Przejdź do treści

Kasia Kowalska wyznała, że partner namawiał ją do aborcji. „Musiałam ukrywać ciążę”

Katarzyna Kowalska
Kasia Kowalska wyznała, że partner namawiał ją do aborcji. "Musiałam ukrywać ciążę"/ PHOTO: JAROSLAW ANTONIAK/MWMEDIAWARSZAWA
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Miałam od rodziców ogromne wsparcie. Bez nich myślę, że mogłabym się załamać. A dzięki temu, że mogłam na nich liczyć, mogłam wrócić do pracy” – przyznała Kasia Kowalska. Artystka w szczerym wyznaniu opowiedziała o drastycznych kulisach związku z ojcem jej pierwszego dziecka.

„Musiałam ukrywać ciążę”

Kasia Kowalska rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Otworzyła się jednak w podcaście „Tak mamy!”, w którym opowiedziała o swoim toksycznym związku z ojcem jej najstarszej córki. Jest nim Kostek Joriadis, polski muzyk greckiego pochodzenia. Jak przyznała, kiedy zaszła w ciążę, nie mogła liczyć na jego wsparcie.

„To była moja decyzja, że dziecko zachowam” – powiedziała i dodała: „Przez cały początek ciąży musiałam ją ukrywać, bo mój partner przez małe 'p’ – nie nazwałabym go partnerem tylko zwykłym gnojkiem – kazał mi to ukrywać„.

Artystka wyjaśniła, że cała sytuacja sprawiła, że codziennie płakała.

Całymi dniami, grając największą trasę w moim życiu, po prostu wyłam w pokoju, bo nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. To nie było akceptowane przez mojego chłopaka, nie mogłam o tym nikomu powiedzieć, byłam zastraszona. Wymiotowałam, było mi niedobrze, byłam osłabiona” – wspomina.

Wokalistka dodała, że jej partner nie tylko zmuszał ją do nieujawniania informacji o ciąży, ale także chciał, by ją usunęła. Piosenkarka nie wiedziała, co zrobić. Dopiero rozmowa z makijażystką, która codziennie malowała ją przed koncertami i zauważyła, że Kowalska ma czerwone, zapłakane oczy, podniosła piosenkarkę na duchu.

„Rozpłakałam się i powiedziałam jej, że jestem w ciąży, a on nie chce tego dziecka. Wyznałam, że chwilę temu powiedział do mnie: 'Wróćmy do Warszawy i zróbmy coś z tą ciążą'” – zwierzyła się. „I ona wtedy powiedziała mi najważniejszą rzecz, taką, która mnie totalnie podbudowała i dzięki której stwierdziłam, że dam radę. (…) Powiedziała: 'Dziewczyno, w tobie jest tyle ciepła, dziewczyno, że możesz wychować i czwórkę dzieci, dając im mnóstwo miłości. W ogóle nie patrz na tego gnoja, dasz radę! Jestem o tym przekonana’. Pamiętam, że ta rozmowa z nią postawiła mnie na nogi” – wspomina Kasia Kowalska.

„Miałam od rodziców ogromne wsparcie”

W dalszej części rozmowy z Natalią Hołownią i Martyną Wyrzykowską artystka podkreśliła, że nigdy nie żałowała swojej decyzji o urodzeniu dziecka.

„Potem, gdy już podjęłam decyzję, gdy już wszyscy dokoła wiedzieli, było mi dużo lżej. W ogóle nie myślałam o jakiejś karierze, że co to będzie i tak dalej. Ktoś przypomniał mi moje dawne wywiady, w których mówiłam, że chciałabym kiedyś mieć córkę, która będzie moją przyjaciółką. No i tak się właśnie stało” – wyjaśniła.

I dodała, że w wychowaniu córki pomogli jej rodzice, którzy byli bardzo wspierający i zajmowali się wnuczką podczas tras koncertowych Kowalskiej. Niestety artystka nie mogła liczyć na pomoc ojca swojego dziecka.

„Mój świętej pamięci tata zupełnie oszalał na punkcie wnuczki. Zastąpił jej ojca. Miałam od rodziców ogromne wsparcie. Bez nich myślę, że mogłabym się załamać. A dzięki temu, że mogłam na nich liczyć, mogłam wrócić do pracy” – podkreśliła.

Jak mówiła wokalistka, jej były partner nie utrzymywał kontaktów ze swoją córką. Ostatni raz widział małą Aleksandrę, kiedy ta miała dwa lata, czyli dwadzieścia trzy lata temu.

„Pokazałam mu więc środkowy palec i stwierdziłam, że ja sobie poradzę. Miałam pracę i rodziców, zarabiałam, więc uznałam, że dziecko jest zdrowe, a ja idę do przodu” – podsumowała.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?