Przejdź do treści

„Jutro rano wyjeżdżamy, jedyną spakowaną osobą jestem ja”. Czy powinnyśmy pakować naszych partnerów na wyjazdy – oto jest pytanie

na zdjęciu: kobieta siedzi na kanapie, przed nią leży niedomykająca się walizka, tekst o tym, czy pakować nastolatków i partnerów - Hello Zdrowie
"Jutro rano wyjeżdżamy, jedyną spakowaną osobą jestem ja" /fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Wakacyjne pakowanie w wielu domach wygląda podobnie: „weź, co uważasz, nie mam czasu” – rzuca partner znad laptopa, „zabierz mi to, to i jeszcze to” – przekrzykują się przedszkolaki, „nie chce mi się, jeszcze zdążę” – zbywa nastolatek, a ty próbujesz nie oszaleć i miotasz się między sprawdzaniem pogody, tworzeniem listy rzeczy do zabrania i ostatnimi zakupami. Ostatecznie walizki, oczywiście zawsze za ciężkie i 'po co tyle tego’, będą gotowe, ale twoim kosztem. Dobrze wiemy, że świadomość, że wszystko znowu było na naszej głowie nie sprzyja beztroskiemu wypoczynkowi i, czy tego chcemy, czy nie, generuje kolejne konflikty.

„Wyjeżdżamy jutro rano…”

Nie ukrywamy, że do napisania tego tekstu zainspirował nas post pewnej brytyjskiej mamy, która na mumsnet.com pisze tak:

„Wyjeżdżamy jutro rano, jestem jedyną osobą, która jest spakowana. Mój drogi mąż i nastoletnie dzieci nie zrobiły do tej pory absolutnie nic. Wydaje mi się, że ledwo zarejestrowali, że w ogóle jutro wyjeżdżamy. Czy to nierozsądne z mojej strony, że nie chcę tego robić za nich? Może to będzie dla nich lekcja na przyszłość”

Czy zdesperowana mama i żona doczekała się wielu porad? Oczywiście! W dodatku spora część z nich się wykluczała. Były takie komentujące, które zagrzewały ją do trwania przy tej decyzji („to nie są maluchy, żeby ich pakować!”, „przypomnij im raz, ale nie rób nic za nich”) i takie, które podkreślały, że jeśli sytuacją ją frustruje i chce uniknąć porannej awantury, powinna raczej sama zająć się spakowaniem rodziny. W ankiecie pod postem zdecydowanie jednak wygrywa przekonanie, że pretensje do członków rodziny, którzy unikają spakowania się przed podróżą, są jak najbardziej uzasadnione.

A jak to jest w polskich domach?

Kobieta w pociągu/ tekst o tym, że podróżowanie w 2025 będzie skoncentrowane na zdrowie i dłuższe życie

Gry rodzinne

Dorota nie wyobraża sobie, by jej maż spakował się sam nawet na weekendowy wypad, bo przecież „zapomni, nie zabierze, zgubi, nie pomyśli, przeziębi się. „Mój mąż świadczy o mnie” – mówi czasami i jako mistrzyni planowania, już na długo przed terminem wyjazdu wie, co zabierze i dopasowuje kolorystycznie wszystkie elementy ich garderoby. I siebie, i męża ubiera tak, by „pasowali do siebie” także stylistycznie. Jej mąż od lat zakłada więc to, co zostanie przygotowane, a jego przedwakacyjna aktywność ogranicza się do zabezpieczenia finansów i noszenia walizek. Wspólne wakacje to także wspólne spędzanie czasu. Nie ma więc mowy, by któreś z nich choć na chwilę zostawiło drugą osobę, czy poszło na samotny spacer.

To, co dla Doroty jest wyrazem troski i czułości, w innych związkach świadczy o upupianiu i ograniczaniu. Tomasz, mąż Iwony, nigdy nie pozwoliłby, by żona miała jakikolwiek wpływ na jego styl ubierania się i dobór rzeczy na wakacje. Ma to swoje konsekwencje – Iwona nie poczuwa się ani do prania, ani do prasowania rzeczy męża, nie towarzyszy mu w zakupach i – nauczona komentarzami – nie doradza, co ma kupić. Kiedy ich dzieci były małe, Iwona pakowała ich walizki, a kiedy podrosły, ograniczała się tylko do przepytania, czy mają to, czego potrzebują. Na przestrzeni lat nie raz i nie dwa zdarzały się sytuacje, kiedy ktoś czegoś nie zabrał, ale nie stanowiło to nigdy większego problemu.

Co naprawdę znaczy „pakuję go”?

Dla jednych wzięcie na siebie pakowania całej rodziny to oczywisty akt troski. Pakowanie to przecież nie tylko logistyczna operacja, ale dbanie, przewidywanie potrzeb, planowanie wygody bliskich. Kiedy ktoś lubi mieć kontrolę, jest mu wręcz wygodniej zrobić to za drugą osobę, by zaspokoić swoją potrzebę panowania nad światem.

Ten z pozoru niewinny rytuał może jednak świadczyć o potrzebie nadmiernej kontroli, dominacji i upupiania. „On i tak zapomni, weźmie za mało, nie ogarnie kosmetyczki” – mówią często kobiety przekonane o swojej niezbędności. Co ciekawe, wielu mężczyzn nie tylko oczekuje, że ktoś spakuje ich rzeczy, ale jest przyzwyczajonych do tego, że tak się dzieje i nie próbuje niczego zmieniać, bo tak jest im po prostu wygodniej.

Najważniejsze strategie ukryte w walizce

Eric Berne w książce „W co grają ludzie. Psychologia stosunków międzyludzkich’’ wylicza aż 30 różnych relacyjnych strategii, jakie wykorzystujemy w codziennym życiu w naszych związkach. Nazywa je grami i analizuje, wykorzystując teorię analizy transakcyjnej, która opiera się na założeniu, że ludzie funkcjonują na trzech poziomach osobowości: dziecka, dorosłego i rodzica.  Dowodzi on, że komunikacja między ludźmi  odbywa się między tymi stanami, jest powtarzalna i charakterystyczna dla wzorców, jakie wynieśliśmy ze swoich domów.

Hipotetyczna sytuacja pakowania się na wakacje może być polem do wielu różnych gier. Oto najbardziej naszym zdaniem typowe strategie, jakie włączają partnerzy,

Królowa Kontroli (czyli: „Jak nie ja, to kto?!”)

Cechą charakterystyczną tej strategii jest potrzeba kontroli i lęk przed utratą wpływu. Ona ma w głowie cztery listy, plany B i C i alternatywne rezerwacje. Działa w trybie: „Robię to, bo muszę”. On (lub druga strona) początkowo może być za to wdzięczny, ale z czasem może pojawić się bunt o brak samodzielności i przestrzeni. Ona frustruje się nadmiarem odpowiedzialności, on czuje się zdominowany i wycofany.

Kobieta Instytucja (czyli: robię to dla nas, robię to za was)

W takiej strategii ona organizuje i planuje wszystko, czego nikt inny nie zauważa. Cierpi przy tym w milczeniu, ale nie potrafi odpuścić. On uważa, że wszystko „jakoś się dzieje” i nawet nie wie, ile wysiłku kosztowało to jego partnerkę. Robi to jednak nie z lenistwa, ale z niewiedzy. W efekcie ona jest zmęczona i sfrustrowana, a on zaskoczony jej zmęczeniem. Ona liczy, że on się domyśli, on nie widzi problemu.

Książę Bezradności (czyli: syndrom wyuczonej bezradności)

On nie zna rozmiaru walizki, nie wie, gdzie są jego kąpielówki. W dzieciństwie pilnowała tego jego mama, teraz żona, która sprawnie weszła w jej rolę. Ona początkowo może czuć się potrzebna („On beze mnie zginie!”), ale z czasem niechybnie nadejdzie zniecierpliwienie, poczucie nierówności i frustracja. Zwłaszcza, jeśli dźwiga nie tylko walizki, ale i odpowiedzialność za wszystko inne w ich wspólnym życiu. Im bardziej ona robi za dwoje, tym bardziej on się wycofuje.

Kosmiczny Minimalista (czyli: „Po co się spinać?”)

On jest przekonany, że życie jest za krótkie, by stresować się pakowaniem. Nie lubi napięcia, nie wchodzi w szczegóły, pozwala sobie luz. Kiedy jednak na lotnisku okazuje się, że „ktoś” nie zabrał ważnych dokumentów, ona czuje złość i martwi się za dwoje. W takiej strategii ona czuje się niedoceniona i przeciążona nadmierną odpowiedzialnością, a on niezrozumiany.

W partnerskim układzie para wspólnie podejmuje decyzje, kto za co odpowiada, kto zajmie się dziećmi, kto wreszcie za co odpowiada podczas przygotowywań do wyjazdu. Taki układ stwarza przestrzeń na współodpowiedzialność i wzajemne wsparcie. Są też pary, które skutecznie stosują zasadę wymienności, np. ona pakuje walizki, a on przygotowuje samochód, pilnuje trasy, noclegi, etc.

Para całuje się

Bo tak trzeba

Pakowanie partnera może być także nieświadomym powielaniem wzorców, w których kobieta bierze na siebie zbyt wiele, bo w jej rodzinie kobiece wzorce promują poświęcanie się. Z czasem może to urosnąć do głębokiego poczucia osamotnienia. Warto więc zapytać siebie: czy pakuję, bo chcę, czy dlatego, że muszę? A jeśli przestanę, co się wtedy stanie? Być może obie strony przyjmą zmianę z poczuciem ulgi.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?