Ane Piżl oburzona zmianami Rady Języka Polskiego. „Może 'ciapaty’, zdaniem Rady, to również 'nieoficjalna nazwa etniczna’?”
Rewolucja, wielkie zmiany, reforma polskiej ortografii – tak komunikowane są w mediach nowe zasady pisowni zaproponowane przez Radę Języka Polskiego. W niektórych przypadkach są to zmiany potrzebne i oczekiwane, ale część wywołuje konsternację i oburzenie. „Czy dobrze rozumiem, że Rada postanowiła właśnie doradzić Polakom, jak bezbłędnie obrażać Francuzów, Włochów i Niemców?” – pyta Ane Piżl w poście, który opublikowała na swoim profilu na Instagramie.
Rewolucja czy jednak uwstecznianie?
Ane Piżl – ratownica medyczna, a także promotorka kultury równości i języka inkluzywnego – w wywiadzie dla Hello Zdrowie mówiła, że chciałaby doczekać czasów, kiedy język będzie używany tak uważnie, żeby nikogo nie ranić i nie wykluczać. Niestety, sądząc po zmianach, które idą z góry, to jeszcze nie jest ten moment. Bo trudno wymagać uważności na słowa od Kowalskiego, kiedy brakuje jej Radzie Języka Polskiego.
Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN zdecydowała o wprowadzeniu szeregu zmian zasad ortografii. „To chyba największa reforma ortografii w czasach powojennych. Trzeba się będzie uczyć wielu rzeczy od nowa” – skomentował Instytut Języka Polskiego UW w mediach społecznościowych.
„Rada uznała, że wprowadzenie tych zmian, dotyczących wyłącznie tzw. konwencjonalnych zasad pisowni, przyniesie korzyść w postaci uproszczenia i ujednolicenia zapisu poszczególnych grup wyrazów i połączeń, eliminacji wyjątków, a także likwidacji przepisów, których zastosowanie jest z różnych powodów problematyczne, np. wymaga od piszącego zbyt drobiazgowej analizy znaczeniowej tekstu” — podano w komunikacie na stronie RJP.
Jak informuje Rada, zmiany zasad ortografii będą obowiązywały od 1 stycznia 2026 r. Mamy zatem półtora roku, by przywyknąć m.in. do tego, że wielką literą będzie trzeba zapisywać nazwy mieszkańców miast, a przymiotniki w stopniu wyższym i najwyższym z cząstką „nie” łącznie oraz także, że za poprawne uznawać się będzie pisanie zarówno małą, jak i wielką literą „nieoficjalnych nazw etnicznych”. I właśnie sposób, w jaki komunikowana została ta ostatnia zmiana, wywołał oburzenie osób, które starają się propagować w sieci inkluzywność językową.
„Do głowy nam nie przyszło, że wczorajsze wieczorne czytanie o zmianach w ortografii może nam tak podnieść ciśnienie” – tymi słowami zaczęła swój wpis Ane Piżl.
Edukatorka wyjaśniła, że oburzenie wywołały u niej przykłady „nieoficjalnych nazw etnicznych” zaproponowane przez Radę Języka Polskiego. Oto one: „kitajec lub Kitajec, jugol lub Jugol, angol lub Angol, żabojad lub Żabojad, szkop lub Szkop, makaroniarz lub Makaroniarz”.
„Czy dobrze rozumiem, że Rada postanowiła właśnie doradzić Polakom, jak bezbłędnie obrażać Francuzów, Włochów i Niemców? Jak – bez ortograficznej wpadki – wyrazić lekceważenie dla mieszkańców Chin, Anglii i krajów byłej Jugosławii?” – pyta ironicznie edukatorka.
Jak poprawnie pisać z pogardą, czyli Ane Piżl w gorzkich słowach o zmianach w ortografii
W dalszej części swojego wpisu Piżl zastanawia się, dlaczego w tym zestawieniu zabrakło np. „Polaczka”.
„A może 'ciapaty’, zdaniem Rady, to również 'nieoficjalna nazwa etniczna’? I przede wszystkim, co teraz ze słowem 'murzyn’? Można pisać i wielką, i małą? Wprawdzie już dawno Rada ogłosiła, że lepiej nie pisać wcale (bo jest obraźliwe), ale jak widać w publikacjach o ortografii, Rada się już pogardliwym nacechowaniem słów aż tak nie przejmuje” – pisze edukatorka.
Ane Piżl wyraźnie podkreśla, że ani „Żabojad”, ani „Makaroniarz”, ani „Kitajec” to nie są „nieoficjalne nazwy etniczne”, a pogardliwe, obraźliwe, wręcz lekceważące określenia narodowości. Jej zdaniem wskazywanie tych przykładów przez Radę Języka Polskiego jako nazw etnicznych i podawanie ich w komunikacie tak, jakby były równie neutralne co Mokotowianin, jest co najmniej karygodne.
Post ratownicy medycznej skomentowało sporo osób. Większość z nich uznała za oburzający sposób, w jaki Rada Języka Polskiego zakomunikowała tę zmianę. Wśród komentujących byli i tacy, którzy twierdzili, że „te słowa są częścią języka, podobnie jak np. przekleństwa, które też służą obrażeniu kogoś i istnieje potrzeba ich zapisania” i to dobrze, że takim określeniom Rada też się przyjrzała. Piżl nie pozostawiła bez komentarza tej wypowiedzi:
Rozwiń„Niech [Rada – przyp. red.] się zajmuje wszystkimi wyrazami, ale komunikaty redaguje z odpowiedzialnością za swój autorytet. 'Określenia matki w j. polskim: mama, matka, madka, ku*wa, mamusia, stara’. Wymieniane w jednej linii, bez adnotacji o pejoratywnym nacechowaniu, nie jest rzetelne, prawda?”.
Polecamy
Dr hab. Magdalena Formanowicz: „Używanie form męskich sygnalizuje niewidzialność kobiet i często jest tak interpretowane”
Ane Piżl: „Usadzanie kogoś w narracji cierpienia odbiera mu sprawczość i godność, budzi litość i współczucie. Nie o to chodzi w sojusznictwie”
Nadchodzi All Inclusive Film Festival – najpiękniejszy i najbardziej różnorodny festiwal w Polsce!
Redaktorzy polskiej Wikipedii walczą z niebinarnością Emmy D’Arcy, brytyjskiej osoby aktorskiej znanej z serialu „Ród smoka”
się ten artykuł?