„Nie chcę rozmawiać o swojej miesiączce jak o czymś odrażającym, bo przecież taka ona nie jest. To normalna funkcja biologiczna mojego ciała” – mówi Clara Henry, szwedzka blogerka, autorka książki „Tak, mam okres, a co?”
Nie ekscytujmy się lotami na księżyc. Ludzkość ma jeszcze wiele do nadrobienia. W XXI wieku wciąż są na świecie miejsca, gdzie miesiączkujące kobiety umierają, bo uważa się je za nieczyste, izoluje od społeczeństwa i zmusza do zamieszkania w prowizorycznej chatce bez ogrzewania i dostępu do wody. O nepalskim rytuale „chhaupadi”, edukacji menstruacyjnej i postrzeganiu miesiączki w zależności od płci czy miejsca zamieszkania Hello Zdrowie rozmawia z Clarą Henry, szwedzką blogerką i prezenterką telewizyjną, autorką książki „Tak, mam okres, a co?”.
Ewa Podsiadły-Natorska: Mężczyźni boją się menstruacji?
Clara Henry: Nie wydaje mi się. To jest stygmat, lecz, na szczęście, mężczyźni, których znam, tak naprawdę mają nasze miesiączki… gdzieś. Kiedy zapytałam, czy według nich temat miesiączki stanowi tabu, większość z nich wzruszyła ramionami i stwierdziła: „To oczywiste, że kobiety krwawią. Naprawdę istnieje wokół tego jakieś tabu?”. Prawda jest taka, że – jak sądzę – większość mężczyzn w ogóle nie przejmuje się kobiecą menstruacją, bo po prostu nigdy tego nie doświadczą, nigdy nie będą krwawić. A szkoda. Bo jak mamy zwalczyć stygmatyzację menstruacji, skoro połowa z nas – czyli ci, którzy nie miesiączkują – w ogóle nie interesuje się tematem?
W porządku. Ale co z nami, kobietami? Czy większość z nas wciąż uważa, że w czasie „tych dni”, jak określa się menstruację, powinnyśmy się ukryć przed światem i nie mówić publicznie, że właśnie mamy okres? Dlaczego tak jest?
To nie jest łatwe pytanie. Odpowiedź zależy od tego, komu je zadasz. Społeczności w niektórych częściach świata, np. w małych nepalskich wioskach, uważają okres za powód do wstydu i zmuszają miesiączkujące kobiety do opuszczenia w tym czasie miejsca zamieszkania. Chodzi o rytuał zwany „chhaupadi”. Jest on nadzwyczaj niebezpieczny i szkodliwy, seksistowski, a niekiedy może prowadzić nawet do śmierci (według rytuału „chhaupadi” miesiączkująca kobieta zostaje uznana za „nieczystą” – wyklucza się ją z normalnej życiowej aktywności i zmusza do zamieszkania w „menstruacyjnej chatce” – przyp. red.).
Ale gdybyś zapytała kogokolwiek w Szwecji, czy mająca okres kobieta powinna się w tym czasie ukrywać, nikt nie powiedziałby „tak” – i naprawdę tak by uważał. Pomimo to w Szwecji wciąż nie bierze się na poważnie bólu, jaki odczuwa miesiączkująca kobieta. Czasem muszą upłynąć całe lata, zanim kobieta skarżąca się na menstruacyjne dolegliwości otrzyma profesjonalną pomoc! Dzieje się tak, ponieważ wiedza na ten temat jest niewielka; niektórzy uważają wręcz zespół napięcia przedmiesiączkowego za mit. „Masz okres czy co?” – to łatwy i powszechny sposób na zakpienie z kobiecych emocji czy z wygłaszanych przez nią opinii.
Zatem z pewnością zgodzisz się, że istnieje menstruacyjne tabu?
Jak najbardziej.
Przybywa kobiet, które nie chcą tamować krwi miesięcznej. Co o tym sądzisz?
Brawo! Choć tak naprawdę nie mam zdania na ten temat. Sama nie czułabym się z tym komfortowo, ale jeśli ci to pasuje, to rób tak dalej, dziewczyno.
”Nie chcę rozmawiać o swojej miesiączce jak o czymś odrażającym, bo przecież taka ona nie jest. To normalna funkcja biologiczna mojego ciała i tak należy ją traktować”
Porozmawiajmy szczerze. Pamiętasz dzień, kiedy dostałaś swoją pierwszą miesiączkę?
Oczywiście! Nie pamiętam swojej miesiączki sprzed miesiąca, ale doskonale pamiętam swój pierwszy okres, a było to dwanaście lat temu (uśmiech). Był to sierpień 2007 roku, pierwszy dzień szkoły po wakacjach. Poszłam do łazienki z pobolewaniem brzucha i odkryłam na bieliźnie czerwono-brązowy ślad. Wiedziałam, co to jest, ale oczywiście spanikowałam i chodziłam przez cały dzień z majtkami wypchanymi papierem toaletowym.
W twojej książce „Tak, mam okres, a co?” piszesz, że kochasz miesiączkować i uwielbiasz o tym mówić. Ale kiedyś było zupełnie inaczej. Jak sprawiłaś, że to się zmieniło?
Sama to zmieniłam. Kiedy zaczynałam opowiadać o okresie w swoich kanałach w social media, nie wiedziałam na ten temat nic. Nienawidziłam miesiączkować, czułam się z tym źle, a nawet jak gdyby brudna i bez przerwy się obawiałam, że ktoś zauważy, że mam okres. Ale im więcej dowiadywałam się o tym, jak niewiele wiemy o kobiecej menstruacji, tym lepiej rozumiałam, jak szkodliwe jest jej stygmatyzowanie – i tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że jeśli zacznę doceniać swój okres, to w końcu nastąpi zmiana. Nie chcę rozmawiać o swojej miesiączce jak o czymś odrażającym, bo przecież taka ona nie jest. To normalna funkcja biologiczna mojego ciała i tak należy ją traktować.
W jaki sposób dowiedziałaś się o miesiączce jako młoda dziewczyna? Kto opowiedział ci o twoim ciele, krwawieniach, bólu, podpaskach, tamponach?
Rozmawialiśmy o tym w szkole, ale bardzo ogólnie. W skrócie: jeśli nie zajdziesz w ciążę w czasie stosunku, dostaniesz okres. Całą resztę – jak radzić sobie z bólem, czym jest zespół napięcia przedmiesiączkowego, których środków higieny osobistej używać i że istnieje kubeczek menstruacyjny – dowiedziałam się sama, rozmawiając z przyjaciółkami czy googlując.
„Żałuję, że nie było tej książki, gdy miałam 14 lat” – to jedna z opinii polskich czytelniczek o twojej książce „Tak, mam okres, a co?”. Dobra robota. Masz poczucie, że zrobiłaś coś ważnego?
Wow, takie opinie sprawiają, że czuję się szczęśliwa! Ale też powodują we mnie wściekłość. Wkurza mnie, jak wiele z nas żyło dotąd bez solidnej wiedzy na temat tak ważnej kwestii związanej z naszym ciałem, jaką jest okres. Z takimi samymi opiniami zetknęłam się w Szwecji i widzę, że coś się zmienia. Szwedzki system edukacyjny zaczyna inaczej nauczać o menstruacji i wiele młodych dziewczyn, z którymi rozmawiam, pyta mnie: „Co masz na myśli, gdy twierdzisz, że wstydziłaś się miesiączki? Ja dostałam okres parę miesięcy temu i bez przerwy gadam o tym z przyjaciółmi”. Napawa mnie dumą, że młodsze pokolenie nie musi dorastać w poczuciu menstruacyjnego tabu – jak my.
Szwedki chętnie rozmawiają o swoich miesiączkach?
W 2015 roku zalała nas „świadomość menstruacyjna”. Ukazała się wtedy moja książka, a także inne poradniki i komiksy związane z tematem miesiączki; organizowano instalacje czy musical poświęcony menstruacji w Królewskim Teatrze Dramatycznym w Sztokholmie. Ale teraz niestety coraz więcej osób się temu sprzeciwia. Dorośli mężczyźni i kobiety pytają: „Czy my już o tym nie rozmawialiśmy?”. I przewracają oczami. Wielka szkoda. Nie rozmawialiśmy na ten temat przez całe stulecia, więc to, co wydarzyło się w 2015 roku, to za mało, by wypełnić tę lukę.
”Bądź otwarta! Rozmawiaj o okresie, zapytaj ją, czy jest coś, co ją zastanawia i czy w jakikolwiek sposób mogłabyś jej pomóc. I sama nie ukrywaj przed nią swojej miesiączki”
Pomówmy o zespole napięcia przedmiesiączkowego. Dotyczy ciebie ten problem? Jak sobie z nim radzisz? Niektóre kobiety twierdzą, że niekiedy w czasie PMS mają ochotę uderzyć męża czy własne dziecko. Stają się kimś innym.
Tak, ja również zmagam się z PMS. Różnie go odczuwam w zależności od miesiąca; w najgorszym wypadku wpadam w depresję. Przytłacza mnie wtedy poczucie lęku. To coś okropnego.
Jaką radę dałabyś młodej dziewczynie czekającej na swoją pierwszą miesiączkę?
Poradziłabym jej, żeby wypróbowała różnych podpasek. Wrzuć kilka do plecaka, do szafki w szkole, generalnie wszędzie, gdzie będą pod ręką. Jedną przyklej do bielizny i spędź tak trochę czasu w domu – żebyś mogła się przyzwyczaić. Zupełnie jakbyś przymierzała nowe buty!
A co poradziłabyś matce młodej, niemiesiączkującej jeszcze dziewczyny?
Bądź otwarta! Rozmawiaj o okresie, zapytaj ją, czy jest coś, co ją zastanawia i czy w jakikolwiek sposób mogłabyś jej pomóc. I sama nie ukrywaj przed nią swojej miesiączki. Jeśli masz tak silne skurcze, że potrzebujesz tabletki przeciwbólowej, powiedz to. Jeśli zajmujesz toaletę, bo musisz zmienić tampon, powiedz to. W ten sposób nauczysz ją, że nie ma się czego wstydzić.
W takim razie jeszcze jedna rada – dla matki młodego chłopca, który nigdy nie będzie miesiączkował, ale żyje wśród miesiączkujących kobiet.
To samo: rozmawiaj o tym. Nie ukrywaj się ze swoim okresem. Jego również naucz, że miesiączka nie jest powodem do wstydu – a wtedy on będzie tak traktował otaczające go dziewczyny i kobiety.
Chhaupadi to wywodzący się z hinduizmu rytuał praktykowany w zachodniej części Nepalu, zgodnie z którym miesiączkującą kobietę uważa się za „nieczystą”. Zostaje ona wykluczona z normalnych aktywności życiowych. Na czas trwania miesiączki zmusza się ją do opuszczenia domu i zamieszkania w prowizorycznej, zrobionej z kamieni bądź drewna „menstruacyjnej chatce” i izoluje od społeczności; czasem kobiety wyganiane są do przydomowej szopy zbudowanej do przechowywania narzędzi. Nie wolno im wchodzić do własnego domu, chodzić do szkoły czy kościoła, a także dotykać członków rodziny, zwłaszcza płci męskiej. Posiłki i wodę miesiączkującej kobiecie przekazuje się na odległość, aby uniknąć bezpośredniego kontaktu. Nie wolno im spożywać mleka i przetworów mlecznych, masła czy mięsa w obawie, że ich „nieczystość” zatruje bydło. Miesiączkujące kobiety odżywiają się suchym pożywieniem, ryżem i solą. Nie mają dostępu do bieżącej wody (zarówno do mycia, jak i do prania ubrań), również w obawie przed jej zatruciem. Muszą natomiast pracować – bardzo często fizycznie, w polu.
”Czasem muszą upłynąć całe lata, zanim kobieta skarżąca się na menstruacyjne dolegliwości otrzyma profesjonalną pomoc! Dzieje się tak, ponieważ wiedza na ten temat jest niewielka; niektórzy uważają wręcz zespół napięcia przedmiesiączkowego za mit.”
Z powodu chhaupadi zdrowie i życie nepalskich kobiet narażone jest na ogromne ryzyko. W prowizorycznych chatach nie ma wentylacji, mebli ani ogrzewania – kobiety niekiedy muszą sobie radzić z ekstremalnymi temperaturami w zależności od pory roku. Wiele z nich choruje na biegunkę czy zapalenie płuc. Są łatwym celem ataków dzikich zwierząt. Niektóre kobiety w czasie chhaupadi padają ofiarą gwałtów.
Oficjalnie rytuał został zakazany w 2005 roku, mimo to wciąż jest praktykowany. W 2010 roku z powodu odwodnienia wywołanego biegunką zmarła jedenastolatka. Bliscy nie zawieźli jej do szpitala, ponieważ uznali, że staną się „nieczyści”, jeśli jej dotkną. W listopadzie 2016 roku w „menstruacyjnej chacie” znaleziono martwą 26-letnią Dambarę Upadhyay. W następnym roku media poinformowały o śmierci wywołanej rytuałem dwóch młodych kobiet. Były to 14-letnia Lalsara Bika (zmarła z powodu poważnych powikłań po przeziębieniu) i 19-letnia Tulasi Shahi (ugryzł ją jadowity wąż). Z styczniu w 2019 roku 35-letnia Amba Bohora umarła razem ze swoimi synami (9 i 12 lat) z powodu dymu z ogniska, którym próbowała ogrzać przydomową szopę. W lutym to samo okazało się śmiertelne dla 21-letniej Parwati Bogati.
Z powodu chhaupadi kobiety umierają każdego roku.
Clara Henry – szwedzka blogerka, prezenterka telewizyjna, autorka książek. Jej kanał na You Tube ma ponad 400 tys. subskrypcji. Prowadzi talk show w szwedzkim Kanal 5. Autorka książki „Tak, mam okres, a co?”, która w Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa Buchmann. Clara Henry walczy w niej z menstruacyjnym tabu, obala najpopularniejsze mity i zachęca czytelniczki do traktowania okresu jako najbardziej naturalnej rzeczy na świecie.
Zobacz także
Polecamy
Depresja zwiększa ryzyko bólu menstruacyjnego. „Lepsze zrozumienie tych relacji może przynieść duże korzyści milionom kobiet”
Zbadają ból menstruacyjny u nastolatek. „Mówienie im, by po prostu się z tym pogodziły, nigdy nie będzie pomocne”
„Pogadamy jutro, dostałam okresu”. Ewa Swoboda zwraca uwagę na pomijany aspekt kobiecych zmagań
Irmina Walczak: „Cykliczność miesiączki przypomina nam, że jesteśmy częścią natury, w której wszystko ma swój czas”
się ten artykuł?