Żyć jak… Paulina Holtz
Paulina jest przebojowa, nowoczesna i do bólu osadzona w mieście. Mieszka z partnerem, psem i dwiema córkami na warszawskim Śródmieściu i zdaje się tam kwitnąć. Jest wiecznie zabieganą mamą i aktorką, ale i debiut literacki ma już za sobą. Przyjaciele cenią ją za bezpretensjonalność, mądrość i poczucie humoru. Na ten godny podziwu stosunek do rzeczywistości z pewnością składają się nie tylko geny, ale też styl życia. Podglądamy Paulinę w domu, by odkryć i zrozumieć, jak ona to wszystko robi.
PROFILAKTYKA: Jak żyć, by długo było dobrze?
W zgodzie ze sobą. I starać się jak najmniej przeszkadzać naturze. Pamiętać, że jesteśmy pyłkiem we wszechświecie, a jednocześnie, że życie to nasz wszechświat. I mamy na niego wpływ.
MLEKO: Po której stronie mlecznej barykady stoisz – zdrowe jest czy nie?
Ja bez mleka nie umiem. Ale rozumiem, że można bez mleka. Modom nie ulegam. Staram się zachowywać zdrowy umiar.
MASŁO vs MARGARYNA: Co kilka lat naukowcy zmieniają zdanie na ich temat. Śledzisz to?
Nigdy nie kupuję i nie jem margaryny. Nie lubię. Wierzę, że jest niezdrowa.
SZYBKI STRZAŁ: Kiedy klimat dołuje, czym się podpierasz (kawa, herbata, yerba mate, sperma byka)?
Sperma byka… hm, jestem zaintrygowana… Na razie jeszcze preferuję mocną czarną herbatę. Kawa działa na mnie psychologicznie. Yerba mate daje kopa realnie.
GLUTEN: Chętnie eliminowany u alergików, choć to niełatwe. Próbowałaś kiedyś żyć bez niego?
Nie. Nigdy. Życie bez pieczywa, zwłaszcza ciemnego, wydaje mi się koszmarem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest cała masa produktów zastępczych, ale dobrowolnie sobie tego nie zafunduję.
BIAŁA ŚMIERĆ: Nie, nie koks. Chodzi mi o wszechobecne cukier i sól. Mierzysz się z nimi czy to nie twoja walka?
Cukier staram się eliminować i zamieniać na fruktozę bądź cukier brzozowy. Nie kupuję produktów słodzonych słodzikiem i zawsze uważnie czytam etykiety. Soli (morskiej) używa się u nas w domu niewiele, nie kupujemy też gotowych produktów, więc ani glutaminian sodu, ani sól nie straszą w mojej kuchni.
STERYLNOŚĆ (dom i higiena własna): Gdzie plasujesz się na skali od 1 do 10, jeśli dwudziestokrotne mycie rąk w ciągu doby to 10, dzieci jedzące z psami z jednej miski to 5, a 1 to chroniczny brak mydła w domu już od kilku miesięcy?
Myślę, że z pewnością myję ręce około 20 razy dziennie (naczynia, pies, malowanie z dziećmi, przygotowywanie posiłków, toaleta itd., itp.), ale też nie mam zupełnie obsesji na tym punkcie. Używam produktów antybakteryjnych, ale głównie wtedy, gdy nie mam możliwości umycia rąk. Wiec myślę, że jestem gdzieś w okolicach 7-8. Zdecydowanie wolę, jak jest czysto.
EKOLOGIA: Marketingowe narzędzie do podnoszenia cen i domena nawiedzonych czy słuszny kierunek rozwoju świadomości mas?
Nie zapominajmy, że jesteśmy częścią (i to średnio przydatną) ekosystemu. Natura sobie bez nas świetnie poradzi. My bez niej? Niekoniecznie…
SEN: Potrzebujesz wiele snu, czy ożywasz dopiero po zmierzchu i funkcjonujesz na kilku godzinach dziennie?
Zasypiam jak dziecko po pięciu, góra piętnastu minutach czytania w łóżku. Zdecydowanie nie jestem nocnym markiem. Najlepiej się wysypiam, jak zasnę około 22, a wstanę około 7.30. Nie znoszę spać w dzień. Raczej nie chodzę późno spać. Im dłużej śpię rano, tym bardziej jestem śpiąca.
ANTYBIOTYKI: Zabójczo skuteczne, z potężną siłą rażenia. Sięgasz czy unikasz?
Zdecydowanie unikam. Biorę i daję dzieciom w ostatecznej ostateczności. Odpukać, ale moja 5,5-letnia Tosia brała antybiotyk dwa razy, a 4-letnia Marcysia raz w życiu. Zawsze wtedy mam poczucie klęski. Raz w życiu błagałam o antybiotyk, bo myślałam, że umrę – miałam zapalenie piersi po urodzeniu Tosi.
TAJNA BROŃ: Twój własny, autorski sposób na postawienie się na nogi, gdy choroba cię z nich zwala.
Zapominam, że jestem chora 🙂 Przede wszystkim dla mnie choroba to 39–40 stopni gorączki i niemoc totalna. Gorączka do 38, katar, kaszel czy ból gardła to nie jest coś, czym zaprzątam sobie głowę dłużej. Stosuję jakieś naturalne leki wspomagające, wapno, piję herbatę z cytryną i paćkam, gdzie trzeba, czym trzeba. Potem uznaję, że jestem już zdrowa, i biegnę dalej. W odetkaniu zapchanego nosa pomagają pozycje odwrócone na rurce albo stanie na głowie na jodze.
ULUBIONY ORGAN: Którą część swojego ciała najbardziej kochasz i jak o nią dbasz?
Kocham? To nie jest słowo, którego bym użyła, opisując swój stosunek do którejkolwiek części swojego ciała. Dbam o siebie w ogóle i w szczególe, bo uważam, że ciało to wspaniałe narzędzie, które będzie nam długo służyć, jeżeli będziemy je szanować, trenować, a czasem rozpieszczać.
Polecamy
Martyna Romanowicz: „Możliwe, że osoba multipotencjalna nigdy nie będzie w idealnej pracy, w takiej jakby chciała. Będzie czuć, że coś ją omija”
„Największy lęk pandemii? To, że się skończy”. Jak introwertycy wracają do życia po izolacji?
Percy Cerutty – pionier CrossFitu
Samokrytyka to twój wróg czy przyjaciel? Przekonaj się
się ten artykuł?