5 kroków, które pomogą ci wejść na ścieżkę eko
Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. Nie trzeba z dnia na dzień całkowicie przeorganizowywać swojego życia. Wystarczą małe kroki, małe zmiany, które wprowadzane stopniowo, dają ogromną satysfakcję, przybliżając nas do życia w trosce o naturę. Każda decyzja w kierunku zminimalizowania ilości odpadów ma znaczenie, bo w skali roku ma spory wpływ na środowisko. Zobacz, jak robią to Polki, wyznające zasadę „less waste” i zacznij tak jak one kroczyć zieloną ścieżką.
Wejdź do salonu i policz, ile plastikowych produktów widzisz. Zabrakło palców u rąk? To teraz pójdź do łazienki. Jest jeszcze gorzej? To jeszcze otwórz szafki i szuflady w kuchni. Wystarczy, jak powiesz, że jest dużo. I wcale nie chodziło w tej wyliczance o to, by wpędzić cię w poczucie winy, a o skalę problemu. Plastik jest tani, trwały i uniwersalny, dlatego chętnie wykorzystuje się go do masowej produkcji. Większość produktów w sklepach jest albo z niego wytworzona, albo w niego opakowana. W 1950 roku globalna produkcja plastiku wynosiła 1,5 tony. W roku 2016 – 335 milionów ton, z czego 60 milionów powstało w Europie.
Nie każdy produkt ma swój ekologiczny odpowiednik, jasne. Nie ma się co fiksować na punkcie całkowitej eliminacji z naszego otoczenia produktów opakowanych w plastik, bo to doprowadziłoby do kuriozalnych sytuacji. Zakupy zamiast godzinę trwałyby cztery. Przestalibyśmy jeść zielone warzywa, bo większość z nich opakowana jest w folię. Musielibyśmy zrezygnować z mleka, bo w szklanych butelkach trudno je znaleźć. Przykłady można mnożyć bez końca.
Kasia Wągrowska, autorka bloga „Ograniczam Się„, na swoim instagramowym profilu publikuje zdjęcia odpadów plastikowych, jakie wygenerowała w ciągu tygodnia. Pokazuje, że niełatwo jest całkowicie wyeliminować plastik. Raz jest go więcej, raz mniej, ale grunt, że pracujemy nad tym, by ograniczać jego ilość.
RozwińNie sztuką jest zwalać winę na system. Lepiej szukać rozwiązań. A takie są. I to na wyciągnięcie ręki. Co zrobić, by zminimalizować ilość wytwarzanych odpadów i tym samym zadbać o środowisko? Wystarczy niewielka korekta nawyków konsumenckich.
Nie bierz foliówki, rób zakupy w wielorazowych siatkach
Statystyczny Polak produkuje rocznie ponad 300 kg odpadów komunalnych. Przy czym tendencja jest wzrostowa, ponieważ coraz więcej produktów jest pakowana albo sami je pakujemy. Najczęściej w plastik. Co roku na polskie wysypiska trafia 55 tysięcy ton „foliówek”. I to one są jednym z największych źródeł zanieczyszczeń plastikiem. Rozkładają się od 100 do 400 lat.
Podczas gdy Polak zużywa średnio 490 torebek foliowych rocznie, Duńczyk zaledwie 4. W skali kraju zużywaliśmy – przed wprowadzeniem opłat za nie – ok. 11 mld plastikowych torebek rocznie. Uzależnienie od wyrobów plastikowych jednorazowego użytku niesie poważne konsekwencje dla środowiska. Do produkcji torebek foliowych zużywa się gaz, wodę, energię i ropę naftową. 115 metrów – tyle może przejechać samochód na ropie, która została wykorzystana do wyprodukowania jednej foliowej torebki. Jej produkcja trwa zaledwie sekundę, a używana jest średnio 25 minut, czyli mniej więcej tyle, ile trwa pokonanie drogi z zakupami ze sklepu do domu.
Można odmienić ten trend, co zresztą udowadniają Polki, żyjące w duchu less waste. Jak udaje im się robić zakupy, by nie marnować jedzenia i nie wracać do domu z foliówkami? Stawiają na odpowiednie przygotowanie. Tworzą sobie wish listy, dzięki którym kupują tylko to, czego potrzebują, a nie co wpadnie im w oko.
– Fajnie jest wygospodarować 1-2 dni na zrobienie listy zakupów. Najpierw trzeba zrobić przegląd lodówki, sprawdzić półeczki, szuflady, oczywiście także zamrażarkę. Na niej zresztą na stałe powinna być przyklejona karteczka ze spisem produktów i datami ich włożenia. Zanim zrobimy listę zakupową, spiszmy sobie inspiracje i pomysły na potrawy, które będziemy robić. Ja przede wszystkim wykorzystuję to, co już mam, ewentualnie dokupuję jakieś małe grupy produktowe – mówiła w rozmowie z Hello Zdrowie Jagna Niedzielska, szefowa kuchni i autorka książki „Bez resztek” o tym, jak nie wyrzucać pieniędzy i jedzenia.
Jagna nie tylko planuje swoje zakupy, ale pakuje je również do wielorazowych siatek. Zresztą nie tylko ona. Kasia Wągrowska z bloga „Ograniczam Się” pokazuje, jak wygląda jej koszyk przed zakupami.
Rozwiń„Wielorazowe pudełka to must have do takich produktów jak: sery, twarożki, ryby, wędliny i mięsa (o ile ktoś je), surówki, produkty garmażeryjne. Worki i woreczki służą mi do owoców, warzyw, pieczywa, produktów sypkich na wagę. Czasem biorę papierowe torebki, które raz kiedyś wzięłam ze sklepu, gdy nie miałam worka, i kupuję do nich chleb. Duże torby z ramiączkami są do pakowania tego wszystkiego, wyniesienia ze sklepu i przetransportowania do domu” – wyjaśnia całą logistykę swoich zakupów.
Paulina Górska (paulinagorska.com), managerka i autorka bloga „Eko Polka„, na swoim instagramowym profilu praktycznie codziennie inspiruje swoje obserwatorki kolejnymi pomysłami na robienie świadomych zakupów w myśl zasady „ograniczaj ilość odpadów”. W wielorazowe torebki pakuje nie tylko warzywa i owoce, ale także pieczywo.
RozwińPodpowiada, gdzie można kupić warzywa i owoce do własnych woreczków, gdzie można oddawać swoje szklane opakowania do ponownego wykorzystania, a także jakich produktów mimo długich poszukiwań nie jest w stanie kupić bez plastiku.
„Less waste dzięki woreczkom na zakupy jest łatwiejsze. Jak wprowadzasz robienie zakupów do worków wielorazowych do domu, zaczynasz liczyć swój progress less waste. Pięć rodzajów warzyw i owoców + chleb to 6 foliówek. I do tego plastikowa butelka na wodę, a nawet dwie. To razem co najmniej tysiąc foliówek i kilkaset butelek plastikowych rocznie. Teraz pomnóż to przez liczbę gospodarstw domowych w Polsce” – pisze na swoim instagramowym profilu.
Jeśli akurat zapomniała zabrać ze sobą wielorazowej torebki, to wkłada luzem warzywa i owoce do koszyka. „Nie ma potrzeby pakowania wszystkiego w oddzielne foliowe torebki. Ryzykujesz ewentualnie skrzywioną minę sprzedawcy, który musi wybierać z Twojego koszyka 20 śliwek” – pisze.
RozwińWoreczki na zakupy można uszyć samemu ze starych firanek czy bawełnianych materiałów, ale można też skorzystać z gotowych rozwiązań. Poza wspomnianymi, na rynku dostępne są jeszcze worki lniane, najlepsze do przechowywania pieczywa, siatki z poliamidu, siatki bawełniane, statki z upcyklingowanych tworzyw. Są mniejsze i większe, cieńsze i grubsze, we wzory i minimalistyczne. Do wyboru, do koloru. Świetnie się sprawdzają, bo niemal nic nie ważą, a warzywom i owocom pozwalają oddychać.
RozwińNadaj drugie życie słoikom
Jak podkreśla Kasia Wągrowska, czasem nie opłaca się poświęcać całego dnia, żeby znaleźć jeden produkt w przyjaznej dla nas formie. Wtedy lepiej odpuścić, niż frustrować się niepotrzebnie. Kupujmy to, co możemy. A są miejsca, gdzie część produktów będziemy mogli zapakować do swoich opakowań. Wystarczy chwycić za ekologiczną torbę, wybrać się na biobazar i zrobić zakupy na wagę. Tak na przykład robi Daria z bloga „Ekocentryczka„.
„Co mogę, kupuję na wagę do swoich pojemników. Wszystko przesypuję do słoików, żeby produkty zachowały świeżość na dłużej. To też najlepsza ochrona przed molami” – pisze na swoim instagramowym profilu.
Możliwość zakupów na wagę do przyniesionych ze sobą opakowań, np. słoików lub pudełek powoli wchodzi do marketów. Carrefour w ramach działań na rzecz ochrony środowiska i walki z plastikowymi odpadami umożliwił taką formę w jednym ze swoich punktów w Bydgoszczy. Będzie można w ten sposób kupić m.in. wędliny, ser, kapustę, ogórki kiszone, sałatki. We własnych woreczkach będzie można też ważyć warzywa.
RozwińNadanie drugiego życia raz wykorzystanym słoikom to również dobry krok do zmian. „Czy słoiki są „less waste”? Oczywiście, że tak. 200 sztuk przetworów to może być np. 200 sztuk metalowych puszek. To bardzo konkretny krok w kierunku zero waste!” – wyjaśnia Paulina Górska.
Słoiki mogą służyć nie tylko do pasteryzowania, ale również jako pojemniki do trzymania żywności. Ten sposób przechowywania sprzyja ograniczaniu marnotrawienia, bo doskonale widzimy, czego nam brakuje i możemy lepiej kontrolować stan naszych produktów. W słoikach możemy również transportować lunch czy deser do pracy, ograniczając tym samym konieczność korzystania z plastikowych pojemników.
Sprawdź, czym czyścisz i sprzątasz
Ważne jest nie tylko to, w czym robimy zakupy i w czym przechowujemy żywność, ale także czego używamy do utrzymania porządku w domu. Nie jesteśmy skazane na syntetyczne gąbki do mycia naczyń ani na chemię pakowaną w plastikowe butelki. Okazuje się, że środki czyszczące można kupić w słoikach. Taką linię wprowadziła marka Klareko. Możliwość zakupu produktów w takiej formie realnie ogranicza produkcję odpadów plastikowych. Płyny możemy przelać sobie do butelek, które zostały nam po starych produktach. I pod koniec miesiąca zorientujemy się, że zamiast 3 plastikowych pojemników po zużytych środkach czystości, nie wyrzuciłyśmy żadnego.
RozwińZakup środków czyszczących w słoikach to nie jedyne rozwiązanie na redukcję plastiku w naszych domach. Jedna z marek kosmetyków naturalnych – JOPE – w swoim sklepie stacjonarnym umożliwia napełnienie pustych butelek plastikowych. Co prawda taka opcja jest dostępna tylko w jednym punkcie w Warszawie, ale marka YOPE tworzy nie tylko ekologiczne, ale również ekonomiczne środki czyszczące, bo ich dobry skład idzie w parze z dużą pojemnością – 750 ml. To sprawia, że nawet jeśli nie mamy możliwości napełnienia płynu do mycia naczyń YOPE, to i tak wyrzucamy mniej opakowań, a więc mniej śmiecimy!
RozwińGąbki do mycia naczyń możemy zastąpić naturalnymi odpowiednikami, np. myjkami ze sznurka konopnego, które można prać, a po zużyciu wyrzucić do kompostownika. Dostępne są również drewniane szczotki do mycia garnków czy „druciaki” do czyszczenia piekarnika. Ponadto można zaopatrzyć się w worki na odpady organiczne. Powstają ze skrobi ziemniaczanej, więc są w 100 proc. biodegradowalne i kompostowalne.
RozwińZrób porządki w kosmetyczce
Kosmetyczka i półka w łazience z produktami do pielęgnacji ciała to kolejne miejsca w naszych domach, którym warto bliżej się przyjrzeć. Może okazać się, że spora część naszych kosmetyków jest zdublowana: dwa balsamy do ciała, trzy peelingi do twarzy, krem do rąk razy pięć. Pierwsze, co powinnyśmy w takiej sytuacji zrobić, to ograniczyć. Zwykle wystarczy nam po jednym produkcie z danej kategorii. Kiedy mamy ich więcej, brakuje nam czasu, by je wykorzystać. A co najważniejsze cierpi na tym nasz budżet, bo kosmetyk niezużyty równa się wyrzucone pieniądze.
RozwińKiedy już przyjrzymy się ilości produktów, warto sprawdzić ich jakość. Skoro jesteśmy tym, co jemy, to nasza skóra jest tym, czym ją pielęgnujemy. Silikony, parabeny, konserwanty, SLS-y, SLES-y czy oleje mineralne nie pozostają obojętne dla naszego organizmu. Jeśli zapychamy naszą skórę kosmetykami o wątpliwym składzie, to nie dziwmy się, że po jakimś czasie jej stan ulegnie pogorszeniu. Przed zakupem sprawdzajmy skład. Składniki, których jest najwięcej, są zawsze na początku listy, a te w śladowych ilościach na końcu. Sięgajmy po kosmetyki o prostym, naturalnym składzie.
W kosmetykach naturalnych zamiast niepotrzebnych wypełniaczy (parafiny czy silikonów) znajdziemy na przykład nierafinowane masło shea. Zamiast sztucznych zapachów – olejki eteryczne, poprawiające nasze samopoczucie. Zamiast wysuszających i agresywnych SLS-ów i SLES-ów – delikatne roślinne substancje myjące. Zamiast szkodliwego dla zdrowia oleju mineralnego – pielęgnacyjne olejki pochodzenia roślinnego. Ekokosmetyki nie zawierają parabenów, przez co ich termin przydatności jest krótszy, ale za to są zdrowsze i skuteczniejsze. Zwracajmy również uwagę na rodzaj opakowania – czy można je poddać recyklingowi lub ponownie wykorzystać w domu.
Postaw na minimalizm w szafie
Nie od dziś wiadomo, że przemysł tekstylny jest drugim największym trucicielem środowiska. Według obliczeń międzynarodowej firmy doradczej McKinsey, produkcja 1 kg tkanin generuje średnio 23 kg gazów cieplarnianych. Produkcja ubrań na świecie w ciągu ostatnich 15 lat zwiększyła się aż dwukrotnie – z 50 miliardów do 100 mld sztuk rocznie. Jednocześnie odzież nosimy coraz krócej.
Dzieje się tak z dwóch powodów. Większość marek opiera się o model szybkiej mody. Sieciówki takie jak Zara oferują już ponad 20 kolekcji rocznie, co oznacza, że nowa kolekcja pojawia się średnio co dwa i pół tygodnia. A co za tym idzie, żywotność tych ubrań obliczona jest na miesiące nie lata. W składzie odzieży dominują tkaniny z domieszką elastanu, poliestru, z plastikowymi elementami, które nie tylko po wyrzuceniu, ale także na etapie produkcji, stają się globalnym problemem ekologicznym.
RozwińNie sposób wspomnieć też o etycznym aspekcie modelu szybkiej mody – ubrania powstają w halach niespełniających żadnych wymogów bezpieczeństwa, są szyte przez przemęczone pracownice, którym codziennie grozi utrata zdrowia, a nawet życia. Szwaczki pracują za głodowe pensje. Za nasze dżinsy dostają równowartość 50 groszy. Przypomnijcie sobie, ile za nie zapłaciłyście. I przypomnijcie sobie, ile razy je założyłyście i po jakim czasie trafiły do śmieci lub do kontenera na używaną odzież.
RozwińW Polsce wyrzucamy ponad 2,5 miliona ton odpadów rocznie. Większość z nich to odzież ze sztucznych materiałów, które zachowują się jak plastik, czyli będą się rozkładać kilkaset lat. Czy możemy coś z tym zrobić? Oczywiście. Przede wszystkim ograniczmy liczbę ubrań w naszych szafach. Kiedy kupujemy nowe, sprawdzajmy skład i sięgajmy po te, wykonane z bawełny z certyfikatem ekologicznym lub z innej przyjaznej środowisku tkaniny jak lyocell, len, modal czy tkaniny pochodzącej z recyklingu. Zaglądajmy do lokalnych sprzedawców – ubrania wyprodukowane bliżej naszego miejsca zamieszkania równają się mniejszej emisji CO2 powstałego w wyniku transportu. Nie wyrzucajmy, gdy ulegną zniszczeniu. Spróbujmy je przerobić albo przekazać organizacjom charytatywnym. Zapytajmy najpierw znajomych z pracy czy przypadkiem nie potrzebują nowej pary dżinsów.
Nie bójmy się nadawać drugiego życia starym rzeczom – to bardzo kreatywne i odpowiedzialne podejście. Nie kupujmy ubrań na jeden raz, a jeśli już musimy mieć na przykład sukienkę, której wiemy, że więcej nie założymy, rozważmy opcję wypożyczenia. Ubrania, których nie nosiłyśmy przez ostatnie dwa sezony, najprawdopodobniej nie ujrzą światła dziennego również i w tym. Nie ma sensu zapychać nimi szafy. Lepiej je sprzedać. Składowanie ubrań w myśl zasady „jeszcze się przyda” najczęściej kończy się na wyrzuceniu.
Zobacz także
Polecamy
„Nie macaj bułki w sklepie” – ostrzega prawnik Marcin Kruszewski. Jaka kara grozi za dotykanie gołą ręką pieczywa?
„Polskie kobiety chcą ładnych, kobiecych ubrań, na które je stać, do których nie muszą schudnąć przed wakacjami” – wyjaśnia popularność SHEIN Małgorzata Akkus
Co zrobić ze skorupkami jajek po Wielkanocy? Podpowiadamy, jak je możesz wykorzystać
Ryzyko nowotworów i zaburzeń hormonalnych. Co jeszcze grozi nam przy niewłaściwym sprzątaniu?
się ten artykuł?