Przejdź do treści

Jest prawomocny wyrok dla pomysłodawcy „homofobusów”. Sąd: „To mowa nienawiści, a nie wolność słowa”

Na zdjęciu furgonetka będąca elementem kampanii nienawiści wobec osób LGBT- HelloZdrowie
Takie furgonetki pojawiły się w 2019 roku w Gdańsku Fot. Wojciech Strozyk/East News
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał prawomocny wyrok w sprawie Mariusza Dzierżawskiego, działacza antyaborcyjnego. Aktywista i szef Fundacji Pro – Prawo do Życia za pomocą skandalicznych i kłamliwych haseł na furgonetkach nawoływał do nienawiści wobec osób LGBT. Sąd w uzasadnieniu zauważył, że „słowa te prowadziły do stygmatyzacji i wykluczenia”.

„Dane całkowicie sprzeczne z tezami głoszonymi przez oskarżonego”

Pierwsze tzw. homofobusy pojawiły się na ulicach Gdańska 5 lat temu po tragicznej śmierci prezydenta Pawła Adamowicza. Trwała wówczas kampania wyborcza mająca wyłonić jego następcę. Przechodnie z napisów na furgonetkach mogli się „dowiedzieć” m.in., że „czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej”. Tego typu skandaliczne hasła, stawiające znak równości między homoseksualizmem z pedofilią, były także wygłaszane przez megafon oraz pojawiły się na banerach. Na furgonetkach widniały zdjęcia nagich mężczyzn z tęczową flagą. Inicjatorem akcji skierowanej przeciwko społeczności LGBT był Mariusz Dzierżawski, szef Fundacji Pro – Prawo do Życia. Działacze antyaborcyjni nie kryli, że furgonetka stanowi element kampanii wyborczej.

„Poprzedni prezydent Gdańska intensywnie realizował agendę promocji homoseksualizmu. Okres przedwyborczy to dobry moment na pokazanie zagrożeń, które z tego wynikają” – mówił wówczas Mariusz Dzierżawski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Gdańskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób LGBT Tolerado oraz prywatne osoby fizyczne (Marta Magott, Nikodem Mrożek, Jacek Jasionek) wytoczyły organizatorom homofobicznej kampanii batalię prawną. I doczekały się finału. Sąd Okręgowy w Gdańsku w drugiej instancji skazał w środę Mariusza Dzierżawskiego na rok ograniczenia wolności w wymiarze 20 godzin prac społecznych miesięcznie, nakazał przeproszenie oskarżycieli prywatnych i stowarzyszenia Tolerado oraz zobowiązał do zapłaty nawiązki na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej w wysokości 15 tys. zł oraz pokrycie kosztów sądowych. Wyrok jest prawomocny.

Sąd orzekł, że kampania przeciwko społeczności LGBT była oparta na fałszywych tezach i miała cechy mowy nienawiści.

„Nie ma rzetelnych badań naukowych potwierdzających tezy głoszone przez oskarżonego” – uzasadnił sędzia Mariusz Kaźmierczak.

Sąd powołał się przy tym na Raport Państwowej Komisji ds. Pedofilii.

„Dane w państwowych raportach są całkowicie sprzeczne z tezami głoszonymi przez oskarżonego, np. że czyny pedofilskie zdarzają się u osób homoseksualnych 20 razy częściej. Ścisłe dane liczbowe przeczą tym tezom” – mówił sędzia.

Dodał, że Zarząd Główny Towarzystwa Seksuologicznego nakazuje rozróżnić homoseksualizm oraz pedofilię.

„Teza, że osoby homoseksualne mają szczególną skłonność do seksualnego wykorzystania dzieci, jest nadużyciem i domeną ludzi uprzedzonych i niekompetentnych” – podkreślił.

„To przykład mowy nienawiści”

Sędzia zauważył, że tezy te miały ostry charakter, a ich celem było razić i dzielić ludzi na „nas”, czyli osoby chroniące dzieci, i „ich”, czyli osoby homoseksualne, które chcą czynić dzieciom zło.

Słowa te prowadziły do stygmatyzacji i wykluczenia. Był to przykład mowy nienawiści, która nie mieści się w wolności wyrażania opinii i nie podlega ochronie” – zaznaczył.

Sędzia uznał również, że społeczność LGBT nie jest, jak argumentowała obrona, abstrakcyjną grupą czy nieokreśloną zbiorowością, której nie można pomówić. Podkreślił, że to są osoby, które żyją wśród nas i każda z nich może poczuć się dotknięta.

Zarówno pełnomocniczka społeczności LGBT+ mecenas Katarzyna Warecka, jak i Jacek Jasionek ze Stowarzyszenia Tolerado nie kryją zadowolenia z wyroku.

„Wyrok jest istotny dla społeczności osób LGBT+ w Polsce, bo potwierdza, że jednak możemy domagać się ochrony ze strony państwa. Jak podkreślił sąd, każda zaatakowana w taki sposób osoba LGBT+ może oczekiwać ochrony i to jest dla mnie najważniejsze zdanie” – powiedział Jasionek

Z wyrokiem nie zgadza się sam Mariusz Dzierżawski, którego oświadczenie opublikowała strona Fundacji Pro.

„Dzisiejszy wyrok przypomina najgorsze czasy totalitarne. Dzisiejszy wyrok to nic innego, jak zaprzeczanie faktom, które są niewygodne dla aktywistów i ideologów LGBT” –  czytamy w oświadczeniu.

I zapowiada organizację kolejnych, ogólnopolskich kampanii społecznych w ramach akcji „Stop pedofilii”.

źródło: „Gazeta Wyborcza”, wp.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: