Przejdź do treści

Aneta Korycińska: „Literatura YA to nowa subkultura. Autorzy traktowani są jak gwiazdy rocka, a tłumy na targach książki zaczynają się już o szóstej rano”

Aneta Korycińska
Aneta Korycińska, fot. Aleksander Ikaniewicz
Podoba Ci
się ten artykuł?

Autorzy literatury Young Adult mają rzesze fanów i cieszą się nieustannie rosnącą popularnością. Młodzi ludzie codziennie przeszukują BookToka, by sprawdzić, co aktualnie jest na topie, a na Wattpadzie sugerują, co powinna zrobić ich ulubiona bohaterka. Literatura YA zdobyła serca pokolenia Z i mówi ich językiem. Czy powinniśmy cieszyć się, że młodzież czyta, czy martwić, że sięga po książki pełne przemocy, używek i przekleństw? O literaturze YA, jej tematyce i wpływie na młodych opowiada Aneta Korycińska, znana w mediach społecznościowych jako „Baba od polskiego”.

 

Ewa Wojciechowska: Podczas tegorocznych Targów Książki w Warszawie zauważyłam, że większość uczestników to młodzież, głównie około piętnastoletnia. Co przyciąga młodych czytelników do literatury?

Aneta Korycińska: Coraz więcej młodych ludzi sięga po literaturę Young Adult. W Polsce zyskała ona popularność stosunkowo niedawno, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych funkcjonuje od lat pięćdziesiątych. Można powiedzieć, że długo zajęło nam odkrycie jej potencjału, choć pewne książki wpisujące się w ten nurt istniały już wcześniej, tyle że na mniejszą skalę i bez szerokiej dystrybucji zagranicznych tytułów. W naszym kraju pionierkami tego gatunku były autorki takie jak Marta Fox. Ponadto książki, takie jak „My, dzieci z dworca Zoo”, „Szukając Alaski, „Stowarzyszenie wędrujących dżinsów” czy „Pamiętniki narkomanki” to kultowe pozycje mojego pokolenia.

Literatura YA to książki przeznaczone dla młodych dorosłych, poruszające istotne problemy związane z dorastaniem. YA często posługuje się narracją pierwszoosobową. To pozwala na głębsze utożsamienie się z bohaterami i ich przeżyciami. Ta literatura nie infantylizuje problemów dorastania, mimo że używa prostego języka i uproszczonych dialogów. Pokazuje, że życie młodego człowieka wcale nie jest łatwe.

Jakie tematy dominują w literaturze YA?

Tematyka jest mocno zróżnicowana, często obejmuje trudne i traumatyczne doświadczenia, takie jak utrata rodzica czy śmierć samobójczą kogoś z bliskich, np. przyjaciółki czy chłopaka, i poszukiwanie odpowiedzi, jak sobie z tym poradzić. Bohater może mierzyć się z nową szkołą, uczuciami lub odkrywaniem własnej seksualności, tożsamości płciowej. Często spotykamy się tu też z trudnymi relacjami rodzinnymi. Przynajmniej jeden z rodziców nie rozumie swojego dziecka lub narzuca mu swoje oczekiwania. Książki YA poruszają także kwestie związane z kryzysami psychicznymi.

Obecne są również motywy znane z klasycznej literatury, jak chociażby nieszczęśliwa, trudna miłość i romans. To wszystko przyciąga młodych czytelników. Pojawiają się także wątki fantastyczne, jak w przypadku cyklu „Agla” Radka Raka, gdzie osadzenie fabuły w świecie dystopii i upadku tworzy unikalną atmosferę. Niektóre książki wykorzystują aurę teen dark academy XIX wieku. Z drugiej strony istnieją również książki, które skupiają się na codziennych, bardziej „przytulnych” historiach, które niekoniecznie wymagają intensywnych emocji. Możemy poczytać więc przykładowo o orczycy prowadzącej własną kawiarnię albo o pracy w gabinecie weterynaryjnym, gdzie nic strasznego się nie dzieje, jest miło i przyjemnie.

Jak oceniłaby pani ogólną jakość literatury YA?

Dawniej literatura młodzieżowa była bardziej moralizatorska, miała edukować młodego czytelnika. Dziś literatura YA jest pisana przez młodych ludzi dla młodych ludzi, co jest nowym i fascynującym zjawiskiem. W książkach YA znajdziemy reprezentację osób neuroatypowych, po tranzycji, a także nieheteronormatywnych. Możemy tu spotkać ich perspektywę, poznać wszystkie dylematy i dowiedzieć się, jak sobie z nimi radzą. Opisują wykluczenie przez środowisko i niezrozumienie przez rodziców. Czytelnicy czują w tym prawdę, bo autor czy autorka tego doświadczył czy doświadczyła. To daje młodym ludziom poczucie wspólnoty, nadzieję, przestrzeń do eksplorowania swojej tożsamości i nawiązywania relacji z bohaterami, co jest szczególnie ważne dla osób, które mogą czuć się wykluczone. Żadnej innej literaturze w Polsce to nie wychodziło.

Te książki powstają jednak w zawrotnym tempie. Rocznie to nawet czasem kilka od jednego autora.

Aneta Korycińska

Aneta Korycińska, fot. Aleksander Ikaniewicz

Język też się wyróżnia?

Autorzy stosują prosty język i schematyczne fabuły, ale właśnie to przyciąga młodych czytelników. Oni czują, że te książki oddają ich rzeczywistość. Niektóre książki YA piszą starsi autorzy. I choć mają one klasyczne schematy i całkiem nieźle rozwiniętą fabułę, nie sprzedają się dobrze. Widać, że pisze je na przykład mężczyzna po trzydziestce słowami, których nie używa współczesna młodzież. Nastolatki czują, że taka książka jest pisana sztucznie tylko po to, by wpasować się w gatunek. Lepiej sprzedają się te publikacje, które są szczere, choć, z mojego punktu widzenia jako literaturoznawczyni, czasami literacko złe.

W większości książek YA powinien zostać wprowadzony sensowny komentarz i usunięte niektóre fragmenty przez wydawcę. Przykładem może być tu cykl „Westwood Academy” Weroniki Ancerowicz, w którym wątek przemocy domowej, erotycznych napięć i toksycznych relacji jest przedstawiony bez większego komentarza. To może budzić kontrowersje, ale z drugiej strony przyciąga uwagę młodych czytelników swoją intensywnością i emocjonalnością. Z edycją takich treści jest jednak problem. Musimy pamiętać, że bardzo często autorki pisały je na Wattpadzie, więc czytelnicy współtworzyli je razem z nimi.

W „Rodzinie Monet” mamy takie fragmenty, w których widać, że autorka chciała użyć jakiegoś słowa, ale nie potrafiła wyrazić się precyzyjnie. Użyła więc słowa podobnego brzmieniowo, lecz o innym znaczeniu. Wydawnictwa nie zmieniają tych historii z Wattpada, ponieważ mają już gotowca i rzesze czytelników, dla których każda korekta i redakcja byłaby odrzucająca. Nie tego oczekują ci ludzie. Oni chcą tego samego, co na Wattpadzie, tylko w papierze. Oni pokochali te historie ze względu na emocje i za to, że brali udział w procesie ich tworzenia.

Literatura YA rozwija się dynamicznie, a wokół niej wyrosła nowa subkultura. Czytelnicy mają bezpośredni wpływ na treść książek, które stają się częścią ich życia

Można powiedzieć, że powstaje nowy rodzaj literatury? Wśród młodzieży wyrosły nowe określenia na dziewczyny czytające książki. Spotkałam się z takimi określeniami, jak „książkary” i „wattpadziary”.

Literatura YA rozwija się dynamicznie, a wokół niej wyrosła nowa subkultura. Na platformach takich jak Wattpad czytelnicy mają bezpośredni wpływ na treść książek, co sprawia, że książki te stają się częścią ich życia. Autorzy publikują swoje prace w odcinkach, a czytelnicy na bieżąco komentują i współtworzą historie.

BookTok na TikToku odgrywa ogromną rolę w promocji literatury YA, czyniąc z niej część popkultury. Młodzież chętnie sięga po te książki, o których mówi się najwięcej. Nawet jeśli ktoś nie jest fanem danego gatunku, czuje presję, by być na bieżąco z tym, co popularne, co dodatkowo napędza sławę literatury YA. Wszyscy do niej się odwołują, istnieją drobne niuanse rzucane między ludźmi w języku. To są też liczne filmy na TikToku, które polegają na tym, że dana osoba odtwarza dialog między bohaterami z danej książki. Przy tym nie ma żadnego komentarza, młodzież wie, z której to pozycji i rozdziału.

Mam wrażenie, że autorów YA traktuje się jak gwiazdy rocka. W Warszawie w ubiegłym roku odwzorowano pokój bohaterki „Rodziny Monet”, który oblegały tłumy.

Na targach VIVELO Wydawnictwo NieZwykłe musiało wprowadzić vouchery na spotkania ze swoimi autorkami. One obsługiwały nawet do 600 osób dziennie, a kolejki do nich zaczynały się już o szóstej rano. Jeden z moich uczniów z podstawówki przygotowywał się na te targi tydzień wcześniej. By wytrzymać stanie w kolejkach, próbował wzmocnić kondycję i trenował bieganie. W szkole nie wolno używać telefonów komórkowych, więc uczniowie chowali je w łazience, by wychodzić w trakcie lekcji i próbować zdobyć vouchery, gdy ruszały zapisy online. Serwery nie wytrzymywały obciążenia, co sprawiało, że sytuacja stawała się jeszcze bardziej stresująca, ponieważ młodzież nie mogła tyle czasu udawać podczas lekcji, że załatwia potrzeby fizjologiczne.

Na targach Wydawnictwo NieZwykłe miało kilka stoisk. Po obu stronach hali ustawiono po pięć kas, a klientów obsługiwano taśmowo. Cała płyta stadionu była przeznaczona dla ich autorek. Ta cała aura zdecydowanie przypomina atmosferę spotkań z gwiazdami rocka.

Promocja książek również przybrała niesamowite rozmiary, ale budzi pewne etyczne wątpliwości. Wydawnictwa coraz częściej wykorzystują młodych ludzi, którzy przed 13 r.ż. nie powinni mieć jeszcze profili w mediach społecznościowych, do kręcenia darmowej promocji w zamian za egzemplarz książki. Sama pamiętam, jak cieszyłam się z darmowej książki za recenzję na studiach, więc rozumiem ich entuzjazm, ale patrząc z perspektywy wydawnictwa, ta strategia wydaje się nieetyczna. Młodzież nie dostaje za to żadnych pieniędzy, a często tworzy całą serię nagrań związanych z daną książką.

Joanna Stojer-Polańska

Rodzi się pytanie, czy powinniśmy cieszyć się, że młodzież czyta, czy martwić się o jakość tej literatury i zagrożenia z niej płynące?

Powinniśmy cieszyć się, że młodzież czyta, choć jakość niektórych książek YA może budzić wątpliwości. Ważne jest, by młodzi ludzie mieli możliwość przeżywania różnych emocji i znajdowania w literaturze odbicia swoich problemów. Każde pokolenie miało swoje ulubione książki, które je fascynowały, ich bohaterowie nie byli najgrzeczniejsi, a mimo to nie wpłynęły negatywnie na ich rozwój. Te powieści stają się ważnym elementem dorastania. Najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak to, by książki traktować jako temat do rozmów z młodzieżą, np. na kołach czytelniczych w bibliotekach czy szkołach. Młodzi naprawdę chcą o tym rozmawiać, ale potrzebują kogoś, kto pomoże im spojrzeć na te historie z innej perspektywy.

Często też literatura YA pisana jest bez researchu, przez co zawiera nieścisłości czy sytuacje, które są nierealistyczne. Przykładem jest „Rodzina Monet”, gdzie w ciągu dwóch zdań dowiadujemy się, że główna bohaterka została sierotą i musi wyjechać do ojca i sześciorga braci, których nigdy nie poznała. Nie wiem, kto czternastoletnie dziecko wysyła z Europy do Stanów Zjednoczonych następnego dnia po śmierci matki i nie mówi nic o żałobie. Kto na to pozwolił, gdzie jest opieka społeczna?

Aneta Korycińska

Aneta Korycińska, fot. Aleksander Ikaniewicz

Wątki przemocy, użycia broni czy przekleństw również budzą wątpliwości…

Mamy też wątek mafijny, a bohaterka jest kontrolowana przez braci. Jest napięcie, którego normalnie nie mamy w życiu. Młody człowiek wraca ze szkoły, za oknem jest szaro, jest zmęczony, rodzice nie pozwalają mu grać na komputerze czy używać telefonu, cieszą się, kiedy czyta książkę, więc czyta. Ma tutaj cały świat emocji i jakąś wspólnotę z ludźmi, którzy też to znają. Ja „Rodzinę Monet” poznałam dzięki mojemu uczniowi. Świetnie się uczy, bierze udział w olimpiadach i czyta kilka książek w tygodniu. Dzięki niemu poznałam też „Westwood Academy”, jego ulubioną książkę. Kiedy powiedziałam, że to książka od szesnastego roku życia, choć na okładce nie ma ani słowa na ten temat, odpowiedział: „Cicho, bo mama się dowie”.

To jest niezwykle trudne dla rodziców nastolatków, zdecydować, czy i które książki powinni pozwolić czytać swoim dzieciom. Stoją przed dylematem, ponieważ jeśli nie pozwolą, dziecko będzie czuło się wykluczone. Miałam w klasie kolegę, który podszedł kiedyś do grupy ludzi rozmawiających o Eminemie i zapytał, co to za gra. Do dzisiaj pamiętam, jak cała szkoła się z niego śmiała. Bycie na bieżąco w wieku dorastania jest niezwykle istotne. Wszyscy potrzebujemy być akceptowani. Myślę, że najsensowniejszym rozwiązaniem jest czytać razem z dzieckiem, rozmawiać z nim o tych książkach, pytać, co jest w nich zabawne, co najbardziej mu się podobało, co jest nielogiczne, by razem przez to przejść i dać mu przestrzeń do przemyśleń.

Dla wielu dorosłych YA jest jak komedia romantyczna, którą można szybko przeczytać i zapomnieć o codziennych troskach

Wspomina pani, że główna bohaterka „Rodziny Monet” jest kontrolowana przez braci. Na bazie YA mogą wyrosnąć silne, pewne siebie kobiety?

Literatura YA może inspirować młode kobiety do bycia pewnymi siebie i niezależnymi. Istnieją pozycje, jak „Dziewczyna w różowym” Joanny Krystyny Radosz, w której bohaterka jest silna, mądra i stawia czoła stereotypom. Ta młoda dziewczyna interesuje się żużlem, planuje zdawać rozszerzoną fizykę, ubiera się na różowo i radzi sobie ze związanymi z tym stereotypami i negatywnymi komentarzami, takimi jak: „o, to pewnie będzie głupia blondyneczka”. Niestety, tego typu książki nie zawsze są szeroko promowane czy dostępne na listach bestsellerów. Często to właśnie tłumaczone powieści z Wattpada dominują w rankingach.

Po jakie książki najczęściej sięgają chłopcy, a po jakie dziewczyny? Czy faktycznie chłopcy czytają mniej, a jeśli już, to wybierają komiksy?

Na targach książki zauważyłam wielu chłopców, a także na platformach takich jak BookTok czy Instagram, gdzie prowadzą własne profile i dzielą się swoimi opiniami o książkach. To jednak prawda, że chłopcy częściej sięgają po komiksy lub gry. Może to wynikać z faktu, że wiele popularnych książek YA może być mniej atrakcyjnych dla chłopców, ponieważ skupia się na wątkach romansowych i jest bardziej „dziewczyńskich”. Szkoda, że mówimy o nich „dziewczyńskie”, ale w głównej mierze wynika to z tego, że pisane są przez dziewczyny i narracje prowadzone są w nich również z tej perspektywy. Trudno jest im się z tym utożsamić, więc wybierają inne formy literatury.

Patrząc na moich odbiorców w mediach społecznościowych, widzę, że 80 proc. to dziewczyny. Chłopcy częściej korzystają z YouTube’a, gdzie wolą dłuższe filmy, np. o „Diunie”. Interesuje ich fantastyka, szczególnie kochają „Kosiarzy” Neala Shustermana. To trochę inna kategoria, w której wątki dorastania i etyczne dylematy współczesnego świata są na pierwszym planie. W ostatniej książce tego autora rodzice muszą zdecydować, czy zatrzymać przy życiu swoje dziecko, które stało się pełnoletnie, czy je zabić. To napięcie i tematyka bardziej kojarzą się z grami, co może być dla chłopców bardziej pociągające.

The Guardian pisał o literaturze YA „przygoda dla nastolatków, kocyk dla dorosłych”. Trzy czwarte czytelników książek dla nastolatków to osoby dorosłe. Co sprawia, że dorośli szukają pocieszenia w YA?

Oferuje ona prostotę i odskocznię od codziennych problemów. To forma rozrywki, która nie wymaga głębokiej analizy, jak klasyczne dzieła literackie, a jednocześnie pozwala na zaangażowanie się w emocjonujące historie. Dla wielu dorosłych YA jest jak komedia romantyczna, którą można szybko przeczytać, np. w tramwaju, i zapomnieć o codziennych troskach. Choć wiele książek YA może być postrzeganych jako „łatwe” czy „rozrywkowe”, są one też źródłem ciekawych wątków literackich, które mogą być analizowane nawet na poziomie akademickim. Jeden z uczniów na egzaminie ósmoklasisty użył „Rodziny Monet” bardzo sensownie w wypracowaniu. Postawił argument, że pieniądze szczęścia nie dają i wybrał taki fragment z książki, który dobrze go obrazował. To pokazuje, że bardziej do młodych ludzi przemówi dzisiaj „Rodzina Monet” niż „Opowieść wigilijna”.

Sama sięgam po literaturę YA trochę badawczo, a trochę z ciekawości. Książki Radka Raka czytałam z wypiekami na twarzy i dodatkowo przesłuchałam audiobooki. Cieszyły mnie dziwne imiona bohaterów, bo autor używa nazw owadów. Poznajemy u niego więc nawiązującą do motyla Zorzynkę z Rzeżuchowa czy Zyzusia Tłuściocha (pająk występujący w Polsce). Wykorzystuje też takie drobiazgi i tropy literackie, jak Ulicę Krokodyli z Bruno Schulza. Przy okazji jest to świetnie napisane, z dużym napięciem, bo główna bohaterka ratuje świat.

Lekcje o "Rodzinie Monet" byłyby wspaniałe, tylko nie dajemy młodzieży na to szansy

W literaturze YA są nawiązania do Słowackiego czy Schulza? Nastolatkom zarzuca się, że nie czytają poważnej literatury i odrzucają Szekspira na poczet „Igrzysk Śmierci”.

I to bardzo dużo, do Szekspira również. Dostępna jest nawet książka „A jeśli jesteśmy złoczyńcami”, M.L.Rio o grupie aktorskiej, która ma grać Szekspira i prowadzi między sobą nieetyczne gierki.

Zaufajmy nastolatkom i pozwólmy im wybrać na przykład jedną książkę z gatunku YA do omówienia na lekcji. Młodzi czują się infantylizowani listą lektur, pozwólmy im w niej trochę namieszać.

Teraz nastolatki inaczej patrzą przykładowo na „Lalkę”. Młodzi chcą dyskutować o takiej literaturze?

Zmiana w postrzeganiu „Lalki” przez młodzież zaczęła się już około dziesięć lat temu, gdy uczniowie zaczynali kwestionować postać Stanisława Wokulskiego, widząc w nim stalkera. W ciągu ostatnich pięciu lat nastąpiła jednak zupełna zmiana perspektywy – Izabela Łęcka, kiedyś postrzegana jako zimna i wyrachowana, teraz zyskuje pozytywną ocenę. Uczniowie widzą w niej ofiarę, kogoś, kogo ojciec próbował sprzedać jak towar i nie dbał o jej los. Z kolei Wokulski, starszy od niej o dwadzieścia lat, coraz częściej jest postrzegany jako osoba z problemami emocjonalnymi, która osaczyła Izabelę. Młodzież już nie widzi w nim bohatera, który zasługuje na miłość Łęckiej.

Ta zmiana w myśleniu młodych ludzi jest niezwykle interesująca i pokazuje, że ich spojrzenie na literaturę jest coraz bardziej krytyczne i zniuansowane. Różnica jest taka, że o „Lalce” możemy dużo rozmawiać w szkole. Uczniowie mogą się kłócić. Moim zdaniem, lekcje o „Rodzinie Monet” też byłyby wspaniałe, tylko nie dajemy młodzieży na to szansy.

Jakie są największe wyzwania, przed którymi stoją autorzy literatury YA?

To bardzo istotne pytanie. Przede wszystkim, autorzy muszą zadbać o autentyczność. Młodzi czytelnicy natychmiast wychwytują fałsz. Język i sytuacje muszą być dla nich wiarygodne. Stworzenie wspólnoty czytelników i utrzymanie z nimi kontaktu jest kluczowe, zwłaszcza w erze mediów społecznościowych. Kolejnym wyzwaniem jest trafienie do odpowiedniej grupy odbiorców. Na przykład książki Marty Bijan, które poruszają trudne tematy jak narkotyki czy alkohol, są bardziej odpowiednie dla starszych nastolatków. „Muchomory w cukrze” to przykład książki, której nie powinna czytać młodzież w podstawówce. Opowiada o grupie znajomych, którzy wyjeżdżają do domku w górach, gdzie większość czasu spędzają na piciu i braniu narkotyków. Chociaż książka jest dobra i przypomina nastrój „The Blair Witch Project”, nie uważam, żeby trzynastolatek powinien wyobrażać sobie idealne wakacje w taki sposób. Niestety pastelowa okładka, ładne kolory i brak oznaczenia wieku mogą wprowadzać w błąd, a rodzice często nie sprawdzają, co ich dzieci czytają. „Muchomory w cukrze” będą odpowiednie dla kogoś, kto ma już ugruntowany system wartości.

Wraz z rosnącą popularnością literatury YA w Polsce ważne jest, by była ona dostosowana do wieku i dojrzałości czytelników. Młodzi ludzie coraz częściej szukają w literaturze autentyczności, reprezentacji i emocji, więc autorzy muszą odpowiednio reagować na te potrzeby.

 

Aneta Korycińska – polonistka, oligofrenopedagożka, podcasterka, popularyzatorka wiedzy o języku i literaturze polskiej. Jest współorganizatorką konwentu miłośników romantyzmu „Romantykon”. Od 2017 r. działa pod pseudonimem Baba od polskiego, umieszczając w internecie filmiki w humorystyczny sposób przedstawiające wiedzę szkolną. Tworzy scenariusze lekcyjne dla różnych instytucji kulturalnych i prowadzi spotkania na temat literatury („Baba book”) oraz edukacji („Baba o budzie”). Biogram za wydawnictwem Prószyńki i S-ka

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?