Przejdź do treści

„Młodzi w kryzysie bezdomności nie wyróżniają się wśród rówieśników. Mają markowe ubrania, telefony komórkowe, bezdomności po nich po prostu nie widać” – mówi Agnieszka Sikora

Agnieszka Sikora, założycielka i prezeska Fundacji Po Drugie / fot. arch. prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dwanaście lat temu Agnieszka Sikora założyła Fundację Po Drugie, która wspiera młodych w kryzysie bezdomności. – Doświadczenie bezdomności jest traumą i im będzie krótsze, tym jest większa szansa na to, że młody człowiek, z naszą pomocą, wyjdzie na prostą. Jeśli kryzys się przedłuża, człowiek zaczyna godzić się ze swoim losem, a życie na ulicy czy w schronisku staje się jego codziennością – mówi w rozmowie z HelloZdrowie.

 

Ela Kowalska: Kiedy myślę o osobach w kryzysie bezdomności, to mam skojarzenia przede wszystkim z dorosłymi, którzy swoje miejsce zamieszkania stracili z przyczyn losowych, nałogów czy choroby. A jak to się dzieje, że kryzys bezdomności dotyka osób młodych, w wieku 18-25 lat?

Agnieszka Sikora: Bezdomność młodych bierze się stąd, że ci ludzie praktycznie nigdy nie mieli prawdziwego domu i swojego miejsca. Zwykle wychowywali się w rodzinach, w których była przemoc, uzależnienia albo rodzice przebywali w zakładach karnych. Zdarzają się sytuacje, kiedy rodzice są mniej uważni na potrzeby dzieci albo nie akceptują tego, kim jest ich dziecko. Mam tutaj na myśli osoby LGBTQ+, zwłaszcza osoby transpłciowe. Kryzys bezdomności może też dotknąć wychowanków domów dziecka czy placówek resocjalizacyjnych. System „mówi”: pomoc się skończyła, teraz musisz radzić sobie sam.

Tak po prostu?

Niestety. A są osoby, które nie chcą lub nie mogą wrócić do swoich domów, bo niczego dobrego tam nie doświadczyły. Zdarzają się także sytuacje, kiedy to rodzic mówi dziecku: jesteś pełnoletni, masz sobie radzić. Spotkaliśmy się z przypadkami, kiedy rodzice decydują się na tak drastyczny krok, ponieważ młody człowiek ani się nie uczy, ani nie chodzi do pracy. Takich historii jest niewiele, w zdecydowanej większości to przemoc i obojętność prowadzi do kryzysu bezdomności wśród osób w wieku 18-25 lat.

To nie jest tak, że młody człowiek decyduje się na życie na ulicy. Zwykle zawsze próbuje sobie stworzyć jakiś plan, który bardzo często niestety jest krótkoterminowy. Bo ile czasu można mieszkać u znajomych. W kontekście kryzysu bezdomności wśród młodzieży większym problemem jest to, że bardzo niewiele się o tym mówi. Dane Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wskazują, że w Polsce jest ok. 800 młodych w kryzysie bezdomności. Te dane są zaniżone, bo do naszej fundacji rocznie zgłasza się prawie 300 osób. Niebawem wydamy raport o bezdomności młodzieży. To będzie pierwszy tak kompleksowy dokument w Polsce. Byliśmy w stanie go sfinansować ze środków programu Aktywni Obywatele, przeznaczonego dla organizacji pozarządowych. W raporcie nie tylko możliwie dogłębnie zbadaliśmy strukturę tego zjawiska, ale staraliśmy się także je zdiagnozować. Przygotowaliśmy również rekomendacje dotyczące tego, w jaki sposób można ten problem rozwiązać.

Jaki jest najczęściej powielany mit na temat młodych osób w kryzysie bezdomności?

Nie jest to mit, ale zdarza mi się usłyszeć zdanie: jest młody, zdrowy, powinien sobie poradzić. Tylko jak zdrowy może być ktoś, kto nie miał zdrowego domu, kto nigdy nie doświadczył zdrowych relacji i nigdy zdrowo się nie odżywiał, bo lodówka była pusta? Kolejną kwestią jest to, że młodzi w kryzysie bezdomności nie wyróżniają się wśród rówieśników. Mają markowe ubrania, telefony komórkowe, więc tej bezdomności po nich po prostu nie widać. To może być osoba, która siedzi obok nas w autobusie. Niektórzy z nich mieszkają na squatach, w opuszczonych altankach. Jeden z naszych podopiecznych, zanim do nas trafił, przez pół roku mieszkał w piwnicy.

Staramy się nie tracić wiary w człowieka i walczymy do końca. Czasem zdarza się, że młody człowiek rezygnuje z naszej pomocy i wybiera swoją drogę, niekoniecznie tę dobrą. W takich sytuacjach powtarzam sobie, że jeżeli u nas doświadczył czegoś dobrego, to dobro już w nim jest i może kiedyś zaprocentuje

Dużo mówi się o słabnącej kondycji psychicznej młodych Polaków. Czy problemy ze zdrowiem psychicznym też mogą być powodem, dla którego osoby w wieku 18-25 lat, mówiąc kolokwialnie – trafiają na ulicę?

Jeszcze 5-7 lat temu wielu naszych podopiecznych to były osoby z doświadczeniem przestępczym czy zażywające substancje psychoaktywne. Obecnie myślę, że 80 proc. tej młodzieży, która do nas przychodzi, to ludzie z zaburzeniami psychicznymi, którzy wymagają pomocy, terapii, a niekiedy nawet leczenia farmakologicznego. Są też tacy, którzy nigdy nie będą mogli samodzielnie funkcjonować. Wśród młodych w kryzysie bezdomności przeważają chłopcy i młodzi mężczyźni, dziewcząt jest mniej. Doświadczenie bezdomności jest traumą i im będzie krótsze, tym jest większa szansa na to, że młody człowiek, z naszą pomocą, wyjdzie na prostą. Jeśli kryzys się przedłuża – człowiek zaczyna godzić się ze swoim losem, a życie na ulicy czy w schronisku staje się jego codziennością.

Ile młoda osoba potrzebuje czasu na wyjście z kryzysu bezdomności?

To zależy głównie od tego, z jakimi zasobami trafiają do nas takie osoby. Mieliśmy podopiecznych, którym wystarczyło wsparcie krótkofalowe. W ciągu dwóch-czterech miesięcy byli w stanie zabezpieczyć swój kryzys. Dzięki temu, że mieli gdzie mieszkać, znajdowali pracę, odkładali pieniądze i mogli zacząć życie na swoim. Niestety, tych przypadków jest mniej. Młodzież, z którą współpracujemy, potrzebuje najczęściej szeregu oddziaływań, które pozwolą jej najpierw pozbierać siebie, a potem przygotować się do tego, żeby pójść do pracy i rozpocząć dorosłe życie. Ten proces może trwać nawet 2-3 lata. W Fundacji Po Drugie chcielibyśmy, aby nie trwało to dłużej niż pół roku, ale raczej nie jest to możliwe. Kiedy trafia do nas osoba, która czynnie zażywa środki psychoaktywne, alkohol lub narkotyki, to wówczas zaczynamy od terapii. Dopiero po jej zakończeniu możemy taką osobę zacząć aktywizować. Oczywiście to nie jest tak, że te osoby podchodzą do tego z entuzjazmem i mówią: „jasne, dziękuję pani Agnieszko, świetnie mi pani doradziła”. Przekonanie do podjęcia terapii to również pewien proces, który potrafi trwać kilka miesięcy. Staramy się wtedy uzmysłowić tej osobie, że jeśli nie pójdzie na terapię, to może zakończyć swoje życie w jakichś tragicznych okolicznościach.

Zdarzyło się pani powiedzieć: pas, temu człowiekowi już nie pomogę?

Niestety, czasem powiedzenie pas i zamknięcie drzwi jest jedynym rozwiązaniem. Zdarzały się sytuacje, że dopóki te drzwi były otwarte, to niektóre osoby nadużywały naszego wsparcia i zaufania. Ale Fundacja Po Drugie działa od 12 lat i mogłabym takie przypadki policzyć na palcach obu rąk.

Staramy się nie tracić wiary w człowieka i walczymy do końca. Czasem zdarza się też tak, że młody człowiek rezygnuje z naszej pomocy i wybiera swoją drogę, niekoniecznie tę dobrą. W takich sytuacjach powtarzam sobie, że jeżeli u nas doświadczył czegoś dobrego, to dobro już w nim jest i może kiedyś zaprocentuje. W każdego podopiecznego wkładamy czas i serce. My tych ludzi lubimy, a może nawet kochamy, więc gdy czasem dostajemy takiego plaskacza, bo np. zostaliśmy okradzeni, to jest to dla nas trudne. Nie chcę jednak, by ktokolwiek pomyślał, że takie historie mogą być pretekstem do tego, żeby przestać pomagać. Wręcz przeciwnie. Uważam, że pomaganie młodym w kryzysie bezdomności jest naszym obowiązkiem. To także szansa dla nas jako społeczeństwa. Bo jeśli te osoby zaczną uczciwie żyć, pracować, płacić podatki, nie będą nas okradać, nie pójdą do więzień, nie będą handlować narkotykami, to wszystkim będzie żyło się lepiej. I będzie to naszą wielką wygraną.

Spotkaliśmy się z przypadkami, kiedy rodzice decydują się na tak drastyczny krok [nakazanie dziecku opuszczenia domu], ponieważ młody człowiek ani się nie uczy, ani nie chodzi do pracy. Takich historii jest niewiele, w zdecydowanej większości to przemoc i obojętność prowadzi do kryzysu bezdomności wśród osób w wieku 18-25 lat

Jak od strony praktycznej wygląda wsparcie, które oferujecie młodym w kryzysie bezdomności?

W pierwszej kolejności naszym zadaniem jest zabezpieczenie tej osoby. Fundacja prowadzi dom dla młodzieży, w którym może jednocześnie mieszkać 15 osób. Oczywiście przez całą dobę w domu obecny jest również opiekun. Kiedy nowa osoba trafia do domu, dajemy sobie czas na poznanie, a następnie indywidualnie ustalamy plan. Każdy podopieczny ma swoje obowiązki – mam tutaj na myśli regularne uczęszczanie na zajęcia w szkole albo chodzenie do pracy, co monitorujemy. Poza tym mieszkańcy domu wspólnie o niego dbają. Staramy się kompleksowo podchodzić do problemów każdego młodego człowieka i dać mu narzędzia praktycznie na tacy. Jeśli jest taka potrzeba – istnieje możliwość skorzystania ze wsparcia psychologa lub terapeuty uzależnień. Uczymy zdrowego i trzeźwego życia. Mamy też doradcę zawodowego. Młodzież staramy się aktywizować na wielu płaszczyznach – organizujemy różnego rodzaju warsztaty, wyjścia na trampoliny, jazdę konną. Staramy się pokazywać, że świat może być fajny i że można fajnie spędzać czas. A to jest coś, czego oni bardzo często nie potrafią. Bo kiedy byli dziećmi, rodzice nie chodzili z nimi do parku, aby pozbierać kasztany i wspólnie zrobić ludziki. Oni takich rzeczy nigdy nie doświadczali, więc staramy się te doświadczenia troszeczkę poszerzyć. Jednak jeśli ktoś wolałby pójść posiedzieć na ławce w parku i powciągać jakiś proszek – to ja nie mogę tej osobie tego zakazać. To są dorośli ludzie, którzy mają prawo do podejmowania i dokonywania wyborów.

Z czego jest pani najbardziej dumna?

Z tego, że każdego dnia mogę dostrzegać progres u podopiecznych. Cieszy mnie każdy, nawet najmniejszy krok, który młodzi robią w kierunku wyjścia z kryzysu bezdomności. Z niektórymi podopiecznymi mamy trudne początki współpracy. Ktoś chodzi obrażony, bo np. ma obowiązek, aby codziennie ścielić swoje łóżko. I proszę sobie wyobrazić, że za jakiś czas widzę tę osobę, która nie dość, że bez mrugnięcia okiem ścieli to łóżko, to jeszcze zapyta, jak się dzisiaj czuję. To są takie małe zwycięstwa. Niektórzy nasi podopieczni mają już swoje rodziny i dzieci, są tacy, którzy zapraszają na swoje wesela lub parapetówki, mają pracę w dobrych firmach. To jest dla nas olbrzymia radość, że daliśmy młodym szansę, którą wykorzystali.

 

Agnieszka Sikora – prezeska i założycielka Fundacji Po Drugie. Ma wyższe wykształcenie dziennikarskie (pracując w zawodzie – m.in. TVN, TVN24, Radio Dla Ciebie – zajmowała się tematyką społeczną). Dodatkowo ukończyła studia podyplomowe w zakresie pedagogiki resocjalizacyjnej na Akademii Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie

Fundacja Po Drugie powstała, by wspierać młodzież i młodych dorosłych (18-25 lat) zagrożonych i dotkniętych kryzysem bezdomności. Prowadzi Dom dla Młodzieży i mieszkania treningowe, oferuje młodym w kryzysie bezdomności pomoc specjalistów i kompleksowe procesy aktywizacji zawodowej

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: