Przejdź do treści

Walczyła o prawa kobiet, refundację leku dla chorych na raka i głośno mówiła o molestowaniu. 5 rzeczy, które zawdzięczamy Korze

Olga Sipowicz, Kora
Feministka walcząca o prawa kobiet, osób LGBT+ i refundację leku na raka jajnika/ fot. MWMedia
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Buntownicza, bezkompromisowa i niezależna. Feministka walcząca o prawa kobiet, osób LGBTQ+ i refundację leku dla chorych z zaawansowanym rakiem jajnika, mówiąca głośno o molestowaniu dzieci. Taka była Olga Sipowicz, znana wszystkim jako Kora. W piątą rocznicę śmierci przypominamy, co zawdzięczamy jednej z najbardziej charyzmatycznych postaci polskiej muzyki rockowej. 

„Zawsze bardzo głośno walczyła o prawa kobiet”

Pięć lat temu, 28 lipca 2018 roku, zmarła jedna z najbardziej utalentowanych i odważnych polskich artystek. Olga Sipowicz, znana jako Kora, urodziła się w 1951 roku jako piąte dziecko Emilii i Marcina Ostrowskich. Pomimo nieszczęśliwego dzieciństwa była jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci polskiego rocka. Jej teksty niosły przekaz i poruszały tysiące osób. Walczyła o wolność, prawa kobiet i podnosiła społeczną świadomość odnośnie do wykorzystywania dzieci. Nie liczyła się z konwenansami i lubiła prowokować.

Była aktywna społecznie i zawsze opowiadała się za kobietami. Już w 1993 r., kiedy weszła w życie ustawa ograniczająca dostęp do zabiegów przerywania ciąży, podpisywała listy w sprawie „przywrócenia kobietom prawa do samostanowienia o swoim życiu”. Na losy polskich kobiet nie pozostała obojętna także wiele lat później, kiedy w 2016 r. powstał obywatelski projekt całkowicie zakazujący aborcji. Piosenkarka głośno mówiła, co myśli.

„Ja jestem za całkowitą aborcją na życzenie. Jeśli kobieta chce usunąć dziecko, ma do tego pewne prawo. Dla prawie każdej kobiety usunięcie dziecka jest traumą, więc dlaczego mamy ją powiększać” – podkreślała w jednym z wywiadów.

Kiedy w 2020 r. Polki protestowały na ulicach polskich miast wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego odnośnie do aborcji, sprawę skomentował Kamil Sipowicz. Mąż artystki w rozmowie z Jastrząb Post podkreślił, że gdyby Kora żyła, z pewnością brałaby udział w protestach.

„Kora byłaby na pierwszych barykadach tego całego ruchu. Zawsze bardzo głośno walczyła o prawa kobiet, o prawa mniejszości. Sprzeciwiała się temu patriarchalnemu terrorowi Prawa i Sprawiedliwości połączonego w jakimś chorym stosunku z kościołem. Byłaby szczęśliwa, gdyby zobaczyła te setki tysięcy młodych ludzi, którzy wreszcie mówią dość temu potwornemu systemowi” – powiedział i dodał – „Byłaby szczęśliwa z tego powodu i wspierałaby kobiety z całego swojego serca”.

Wspierała społeczność LGBTQ+

Kora wyprzedzała swoje czasy i żyła, jak chciała. Pragnęła też, by każdy mógł żyć i kochać kogo chce. Wokalistka zespołu Maanam już w 1992 r. pisała w swojej książce „Podwójna linia” o równouprawnieniu.

„Jeśli mnie pociągają mężczyźni, chłopcy, to dlaczego mężczyźnie nie ma się podobać drugi mężczyzna? Wyobrażam sobie, że mężczyzna może zachwycić się drugim mężczyzną, jak również kobieta drugą kobietą” – podkreślała.

Nie kryła także swojego oburzenia na społeczny sprzeciw wobec adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Jak przyznała, dzieciom odbiera się miłość, jaką mogłyby obdarzyć je osoby LGBT+ i zostawia samotne w sierocińcu.

Dlaczego nikt nigdy nie zapytał mnie – osoby wychowanej w domu dziecka – czy chciałabym być adoptowana przez parę gejów czy lesbijek? (…) Zamiast sierocińca, gdzie dzień po dniu, godzina po godzinie, minuta po minucie byłam poddawana takiej opresji, jakiej nie powinien być poddawany żaden człowiek, a zwłaszcza dziecko? Nikt mi nie udowodni, że dwóch kochających się gejów nie dałoby mi miłości, której tak mi brakowało” – mówiła w 2017 r. w rozmowie z „Newsweekiem”.

Potępiła molestowanie seksualne w Kościele

Kora sprawiała wrażenie silnej kobiety, choć jej bliscy przyznawali, że w głębi duszy była emocjonalna. Była też niezwykle szczera. Kiedy opowiedziała o swoich traumatycznych zdarzeniach z dzieciństwa, przyczyniła się do szerzenia świadomości o pedofili w Kościele. Piosenkarka sporą część dzieciństwa spędziła w sierocińcu w Jordanowie u sióstr prezentek, do którego trafiła, kiedy jej matka zachorowała na gruźlicę.

„Spędziłam tam pięć strasznych lat” – przyznała po latach w jednym z wywiadów.

Siostry zakonne znęcały się nad dziećmi psychicznie i fizycznie. Czteroletnia Olga nie tylko doznała od nich przemocy, lecz patrzyła także na krzywdę innych dzieci. Po wyjściu z sierocińca stała się ofiarą molestowania seksualnego ze strony księdza.

„Mieliśmy w parafii księdza, mieszkał w jednej z najpiękniejszych willi w dzielnicy. Zapraszał dzieci. Któregoś dnia nachylił się nade mną i wsadził mi język do buzi  i gmerał w majtkach. Miałam 10 lat!” – wyznała później.

Do traumatycznego zdarzenia artystka nawiązała w swoim utworze „Zabawa w chowanego”.

„Szczęść Boże mówił i wszystkim się kłaniał. Bywało, że nas wołał gestem albo słowem. Wybrał jedną jak owcę ze stada. Gdzie byłeś Ty, który wszystko widzisz. I który patrzysz patrzysz na nas z dala. Szliśmy powoli do domu cudnego, by jeść winogrona w sposób arcyśmiały. Z majteczek, z ust do ust i ust. Z rąk dziecinnych takich małych” – śpiewała piosenkarka.

Dziesięć lat później bracia Sekielscy wyprodukowali film dokumentalny o tym samym tytule opowiadający o wykorzystywaniu seksualnym dzieci w Kościele.

Tomasz Sekielski / Fot. Jerzy Dudek/DDTVN/East News

Rozmawiała o seksie i relacjach bez tabu

Kora nie kryła, że molestowanie wyryło trwałe piętno na jej psychice. Trauma sprawiła, że długi czas milczała, bo bała się o tym mówić. Żyła w poczuciu winy, co składała na karb wychowania.

„Przez lata nie byłam w stanie nikomu o tym powiedzieć, nikomu się poskarżyć, bo byłam wychowywana w poczuciu, że kobieta jest grzesznym narzędziem, że to ta Ewa, to jabłko, że wina jest we mnie. Choć to przecież ja byłam ofiarą starego, obrzydliwego księdza” – wspominała.

Mówiła jednak o kontaktach seksualnych z namiętnością. Podkreślała, że miłość nie jest jedynie fizycznym zbliżeniem.

„To, co ja lubię w mężczyznach, to jest uczucie. Powinno się je po prostu od mężczyzny… czuć. Nie musi być codziennie werbalizowane, to nie musi być codzienny dotyk, codzienny seks” – twierdziła.

Piosenkarka wdawała się w romanse, jednak większość życia spędziła z Kamilem Sipowiczem.

„Długo czekałam na mężczyznę, który pokocha mnie i odkryje. Dużo czasu upłynęło, zanim odkryłam, że spełnienie tkwi gdzie indziej. Że nie chcę być przez nikogo odkryta do końca. Wystarczy mi partnerstwo i miłość, którą dostaję od kilkudziesięciu lat od Kamila. Świadomość wspólnego, fizycznie i psychicznie, życia, które jest bliskie i jednocześnie oddalone. Ideał” – mogliśmy przeczytać w książce „Kora Kora. A planety szaleją”.

Para pobrała się po wielu latach związku. Kora podkreślała, że nie jest jej potrzebny papierek, by być szczęśliwą. Szczerze mówiła także o relacji ze swoim partnerem po latach związku.

 „Niebawem będziemy z Kamilem obchodzić 40-lecie. Nasz syn Szymon ma 38 lat. To już cała saga. Możemy być razem, bo dajemy sobie bardzo dużo wolności, każde z nas ma swoją autonomię. Bez wolności miłość nie może istnieć” – tłumaczyła.

Wywalczyła refundację leku na raka jajnika

W 2013 roku Kora usłyszała diagnozę raka jajnika. Przeszła trzy poważne operacje i dwie serie chemii. W czasie choroby nie potrafiła skupić się jedynie na sobie. Zażarcie walczyła dla siebie i innych kobiet o to, by olaparib, drogi lek antynowotworowy dla kobiet z zaawansowanym rakiem jajnika, był refundowany. Artystka sprzedała mieszkanie, by sfinansować swoje leczenie. „Chcę żyć, po prostu chcę żyć” – mówiła. Napisała także apel w tej sprawie, który opublikowała na stronie internetowej Fundacji Onkologicznej „Alivia”.

„Od kilku dni biorę lek o nazwie olaparib. Jest to skuteczny przeciwnik w walce z nowotworem jajnika w jego czwartej fazie, obarczonym mutacją w genie BRCA. Niestety nie jest w Polsce jeszcze refundowany. Mam nadzieję, że to się zmieni. Miesięczna dawka tego lekarstwa kosztuje 24 tysiące złotych. Powinnam je brać do końca życia” – podkreśliła.

I dopięła swego. 12 sierpnia 2016 r. minister zdrowia podpisał decyzję o objęciu refundacją leku dla kobiet z zaawansowanym rakiem jajnika. Stan piosenkarki niestety pogorszył się w 2018 r., kiedy pojawiły się przerzuty. Tuż po swoich 67. urodzinach Kora trafiła do Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Pawła II w Zamościu. Kilka dni przed śmiercią jej mąż przewiózł ją do ich domu w ukochanym Roztoczu. Takie było jej ostatnie życzenie. Legenda rocka zmarła 28 lipca 2018 roku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: