Przejdź do treści

„W domach, w których oszukiwanie jest mechanizmem obronnym, wychowujemy patologicznych kłamców”. O psychologii kłamstwa mówi Natalia Hofman

Natalia Hofman / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Każdy z nas działa tak, by jemu było jak najlepiej. Wszystkie działania podejmujemy po coś, nawet te, które pozornie wyglądają na szkodliwe. Każdy działa w określonym kierunku, podobnie jest z kłamstwem. Nie oszukujemy, by sobie „zrobić gorzej” – wyjaśnia psycholożka i ekspertka w wykrywaniu kłamstw Natalia Hofman.

 

Klaudia Kierzkowska: Czy każde kłamstwo jest szkodliwe?

Natalia Hofman: Odpowiedź nie jest tutaj jednoznaczna. Nie mnie jest oceniać, jaki każdy z nas ma system wartości. Zgodnie z definicją, kłamstwo jest wprowadzeniem w błąd drugiej osoby i zatajaniem prawdy. Dodatkowo kłamstwa możemy podzielić na białe i czarne. Pierwsze są kłamstwami w dobrej wierze, drugie już niekoniecznie. Czarne kłamstwa celowo wprowadzają w błąd, są dobrze przemyślane i zaplanowane.

Zastanawiam się, czy białe kłamstwo, czyli to w dobrej wierze, dalej jest kłamstwem.

Kłamstwo, czyli zmiana prawdy, stanu faktycznego, niezależnie od tego, czy w dobrej wierze, czy nie, zawsze jest kłamstwem. Możemy oszukiwać, bo chcemy kogoś ochronić, oszczędzić mu przykrości. Mamy dobre intencje, nie chcemy źle. Jednak mimo wszystko nie możemy wyprzeć się tego, że skłamaliśmy i zatailiśmy przed kimś prawdę.

Kogo najczęściej okłamujemy?

Nie ma statystyk mówiących o tym, że najczęściej okłamujemy znajomych, rodzinę czy zupełnie obce nam osoby. Możliwości jest wiele. Kiedyś przeprowadzono badania, które mówiły, że kobiety kłamią częściej w swojej obronie i ogniska domowego, a mężczyźni w sprawach biznesowych, finansowych – głównie w strefie zawodowej. Wynikało to głównie z tego, że dawniej kobiety częściej zajmowały się wyłącznie domem, a mężczyźni zarabiali pieniądze. Obecnie kobiety równie często pracują zawodowo, co mężczyźni. Tak więc myślę, że statystyka ta wyrównuje się. Wszystko uzależnione jest od potrzeb. Zawsze musimy zastanowić się, „po co nam to kłamstwo?”. Często kłamiemy dla świętego spokoju.

Sławomir Prusakowski, psycholog, trener i ekspert SWPS

Kłamanie dla świętego spokoju lub gdy nie stać nas na asertywność, może wydawać się dbaniem o higienę psychiczną. Czy to słuszna interpretacja?

Takie pytanie każdy z nas powinien zadać sobie indywidualnie. Zgodnie z moim podejściem do terapii, jakiej udzielam ludziom w gabinecie, każdy z nas działa tak, by jemu było jak najlepiej. Wszystkie działania podejmujemy po coś, nawet te, które pozornie wyglądają na szkodliwe. Każdy działa w określonym kierunku, podobnie jest z kłamstwem. Nie oszukujemy, by sobie „zrobić gorzej”, ale lepiej.

Niekiedy kłamstwo planujemy tygodniami, a czasami kłamiemy mimowolnie, tak bez zastanowienia.

Dokładnie. Zaplanowane kłamstwa to takie, gdzie tworzymy sobie jakąś historię. Jako przykład podam przesłuchanie, do którego dokładnie i skrupulatnie się przygotowujemy. Mamy zaplanowane, jak daną historię przestawimy. Tego rodzaju kłamstwa dużo trudniej wykryć i sprawdzić. Warto jednak pamiętać, że zawsze i wszędzie jest pewien margines błędu. Z kolei kłamstwo mimowolne pojawia się wówczas, gdy ktoś zupełnie niespodziewanie zaskakuje nas jakimś pytaniem. Nie chcemy ujawnić prawdy, zaczynamy kombinować i kłamać. Kłamstwa mimowolne nazywane są często operacyjnymi. Niestety tutaj często mogą wkraść się błędy. Podczas kłamania tu i teraz musimy wziąć pod uwagę, że mózg w tym samym czasie analizuje mnóstwo rzeczy, np. wypowiedziane słowa, gesty i reakcje. Kłamstwa wypowiedziane tu i teraz cechują się dużą możliwością błędu.

Dzieci sporo kłamią. Czy to oznacza, że z tą umiejętnością się rodzimy?

Nie ma kogoś takiego jak „urodzony kłamca”. Przychodząc na świat, nikt nie jest kłamcą. Możemy jednak dokonać podziału na dwie grupy. Pierwszą z nich będą osoby, które dobrze kłamią i mają do tego „dar” np. aktorzy, ekstrawertycy, osoby pracujące głosem na co dzień. To osoby, które dużo mówią i ładnie się wypowiadają, są mniej podatne na stres, jaki pojawia się podczas kłamania. Drugą grupą są patologiczni kłamcy, czyli osoby w pewnym sensie uwarunkowane przez środowisko, np. dzieci pochodzące z domów, w których stosowano duże kary, w których była nieustanna kontrola. Dzieci wychowujące się w domach „rozwiedzionych”, gdzie były odrębne poziomy wartości, nieustanne kłamstwa i oszukiwanie, czyli wszędzie tam, gdzie kłamstwo stanowiło mechanizm obronny, a tym samym często się go używało. Takie dziecko uczy się, że z kłamania płyną tylko korzyści, nie widzi w tym nic złego. Tym samym z czasem, zupełnie nieświadomie, staje się patologicznym kłamcą.

Kłamanie, zatajanie prawdy i przede wszystkim kontrolowanie tego, co komu mówimy, nie jest łatwe. Kłamanie może odbić się na naszym zdrowiu psychicznym?

W pierwszej kolejności musimy sobie zadać pytanie – dlaczego kłamiemy, po co nam to kłamstwo? Czy ma ono wpływ na nasze zdrowie i szczęście? Jeśli nie, to najprawdopodobniej zatajanie prawdy tak naprawdę ma na nas szkodliwy wpływ. Jeżeli jednak fakt, że skłamaliśmy, wpłynął na nasze „samopoczucie”, to kłamanie w tym przypadku raczej nie odbije się na naszym zdrowiu psychicznym. Tutaj trudno o jednoznaczną odpowiedź.

O ile przytulanie powoduje wydzielanie oksytocyny i sprawia nam przyjemność, o tyle kłamstwo samo w sobie może uruchamiać układ nerwowy i powodować, że organizm reaguje podobnie jak w sytuacji stresowej. Czerwienimy się, ręce zaczynają drżeć, pocimy się. Kłamstwo angażuje całe nasze ciało do pracy

Zdarza się, że kłamiemy podczas rozmowy rekrutacyjnej. Starając się o pracę, koloryzujemy, wzbogacamy swoje umiejętności. A potem idąc do pracy, stresujemy się, że zostaniemy poproszeni o wykonanie zadania, o którym nie mamy pojęcia. Prędzej czy później kłamstwo wyjdzie na jaw.

Dokładnie tak. Kłamiemy we własnym interesie i początkowo nie zdajemy sobie sprawy, jakie mogą być tego konsekwencje. Jednak kiedy pozytywnie przejdziemy proces rekrutacji i zostaniemy przyjęci do pracy, o którą się staraliśmy, okazuje się, że kłamstwo nam szkodzi. Odbija się na naszym zdrowiu psychicznym, niekorzystnie wpływa na nasze samopoczucie. Działaliśmy w dobrej wierze, chcieliśmy dostać pracę, a kiedy tak się stało, stresujemy się i boimy, że prawda wyjdzie na jaw i możemy stracić swoją nową posadę. Tego rodzaju kłamstwo przypisałabym do kategorii kłamstw niekorzystnych.

Kłamstwa „dają” coś naszemu mózgowi? Po co nam one tak właściwie są?

O ile przytulanie powoduje wydzielanie oksytocyny i sprawia nam przyjemność, o tyle kłamstwo samo w sobie może uruchamiać układ nerwowy i powodować, że organizm reaguje podobnie jak w sytuacji stresowej. Czerwienimy się, ręce zaczynają drżeć, pocimy się. Kłamstwo aktywuje autonomiczny układ nerwowy, dlatego że jest procesem aktywnym. Angażuje całe nasze ciało do pracy.

Dzieciom zawsze warto mówić prawdę?

To dość kontrowersyjne pytanie. Wszystko uzależnione jest od rodzica i jego podejścia. Uważam, że dzieciom zawsze warto mówić prawdę. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, by rodzice powinni skłamać. Nie chcę jednak wchodzić w kompetencje rodziców, każdy wychowuje dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami.

Zdarzają się w życiu trudne i smutne sytuacje. Przykładowo jeden z rodziców może zachorować. Poddawany jest szeregowi badań, bo ostateczna diagnoza nie została jeszcze postawiona. W takim przypadku już na samym początku warto powiedzieć dziecku prawdę, czy lepiej skłamać i zobaczyć, jak sytuacja się rozwinie?

Powrócę tutaj do korzeni. Wyobraźmy sobie, że ktoś w rodzinie ma taką sytuację i przychodzi do mnie do poradni i prosi o pomoc, wsparcie. Pierwsze pytanie, jakie zadam „co jest pani celem? Jakie będą korzyści z kłamstwa, a jakie z powiedzenia prawdy?”. Nie mam takiej mocy sprawczej, aby jednoznacznie mówić, jak postąpić w takiej sytuacji. Jako terapeuta nie mogę powiedzieć, co będzie dobre, a co złe.

Każdy z nas ma swój słaby punkt, jednak najważniejsze jest, by żyć w zgodzie ze swoimi potrzebami i umieć zmierzyć się z prawdą. Dla wielu osób taka konfrontacja jest naprawdę trudna, dlatego często wybieramy „łatwiejsze” rozwiązania, które nie przynoszą nam szczęścia

Specjalizuje się pani w wykrywaniu kłamstwa. Zdradzi pani, jak wykryć kłamcę?

W pierwszej kolejności szukamy punktu odniesienia. Wykrywanie kłamstwa to długi i skomplikowany proces polegający na poznaniu normy bazowej, czyli sytuacji, w której dana osoba zachowuje się normalnie. Musimy zwrócić uwagę na wiele elementów np. gestykulację, sposób wypowiedzi i zadawania pytań. Dopiero wówczas jesteśmy w stanie stworzyć normę, a następnie szukamy, czy coś w ciele i słowach uległo zmianie po tym, jak osobie posądzonej o niemówienie prawdy zadamy pytanie dotyczące kłamstwa. Wykrywanie kłamstwa jest skomplikowaną pracą opierającą się na wielu technikach i tajnikach.

Okłamujemy rodzinę, znajomych, przyjaciół, a możemy okłamywać samych siebie?

Oczywiście, jest wiele takich sytuacji. Kiedy w związku pojawia się zdrada, często udajemy, że jej nie widzimy. Sami sobie poniekąd wmawiamy, że wszystko jest dobrze, a tak naprawdę wiemy, że prawda jest zupełnie inna. Często tkwimy w jakiejś relacji wbrew naszym potrzebom. Okłamujemy się, że w końcu wszystko zmieni się na lepsze. Każdy z nas ma swój słaby punkt, jednak najważniejsze jest, by żyć w zgodzie ze swoimi potrzebami i umieć zmierzyć się z prawdą. Dla wielu osób taka konfrontacja jest naprawdę trudna, dlatego często wybieramy „łatwiejsze” rozwiązania, które nie przynoszą nam szczęścia.

Dla osób, które kłamią sporadyczne, mimochodem, kłamstwo nie ma większej wartości. Jednak dla „zawodowych kłamców”, którzy oszukują setki osób, chociażby w portalach randkowych, kłamstwo jest sposobem na życie. Wciąga i nakręca spiralę kolejnych kłamstw. Możemy zatem powiedzieć, że dla niektórych kłamstwo jest atrakcyjniejsze niż prawda?

Wszystko uzależnione jest od osoby i jej charakteru. Większość osób nie potrafiłaby tak żyć. Nie chciałaby tak postępować. Każdy z nas musi zadać sobie pytanie, czy byłby w stanie założyć fikcyjne konto na portalu randkowym i okłamywać setki osób. Czy to by go kręciło? Mało kogo taka sytuacja i takie zachowanie by cieszyło. Kluczową rolę odgrywają tutaj predyspozycje i charakter. Tak jak w codziennym życiu – są osoby, które wybierają zawód strażaka, bo kręci je adrenalina, ratowanie i pomaganie. Są osoby, które wybierają zawód księgowego, bo nigdy w życiu nie chciałyby gasić pożarów. To samo dotyczy kłamstwa, nie ma zerojedynkowych odpowiedzi. Kłamstwo po prostu jest i możemy z niego korzystać. Jednak to, jaką drogą w życiu pójdziemy, zależy już tylko od nas samych. To kwestia bardzo indywidualna.

 

Natalia Hofman – psycholożka, terapeutka i szkoleniowiec. Certyfikowany Ekspert z zakresu odczytywania mowy ciała, emocji, rozpoznawania mikroekspresji i psychologii kłamstwa. Absolwentka Psychologii na Uniwersytecie Łódzkim oraz Szkoły Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: