Przejdź do treści

Dr Małgorzata Bulaszewska: Plotka nie ma płci – i mężczyźni, i kobiety plotkują o tym samym – o awansach, zdradach, pożyczaniu pieniędzy

Dr Małgorzata Bulaszewska: Plotka nie ma płci – i mężczyźni, i kobiety plotkują o tym samym – o awansach, zdradach, pożyczaniu pieniędzy Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Większość interakcji społecznych realizowanych zwłaszcza w małych, zaprzyjaźnionych kręgach polega na plotkowaniu – mówi nam dr Małgorzata Bulaszewska, kulturoznawczyni i medioznawczyni związana z Uniwersytetem SWPS i WSH im. B. Prusa w Warszawie. W rozmowie z Jolantą Pawnik zdradza mechanizmy powstawania plotki.

 

Jolanta Pawnik: Regularnie docierają do nas podobno sprawdzone informacja o tym, że coś się wydarzyło albo wydarzy. Autor czy autorzy tych rewelacji zwykle powołują się na znajomego, który usłyszał o tym od innego swojego znajomego, który… itd. W czasie COVID-19 potrafią to być niepokojące wiadomości – o zakazie wychodzenia z domu, wojsku na ulicach. To fake newsy czy plotki?

Dr Małgorzata Bulaszewska: Powoływanie się na informacje uzyskane od znajomego jest charakterystyczne dla funkcjonowania plotki. Plotka jako jeden z instrumentów komunikacji, dotyczy zaufanego kręgu, czyli właśnie informacja dzielona jest w bliskim kręgu znajomych i najczęściej dotyczy osób nieobecnych podczas wymiany informacji.

Różnica pomiędzy plotką a fake newsem najczęściej identyfikowana jest ze względu na powód, dla którego powstała. Jeśli intencją powielanej informacji było zrobienie komuś krzywdy, oczernienie kogoś lub wskazanie, że dana osoba funkcjonuje w grupie społecznej niezgodnie z wyznawanymi przez tę grupę wartościami – to właśnie wtedy mamy do czynienia z plotką. Gdy intencja powielania informacji była pozytywna, tzn. zainicjowaliśmy powielenie informacji, by komuś pomóc – to jest to raczej nowina (news).

Małgorzata Bulaszewska

Przytoczone przykłady o zakazie wychodzenia czy stanie wojennym mają charakter fake newsów także z tego powodu, że nie są powielane w ściśle określonej grupie bliskich znajomych. Są to nieprawdziwe informacje powielane w mediach społecznościowych. W tym wypadku nie zachodzi jeden z podstawowych czynników wyróżniających plotkę.

Czy rozpowszechnianie fake newsów nie deprecjonuje poczciwej plotki, która, oczywiście zawiera jakieś ziarno prawdy, ale chyba raczej nie ma w założeniach straszenia i wzniecania niepokoju?

Oczywiście plotkę od fake newsa dzieli olbrzymia różnica braku intymności. Plotka jest dzielona wśród osób, które darzą się wzajemnym zaufaniem, jest sekretem dzielonym przez ściśle określoną grupę. W przypadku fake newsów ta zależność nie występuje.

Stwierdzenie, że w każdej plotce jest ziarno prawdy, jest potocznym pojmowaniem plotki. Bo choć plotka niekoniecznie musi być prawdą, pamiętajmy, że przekazywana jest z ust do ust, co sprzyja drobnym modyfikacjom, gdyż uczestnicy tego procesu komunikacyjnego mogą po prostu niedokładnie zapamiętać to, co usłyszeli. Dopowiadają własne słowa, by popularyzować wartościowe dla nich opinie, a w ten sposób wpływać także na postrzeganie rzeczywistości.

Bywają także plotki, które nie tylko nie odchodzą od prawdy, ale niejako dążą do poszukiwania prawdy. Dzieje się tak, kiedy plotka powstaje, by zdyskredytować ważnego członka danej społeczności. Wtedy społeczność ta gromadzi się wokół tej plotki i poszukuje prawdy, by ochronić dyskredytowaną osobę. Zachodzi wtedy proces, który nazywamy kolektywnym wyjaśnianiem świata.

Plotkowanie może więc „wejść nam w krew”, być niezbędnym elementem codzienności, ubarwiając tę codzienność. To trochę tak jak czytanie prasy czy oglądanie telewizji

Fake newsy mają inny mechanizm funkcjonowania, ich intencją jest celowe oszukanie i zmanipulowanie odbiorcy oraz są powielane w możliwie najszerzej docierających kanałach komunikacyjnych – im więcej osób przeczyta, tym lepiej. Ten rodzaj przekazu nie ma charakteru intymnego.

Jak nauka definiuje plotkę?  

Plotka badana jest jako środek komunikacji nacechowanej emocjonalnie (często negatywnie, ale niekoniecznie) powielanej w kręgu zaufanych, bliskich znajomych. Czyli jest wymianą oceniających informacji najczęściej o osobach nieobecnych. Badania potwierdzają, że informacje przekazywane nieformalnie lepiej zapamiętujemy.

Na tym zbudowana jest reklama, marketing szeptany to przecież przekazywanie nieformalnych informacji przez ludzi, którym ufamy albo których znamy.

Marketing szeptany to nic innego jak plotka, czy też plotka o charakterze informacyjnym. Mówiąc „ten proszek świetnie pierze” wykorzystywana jest wiadomość, którą przekazał jako plotkę ktoś z naszego bliskiego otoczenia – sąsiadka, którą lubimy, członek rodziny, przyjaciółka. To działa tak jak w przypadku plotki – wiadomość musi być przekazywana w kręgu bliskich znajomych, bo wtedy bardziej wierzymy, że jest prawdą. Nie ma żadnych faktów, które by ją potwierdzały.

Dokładnie tak samo jest w reklamie – mamy uwierzyć, że coś jest najlepsze albo lepsze od czegoś tylko dlatego, że tak nam ktoś powiedział. Oczywiście wierzymy bardziej tym, których uważamy za autorytety, mogą to być osoby publiczne, celebryci. Na dodatek jeszcze, ponieważ są to osoby znane, sporo wiemy o ich życiu, wydają się nam być osobami bliskim.

W sferze politycznej wygląda to jeszcze inaczej. Metodą obrony przed pomówieniem albo oskarżeniem bardzo często jest argument, że mamy do czynienia z plotką.

To prawda, ale nie jest tak łatwo uciec od plotki. W sferze politycznej bardziej niż gdzie indziej przyjmuje ona formę newsa czy fake newsa, bo zasięg tej plotki nie dotyczy już kręgu znajomych czy grupy bliskiego zaufania.

W rozmowie dosyć łatwo zauważyć, kiedy przekazujemy plotki. Używamy wtedy określeń typu: „podobno”, „słyszałam, że”, „mówi się”. Czy to wystarczająca asekuracja, by nie brać odpowiedzialności za przekazane informacje?

Wszystko zależy od rodzaju plotki. Jeśli mówimy o tej plotce, która ma charakter krzywdzący, to cokolwiek byśmy nie dodali, czy nie powiedzieli, nie zmieni faktu, że my także przyczyniamy się do krzywdzenia danej osoby.

Jaki jest mechanizm plotkowania? W jakim stopniu plotka generuje konflikty?

Plotka w zasadzie nie generuje otwartego konfliktu, gdyż osoba, na temat której plotka powstała, zwykle bardzo późno dowiaduje się o jej istnieniu, a jeszcze później o źródle. Natomiast z całą pewnością wyczuwa napiętą atmosferę wokół siebie. Poza tym – z plotką, tak jak i z fake newsem bardzo trudno walczyć. Cokolwiek byśmy nie powiedzieli, będzie traktowane przez otoczenie jako tłumaczenie się. A skoro się tłumaczy, to znaczy, że jest winna/winny.

Zwykle osoba inicjująca plotkę postrzegana jest jako ta, która ma dostęp do wiedzy z jakiegoś powodu ograniczonej czy zastrzeżonej. Plotka wtedy powstaje, by inicjujący ją mógł zaspokoić potrzebę uznania

Z badań przeprowadzanych w Stanach Zjednoczonych wynika wręcz, że nawet 70 proc. czasu spędzamy na plotkowaniu, szczególnie w pracy, a już najbardziej w korporacjach. W Polsce nad plotką i jej rolą w korporacyjnym życiu pochylił się zespół kierowany przez prof. Mariusza Jędrzejko. Z badania wynika, że korporacja plotką żyje. Nie dziwią mnie te wyniki, gdyż plotka powstaje tam, gdzie niewielkie grono ma dostęp do wiedzy zastrzeżonej np. nie wiemy, dlaczego kolega/koleżanka dostała podwyżkę a my nie.

Kiedy plotka „uchodzi”, pomaga w relacjach? Gdybyśmy przeanalizowali nasze spotkania towarzyskie czy rozmowy telefoniczne, dosyć szybko zauważymy, że znaczna ich część to plotkowanie. Czy to zły sposób na wymianę wiadomości?

Większość interakcji społecznych realizowanych zwłaszcza w małych, zaprzyjaźnionych kręgach polega właśnie na plotkowaniu. Plotkowanie nie musi nikogo krzywdzić, bo może właśnie mieć na celu wymianę informacji lub po prostu rozrywkę. Zwykle też osoba inicjująca plotkę postrzegana jest jako ta, która ma dostęp do wiedzy z jakiegoś powodu ograniczonej czy zastrzeżonej. Plotka wtedy powstaje, by inicjujący ją mógł zaspokoić potrzebę uznania. Na pewno wspomaga budowanie własnej pewności i pozycji w grupie.

Czy nie jest trochę tak, że uważamy nasze życie za nudne i próbujemy dodać mu barw?

Klaus Thiele-Dorhmann, autor „Psychologii plotki” zwrócił uwagę na to, że plotki dość często przekazywane są w formie zabawowej. Są śmieszne, ale dla osób, które nie mają swojego hobby, czują się samotne. Plotka może stać się rytuałem, trochę na zasadzie: jeśli codziennie nie poplotkuję, to czuję, że czegoś mi w życiu brakuje. Plotkowanie może więc „wejść nam w krew”, być niezbędnym elementem codzienności, ubarwiając tę codzienność. To trochę tak jak czytanie prasy czy oglądanie telewizji – robimy to, żeby czegoś się dowiedzieć.

Plotka poprawia samoocenę osoby plotkującej, służy do tego, by nas wzmocnić w społeczności, w której żyjemy. Kiedy wiemy więcej, jesteśmy darzeni większym szacunkiem… ale z drugiej strony funkcjonuje takie potoczne i negatywnie oceniające określenie: „to jest plotkarz”.

Takie określenie funkcjonuje, oczywiście, ale proszę zobaczyć, jak duże grono odbiorców ma taki „plotkarz”. Większość osób z kręgu znajomych go słucha, nawet jeśli pozwala sobie na takie właśnie negatywne opinie o nim.

Ja sama nie odbieram plotki zupełnie negatywnie, bo może ona gromadzić mniejsze grupy społeczne wokół jakichś wartości moralnych, utrwalać je. Załóżmy, że zdrada jest moralnie negatywnym zjawiskiem w jakiejś grupie i pojawia się w niej plotka,  że „XY zdradził swoją żonę”. Intencją osoby inicjującej plotkę będzie pokazanie, że w jej kręgu znajomych wierność małżeńska dalej jest wartością, a ktoś się temu przeciwstawił i powinien zostać ukarany. Dlatego jeśli ktoś nie przekazuje tej plotki dalej, jest uważany za nieuznającego tych wartości. Przekazanie będzie potwierdzeniem przynależności do grupy.

To o kobietach mówi się, że uwielbiają plotkować. Kiedy słucham rozmawiających kolegów, śmiem wątpić.

Wbrew funkcjonującemu stereotypowi nie potwierdzono, żeby to kobiety były głównymi twórczyniami i rozpowszechniającymi plotkę. Mężczyźni plotkują równie często. Badania pokazują też, że plotka nie ma płci – i mężczyźni, i kobiety plotkują o tym samym – o awansach, zdradach, pożyczaniu pieniędzy. Wspólnych tematów do plotkowania jest mnóstwo. Wszyscy plotkujemy o tym, co nas otacza.

 


Dr Małgorzata Bulaszewska jest kulturoznawczynią, medioznawczynią i filmoznawczynią związaną z Uniwersytetem SWPS i WSH im. B. Prusa, gdzie kieruje Zakładem Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: