Przejdź do treści

„Dobrobyt zakonserwował tradycyjne role w rodzinie.” O życiu kobiet w Szwajcarii, raju wymyślonym, mówi Agnieszka Kamińska, socjolożka i dziennikarka

Agnieszka Kamińska zdjęcie
Agnieszka Kamińska fot. Agnieszka Król
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Szwajcaria zazwyczaj kojarzy się nam z dobrobytem, serami, zegarkami czy pięknymi alpejskimi widokami. Dlatego też zdziwienie może budzić fakt, że kobiety uzyskały w tym kraju prawa wyborcze dopiero w drugiej połowie XX wieku, a polityka prorodzinna nawet dzisiaj istnieje tam w bardzo ograniczonym zakresie. O roli kobiet w Szwajcarii opowiedziała nam Agnieszka Kamińska, autorka książki „Szwajcaria. Podróż przez raj wymyślony”.

 

Anna Sierant: W lutym 2021 roku Szwajcarki obchodziły 50. rocznicę wywalczenia praw wyborczych, które Polki uzyskały aż 53 lata przed nimi. Co więcej, w dwóch kantonach kobiety uzyskały prawo głosu dopiero w roku 1989 i 1990. Jak to możliwe, że Szwajcarzy tak późno dostrzegli w kobiecie obywatelkę?

Agnieszka Kamińska: Nie tylko Polska, ale właściwie cała Europa przyznała kobietom prawa wyborcze znacznie wcześniej niż Szwajcaria, która pod tym względem bardzo odbiegała od pozostałych krajów Starego Kontynentu. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, a wśród nich dwie szczególnie ciekawe. Pierwsza wiąże się z koncepcją obywatelstwa rozumianego jako prawo do udziału w życiu publicznym, które wśród Helwetów było przez bardzo długi czas związane z koncepcją obrony cywilnej. Szwajcaria od 1815 roku jest krajem neutralnym, obowiązuje w niej powszechny pobór do armii, który dotyczy mężczyzn i przez długi czas uważano, że ci, którzy bronią kraju, powinni mieć przywilej zabierania głosu w sprawach publicznych, kandydowania na urzędy publiczne. Kobiety były z tego wyłączone.

Z prawami wyborczymi kobiet w Szwajcarii związana jest pewna historia z 1957 roku, która stała się symbolem walki o równouprawnienie. Odbyło się wtedy ogólnokrajowe referendum w sprawie rewizji przepisów dotyczących obrony cywilnej, a jednym z punktów było wpisanie do konstytucji obowiązkowej służby kobiet. Te jednak się wobec tego pomysłu zbuntowały, stwierdzając, że bez praw nie ma dodatkowych obowiązków. W alpejskiej miejscowości Unterbäch w kantonie Valais 33 z 86 nieuprawnionych wówczas do głosowania kobiet poszło do urn w ramach protestu. Ich głosy nie zostały policzone, ale kobiety zaakcentowały swoją niezgodę wobec braku pełni praw obywatelskich.

Drugą ważną przyczyną tego, że Szwajcarki późno doczekały się praw wyborczych, jest fakt, że w ich kraju tradycyjny model rodziny zachował się dłużej niż gdzie indziej w Europie. Społeczna rola kobiet nie zmieniła się tak znacząco podczas wojen światowych. Co więcej, Szwajcaria od połowy XIX wieku dynamicznie rozwijała się gospodarczo, a dobrobyt ekonomiczny w połączeniu z patriarchalnym prawem rodzinnym zakonserwował tradycyjny model rodziny. Rola Szwajcarek była jasna: miały zajmować się dziećmi i domem, praca zawodowa wymagała zgody męża. Dzisiaj to w zdecydowanej większości kobiety redukują wymiar etatu, kiedy w rodzinie pojawia się dziecko.

Wynalezienie tabletki antykoncepcyjnej / pexels

Czyli paradoksalnie mniejszy dobrobyt ekonomiczny niż ten szwajcarski przyczynił się do tego, że kobiety z innych krajów szybciej wywalczyły prawa wyborcze?

W Szwajcarii w 1918 roku odbył się strajk generalny robotnic i robotników, którzy zaczęli upominać się o swoje prawa, m.in. prawo do emerytury i zabezpieczeń socjalnych. Wtedy również kobiety wystąpiły z postulatami obywatelskimi, ale te postulaty się wówczas nie przebiły. Gdyby wtedy doszło do referendum i mężczyźni powiedzieliby „tak”, prawdopodobnie dalsza historia kobiet w Szwajcarii potoczyłaby się inaczej.

Z jednej strony Szwajcarki późno wywalczyły prawa wyborcze, z drugiej jednak obecnie wydają się angażować w politykę kraju. Zurych już po raz kolejny wybrał kilka tygodni temu na prezydentkę miasta Corine Mauch, wyoutowaną lesbijkę, Szwajcarzy mieli już też niejedną prezydentkę (która ma jednak znacznie mniejszą władzę w swoich rękach niż prezydenci wielu innych krajów europejskich). Czy te przykłady mogą napawać optymizmem, a może stanowią wyjątek potwierdzający regułę, że Helwetki nie chcą być polityczkami?

Rolę szwajcarskiego rządu pełni Rada Federalna, która składa się z siedmiu osób, a urząd prezydenta jest urzędem rotacyjnym – pełni go jedna z osób zasiadających w Radzie, to jej reprezentant/ka na zewnątrz i ta osoba zmienia się co roku. Obecnie w Radzie są 3 kobiety i 4 mężczyzn, ale był już moment z przewagą kobiet. Warto więc zaznaczyć, że od czasu, w którym Szwajcarki zyskały możliwość kandydowania do urzędów publicznych, zaczęły też coraz częściej pojawiać się w polityce. Po wyborach w 2019 roku w szwajcarskim parlamencie zasiada ponad 40 procent kobiet.

Pamiętajmy jednak, że Szwajcaria jest federacją, a wybory odbywają się też na poziomach lokalnych. Tam sytuacja wygląda już nieco gorzej. Odsetek kobiet w rządach kantonalnych to średnio 26 proc., ale różnice między kantonami są znaczące. Przykładowo, we francuskim kantonie Waadt rząd składa się w ponad 70 proc. z kobiet, ale w niektórych kantonach centralnej i wschodniej Szwajcarii te odsetki są bliższe 20 proc. Polityka lokalna wpływa na kształtowanie świadomości, jest przecież najbliższa człowiekowi. Sama mieszkam w niemieckojęzycznej części Szwajcarii, jednak to z tej francuskiej przyszła fala politycznej emancypacji. Tamtejsze kantony są też uznawane za bardziej prorodzinne. Gdy czasem opowiadam, co dzieje się w „mojej” części Szwajcarii, osoby stamtąd się dziwią, bo u nich pewne kwestie są rozwiązane inaczej. Szwajcaria to kraj, którego nie da się tak łatwo uogólnić.

W „Szwajcarii. Podróży przez kraj wymyślony” pisze pani m.in. o tym, jak działają w tym kraju przedszkola, szkoły. A działają tak, że nie ułatwiają kobietom powrotu do pracy po urodzeniu dziecka. Placówki dla najmłodszych są otwarte tylko np. do 11-12 godziny, w szkołach w ciągu dnia są długie przerwy. W związku z tym Helwetki do 4.-5. roku życia swojego potomka często nie pracują zawodowo. Czy Szwajcarzy i Szwajcarki dostrzegają konieczność wprowadzenia zmian w tej kwestii, czy w większości jednak twierdzą, że tak powinno być i pierwsze lata życia matka powinna spędzić z dzieckiem w domu?

Godzenie życia rodzinnego i zawodowego napotyka w Szwajcarii trudności systemowe. Obowiązek szkolny rozpoczyna z reguły, kiedy dziecko kończy 4 lata i idzie do przedszkola. Dawniej oczekiwało się, że do tego czasu matka zostaje w domu. Ale dzisiaj większość kobiet nie chce rezygnować na cztery lata z aktywności zawodowej. Nawet w Szwajcarii rodziny coraz rzadziej mogą sobie pozwolić na to, by tylko jedna osoba zarabiała. Matki przyjmują więc różne strategie radzenia sobie z sytuacją: część kobiet redukuje etat i jest to dość powszechna praktyka. Jednak nie w każdym zawodzie i nie w każdej firmie jest możliwe.

W Szwajcarii żłobki są prywatne (subwencjonowane przez kantony), co sprawia, że taka forma opieki stanowi duże obciążenie domowego budżetu. W wielu rodzinach oznacza to manewry: na co nas stać, w jakim stopniu mogę sobie pozwolić na pracę, a ile dni w tygodniu muszę być w domu. Gdy dziecko jest już w szkole, to i tak przychodzi do domu na obiad, więc ktoś w tym domu musi być, a jeśli nie, to dochodzą dodatkowe koszty za świetlicę, posiłek.
W środowe popołudnia dzieci mają wolne w szkole. Niedawno odbyły się w Zurychu wybory lokalnych władz. W wywiadzie jedna z polityczek powiedziała, że posiedzenia rady odbywają się właśnie w środowe popołudnia, więc matkom trudno byłoby brać w nich udział.

To nie jest tak, że Szwajcarki nie chcą iść do polityki. Po prostu system im tego nie ułatwia. W kraju, w którym są niskie podatki, życie jest komfortowe, dobrze się zarabia, sprawy rodzinne spychane są do strefy prywatnej. Wychodzi się z założenia, że skoro obywatele mają sprzyjające warunki ekonomiczne, nie powinni oczekiwać, że państwo będzie ingerować w ich życie prywatne.

W Szwajcarii tradycyjny model rodziny zachował się dłużej niż gdzie indziej w Europie. Społeczna rola kobiet nie zmieniła się tak znacząco podczas wojen światowych. Co więcej, Szwajcaria od połowy XIX wieku dynamicznie rozwijała się gospodarczo, a dobrobyt ekonomiczny w połączeniu z patriarchalnym prawem rodzinnym zakonserwował tradycyjny model rodziny

Czyli to takie przeciwieństwo Skandynawii z jej wysokimi podatkami i ideą państwa opiekuńczego?

Dokładnie. Często chyba mylimy Szwajcarię ze Szwecją, dziwiąc się, że tu państwo nie jest ani socjalne, ani prorodzinne. W Szwajcarii rządzi wolny rynek i rodzina też podlega jego mechanizmom. Każdy musi sobie radzić tak, jak potrafi.
Dlaczego żłobki są drogie? Bo wysokie są koszty pracy. I wcale nie chodzi o to, żeby zatrudnionym tam osobom zacząć mniej płacić – to przecież w dużej mierze kobiety, cudzoziemki i mają prawo do godnego wynagrodzenia za swoją pracę.
Co więc zrobić, żeby opiekunki zarabiały, a rodziców było stać na żłobki? Na pewno pomogłoby rozwinięcie systemu państwowych dopłat. Ale to z kolei rodzi w Szwajcarach obawę przed podwyżką podatków. W tym kraju jest to skuteczny straszak, blokujący często zmiany w kierunku równouprawnienia.

A czy coś się w tej kwestii polityki prorodzinnej w ogóle w Szwajcarii zmienia?

Zmienia się bardzo dużo. Jednak Szwajcaria jest krajem demokracji bezpośredniej, w którym każdą sprawę trzeba przedyskutować i rozpatrzyć z wielu różnych stron. Na zmiany potrzeba więc dużo czasu. Debaty mogą trwać latami, a koniec końców decyzje podejmują obywatele w referendach. W kwestii polityki rodzinnej następuje tu raczej powolna ewolucja niż rewolucja.

Z ważnych zmian warto wspomnieć o wprowadzeniu w 2021 roku dwutygodniowego płatnego urlopu ojcowskiego. Urlop macierzyński trwa tylko 14 tygodni, ale w kantonie Zurych odbędzie się w maju referendum w sprawie wprowadzenia 18-tygodniowego urlopu rodzicielskiego. Jeśli ten pomysł zyska akceptację, będzie to kolejny krok w kierunku równouprawnienia.

Na pewno jest jeszcze dużo do zrobienia. Dobrze byłoby ułatwić dostęp do żłobków, skończyć z systemem podatkowym, w którym małżeństwa płacą wyższe podatki – to przeżytek z czasów, kiedy kobiety nie pracowały, a wspólne opodatkowanie miało być formą zabezpieczenia finansowego. Dzisiaj to rozwiązanie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – Szwajcaria ma jeden z najwyższych wskaźników aktywności zawodowej kobiet w Europie. Jak wspomniałam, często nie jest to zatrudnienie na pełen etat, ale jednak zdecydowana większość kobiet w Szwajcarii pracuje.

A czy jeśli zdarzy się, że kobieta wróci do pracy od razu po urlopie macierzyńskim, może ją spotkać społeczny ostracyzm?

Wszystko zależy od środowiska pracy, ale w rozmowach z kobietami spotkałam się z historiami o oczekiwaniach pracodawcy, aby po urodzeniu dziecka jednak redukować wymiar etatu. Ciekawa jest też kwestia oporu wielu Szwajcarek przed oddawaniem dzieci w „obce” ręce. Trudno powiedzieć, z czego to wynika. Może to kwestia zaufania, a może wciąż tkwiące w społeczeństwie przekonanie o tym, że dziecko w pierwszych latach życia powinno być z matką w domu. Oczywiście, jeśli kobieta sama tego chce, to nie ma w tym niczego złego. Mam jednak wrażenie, że w Szwajcarii to ten model systemowo wciąż wspierany jest najsilniej.

W kraju, w którym są niskie podatki, życie jest komfortowe, dobrze się zarabia, sprawy rodzinne spychane są do strefy prywatnej. Wychodzi się z założenia, że skoro obywatele mają sprzyjające warunki ekonomiczne, nie powinni oczekiwać, że państwo będzie ingerować w ich życie prywatne

Pod koniec 2020 roku Polska była, według Index of Women Enterpreneurs, najbardziej przyjaznym przedsiębiorczyniom krajem UE i piątym pod tym względem krajem na świecie, plasuje się również wysoko w rankingach biorących pod uwagę liczbę firm zakładanych przez kobiety w danych krajach. A jak to wygląda w Szwajcarii – czy Helwetki są przedsiębiorcze? Czy raczej albo wybierają pracę w domu z dziećmi, albo np. w jakiejś korporacji?

W tym samym rankingu Szwajcaria znajduje się na trzecim miejscu, więc przedsiębiorczość kobiet też ma się tu dobrze. Można powiedzieć, że jest to jedna z tych strategii, które chcące pracować Helwetki stosują w celu pogodzenia życia zawodowego i prywatnego. Również wiele przyjezdnych kobiet, które miały trudności z zatrudnieniem na etacie w Szwajcarii, założyło własne firmy, wróciło do swoich dawnych pasji i przerodziło je w zawód. Szwajcaria zdecydowanie ułatwia przedsiębiorcom życie: przy zakładaniu firmy jest mało formalności, podatki są niskie, a samozatrudnienie daje też dużą elastyczność. Jednak trzeba dodać, że nie zawsze pozwala na samodzielność finansową w kraju o tak wysokich kosztach życia, jak Szwajcaria.

Mieszka pani w Szwajcarii od lat, więc patrzy pani na nią od środka, ale też z perspektywy osoby z zewnątrz. Co, jeśli chodzi o sytuację kobiet w tym kraju, najbardziej panią zadziwiło? O czym najczęściej mówią mieszkanki Szwajcarii przybyłe do niej z innych państw europejskich i nie tylko? Czy te spostrzeżenia się często pokrywają?

Wiele kobiet jest zaskoczonych wyzwaniami stojącymi przed pracującymi matkami. Szwajcaria jest pod tym względem inna niż Polska. Pod innymi względami jest to jednak dobry kraj do wychowywania dzieci – wielojęzyczny, bezpieczny, z dobrą infrastrukturą. Jest tu mnóstwo możliwości dla rodzin, jeśli chodzi o wspólne spędzanie czasu. Są świetne place zabaw i gminne ośrodki, organizujące zajęcia dodatkowe. Kobiety często też same się organizują, aby pogodzić zadania rodzinne i zawodowe. Umawiają się np. która z nich danego dnia przygotowuje obiad dla dzieci znajomych, tak, żeby pozostałe mogły pracować. Istnieje też instytucja Tagesmutter, która polega na tym, że kobieta mająca swoje dzieci, zajmuje się też u siebie w domu dziećmi innych osób. To tańsze niż żłobek czy prywatna opiekunka.

Znane powiedzenie mówi, że za każdym sukcesem mężczyzny stoi kobieta, natomiast z przytaczanych przez panią w książce czy artykułach wypowiedzi można by wysnuć wniosek, że zdaniem samych Szwajcarek za ich sukcesem stoi przede wszystkim ich mąż/partner, który pomagał im w organizacji domowego życia, a nie one same. Czy, uogólniając, Szwajcarzy obecnie częściej niż wcześniej angażują się w wykonywanie obowiązków domowych?

Kiedy jakiś czas temu czytałam badania na ten temat, nie napawały one zbyt dużym optymizmem. Wręcz przeciwnie: często okazywało się, że kiedy w rodzinie pojawia się dziecko, to mężczyźni… zaczynają więcej pracować. Ale pandemia i wymóg pracy w domu też pewnie zmieniły sytuację. Oprócz tego wspiera się rolę ojców w rodzinie, choćby poprzez wprowadzenie wspomnianego już płatnego urlopu ojcowskiego. Może przez to mam wrażenie, że na ulicach Zurychu widuję coraz więcej tatusiów z wózkami… Ponadto, w Szwajcarii jest duży odsetek obcokrajowców, są mieszane małżeństwa, a przez to często i większe dążenie do partnerstwa w wykonywaniu domowych obowiązków. Szwajcarska wielokulturowość ma potencjał, aby kruszyć skamieniałe struktury społeczne.

 

Agnieszka Kamińska – socjolożka, dziennikarka, autorka książki „Szwajcaria. Podróż przez raj wymyślony” i bloga Frau Kaminska

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: