Przejdź do treści

„Całe życie czekałam, żeby się do mnie odezwał”. Andziaks szczerze o braku ojca w swoim życiu

Angelika Trochonowicz- Hello Zdrowie
Angelika Trochonowicz opowiedziała o braku ojca w swoim życiu Fot. PIOTR ANDRZEJCZAK MW Media
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Andziaks, czyli Angelika Trochonowicz, jest gwiazdą mediów społecznościowych – tylko na Instagramie obserwuje ją ponad milion internautów. Wydaje się, że ma życie usłane różami: kochający mąż, wspaniała córeczka, wysokie zasięgi w mediach społecznościowych i na YouTube oraz popularność. Jak się jednak okazuje, 27-letnia Andziaks nosi w sobie wielką ranę, która jeszcze się nie zabliźniła. „Nie było obok mnie taty, (…) mieszkał w tym samym mieście, ale nie zabiegał o kontakt ze mną” – wyznała w przejmującym wywiadzie.

„Uważam, że od razu powinnam była odciąć się ojca grubą kreską”

W najnowszym wywiadzie dla „Glamour” Andziaks otworzyła się na temat relacji z ojcem. Jak mówi, nie był on obecny w jej życiu. Szczególnie dotkliwie odczuwała to w dzieciństwie. Mimo że ma już 27 lat i własną rodzinę, nadal to dla niej bolesny temat. Tym bardziej, że tata mieszkał w tym samym mieście co ona i nie było żadnych powodów, dla których mieliby się nie widywać.

Od najmłodszych lat wiedziałam, że muszę polegać na sobie, nie było obok mnie taty, który rzuci mi świat do stóp. Ten temat do tej pory rozkłada mnie na łopatki, bo to nie jest tak, że jego w ogóle nie było, on mieszkał w tym samym mieście, ale nie zabiegał o kontakt ze mną” – wspomina influencerka.

W wywiadzie przyznała, że zazdrościła swoim koleżankom, które mogły liczyć na swoich ojców i spędzać z nimi czas. Zazdrościła tak bardzo, że opowiadała im nieprawdę, np. że idzie ze swoim tatą do cyrku.

Kiedy miała sześć lat w jej życiu pojawił się ojczym, który dał jej ciepło, którego jej tak brakowało.

On pokazał mi świat i jego uważam za swojego prawdziwego tatę, którego darzę ogromną miłością – powiedziała.

Mimo że miała ojczyma przy sobie, nadal dotkliwie odczuwała brak biologicznego ojca w swoim życiu. Czekała na kontakt od niego.

Całe życie czekałam, żeby on się do mnie odezwał” – wyznała.

Zdarzało się, że dzwonił, ale jak mówi Andziaks, nie był to „ojcowski” telefon. Najczęściej dzwonił, bo miał interes. Zwłaszcza wtedy, kiedy była już popularna.

„Sporadycznie rzeczywiście dzwonił, ale to nie był ojcowski telefon, czasem chciał po prostu autograf dla swojej znajomej, albo dawał mi do telefonu obce dziewczyny, żebym potwierdziła, że jest moim ojcem” – opowiada w wywiadzie.

Andziaks była rozdarta między miłością do ojczyma, a lojalnością wobec ojca.

„Mój ojczym chciał mnie przysposobić, dać mi swoje nazwisko, a ja cały czas mówiłam, że lepiej nie, bo co będzie, gdy mój biologiczny tata się pojawi w moim życiu? Teraz bardzo tego żałuję, uważam, że od razu powinnam była odciąć się ojca grubą kreską – stwierdziła. 

„Ten brak bardzo mnie zbudował”

Wiadomość o śmierci ojca wywołała w niej mieszankę emocji. Z jednej strony, jak mówi, poczuła ulgę, że nie musi już na niego czekać. Z drugiej: czuła wielki żal, że nie uda im się już im naprawić relacji. Stara się wynieść cenną lekcję ze swojego dzieciństwa. Jak mówi, brak ojca sprawił, że dzięki temu ma w sobie dużo siły. Oczywiście może też liczyć na wsparcie męża i bliskich, ale w sobie też czuje moc.

Z perspektywy czasu uważam, że ten brak bardzo mnie zbudował, bo do tej pory jestem samowystarczalna, nie potrzebuję opieki i pomocy mężczyzny, żeby poradzić sobie w życiu” – stwierdziła

źródło: Glamour

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: