Co pamiętamy z dzieciństwa?
Pomiędzy 3. i 10. rokiem życia zapominamy to, co się wydarzyło, zanim nauczyliśmy się mówić. To dziecięca amnezja. A później jest jeszcze ciekawiej, bo kiedy zdmuchniemy 10 świeczek na urodzinowym torcie, zaczynamy zapominać i to, co działo się przez poprzednie siedem lat. Ale nie wszystko!
Jest to zjawisko, o którym psychologowie wiedzą od przynajmniej 100 lat i nadal mają problemy z jego wytłumaczeniem. Choć dziś przychodzi im na pomoc neurobiologia. Wydaje się, że powodem jest to, w jaki sposób „dorasta” nasz mózg. Kiedy dziecko zaczyna mówić, zapamiętuje świat nową metodą. Wtedy rozwija się pamięć oparta na słowach i opowiadaniach, a nie obrazkach i wrażeniach. Wcześniejsze wspomnienia ulegają zatarciu i o ile pięciolatki są jeszcze w stanie coś sobie przypomnieć, o tyle kilka lat później… nie pamiętają już prawie nic.
Wśród ludzi badających to, w jaki sposób gubimy wczesne dzieciństwo z naszej pamięci, są między innymi Patricia Bauer i Marina Larkina. Psycholożki z Emory University wzięły na tapet dużą grupę dzieciaków i kiedy te miały trzy lata, nagrały ich rozmowę z rodzicami o ważnych wcześniejszych wydarzeniach. A później sprawdzały, co, kto i jak długo pamięta. Kiedy dzieciaki skończyły siedem lat, przypominały sobie jeszcze 60 proc. tych ważnych zdarzeń. Dwa lata później już mniej niż 40 proc. Z czasem zatarciu ulega wszystko. ‒ Większość dorosłych nie ma żadnych wspomnień z pierwszych trzech‒pięciu lat życia – mówiła Bauer. Gdy w innym eksperymencie spróbowała to policzyć, okazało się, że pierwsze wspomnienie wśród badanych dotyczyło średnio momentu, w którym mieli 3,68 roku. Wcześniej – nic. I u dorosłych, i u nastolatków.
Jest jednak pewien wyjątek, a właściwie wyjątków kilka, bo potrafimy zapamiętać rzeczy związane z emocjami, a w głowie pozostaje też wiele rzeczy, których świadomie nie potrafimy przywołać.
Języki zostają z nami
Tak jest na przykład z umiejętnościami językowymi, o ile na poziomie nieświadomości można w ogóle mówić o umiejętnościach. Wiemy o tym dzięki świeżutkim badaniom z Kanady. Neurobiolożka Lara Pierce wykorzystała to, że bardzo chętnie adoptuje się tam niemowlaki z Chin, które później nie uczą się chińskiego, i sprawdziła, jak ich mózgi reagują na słowa z tego języka. A – to było podstawą badań – mózgi Azjatów i ludzi posługujących się językami tonicznymi reagują inaczej. Chiński jest bowiem językiem tonicznym i wymaga innej pracy mózgu niż w przypadku języków europejskich.
Okazało się, że badani reagowali tak samo jak ludzie dorastający w Azji. Choć – przypominam – nie znali chińskiego. Wniosek Lary Pierce: „Podobieństwo między ludźmi adoptowanymi jako dzieci i mówiącymi językiem chińskim wyraźnie wskazuje, że wcześnie zdobyte informacje są utrzymywane w mózgu i wczesne doświadczenia nieświadomie wpływają na to, jak działamy przez lata, a może całe życie”.
Jednak język to nie wszystko. Zostaje z nami też to, co wywoływało wielkie emocje.
Strach przed dentystą
Caroline Peterson z Nowej Funlandii na cel wzięła dzieciaki, które w wieku dwóch lat trafiły na szpitalną izbę przyjęć i okazało się, że akurat to wydarzenie z życia w późniejszym wieku pamiętają dokładnie. Najwcześniejsze traumatyczne wspomnienie, które przywołali uczestnicy badania, dotyczyło sytuacji, w której jeden z nich miał 18 miesięcy. Chłopiec doskonale pamiętał, jak zanosił się płaczem, siedząc na kuchennej podłodze, i opowiadał nawet o wzorach, w jakie układały się łzy. Zapamiętał to, bo trauma była poważna. Matka pojechała do szpitala… rodzić i miała wrócić z małym braciszkiem.
Emocje zapamiętujemy lepiej, bo części mózgu odpowiedzialne za ich przetwarzanie stają się w pełni funkcjonalne wcześniej niż te odpowiadające za pamięć. I pozwalają na dobre zakodować lęk nie tylko swój, ale też rodzica. Tak jest na przykład z dentystą. Dzieci – to wyniki badań Ameriki Lary Sacido z Madrytu ‒ boją się go tak jak… ojcowie. I tak im już zostaje, więc, panowie! Jak bierzemy dzieciaka do dentysty, to pokerowa twarz, a wcześniej w razie potrzeby coś na uspokojenie. Inaczej strach zostanie z nimi na zawsze. Uwierzcie mi na słowo.
Trzy i pół roku to jedna z granic (zależnie od człowieka może to być również lat pięć lub dwa). Inna to dziesięć lat. Z okresu między trzecim i dziesiątym rokiem życia coś już pamiętamy, ale znacznie mniej niż z tego, co się wydarza, kiedy wchodzimy w okres dojrzewania. Do tego ze wspominaniem trzeba uważać, bo wiele z tego, co pamiętamy, wcale nie musiało się wydarzyć. Ludzie mają bowiem niezwykłą zdolność tworzenia wspomnień fałszywych.
To co jest waszym najwcześniejszym, prawdziwym wspomnieniem?
Polecamy
„Jeżeli nie słuchasz szeptów swojego ciała, to będziesz musiał usłyszeć jego krzyk” – mówi psychoterapeutka dr Agnieszka Kozak
Michalina: „Czasem fantazjowałam o tym, że rozumiem matematykę. Ale częściej rano wymiotowałam ze strachu”. Czym jest HMA?
Rusza projekt Aktywny Rodzic. Sprawdź, jakie finansowe wsparcie może ci przysługiwać
Gdy twoje dziecko się boi, sięgnij po tę książkę. „Lęk u dzieci” pod matronatem Hello Zdrowie
się ten artykuł?