Przejdź do treści

Dziewczyno – rozbierz się i pochwal się sobie. Dzisiaj wieczorem koniecznie zrób to ćwiczenie

Kobieta
Dziewczyno - rozbierz się i pochwal się sobie. Dzisiaj wieczorem koniecznie zrób to ćwiczenie Pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?

Ludzkie ciało jest absolutnym cudem. A nagość tego cudu bezpośrednim wyrazem. Jednak w większości kultur, które nazywają siebie „cywilizowanymi”, na nagość nałożono liczne restrykcje, oczywiście absolutnie i wyłącznie „dla ludzkiego dobra”…

Według tego paradygmatu niektóre systemy regulują wszystko, czego człowiek obnażać nie może. Czasem kary za nieposłuszeństwo są na tyle niezabawne, że całe narody podporządkowują się mniej lub bardziej absurdalnym zasadom. Inne kultury nie zabraniają tak dużo, ale za to dużo nakazują. Tak więc to, co odsłonięte, powinno być młode, jędrne, w takim a nie innym rozmiarze (kształcie, kolorze etc.). Tak więc do odsłaniania mogą przystąpić jedynie ci, którzy się w owych normach mieszczą.

Joanna Osyda

Nawet słowa związane z nagością mają zabarwienie polityczne. Dopóki mówimy o dzieciach (goły jak bobasek), ta nagość jest w miarę bezpieczna. Ale jak już mówimy o stworzeniu bardziej pełnoletnim, bywa śmieszno (goły jak święty turecki) albo straszno (nagi w pokrzywach). Jest jeszcze słowo „obnażenie”, określające pierwotnie zdjęcie z siebie ubrania, które teraz niesie wręcz rozdzierający komunikat.

Słowo „nagość” odnosi się do bycia bez ubrania, sierści, piór czy co tam jeszcze na kim rośnie, ale też do bycia pozbawionym życia, roślinności (np. do gołej ziemi). Na szczęście w tej panoramie mroków i cieni słowo „nagość” odsyła nas także do czegoś absolutnie podstawowego, do esencji. Taka jest „naga prawda”, czyli bez upiększeń, pozorów i zasłon.

Nadzy z natury

I ten kierunek lubię najbardziej. Chociaż nie jestem fanką „naturalności”, tym bardziej sprowadzania wszystkiego „do natury”, gdyż najczęściej nie wiemy, do czego sprowadzamy, to w przypadku nagości – jako jedynej – możemy powiedzieć bez ściemy, że jest prawdziwie naturalnym stanem człowieka. Naturalnym czyli takim, który mamy z natury, z urodzenia. Naturalnym także w znaczeniu odkrywania naszej treści i prawdy o nas, tego, co jest zazwyczaj schowane pod jakąś tam kreacją.

alt=”grafika” width=”602″ height=”328″ /> Ilustracja: Magdalena Pankiewicz | www.magdalenapankiewicz.com

Dlatego lubię obserwować ludzi na plaży. Nie pod kątem tego, czy są ładni, czy nie, raczej pod kątem tego, jak noszą swoje ciała i swoją prawie-nagość. Zawsze udaje mi się znaleźć jakiś wzruszający albo ekscytujący element ludzkiego ciała, który przykuje moją uwagę. Ktoś ma piękny albo zaskakujący tatuaż, ktoś niesamowitą krzywiznę pośladków czy bioder. Po kimś widać lata ciężkiej fizycznej pracy, a ktoś inny wzbudza we mnie delikatną czułość. Okazjonalnie zdarzają się ciała tak poruszające, tak seksowne, bo wypełnione życiem, że aż bym chciała podejść i pogłaskać.

Inna rzecz w tym, że bycie na plaży w kostiumie albo na golasa to są dwa oddzielne bycia na plaży. Jednak kulturowo jesteśmy mocno warunkowani i latanie na golasa wiąże się z wieloma przekroczeniami. I sami nie wskóramy zbyt dużo. To, czym możemy się zająć, to nasza prywatna nagość.

Spanie nago ma same plusy – obniża temperaturę ciała, co pogłębia sen i zwiększa regenerację.

Ciało do pokochania

Prywatna nagość też bywa ziemią nieodkrytą. Przypomnijcie sobie, czy w waszym domu była zgoda na nagość i swobodne bycie z ciałem? Część ludzi od razu zobaczy tu wyuzdanie i rozpustę, chociaż zupełnie nie o to chodzi. Bycie nago bywa nawet aseksualne, wszystko zależy od kontekstu i naszego stanu umysłu. Bardzo wiele przekonań o byciu gołym wynosimy z domu i często nawet ich nie sprawdzamy, wierząc bezpiecznie, że istnieją rzeczy przyzwoite (człowiek w ubraniu) oraz nieprzyzwoite (człowiek bez ubrania). O ile na ulicy taki porządek ma sens, o tyle w domu czy sypialni już nieco mniejszy.

Kobieta leży w łóżku

Spanie nago ma same plusy – obniża temperaturę ciała, co pogłębia sen i zwiększa regenerację. Chociaż spanie nago w parze stymuluje wydzielanie oksytocyny, co powoduje, że budzicie się z silniejszą więzią, niż zasypialiście. A mimo to – jak wiele osób śpi nago? Jak wielu ludzi uprawia seks w całości rozebranych i przy świetle umożliwiającym oglądanie swojego ciała? Pruderia z ulicy trafia do sypialni, do naszego prywatnego świata. Gdzie nie ma prawdziwej potrzeby obawiać się zgorszenia widokiem nagiego ciała, bo nagość jest tu jak najbardziej odpowiednia.

Tylko że teraz pojawia się zarówno wstyd, jak i ocena. Nie dość, że będąc nago gdzie indziej niż pod prysznicem, przekraczamy tabu kulturowe, to jeszcze zupełnie nas to nie kręci, bo widzimy nasze ciała jako zestaw wad i niedostatków. Piersi za małe albo za duże, obwisłe to, za chude tamto, fałdki tu, fałdki tam, piegi, pieprzyki, włosy w nadmiarze lub niedostatku. Można by godzinami wymieniać.

Ćwiczenie na akceptację swojego ciała

Na moich zaawansowanych warsztatach robię takie ćwiczenie dla kobiet, które mimo swojej prostoty ma moc rażenia zbliżoną do czystego spirytusu.

Chodzi w nim o to, żeby stanąć przed lustrem (w bieliźnie wystarczy) i wobec innych kobiet zacząć głośno chwalić swoje ciało. Kawałek po kawałku. Od głowy do stóp. Nie dając sobie prawa do krytyki, narzekań, utyskiwania.

Wszystkie kobiety są poruszone oficjalną, ostentacyjną akceptacją swojego ciała i tego, jak mogą wyglądać (prawie) nago. Może i wy byście chciały tego spróbować?

Danuta Stenka na premierze nowego wydania książki "Flirtując z życiem"

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?