Jak Teodora Krajewska została pierwszą lekarką i bohaterką narodową Bośni, bo leczyła muzułmanki

Studia medyczne ukończyła dopiero przed 40-ką. Była pierwszą dyplomowaną lekarką w Bośni i całych Austro-Węgrzech. Zostawiła karierę naukową, by pomagać muzułmankom w kraju, gdzie prawo szariatu było równie ważne jak austriackie kodeksy. Przypominamy Teodorę Krajewską!
Urodziła się w 1856 roku w Warszawie, w rodzinie Seweryny Główczyńskiej i Ignacego Kosmowskiego, urzędnika administracji szkolnej. Wszystkie córki państwa Kosmowskich, poza aktorką Adą Kosmowską, zdecydowały się na studia związane z medycyną – Zofia de Beaurain została stomatolożką, a Janina Jastrzębska – farmaceutką. Wszystko, co wiemy o życiu Teodory Krajewskiej pochodzi z jej wydanego w 1989 roku „Pamiętnika”. Opisała w nim ostatnie lata nauki w żeńskim gimnazjum w Warszawie w okresie popowstaniowym: „Patriotyczne uczucia tliły się w duszach mojego pokolenia, ale umiłowania tradycji narodowej i zdolności do protestu w nas nie było”.
W 1876 roku wyszła za Antoniego Krajewskiego, nauczyciela gimnazjalnego, uczestnika powstania styczniowego oraz studenta Warszawskiej Szkoły Głównej. Para prowadziła otwarty dom, w którym bywali pisarze, eseiści i pozytywiści, ale nie spędziła razem dużo czasu – cztery lata po ślubie Teodora była już wdową. Przez chwilę uczyła matematyki na warszawskich pensjach, a w 1883 roku zdecydowała się na studia przyrodnicze. W pamiętnikach opisała, jak rodzice przyjęli jej decyzję o wyjeździe na studia za granicę: „Matka postępuje pewnym krokiem, ma smutną ale spokojną twarz, pełną zaufania w siły swej córki i nadziei co do jej przyszłości. „Ja wiem, że cel osiągniesz, że skończysz nauki, jestem tego pewna” mawiała. Twarz ojca żółtobiała, fałdy koło ust, zmarszczone czoło, wzrok utkwiony w ziemię, twarz ta wyraża niepokój, prawie rozpacz. Ojciec jest chory i prawie ociemniały. […] Obecnie rzucił już służbę. Ukochana jego córka, wbrew jego woli, jedzie do Genewy na studia przyrodnicze, a może i medyczne. Młoda kobieta sama jedna puszcza się w drogę. Co powiedzą znajomi, straci szacunek wszystkich poważnych ludzi, jest zgubiona! Biedny ojciec! Córka odgaduje wszystkie jego myśli. Żal jej ojca, walczy z łzami, ale wie, że wytrwa w pracy”.
Teodora wyjechała na studia do Genewy, jednego z niewielu ośrodków, który pozwalał kobietom na udział w zajęciach. „Idei, że prawo do pracy i do wyboru zawodu mają na równi mężczyźni i kobiety hołdowałam jadąc na studia medyczne do Genewy w 1883 r.” – pisała później.
Po dwóch latach przeniosła się na medycynę, którą ukończyła jako 38-latka w gronie najlepszych absolwentów. Pozwoliło jej to na staż asystencki u boku profesora fizjologii Moritza Schiffa. Była pierwszą kobietą na takim stanowisku.
Chociaż kariera uniwersytecka stała przed Teodorą otworem, w 1893 roku zdecydowała się podjąć pracę lekarki. Była jedną z pierwszych kobiet, które Imperium Austro-Węgierskie wysłało do Bośni, by leczyła muzułmanki. W tym czasie prowadzono w Bośni działania „cywilizujące” – m.in. walkę z analfabetyzmem, ale bardzo silne były zasady szariatu. Polska lekarka nie miała łatwego zadania. Muzułmanki nie mogły być leczone przez mężczyzn, a lekarze-mężczyźni stawiali diagnozy na podstawie rozmów z ich ojcami, braćmi lub innymi męskimi krewnymi. Krajewska była pierwszą specjalistką od tzw. chorób kobiecych nie tylko w Bośni, ale i w całej Monarchii Austro-Węgierskiej. Przez 40 lat austriackich rządów w Bośni, zatrudniono tylko dziewięć lekarek.
Teodora w pamiętnikach opisywała codzienne problemy związane ze swoją pracą: wielogodzinne lub wielodniowe wędrówki piesze i konne do osamotnionych wiosek wysoko w górach, odwiedziny w domach muzułmanek, szczegóły ich strojów i dialektów. Krytykowała traktowanie swoich pacjentek i ich prawa, a właściwie brak praw: zamykanie kobiet w domach, brak ruchu i słońca. „W konkursie na posadę kobiety-lekarza w Bośni, rozpisanym przez Rząd Krajowy w Sarajewie a ogłoszonym przez Ministerstwo Finansów w Wiedniu w roku 1892 ujęła mnie idea, że oświata ma nie tylko świecić z wysokości jak słońce, ale ma przenikać do mrocznych zaułków, gdzie panuje ciemnota, a tradycja jest rozkazem” – pisała.
Po sześciu latach przeniosła się do Sarajewa, gdzie poza pracą w zawodzie dawała wykłady na temat higieny, uczyła języka polskiego, a także działała w wielu miejscowych organizacjach, m.in. w Kole Polskim. W Bośni mieszkało wówczas ok. 10 tys. Polaków, w większości przesiedleńców z Galicji, ale także urzędników, lekarzy, adwokatów i osób zajmujących się handlem. Jej miejsce w Tulzie zajęła, polecona przez nią Jadwiga Olszewska, która – podobnie jak ona – poświęciła się pracy w środowisku islamskim.
W Sarajewie Krajewska przyjmowała po kilkaset pacjentek miesięcznie. Skupiła się na badaniach nad osteomalacją, czyli chorobą metaboliczną kości objawiającą się ich niedostatecznym nasyceniu wapniem, a przez to łamliwością, która często występuje u muzułmanek. Uważała, że dolegliwość ta wynika z trybu życia, na jaki są skazane – ograniczonego wychodzenia z domu i deficytu witaminy D związanego z brakiem pobytu na słońcu. Napisała i opublikowała szereg artykułów na ten temat.
W tym czasie Bośnia zmieniała się w oczach. Krajewska opisywała rozbudowę szpitala miejskiego, zmiany w zabudowie oraz pierwszą na świecie w całości zelektryfikowaną sieć tramwajową. Prezentowała także wielokulturowość Bośni oraz wspólne życie chorwackich katolików, prawosławnych Serbów i muzułmanów. Wydane dopiero pięćdziesiąt lat po jej śmierci pamiętniki uważane są za wspaniałe źródło wiedzy na temat sytuacji muzułmanek w Bośni na przełomie XIX i XX wieku.
Po I wojnie światowej Bośnia trafiła do Królestwa Serbów, Słoweńców i Chorwatów, które walczyło z pozostałościami austriackiej władzy. Koło Polskie, jak wiele innych tego rodzaju organizacji niemieckich, czeskich i węgierskich, zostało rozwiązane, a Polonia Bośniacka była przesiedlana, zazwyczaj na północ Polski.
Trudności polityczne nakładały się w życiu Krajewskiej na problemy osobiste – pogarszający się wzrok stopniowo utrudniał jej pracę lekarską. W 1922 roku ostatecznie przeszła na emeryturę, a sześć lat później wróciła do Warszawy, czego miała żałować do końca życia. Nie była znana w polskim środowisku, narzekała na brak przyjaciół i znajomych. Przez siedem lat zajmowała się tłumaczeniami z języków południowosłowiańskich i pracą w Towarzystwie Polsko-Jugosławiańskim. Zmarła w 1935 roku i została pochowana na cmentarzu na Powązkach w Warszawie.
Zobacz także
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy

Zagubieni w ulotkach i receptach. „Wraz ze zwiększającą się liczbą leków zwykle zwiększa się chorobowość pacjentów” – mówi o seniorach w pułapce polipragmazji dr Karolina Lindner-Pawłowicz

„Pacjent wie, gdy go boli. Kropka”. O szacunku i empatii w komunikacji w gabinecie lekarskim rozmawiamy z Janem Gruszką, psychoonkologiem

„Chciałem, żebyśmy mieli wspólne nazwisko. Skoro moja przyszła żona je zmieniała, to ja też”. Jakie nazwisko po ślubie? Odpowiedź nie jest oczywista

Niewidzialna praca kobiet. Jak niszczy ich sprawczość i zdrowie. „Głośno mówią o obniżonym nastroju, wypaleniu czy stresie”
się ten artykuł?