Dostałam nagie zdjęcie swojego kolegi. Jak mam zareagować? O tym, jak walczyć z cyber-ekshibicjonizmem, mówi seksuolog Adam Lewanowicz
„Myślałam, że z tej relacji wyniknie coś poważnego. Jednak po kilku dniach pisania ze sobą, on przesłał mi swoje nagie zdjęcie. Czułam się niezręcznie, nie wiedziałam jak zareagować” – czytamy na jednym z forum. Coraz więcej osób spotyka się z cyber-ekshibicjonizmem. Zdaniem seksuologa Adama Lewanowicza jest to niebezpieczne. – Nie ma społecznego przyzwolenia na publiczne pokazywanie swoich genitaliów. Dlaczego więc mamy zgadzać się na takie treści w Internecie lub za pomocą SMS? – mówi Lewanowicz. Jak walczyć z takim zachowaniem?
Nasze teksty zawsze konsultujemy z najlepszymi specjalistami
”Adam Lewanowicz”
Urszula Gruszka: Nie jest to gra wstępna. Nie jest to coś, o co prosiłam. A dostaję nagie zdjęcie swojego kolegi. Okazuje się, że moje koleżanki również mają pokaźną galerię zdjęć swoich kolegów. Taka moda?
Adam Lewandowicz, seksuolog w Dębski Clinic: Przyczyn takiego zachowania może być kilka. Osoba, która wysyła swoje intymne zdjęcia może myśleć, że w ten sposób kogoś podnieci seksualnie. Może być to forma leczenia kompleksów. A także agresji. Niestety, ale mało osób odbiera to jako przemoc. Jest to nietolerowane zachowanie, z którym, na szczęście można walczyć. Regulują to przepisy Kodeksu Karnego. Art. 202 § 1. wyraźnie mówi: Kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
W ostatnim czasie popularne stało się również przesyłanie zdjęć za pomocą AirDrop. Jest to funkcja w telefonie, która pozwala na wysyłanie zdjęć do osób, które znajdują się w twoim otoczeniu. Wystarczy jednym przyciskiem zaakceptować. W odróżnieniu od SMSów, nie widzimy numeru telefonu adresata, więc nie wiemy do kogo należą zdjęcia. Możemy się nieźle zaskoczyć. Z drugiej strony, taka osoba może z boku obserwować naszą reakcję. I tu pojawia się problem.
Większość osób chce jakoś wyrazić swój sprzeciw. Jak powinno się zareagować na taką niechcianą wiadomość?
Tak jak przyczyn, reakcji może być wiele. Jedna osoba powie: „ciało jak ciało, widziałam już kilka” i machnie ręką. Ale z drugiej strony, dlaczego mamy sobie na to pozwalać, skoro nie mamy ochoty tego oglądać? Nie ma przecież społecznego przyzwolenia na publiczne pokazywanie swoich genitaliów. Dlaczego więc, mamy zgadzać się na takie treści w Internecie lub za pomocą SMS?
”Nie ma społecznego przyzwolenia na publiczne pokazywanie swoich genitaliów. Dlaczego więc, mamy zgadzać się na takie treści w Internecie lub za pomocą SMS?”
„Ale jesteś gruby”, „masz małe piersi”, „widziałam ładniejsze” – czy taka reakcja byłaby wskazana, aby upokorzyć osobę, która – teoretycznie – chciała upokorzyć nas?
Jest to obijanie piłeczki. Jeśli chcemy grać w tę samą grę, to czy, my również zaczniemy wysyłać swoje nagie zdjęcia? Należy zastanowić się, jaki mielibyśmy w tym cel. Myślę, że warto wystrzegać się agresji, czyli używania wyzwisk, krytyki, ocen. Niestety, ale agresja rodzi agresję. Jeśli takie zachowanie drugiej osoby nam nie odpowiada, możemy ją o tym poinformować. Jednak jeśli jest ona chora, wówczas jest duże prawdopodobieństwo, że to nic nie pomoże. Wtedy naszą reakcją może być zgłoszenie się do odpowiednich jednostek, które pomogą nam chronić się przed agresją i nękaniem. Należy jednak pamiętać o tym, że takich zdjęć, które otrzymaliśmy, nie możemy nigdzie udostępniać. Nawet jeśli nie są one podpisane imieniem i nazwiskiem.
Czy potrzeba wysyłania nagich zdjęć do obcej osoby może być oznaką choroby lub zaburzeń?
Tak, jest to forma ekshibicjonizmu. Jest to zaburzenie, polegające na wewnętrznym przymusie publicznego obnażania własnych narządów płciowych osobom, które się tego nie spodziewają. A rozwój portali i mediów społecznościowych temu sprzyja. Bo „krzyś29” może być 17-letnim Markiem, który będąc online, czuje się bezkarny. Taka anonimowość dodaje odwagi. A przecież taką osobę można zweryfikować i poddać karze.
Drugą sprawą może być narcyzm. To nie jest nic złego, mówienie o sobie dobrze. Ale tworzenie wizerunku, który nie jest spójny z tym, kim jesteśmy, jest już niebezpieczne. I najczęściej idzie on w kierunku narcyzmu. A forma wykreowanej rzeczywistości może być różna. Wystarczy przerobić swoje zdjęcia i poddać obróbce. Wszystko po to, aby uzyskać określoną reakcję od odbiorcy, czyli zachwyt, podziw. Dodatkowo, wiele osób jakąś formę ekshibicjonizmu ma wpisaną w zawód. Spójrzmy na aktorów lub modeli. Nagość i jej ukazywanie to często nieodłączny element ich pracy.
”A rozwój portali i mediów społecznościowych temu sprzyja. Bo „krzyś29” może być 17-letnim Markiem, który będąc online, czuje się bezkarny. Taka anonimowość dodaje odwagi. A przecież taką osobę można zweryfikować i poddać karze”
Pamiętajmy jeszcze o jednym przypadku. Człowiek mógł uczestniczyć w wypadku samochodowym, podczas którego doszło do uszkodzenia funkcji mózgu. I taka osoba traci kontrolę, nie panuje do końca nad swoim zachowaniem. Wówczas również musimy znaleźć źródło problemu.
Można to leczyć? A jeśli my sami mamy z problem?
Jeśli czujemy, że z jakiś powodów mamy potrzebę dzielenia się swoją intymnością z innymi, możemy się leczyć i nad tym pracować. Duża część pracy terapeutycznej polega na pokazaniu pacjentowi konsekwencji swojego zachowania. Tego, że jeśli będziemy w taki sposób postępować, czekają nas przykre konsekwencje, w tym przypadku może być to grzywna lub kara pozbawienia wolności. Ale są to również konsekwencje emocjonalno-psychiczne. Przecież odbiorca takiej wiadomości może czuć się napastowany i w jakiś sposób zagrożony. Zamiast tzw. „fanu”, może czuć zawstydzenie i zażenowanie. A część osób, która wysyła takie treści, nie zdają sobie sprawy z tego, że kogoś może to nie interesować. Dlatego nawet jeśli jest to żona, chłopak, koleżanka czy kochanek, warto najpierw zapytać, czy chce tego, czy nie.
Takie zachowanie może świadczyć o tym, że jesteśmy bardziej otwarci seksualnie?
Jeszcze kilka lat temu nasza seksualność była czymś zupełnie oddalonym od nas. Był to temat tabu. Spójrzmy na badania Masters i Johnson, duetu, który zmienił podejście do seksu. Swoje prace początkowo przeprowadzali na grupie badawczej prostytyutek. Bo tylko one były w stanie mówić otwarcie na temat swoich doświadczeń. To było kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych. A w Polsce? Od niedawna seksuologia zaczęła się rozwijać. Ale u nas wciąż jest z tym duży problem. Nie dość, że trudno jest dostać się do specjalisty na NFZ, to prywatnie też nie jest ich wystarczająca ilość. A potrzeba jest spora, tak samo, jak potrzeba otwartej rozmowy na temat seksu.
Polecamy
Podając się za fotografów, robili im nagie zdjęcia. Ponad 100 pokrzywdzonych dziewcząt. Są kolejne zatrzymania
„Widok zalanego miasta to trudne doświadczenie”. Od dziecka do seniora – bezpłatne wsparcie psychologiczne dla powodzian
Renata Orłowska: „My, osoby z niepełnosprawnościami, jesteśmy wykluczane nawet przez grupy, które same walczą z wykluczeniem”
„Prawdziwa Martha” z „Reniferka” zabrała głos: „Jestem Marthą, ale nie jestem stalkerką. To kompletna bzdura”
się ten artykuł?