„Chłopaki nie płaczą”? Wyjaśniamy, dlaczego już nikt nigdy nie powinien tak mówić
„Nie rycz, nie bądź babą” – te słowa „od dziecka” powtarza się mężczyznom. A nie powinno. Bo płacz jest naturalną reakcją organizmu. Tłumaczymy, dlaczego jest zdrowy i potrzebny – nie tylko kobietom!
Chłopaki nie płaczą?
Kobiety uznaje się za beksy. Przyczyna jest prosta – kobieta z płaczem się nie kryje. Dla kobiety jej wysoka emocjonalność jest czymś zupełnie zrozumiałym. Poza tym społeczeństwo przyzwala kobiecie na płacz, ale jednocześnie zakazuje go mężczyźnie. Tak właśnie powstaje stereotyp, dodatkowo, w naszym obszarze kulturowym, stanowiący tabu. No więc jak to jest z tym chłopackim płakaniem?
Przeanalizujmy sytuację najbardziej typową: utratę pracy. Pierwsza reakcja kobiety – łzy w oczach i pytanie o to, co teraz. W tej samej sytuacji mężczyzna nie da po sobie poznać absolutnie nic. Odchoruje w domu, w samotności, bo przecież prawdziwy mężczyzna musi być twardy. Uczucia posiada, ale trzyma je dla siebie. A przecież nie zawsze tak było.
Wraz z początkiem rozwoju człowieka rodzaju Homo kobiety większość czasu spędzały razem. Wspólnie opiekowały się potomstwem, oporządzały jedzenie, dbały o miejsce bytu. Świat mężczyzn rozgrywał się na innym polu, zaczynając od polowań, kończąc na polityce. Jak się to ma do płaczu? Pierwotnie układ łzowy pełnił dwie funkcje: leczniczą i pielęgnacyjną. Łzy pojawiały się w momencie urazu lub strachu przed bólem. Taka reakcja mogła zwracać uwagę przeciwnika, skłaniać go do współczucia i zaprzestania agresji.
Zatem, ewolucyjnie, rolę płaczu tłumaczy się jako jedną z form adaptacji. Z czasem ta obronna funkcja płaczu, rozwijana głównie przez mężczyzn, poprzez rytualizację przekształciła się w funkcję emocjonalną. Tymczasem płacz kobiety od zawsze związany był głównie ze stratą i tęsknotą. Był zwyczajnym wyrazem smutku, bólu czy cierpienia, którego nawet mężczyzna nie mógł przeoczyć, zarówno u wroga, jak i u kobiety. Choć przyczyny zalewania się łzami u obu płci mogły być odmienne, jedno jest pewne: męskie łzy były kiedyś sprawą zupełnie normalną. Dziś nasza kultura poskramia ten naturalny odruch. I faktycznie: chłopaki nie płaczą, bo im zwyczajnie głupio.
Okiem neurobiologa
Badania mówią, że kobiety płaczą czterokrotnie częściej niż mężczyźni. Może wynikać to z faktu, że pierwotne obszary mózgowe kobiet, odpowiadające za emocje, są zdecydowanie silniej połączone zarówno ze sobą, jak i z korą nową mózgu, odpowiadającą za przetwarzanie poznawcze, świadomość i myślenie. Spoidło wielkie mózgu, czyli pęk nerwów łączących obie półkule, u kobiet jest zdecydowanie grubsze. Świadczy to o większej liczbie połączeń międzypółkulowych niż u mężczyzn i pozwala na większy przepływ oraz silniejszą analizę sygnałów emocjonalnych. Dlatego też dla kobiety emocje to sprawa naturalna.
Emocje rodzą się kaskadowo. Uczeni przypuszczają nawet, że w mózgu mieszczą się osobne rejony płaczu wywołanego smutkiem i radością. Nawet jeśli skłonność kobiet do płaczu jest poparta naukowo, nie oznacza to, że kobiety to rozkapryszone beksy. Nie znaczy także, że płacz mężczyzn powinien być traktowany jako coś nienaturalnego tylko dlatego, że męskie mózgi są do płakania nieprzystosowane. Stereotypy jednak hodują emocjonalnych zombi, podczas gdy mężczyzna też potrzebuje manifestować swoje emocje. Jego obwody nerwowe też potrzebują płakać, tylko rzadziej. Każdy potrzebuje, bo…
Płacz jest zdrowy
Lakrymologia – sztuka płakania – to niby tylko dość kontrowersyjna ideologia stworzona przez członków amerykańskiego zespołu Tool, jednak płacz coraz częściej stosowany jest jako element terapeutyczny. Jego zbawcza rola to nie tylko oczyszczenie kanałów łzowych, ale również umysłu, poprzez obniżenie poziomu hormonów stresu w mózgu.
Łzy podstawowe i lecznicze zawierają NGF – czynnik wzrostu nerwów, który dba o rogówkę oka oraz przyspiesza gojenie ran. Ludzie, dodatkowo, ronią także łzy emocjonalne, które, jak się okazało, także zawierają neurotrofinę NGF. Na podstawie wyników badań przypisuje się jej antydepresyjne działanie, a nawet kluczową rolę w kształtowaniu obwodów odpowiadających za emocjonalne rozdarcie
W kontekście stereotypu: kobiety to beksy, bo płaczą w ogóle. Płaczą też więcej, bo tego potrzebują. Płaczą one, bo oni się wstydzą. No, a gdy oni już płaczą, to przepraszają. I to nie skromna neurobiologia jest ograniczeniem. To konwenanse. Walka ze stereotypem to walka z wiatrakami, ale walczymy. Z pomocą przychodzą świetne kampanie społeczne, traktujące np. o depresji mężczyzn. Zatem płaczcie, panowie, na zdrowie!
Zobacz także
„Mój mąż przeżył szok po diagnozie”. Jak wspierać mężczyznę, który dowiaduje się o ciężkiej chorobie?
„W poczuciu się ojcem nie przeszkadzało mi to, że Tymek nie żył”. Co czuje ojciec po poronieniu? REPORTAŻ
„Nie chodzi o to, żeby ośmiolatkowi pokazywać, jak zakłada się prezerwatywę”. O tym jak rozmawiać z dzieckiem o seksie, wyjaśniają edukatorki seksualne
Polecamy
„Wielu Polaków boi się mówić po angielsku – szczególnie wśród innych Polaków”. Jak skutecznie nauczyć się angielskiego, mówi Arlena Witt
Obalamy mity na temat raka jąder. Co każdy mężczyzna powinien wiedzieć?
„Jeżeli nie słuchasz szeptów swojego ciała, to będziesz musiał usłyszeć jego krzyk” – mówi psychoterapeutka dr Agnieszka Kozak
Lekarka Róża Hajkuś apeluje do rodziców: „Nauka do sprawdzianu nie jest warta zarywania nocy”
się ten artykuł?