenna wiedza, bo sprawia, że lepiej siebie rozumiem. Nikt nigdy nie będzie w stanie poznać naszych ciał tak dobrze jak my same. Ta wiedza pozwala nam przejmować kontrolę nad naszymi ciałami i lepiej się z nimi obchodzić. Świadomie się odżywiać i ruszać. Lepiej rozumieć swoje emocje. Być bliżej siebie. Prowadzić szczęśliwsze życie. 

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?