Przejdź do treści

Manuela Gretkowska o Marcinie Kąckim: „Seryjnie molestował, teraz seryjnie przeprasza”

Marcin Kącki na łamach "Gazety Wyborczej" opublikował autobiograficzny tekst, w którym opisał swoje niewłaściwe zachowania wobec kobiet, łącznie z próbami przekroczeń seksualnych
Marcin Kącki na łamach "Gazety Wyborczej" opublikował autobiograficzny tekst, w którym opisał swoje niewłaściwe zachowania wobec kobiet, łącznie z próbami przekroczeń seksualnych / Zdjęcie: PIOTR KAMIONKA/East News
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nie cichną echa dyskusji wokół tekstu Marcina Kąckiego opublikowanego w piątek na portalu wyborcza.pl. Dziennikarz opisał w nim trudne dzieciństwo, traumy, alkoholizm i niewłaściwe zachowania, w tym nadużycia seksualne wobec kobiet. W sieci nie brakuje wypowiedzi osób ze świata mediów, publicystów i pisarzy, którzy autobiograficzny tekst Kąckiego uznają za „piękny przykład, jak zrobić z siebie ofiarę przed wybuchem afery”. „Czy to, co wyczyniał, jest tylko 'sprawą dla reportera’, czy prokuratora?” – pyta Manuela Gretkowska w swoim komentarzu.

Spowiedź w „strachu przed nagonką”

Tekst Marcina Kąckiego „Moje dziennikarstwo – alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem” został opublikowany w internetowym serwisie „Gazety Wyborczej” w piątek po południu. To obszerny, autobiograficzny artykuł, w którym dziennikarz śledczy rozprawił się z traumami swojego dzieciństwa i mroczną stroną wykonywanego zawodu. Kącki sporo uwagi poświęcił alkoholizmowi, depresji, myślom samobójczym. Wspomniał też o nieudanych związkach, zdradach i… skrzywdzonych kobietach.

„(…) nie poznałem nigdy kobiet złych, a prawie zawsze źle kochane, także przeze mnie. Usynawiały mnie albo chodziły ze mną do łóżka, pocieszały, kazały się leczyć albo spier***ać, i to był z reguły dobry pomysł” – napisał, po czym przytoczył to, co rzekomo miał usłyszeć od kobiet, które zdecydował się przeprosić za wyrządzone krzywdy.

W sobotę po południu dziennikarka „Newsweeka” Karolina Rogaska zamieściła na Facebooku obszerny wpis, w którym ujawniła, że była jedną z kobiet wspomnianych (nie z imienia i nazwiska) w tekście Kąckiego. „Jestem jedną z ofiar, nie jest wszystko w porządku” – podkreśliła i ze szczegółami opisała niewłaściwe zachowania dziennikarza:

„Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście, dlaczego nie napisałeś wprost, co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne NIE potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że »teraz odmawiasz, a po 30. nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz r**chać się jak popadnie«? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia? Obrzydliwe zachowanie. Obrzydliwe. Przepraszam za dosłowność, ale już nie mam siły na półsłówka”.

Rogaska pisze wprost, że tekst Kąckiego „wynika ze strachu, że prawda wyjdzie na jaw, więc trzeba ją wyprzedzić, że trzeba postawić sobie mocny pomnik, żeby trudniej byłoby go obalić”.

Kilka godzin później na profilu Polskiej Szkoły Reportażu, której Rogaska jest absolwentką, a Kącki był wykładowcą, pojawiło się oświadczenie:

„Karolina Rogaska jest absolwentką PSR i naszą koleżanką. Kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się, że została skrzywdzona przez Marcina Kąckiego. Odsunęliśmy go od pracy ze studentkami i studentami PSR, poinformowaliśmy go o powodach tej decyzji”.

W niedzielę redakcja „Gazety Wyborczej” poinformowała o zawieszeniu Marcina Kąckiego i tym samym odsunięciu go od pracy z autorkami i autorami, podkreślając, że redakcja „opublikowała jego 'spowiedź’ nieświadoma, że może mieć drugie dno – wyprzedzające usprawiedliwienie własnych występków”.

Mariusz Moderski: Osoba doświadczająca przemocy powinna zmienić swoje nastawienie do sytuacji, a nie „robić coś” z przemocowcem / Unsplash

Gretkowska: „reporter śledzi draństwo, a nie je produkuje”

Autobiograficzny tekst Marcina Kąckiego od początku był szeroko komentowany w sieci. Początkowo autor był doceniany za szczerość i odwagę, a także kunszt swojej „spowiedzi”, krytyka przyszła dopiero po wyznaniu Karoliny Rogaskiej, która opisała napastliwe seksualne zachowania dziennikarza. Na tekst Kąckiego zareagowała m.in. pisarka Manuela Gretkowska. Swój komentarz, który opublikowała na Facebooku, rozpoczęła od wyjaśnienia, dlaczego artykuł Kąckiego wywołał oburzenie, również u mężczyzn.

„Kącki przytulił się w swoim tekście do trupa Ewy Wanat, najlepszej przyjaciółki. Przytulał się też do burdelmamy, żeby głaskała go po głowie. Z nieżyjącej dziennikarki zrobił patronkę swojego draństwa, wykorzystując ją jak inne kobiety. 'Ona o wszystkim wiedziała’. Ale obronić się przed tymi słowami Kąckiego nie może” – zauważyła.

Nawiązała tym samym do informacji, że to nieżyjąca już niestety Ewa Wanat miała namówić Kąckiego do tego „rozliczenia” z demonami przeszłości. Gretkowska podkreśla, że po lekturze autobiograficznego tekstu dziennikarza „Gazety Wyborczej” trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że stworzyła go „sztuczna inteligencja bez empatii”. „Zaprogramowana przez poje*a nierozumiejącego, że reporter śledzi draństwo, a nie je produkuje” – dodała.

Pisarka zaznacza, że Kącki temat nadużyć seksualnych spłaszcza do takiego poziomu, że „nawet rysy na wizerunku nie ma”.

„Przy tym, co przeżył, ilości zdemaskowanych przestępstw, pedofili, przerzuceniu gnoju tego świata, jego własne łajdactwa są zaledwie sentymentalnymi porażkami, za które przeprasza kobiety. Całuję rączki i goździk im w dupę” – zauważa.

Seryjnie molestował, teraz seryjnie przeprasza. Nowy typ dziada przepraszalnego, kiedyś były dziady proszalne. Tyle, że Kącki nie prosi o łaskę, żąda podziwu. W dodatku niczego nie żałuje. Nic złego przecież kobietom nie zrobił, skrzywdził je zaledwie sentymentalnie. Ta reporterska wrażliwość na oczy wpatrzone w niego z nadzieją, gdy kłamał. Ani słowa, że zmuszał je do oglądania swojego obnażonego fi*ta przy masturbacji” – dodaje ostro.

Gretkowska w swoim wpisie zwraca uwagę, że Kącki już w pierwszych zdaniach artykułu stawia się w roli ofiary, później tylko wtajemnicza czytelnika w całą serię krzywd i traum, jakich doświadczył.

„Zaczął tekst od samobójstwa. Czy któraś z przepraszanych przez niego kobiet się zabiła? Albo chociaż próbowała? Od razu widać, kto naprawdę cierpi, ma głębię i odwagę” – pisze Gretkowska.

Pisarka zwraca uwagę, w jaki sposób Kącki opisuje próby przepraszania kobiet za wyrządzone krzywdy. Przytacza tu historię z kobietą, do której mieszkania Kącki przed laty wspinał się po balkonie. W trakcie spotkania, na którym dziennikarz miał ją przeprosić za swoje zachowanie, kobieta miała odpowiedzieć, że nie mam mu za złe, bo ta sytuacja otworzyła jej oczy na to, z kim do tej pory była w związku.

„Uratował ją przed gorszym przemocowcem. Zobacz, na co zasługuję, na Romea polskiego reportażu, wchodził kiedyś na mój balkon – powiedziała wyrzucając kolejnego dręczyciela – opisuje Kącki. Są więc gorsi, on jest wzorem czułości. Lepiej nie zostawać z tyłu peletonu przemocowców, wiadomo ostatnich gryzą wściekłe feministki. Majstersztyk” – pisze Gretkowska.

Zdaniem pisarki Kącki, który od tygodni wiedział o poważnych oskarżeniach pod swoim adresem, skrupulatnie opracował swoją „spowiedź”.

„Przygotował swoją obronę: trudne dzieciństwo, śmierć brata, bohaterstwo na froncie reportażu w walce o nową Polskę, alkoholizm, może coś chwyci. Ani słowa o własnym seksizmie, przemocy. Choćby zdania dlaczego naprawdę krzywdził kobiety” – zauważa Gretkowska.

Pisarka zastanawia się, czy jawne oskarżenia o napaść seksualną, których konsekwencją było póki co wyrzucenie ze Szkoły Polskiego Reportażu, to „tylko 'sprawa dla reportera’, czy prokuratora”.

Kącki kończy swój tekst dedykacją do bliskich mu kobiet oraz życzeniem „wszystkim kobietom, by spotkały tylko mężczyzn dobrych albo oszlifowanych”. „Obślizgłe gówno udaje brylant udzielając rad jak błyszczeć” – komentuje Gretkowska.

„Czasem jest Batmanem – takim bat mankiem skromnie przyznaje – zaplątanym ze zmęczenia w swoją reporterską pelerynę. Nie zdaje sobie sprawy, że tym tekstem ją właśnie uchylił i spadł na ryja z nieba sukcesu i samozachwytu, które sam sobie wymyślił” –  podsumowuje pisarka.

Tochman: „Obrzydliwy na wielu poziomach”

Osoby ze świata mediów, publicyści i pisarze podkreślali, że nie trzeba wnikliwości dziennikarza śledczego, by tekst Kąckiego uznać za próbę usprawiedliwiania „labiryntem uwikłań alkoholowo-depresyjno-seksualnych” seksistowskich, mizoginistycznych zachowań oraz molestowania seksualnego. Wojciech Tochamn, reporter i autor książek, napisał: „jego tekst jest obrzydliwy na wielu poziomach”. Wojciech Kardyś, specjalista ds. komunikacji internetowej oraz marketingu, uznał tekst Kąckiego za „piękny przykład, jak zrobić z siebie ofiarę przed wybuchem afery”.

W tej sprawie wypowiedziała się także dziennikarka Aleksandra Pakieła, która podkreśliła, że jest po rozmowie ze skrzywdzonymi przez Kąckiego dziewczynami.

Są zdruzgotane. Nie mogą się uspokoić. Rzucają talerzami w ścianę, bo czują, że kolejny raz, kolejny k***wa raz narracja należy do faceta. Faceta, który je skrzywdził. Czy pójdą z tym do gazety? Czy przygotują pozew? Nie, bo tak wygląda właśnie świat. Świat, w którym nadal to mężczyźni narzucają swoją perspektywę, dyktują warunki, piszą długie teksty o swoim nieszczęściu, by między wierszami przemycić co nieco o własnej przemocy” – napisała.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: