Przejdź do treści

Na wizycie u lekarza usłyszała: „Będzie pani staroródką”. Dlaczego wciąż robi się to kobietom?

Kobieta
Kamila Kalińczak na wizycie lekarskiej usłyszała: "Będzie pani staroródką"/ Pexels, fot. Thamires Teles
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Chyba tylko mój dentysta nie pyta mnie o ciążę! Rozumiem, że to pytanie pada u ginekologa, że zadawane jest, kiedy taka informacja potrzebna jest, by przepisać odpowiednie leki. Oczekiwałabym jednak, że moje 'nie, nie planuję’ zakończy temat. Problem w tym, że nie kończy” – mówi Kamila Kalińczak. Na swoim profilu na Instagramie dziennikarka opisała sytuację, jaka spotkała ją na wizycie u gastrologa. 

„Będzie pani staroródką”

Kamila Kalińczak jest dziennikarką radiową i telewizyjną, lektorką oraz trenerką wystąpień publicznych. Nazywana przez wielu „Facetką od polskiego” na swoim profilu na Instagramie przytoczyła historię, jaka spotkała ją na wizycie u gastrologa. Jak opowiadała również w rozmowie z Dzień Dobry TVN, specjalista, zamiast dopytywać się o problemy, z którymi zgłosiła się do niego pacjentka, z butami zaczął wchodzić w prywatną część życia dziennikarki.

„- Planuje pani w najbliższym czasie ciążę?
– Yyy, przepraszam, jestem zaskoczona tym pytaniem.
– Dlaczego zaskoczona? Nie wygląda pani, to prawda, ale widzę, że ma pani 37, prawie 38 lat.
– Zaskoczona, bo właśnie zapłaciłam 240 zł za poradę dotyczącą układu pokarmowego” – przytacza autorka wpisu.

Decyzja o rodzicielstwie powinna być świadomie podjęta, nie pod wpływem presji otoczenia. Często również zdarza się, że kobieta nie może zajść w ciążę lub po prostu jej życie potoczyło się tak, że nie ma z kim w tę ciążę zajść. Niektóre kobiety również z własnej woli wybierają bezdzietność, spotykając się z niezrozumieniem i wręcz z oskarżeniami. Przede wszystkim jednak sprawa zakładania rodziny powinna zostać w sferze prywatnej kobiety. Niestety wielu osobom wciąż wydaje się, że mają prawo ingerować w tak intymną sferę życia innych. Jak czytamy w dalszej części wpisu dziennikarki, lekarz nie odpuszczał.

– Chodzi mi tylko o to, że jeżeli się pani zdecyduje, a na pewno (!) się pani zdecyduje, to będzie pani staroródką (!!). Rozumie pani, że w pani wieku drastycznie wzrasta ryzyko zespołu Downa u dziecka? Praca nie jest w życiu najważniejsza (!!!)” – wyjaśnił.

Edyta Broda, bezdzietnik.pl - Hello Zdrowie

„Pani wstydu nie ma”

Choć cały czas głośno mówi się o równouprawnieniu, kobiety nadal sprowadza się do roli inkubatora i narzuca się im presję posiadania dziecka jeszcze przed ukończeniem 30. roku życia. Najczęściej w takich sytuacjach kobiety jednak milczą, zmęczone lub zawstydzone ciągłym wskazywaniem palcem, że powinny być zamężne i wychowywać dzieci. Dziennikarka postanowiła skonfrontować się z gastrologiem.

„- Rozumiem. Nie rozumiem jednak, skąd wniosek, że to praca jest powodem, dla którego nie mam dzieci. I nie rozumiem, dlaczego w cenie wizyty gastrologicznej dostaję porady na temat planowania rodziny. Nie wszyscy chcą w życiu tego samego. A czasami chcą, tylko po prostu się nie da. Czy możemy wrócić do mojego brzucha?” – odpowiedziała.

Lekarz jednak nie dawał za wygraną.

„- Jest pani pierwszą pacjentką, która zareagowała w ten sposób.
– Pozostałe chcą panu powiedzieć to samo, tylko po prostu się wstydzą.
– Rozumiem, że pani wstydu nie ma.
– Pan chyba też średnio, skoro wziął pan za tę wizytę 240 złotych” – podsumowała.

„Na USG piersi usłyszałam, że piękne, zdrowe, nic tylko nimi karmić”

W komentarzach pod wpisem zawrzało, a kobiety zaczęły dzielić się swoimi historiami. Jak się okazuje podobne sytuacje za drzwiami gabinetów lekarskich są na porządku dziennym.

„W ciągu ostatniego roku rozmowę tego typu miałam z lekarzem medycyny pracy, internistą i ortopedą. Za pierwszym razem czułam wstyd, za drugim – oburzenie, za trzecim – roześmiałam się i powiedziałam, że mam kota. Lekarz spojrzał na mnie jak na wariatkę i zajął się stopą”

„Ja usłyszałam ostatnio od pediatry, u której byłam na wizycie z synem, że źle wyglądam i mam iść do dermatologa, bo nie będę się mężowi podobać. Nie miałam tego dnia siły na dyskusję, ale żałuję, że nie powiedziałam tej pani, że nie mam męża”

„Ja mam 31 i na wizycie za 320 zł usłyszałam, że jestem egoistką, bo moje wspaniałe geny się marnują, a jak nie chcę rodzić, to chociaż powinnam oddać swoje komórki”

„Ja też mam 38 lat, pech mój, że nie znalazłam kandydata jako m.in. ojca swoich dzieci. Również słyszę, że dlaczego jeszcze nie rodziłam? Jak zajdę w ciążę, to będzie to ciąża geriatryczna, same problemy. Najgorsze są rady i porady, o które nie prosimy”

„Ja kiedyś u pediatry (mam jedno dziecko) usłyszałam, że jestem egoistką, mając jedno dziecko tylko”

„Ja ostatnio na USG piersi usłyszałam, że piękne, zdrowe, nic tylko nimi karmić”

„Rutynowa wizyta u ginekologa, wywiad trwa, nagle pada: „dzieci planuje?”. Odpowiadam, że na ten moment nie, po czym słyszę: „oczywiście, jak 30 lat to nie planują, zły moment w życiu, a potem chodzą ryczące 40-latki i lamentują, że nie można” – czytamy.

To zaledwie kilka komentarzy z ponad 600, co pokazuje, jak poważny i częsty jest to problem.

„Chyba tylko mój dentysta nie pyta mnie o ciążę! Rozumiem, że to pytanie pada u ginekologa, rozumiem, że zadawane jest, kiedy taka informacja potrzebna jest, by przepisać odpowiednie leki. Oczekiwałabym jednak, że moje 'nie, nie planuję’ zakończy temat. Problem w tym, że nie kończy; zamiast tego pada seria pytań o to, czy powodem jest praca. A nie jest. To bardzo stygmatyzujące” – dodała Kalińczak w rozmowie z Dzień Dobry TVN.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

 

Spotkałaś się z podobną sytuacją? Napisz do mnie: e.wojciechowska@hellozdrowie.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?