Przejdź do treści

„Nasze nastolatki to cyfrowi tubylcy. My jesteśmy turystami w świecie internetu”. Masz w domu dorastające dziecko? Ten tekst jest dla ciebie

Nastolatka trzyma telefon w ręce / Adobe Stock
Nastolatek w świecie internetu / Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Czy nam się to podoba, czy nie, życie naszych nastolatków w równym stopniu dzieje się online jak offline. Świat internetu istnieje i będzie istniał, a my jako rodzice należymy do pokolenia przejściowego, któremu trudno się do tego przyzwyczaić. Problemem nie są nasze nastolatki, ale my” – uważa Raymond Kluun, autor książki „Pomocy, mam w domu nastolatka! Czyli poradnik dla rodziców jak porozumieć się z nastolatkiem” (Wydawnictwo Buchmann). Przedstawiamy jej fragment.

Nastolatki w internecie

Nastolatki, które zaczynają się stresować, kiedy w domku waka­cyjnym nie ma Wi-Fi.

Nastolatki, które przestają ogarniać, kiedy podczas posiłku nie wolno im odpowiedzieć na 93 wiadomości spływające do grupowych rozmów.

Nastolatki, które dwa dni rozmyślają nad tym, które z trzech zasadniczo identycznych selfie ustawić jako zdjęcie profilowe.

Nastolatki, które oburzają się, że rodzice nie fundują im nowego pakietu internetu, gdy trzeciego dnia miesiąca zużyją swoje piętnaście gigabajtów.

Nastolatki, którym brak słów, bo rodzice nie rozumieją, jak niegrzecznie jest odejść od gry multiplayer, gdy kolacja stoi na stole.

Nastolatki, które cały dzień chodzą ze słuchawkami na uszach, bo urządzają sobie razem z psiapsiółkami sesje gru­powe na Spotify, a na każde pytanie odpowiadają „Coooo?”.

Nastolatki, które bez najmniejszego problemu odnajdują w Fortnite, co trzeba, ale co rano nie potrafią znaleźć szkol­nych podręczników.

Nastolatki, które o drugiej w nocy ukradkiem dalej siedzą w sieci.

Nastolatki, które w pięknym toskańskim miasteczku nie odrywają wzroku od ekranu smartfona.

Znacie to? Tak myślałem. I nic w tym dziwnego. Patti Valken­burg, profesorka badająca media, młodzież i społeczeństwo na Uniwersytecie w Amsterdamie, mówi nawet: „Młodzież każdego dnia spędza przed ekranem sześć godzin, więcej niż w szkole. Dawniej mówiliśmy o młodzieży szkolnej, teraz lepiej byłoby mówić o młodzieży ekranowej”.

Co robi z naszymi nastolatkami cały ten czas spędzony przed ekranem? Stają się od tego mądrzejsi czy głupsi, grubsi czy chudsi, lepsi czy gorsi? Spytałem w konwersacji grupowej, co na ten temat sądzą inni rodzice nastolatków.

Ponad trzy czwarte rodziców uczestniczących w tej konwersa­cji uważa, że nasze dzieci codziennie spędzają online za dużo czasu (zaledwie jeden ojciec uznał, że spędzają online za mało czasu – jest kierownikiem ds. marketingu w start-upie zajmu­jącym się mediami społecznościowymi).

Pozwólcie, że wymienię po kolei parę faktów dotyczących nastolatków i ekranów.

Świat w internecie jest dla waszego dziecka równie ważny co świat poza nim

W Holandii zaledwie jeden nastolatek na stu nie ma w domu internetu. 97 procent ma telefon komórkowy, a 87 procent smartfon. Niemal 95 procent dzieci od dwunastego do osiemnastego roku życia codziennie korzysta z mediów społecz­nościowych. Podczas gdy dorośli komunikują się głównie na WhatsAppie i mailowo, nastolatki używają tego medium, na którym w danej chwili siedzą, a zazwyczaj jest to Instagram, Snapchat lub TikTok. Aż 100 procent nastolatków ustawiło na WhatsAppie specjalny filtr, który przepuszcza wiadomości od przyjaciół i rówieśników, a te od rodziców oznacza jako spam i blokuje (w tym ostatnim wypadku żartowałem).

Ponad 80 procent chłopców w nastoletnim wieku uważa się za graczy, podobnie jak 20 procent dziewczynek.

Holenderska młodzież przeciętnie korzysta z mediów spo­łecznościowych mniej od swoich europejskich równolatków. Doświadcza również mniej problemów ze społecznościów­kami: holenderskie nastolatki są zadowolone z relacji, które w nich utrzymują, i w niewielkim stopniu doświadczają nęka­nia w sieci. „Procent nastolatków, którzy odpowiadają charakterystyce osoby korzystającej z mediów społecznościowych w sposób problematyczny, nigdzie nie jest tak niski jak w Holan­dii”, jak można przeczytać w badaniu Uniwersytetu w Utrechcie i Instytutu Trimbos.

Jesteście cyfrowymi dyslektykami

Dla was istnieje tylko jeden prawdziwy świat – ten offline. Świat internetu jest praktyczny, pozwala oszczędzić czas, zapewnia rozrywkę, stymuluje, ale oczywiście nie jest prawdziwy. Tylko ten był na Bali, kto pojechał na Bali. Uważacie, że kogoś pozna­liście, dopiero kiedy go spotkacie.

Nasze nastolatki to cyfrowi tubylcy. My jesteśmy turystami w świecie internetu. Nasze dzieciaki mieszkają w nim, a my od czasu do czasu się tam zapuszczamy. I uparcie nie przyjmujemy tego do wiadomości. Świat internetu nie jest celem podróży. Ma mieszkańców, którzy ze sobą żyją, rozmawiają, uczą się od siebie i się komunikują. Wasze dziecko od dawna tam mieszka. Dla niego świat online i real są totalnie równorzędne. W opinii nastolatków daleki świat zaczyna się już na ich ekranach.

Rosnące znaczenie internetu nie pogarsza świata, lecz go ulepsza

Powiecie: „Tak, ale on czasami przez długie dni prawie nie utrzymuje normalnych kontaktów z kolegami”.

Eksperci odpowiedzą, że to bzdura. Kontakty online i offline się uzupełniają…

„Sądzi się, że kontakty internetowe mają niż­szą jakość niż te realne” – mówi Patti Valkenburg – „ale nieko­niecznie tak jest. Dawniej sposobem na nawiązanie relacji było pisanie listów i nikt nie miał z tym problemu. Teraz z powo­dzeniem można wyrażać emocje przez internet”.

Eveline Crone dodaje nawet: „Fakt, że młodzież jest stale połączona, daje wiele możliwości zbudowania dużej sieci spo­łecznej”.

Kobieta spogląda w ekran laptopa

Gry wcale nie są tak szkodliwe, jak wam się wydaje. Wręcz przeciwnie

Powiecie: „Mój syn non-stop gra. Przez cały dzień siedzi sam na komputerze. Obojętnieje na wszystko, prawie nie ma kon­taktu z kolegami”.

Geert Verheijen napisał pracę magisterską o zagrożeniach związanych z grami komputerowymi i uważa, że w większości wypadków problem nie istnieje. Co więcej – Verheijen dostrzega więcej zalet niż wad.

„Większość gier typu multiplayer sprawia, że młodzi ludzie stają się bardziej towarzyscy. To tak jak z tenisem: jeśli ludzie tylko się wyśmiewają, nie wyjdzie to na dobre ich przy­jaźni. Ale jeśli będą wymieniać się wskazówkami i komplementami, owszem. Gry komputerowe uczą nastolatki społecznie przyjętych zachowań”.

Powiecie: „Hm. Ale czy gry nie sprawią, że moje nastoletnie dziecko stanie się agresywniejsze?”.

Przestępstwa naśladowane, po angielsku copycat crimes, to akt przestępczy popełniany po ujrzeniu przemocy na przy­kład w filmach. Do dziś nie wykazano naukowo związków mię­dzy tą formą przestępczości a grami.

„Aaaale… czy gry nie wpędzą mojego nastolatka w depresję?”.

Nie wykazano także związku między depresją a graniem. Mogę was uspokoić: z badań wynika, że godzina grania dziennie nawet podwyższa poziom szczęścia. Gry pomagają nastolatkom okiełznać stres.

Verheijen apeluje o większe zaangażowanie rodziców w odniesieniu do grających dzieci. Większość nie ma zielonego pojęcia, jaka jest ulubiona gra ich nastolatka ani w czym jest dobry (albo dobra – ale wciąż większość graczy to chłopcy). Dla­czego pytamy go, czy wygrał w meczu hokeja albo piłki nożnej, a ledwo dostrzegamy nowego „Cyberpunka”, na którego punkcie szaleje już od wielu tygodni? Dlaczego nie chcecie słuchać opo­wieści o najnowszych opcjach w „Grand Theft Auto”, których nie było w poprzedniej wersji? Świat gier komputerowych stanowi punkt wyjścia do rozmowy. To świat waszego nastolatka, gdzie czuje się jak w domu. Albo dlaczego razem z nim nie zagracie, nie dacie się wyśmiać, że tak sobie nie radzicie, i nie dacie mu raz rozstrzelać was na kawałki?

Przywyknijcie

Czy nam się to podoba, czy nie, życie naszych nastolatków w równym stopniu dzieje się online jak offline. Świat internetu istnieje i będzie istniał, a my jako rodzice należymy do pokolenia przejściowego, któremu trudno się do tego przyzwyczaić. Problemem nie są nasze nastolatki, ale my.

Profesorka Patti Valkenburg twierdzi, że 80–90 procent dzieci nigdy nie będzie mieć problemów z powodu swoich zwyczajów związanych z ekranami. Co więcej, jej zdaniem wiele dzieci staje się od tego bystrzejsze i bardziej towarzyskie. A do tego nastolatki wolą radzić sobie z różnymi tabu w sieci niż w realu. Na przykład coming out jest dużo łatwiejszy w internecie z jego różnymi społecznościami niż na szkolnym boisku.

Valkenburg zauważa, że mimo wszystko około 10–20 procent naszych dzieci będzie miało te czy inne problemy związane z ekranami. Morał tej opowieści brzmi następująco: rodzice, nie wpadajcie za szybko w panikę, nie bądźcie nosorożcami, ale też nie stawajcie się strusiami i zachowajcie czujność.

okładka książki „Pomocy, mam w domu nastolatka! Czyli poradnik dla rodziców jak porozumieć się z nastolatkiem” Raymond Kluun, Wydawnictwo Buchmann / mat. pras.

okładka książki „Pomocy, mam w domu nastolatka! Czyli poradnik dla rodziców jak porozumieć się z nastolatkiem” Raymond Kluun, Wydawnictwo Buchmann / mat. pras.

okładka książki „Pomocy, mam w domu nastolatka! Czyli poradnik dla rodziców jak porozumieć się z nastolatkiem” Raymond Kluun, Wydawnictwo Buchmann / mat. pras.

Więcej przeczytasz w książce „Pomocy, mam w domu nastolatka! Czyli poradnik dla rodziców jak porozumieć się z nastolatkiem” Raymond Kluun, Wydawnictwo Buchmann.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?