Przejdź do treści

Zaczęła rodzić w domu. Poród odebrał jej brat z pomocą dyspozytora. „Nic bardziej wzruszającego dzisiaj nie usłyszycie”

Kobieta trzyma na rękach niemowlę
Niecodzienne porody w domu zdarzyły się w przeciągu czterech dni/ fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Radzimy przygotować chusteczki” – ostrzega Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, który opublikował wzruszające nagrania. Jak wskazano, w ciągu kilku dni dyspozytorzy numeru alarmowego dwukrotnie pomogli przez telefon odebrać niespodziewany poród. Chłopcy przyszli na świat w odstępie czterech dni i są cali i zdrowi.

„Dzień dobry, siostra rodzi”

Niecodzienny telefon alarmowy odebrał dyspozytor medyczny Wojciech Skotnicki podczas swojego dyżuru 26 kwietnia. „Dzień dobry, siostra rodzi, wychodzi główka, potrzebuję karetki!” – usłyszał w słuchawce. Dyspozytor natychmiast wysłał karetkę na miejsce, jednak maluch nie chciał poczekać na przyjazd ratowników medycznych.

„Proszę się nie rozłączać. Jest pan w tej chwili jedyną osobą, która jest w stanie pomóc mi tam na miejscu” – przekazał dyspozytor bratu rodzącej kobiety.

Brat pacjentki zmuszony był odebrać poród samodzielnie. Dzięki dokładnym instrukcjom Skotnickiego wiedział, co robić. Nagranie z rozmowy zostało udostępnione na profilu Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego na Facebooku.

– Jest główka.

– Proszę ją delikatnie podtrzymywać.

– Wychodzi! Wychodzi!

– Niech pan podtrzymuje główkę. Najpierw wyłoni się jeden bark.

– Jest bark!

– Dobrze, teraz urodzi się drugi bark. Niech pan delikatnie pociąga, kieruje główkę. Jest dziecko?

– Jest, jest.

– Płacze, tak?

– Płacze. Jest całe – słyszymy.

Chłopiec urodził się cały i zdrowy, a zaraz po przyjściu na świat trafił w ramiona swojej mamy. Podczas nagrania słychać także jego pierwszy krzyk. Chwilę później na miejscu pojawił się zespół ratownictwa medycznego, który bezpiecznie przetransportował kobietę wraz z dzieckiem do szpitala.

„Zaskoczyło mnie, że wzywający powiedział, że widać już główkę. Poród był już zaawansowany i było trzeba podejmować szybkie decyzje. Była ona taka, że rodzimy na miejscu, karetka była już w drodze, czas dojazdu zajmował parę minut, więc trzeba było zapanować nad emocjami i wzywającym, aby współpracował, wykonywał wskazówki i przyjął ten poród” – mówi Wojciech Skotnicki, dyspozytor medyczny numeru 112 w rozmowie z TVN24.pl.

Zdjęcie wyróżnione w konkursie Birth Photography Image Competition 2024 w podkategorii "Połóg"

„Radzimy przygotować chusteczki”

Sytuacje, w których poród zdarza się niespodziewanie, a dziecko na świat musi przyjąć ktoś z rodziny, zdarzają się niezwykle rzadko. Cztery dni po rozmowie Wojciecha Skotnickiego na numer alarmowy zadzwoniła jednak kobieta, która poinformowała, że jej córka rodzi. Tym razem przy telefonie był dyspozytor Mariusz Lipski, który poinstruował przyszłą babcię, w jaki sposób ma przyjąć wnuka na świat. Po chwili usłyszał płacz dziecka.

„Trzeba być opanowanym, bo jeżeli my spanikujemy, będziemy przekazywali swoją postawą negatywne emocje, to taka osoba nie będzie chciała z nami współpracować. Musimy swoim zachowaniem i profesjonalizmem zachowywać się tak, aby ktoś, kto dzwoni po pomoc, ją uzyskał” – mówi dyspozytor Mariusz Lipski.

Co ciekawe, oba przypadki wydarzyły się na terenie województwa zachodniopomorskiego.

„Radzimy przygotować chusteczki – nic bardziej wzruszającego dzisiaj nie usłyszycie” – czytamy w opublikowanym na Facebooku wpisie Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?