#zapobiegamydepresji wsparcie czy hipokryzja?
W ostatnim czasie w mediach społecznościowych pojawił się ruch #zapobiegamydepresji. Coraz więcej osób wyraża swoje wsparcie i zrozumienie osobom cierpiącym na depresję, deklarując: „moje drzwi są zawsze otwarte”. Czy faktycznie tak jest? Czy wiedząc, że nasi znajomi, przyjaciele przeżywają trudne chwile, umielibyśmy pomóc – bez oceniania, bez krytyki i unikając słów „przesadzasz”, „weź się w garść”? Czy nie jest hipokryzją obiecanie wsparcia, wówczas gdy sami przyczyniamy się do depresji, poprzez hejt i cyberprzemoc?
#zapobiegamydepresji to nowy łańcuszek, który z założenia ma mocne przesłanie – zapobieganie depresji. Osoby, które udostępniają poszczególną treść, deklarują przyłączenie się do inicjatywy i gotowość okazania wsparcia bliskim i znajomym, którzy cierpią na depresję.
Moje drzwi, mój dom i telefon są zawsze otwarte dla każdego z moich bliskich, przyjaciół lub rodziny. Nie jest dobrze cierpieć w ciszy. Mam kawę, herbatę, a nawet trochę wina. Mogę przygotować coś słodkiego lub zdrowego, aby móc się z Tobą podzielić. Może mam tylko świeżą wodę lub kawałek chleba lub po prostu dam Ci moje ramię i milczenie, jeśli tego potrzebujesz... ja Zawsze będę tu, a Ty zawsze będziesz mile widziany!
Dołączam się do ruchu zapobiegania depresji.
Nie jest dobrze cierpieć w ciszy
Łańcuszek #zapobiegamydepresji zawiera odważne i klarowne obietnice: zawsze będziesz mile widziany, możesz dzwonić, przychodzić, wtulić się w ramiona. Osoby co raz liczniej udostępniają, jednak czy zdając sobie sprawę ze słów, pod którymi się podpisują? A może jest to prowizoryczne poczucie człowieczeństwa osób pozostających w nadziei, że jednak nie będą musieli poświęcić bezinteresownie swojego czasu?
W pędzie życia często nie zauważamy małych sygnałów. Brakiem czasu usprawiedliwiamy ograniczony kontakt z przyjacielem, SMS zamiast spotkania, przelotne „jak tam”, oczekując jeszcze krótszej odpowiedzi. Czy facebookowa deklaracja pomocy obowiązuje wówczas wtedy, gdy oglądamy mecz lub ulubiony serial w telewizji? Czy nie reagując na SMS znajomego lub odmawiając spotkania, nie bagatelizujemy potrzeby i sygnałów, że ktoś potrzebuje pomocy lub po prostu naszej obecności? Przecież drzwi są zawsze otwarte…
Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia depresja zajmuje czwarte miejsce na liście najpoważniejszych problemów zdrowotnych świata. W Polsce dotyka 10 procent dorosłych. Na co dzień nie zauważamy osób chorych, bo większości z nas towarzyszy smutny wyraz twarzy. Inicjatywa ruchu #zapobiegamydepresji jest słusznie zauważonym problemem społecznym, ale czy sami jesteśmy gotowi wziąć ciężar drugiej osoby na siebie i jej pomóc? Czy w życiu codziennym nie okazujemy zbyt srogich ocen: „on jest leniwy, jemu się nie chce”, „nic jej nie jest, przesadza”, „wszystko ma a narzeka”?
Czy wydając codziennie oceny czyjś wyborów, krytykując życie i obgadując, jesteśmy autentyczni w swoich facebookowych obietnicach? Czy nie jest hipokryzją obiecanie wsparcia, wówczas gdy sami przyczyniamy się do depresji, poprzez hejt i cyberprzemoc?
Zobacz także: Jak pomóc osobie z depresją?
Nie trzeba czekać, aby ktoś wyszedł z inicjatywą. Nie trzeba pisać, że można na kogoś liczyć, a swoim zachowaniem pokazywać to każdego dnia. Można zadzwonić, odwiedzić bez zapowiedzi, przysiąść się do samotnej osoby w kawiarni i po prostu zapytać „jak mija dzień”, można być po prostu dla kogoś miłym. Ale można także udostępnić skopiowaną treść z hasztagiem #zapobiegamydepresji i stworzyć dobry wizerunek swojej osoby przed znajomymi.
Proszę zatem. Nie wklejaj takich napisanych przez kogoś żałosnych pierdół, tylko zadzwoń czasami do swoich przyjaciół. Może odwiedź ich, ją, jego bez specjalnych zapowiedzi, może zaproś, albo po prostu wpadnij z winem czy innymi skrzydełkami kurczaka. Nie, nie pisz esemesów, nie rób tego na messengerze. Zadzwoń, porozmawiaj GŁOSEM, bo tylko wtedy możesz sprawdzić, czy na pewno wszystko jest OK.
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy
Renata Szkup: „Siedemdziesiątka to nie koniec kariery, ale początek wielkiej przygody”
„Wielu Polaków boi się mówić po angielsku – szczególnie wśród innych Polaków”. Jak skutecznie nauczyć się angielskiego, mówi Arlena Witt
„Nie każdy związek chce być uratowany” – mówią seksuolog dr Robert Kowalczyk i dziennikarka Magdalena Kuszewska
„Celem było zrobienie serialu, a to, że przy okazji dostałam obraz solidarnego świata, poruszało mnie do głębi”. O „Matkach Pingwinów” opowiada Klara Kochańska-Bajon
się ten artykuł?