Jesienią motywacja siada. Niestety. Podpowiadamy, jak rozruszać „lenia” w sobie
Pewnie, że fajniej biega się wiosną, ale naprawdę szkoda przerywać treningi tylko ze względu na aurę. Podpowiadamy, jak nie stracić wigoru i zabiegać w sobie lenia!
Jesienna słota i perspektywa długiej zimy zamiast motywować, wpędzają nas w chandrę. Najchętniej zaszylibyśmy się w domowych pieleszach, a smutki koili czekoladą. Dla wielu biegaczy ten okres oznacza roztrenowanie, a więc fizyczny i często psychiczny odpoczynek od biegania. Jednak niewiele rzeczy przynosi tyle radości i satysfakcji, co wykonany trening, prawda? Nawet najlepsi biegacze narzekają na okresowe braki motywacji. Jak sobie z nimi radzić? Mamy sprawdzone sposoby.
Zrób sobie dobrze
Nic tak nie motywuje jak nowy ciuch. A najlepiej – nowe buty biegowe. To dobry moment, by zacząć biegać w zimowych ubraniach czy butach, które będą nam towarzyszyły przez kilka następnych miesięcy. A chęć wypróbowania nowego „sprzętu” na bank wygoni was z domu.
Kolejnym sposobem, który doskonale się sprawdza w naszym przypadku, jest zapisanie się na bieg. Może to być 5 km, 10 km, półmaraton lub maraton. Wiele imprez biegowych jest tak obleganych, że decyzję o starcie należy podjąć z dużym wyprzedzeniem. Nie musi to być od razu maraton w Londynie czy Bostonie. Równie dużo radości może przynieść ci start w twoim mieście. Znajdź plan treningowy dostosowany do twoich możliwości, wytrenowania i biegowych aspiracji i zacznij mądrze trenować. Jeśli brakuje ci towarzystwa lub boisz się biegać po zmroku, znajdź w swoim mieście grupę biegową, do której możesz dołączyć. To nie tylko okazja do wspólnego treningu, ale także szansa na poznanie nowych ludzi, z którymi już na stracie łączy cię wiele – wspólna pasja. Z doświadczenia wiemy, że takie spotkania to często początek nowych przyjaźni, a niekiedy związków.
Nie ciśnij, ciesz się bieganiem!
Okres jesienno-zimowy to doskonały czas na zwolnienie tempa, dosłownie. Wielu biegaczy amatorów przesadza z determinacją, ale także z ambicjami. W pogoni za coraz lepszymi wynikami tracą pierwotną radość biegania – tę, którą przeżywali na początku przygody z tym cudownym sportem. Warto czasem zostawić w domu zegarki biegowe, telefony, plany treningowe i cieszyć się po prostu samą czynnością.
Kiedy czujemy, że bieganie zaczyna nas męczyć, a wyjście na trening brzmi jak zapowiedź tortury, dobrym sposobem jest poszukanie nowej trasy biegowej. Taka podróż w nieznane nie tylko dodatkowo nas zmotywuje, ale także pozwoli nam poznać nowe miejsca w okolicy i nieco zerwać z biegową rutyną. Jeszcze lepiej zabrać na biegową wycieczkę przyjaciółkę biegaczkę. Ustalcie przebieg trasy (lub spontanicznie pobiegnijcie tam, gdzie poniosą was nogi), zapakujcie do plecaka wodę lub napój izotoniczny oraz energetyczne przekąski i cieszcie się biegiem oraz wspólnie spędzonym czasem. Nam udało się w ten sposób pokonać jednorazowo nawet kilkadziesiąt kilometrów.
Jeśli mimo to czujesz, że po prostu musisz odpocząć od biegania, zostań w domu z gorącym kubkiem herbaty i oddaj się przyjemności czytania – może być o bieganiu! My polecamy „I jak tu nie biegać” Beaty Sadowskiej, „O czym myślę, kiedy myślę o bieganiu” Harukiego Murakamiego lub „Urodzonych biegaczy” Christophera McDougalla. Motywacja wróci na pewno!
Magda Ratajczak i Zosia Wawrzyniak – autorki bloga Kobiety biegają, zakochane w bieganiu i zdrowym jedzeniu. Od ponad dwóch lat zarażają swoją pasją inne kobiety. Marzą im się maratony w najdalszych zakątkach świata.
Zobacz także
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Zimowit jesienny może zabić. Leśnicy ostrzegają: „To roślinny arszenik, 5-10 nasion to dawka śmiertelna”
3. Charytatywny Bieg z Twarzami Depresji – dla dzieci i młodzieży. Zacznijmy działać już teraz!
„Nie mówiłem o tym nikomu”. Paweł Korzeniowski w szczerym wyznaniu na temat depresji
Kolejny raz biegliśmy po Nowe Życie! „Nie wiem, czy jest drugi taki bieg, w którym jedyne, co czuć, to dobra energia”
się ten artykuł?