Przejdź do treści

„Wypalenie zawodowe często współwystępuje z budowaniem na pracy swojej tożsamości” – mówi psycholożka biznesu Patrycja Sawicka-Sikora

Patrycja Sawicka-Sikora / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Praca jest bardzo ważnym elementem naszego życia. Spędzamy w niej średnio 1/3 czasu, chociażby z tego powodu warto ją wybierać uważnie i potraktować z szacunkiem. Praca daje ludziom niezależność, pomaga wyrwać się z niejednego piekła – nie trzeba szukać daleko, wystarczy przytoczyć przykład wojny w Ukrainie i case uchodźców, którzy dzięki pracy u nas mogą utrzymywać swoich członków rodziny, którzy zostali w kraju – opowiada psycholożka biznesu Patrycja Sawicka-Sikora.

 

Klaudia Kierzkowska: Istnieje takie podejście do pracy, by wykonywać ją tylko po to, aby móc się utrzymać i opłacić rachunki. To słuszny punkt wyjścia? Spędzamy w niej tyle czasu, że chyba dobrze byłoby, aby była nie tylko daremnym wysiłkiem, ale umożliwiała realizację wartościowych projektów. Dawała poczucie bycia potrzebnym.

Patrycja Sawicka-Sikora: To zależy. Są ludzie, którzy traktują pracę wyłącznie jako sposób na zdobycie środków do życia. Dzięki pracy mają zasoby na realizację swoich pasji. Wystarczającą nagrodą jest dla nich możliwość życia według własnego stylu – poza pracą. I to jest ok. Jesteśmy różni, mamy różne potrzeby. Jednak są i tacy, dla których najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, które daje im praca od danej godziny do danej godziny.

Dla innych z kolei praca stanowi element tożsamości, ogromnie angażuje emocjonalnie. Bez niej nie mają motywacji do działania, choć może się zdarzyć, że takie podejście sprowadza na manowce wypalenia zawodowego. Nie ma jednego przepisu na podejście do pracy, jako ludzie nie jesteśmy równaniami matematycznymi, co do których istnieją uniwersalne rozwiązania. W każdym przypadku to indywidualna kwestia – jaka praca będzie dla nas dobra tak w ogóle? Jaka praca będzie dla nas dobra na danym etapie życia, na którym jesteśmy? Warto podejść do odpowiedzi na te pytania z pewną dozą samoświadomości. Zadając sobie pytania – nie tylko „ile chcę zarabiać?”. I do czego się nadaję? Jakie mam mocne i słabe strony? Gdzie zarobię najwięcej? Ale też pytania o to, co jest/byłoby dla mnie ważne w pracy – np. możliwości rozwoju, elastyczność, kontakt z ludźmi albo wręcz przeciwnie, samodzielność, współpraca z innymi? Po co ja w ogóle pracuję?

Potrzebujemy dokładnie poznać siebie.

Poznać siebie i stworzyć warunki sprzyjające naszemu rozwojowi, spełnianiu naszych potrzeb, choć z wiedzą o tym, że biznes, praca, to miejsce, gdzie bardziej niż o idealną wersję chodzi o pewnego rodzaju balans. Na przykład – nie wezmę dodatkowego projektu w tym roku, bo chcę skończyć studia podyplomowe. Być może zarobię mniej, ale jest to dla mnie teraz ważniejsze. Ważne, by przy rozważaniach związanych z pracą przeprowadzać ewaluację i aktualizację. Zadawać sobie pytania – jak sprawdziły się moje założenia co do tej pracy? Co jest ok? Co mogłoby być lepiej? Co lepiej by mi służyło? Co ważne: czy ja dalej jeszcze tego chcę? Bo to, że 5 lat temu odpowiadało mi ogarnianie pokazów mody i zarywanie nocy albo uczenie młodzieży angielskiego – nie znaczy, że tak musi być zawsze. Może teraz chciałbym mieć bardziej ustabilizowany tryb życia albo mieć mniej kontaktu z ludźmi? W dobie, gdy na salony rekrutacyjne wchodzi model kompetencyjny – czyli gdy ważne jest, jakie mamy kompetencje, a nie tylko jakie stanowiska zajmowaliśmy – zdecydowanie łatwiej o takie modyfikacje na ścieżce kariery.

Coraz więcej i częściej mówi się o zjawisku pracyzmu, czyli presji na spełnianie się w pracy. Zastanawiam się, czy w pracy powinniśmy szukać spełnienia?

Pewna doza sensu, związana ze świadomością wnoszenia tzw. wkładu w życie ludzi, dla niektórych jest niezbędnym elementem pracy i to takim, który potrafi być niezłym do niej paliwem. Świadomość, że staranne wykonanie np. śrubki do samochodu zwiększa bezpieczeństwo jazdy pasażerów – pomaga w budowaniu zaangażowania. Nikt z nas nie lubi pracować, gdy istnieje przeświadczenie (niekoniecznie ujawnione) u przełożonych, w firmie, w zespole, że nasza praca nie ma sensu i nie ma znaczenia. W związku z tym przecież równie dobrze można zrobić cokolwiek albo po łepkach, byle mieć to z głowy.

A może poczucie sensu pracy zastrzeżone jest tylko dla wybranych zawodów, np. lekarzy? Czy może każdy, niezależnie od tego, jakie stanowisko zajmuje, może czuć taki sens?

Istnieją zawody, i do tej kategorii należą tzw. zawody pomocowe – lekarz, pielęgniarka, weterynarz, nauczyciel, psycholog, terapeuta, prawnik, gdzie poczucie misji bywa większe niż w przypadku innych. Świadomość naszego wkładu, znaczenia tego, co robimy dla innych, dla całości projektu, dla firmy, dla nas samych – nawet u bardzo zdystansowanych i pragmatycznych, wspiera motywację do pracy. Nie mogę powiedzieć, że do każdej pracy da się „dołożyć sens”, ale na pewno warto szukać takiej pracy, która da nam go tyle, ile go potrzebujemy.

Job-crafting to metoda przekształcania pracy pokazująca, że każdy może dokonać mikrozmian w swojej codzienności zawodowej, które wesprą poczucie sensu. Jak tego dokonać? Od czego zacząć?

Zwykle początkiem jakichkolwiek zmian w naszej relacji z pracą jest dyskomfort. Zaczynamy się czuć źle w miejscu (organizacja, zespół, firma, projekt), w którym pracujemy, albo nie tak dobrze, jak wcześniej, czasami źle z tym, co robimy – treścią zadań, zakresem obowiązków. Dyskomfort może przyjmować na początku formę lekkiej niechęci, zmniejszonej motywacji, minimalnego zwątpienia. Jeśli nie jesteśmy wyczuleni na tego typu sygnały i będziemy je ignorować, z czasem mogą przybrać na sile. Mogą przekształcić się w formę stałej niechęci do pracy, a nawet doprowadzić do wypalenia zawodowego. Nasze niedopasowanie w kluczowych obszarach związanych z pracą może tym skutkować.

Zanim jednak skręcimy w kierunku rozwoju wypalenia zawodowego, możemy wiele zmienić. Od czego zacząć te dobre mikrozmiany w pracy? Po pierwsze, warto być ze sobą w kontakcie, pytać siebie, jak ja się czuję w tej pracy? Czy mogę w niej realizować swoje potrzeby? Bycie uważnym pozwoli na wczesnym etapie zareagować i przywrócić równowagę. Tajemniczo brzmiący job-crafting to nic innego, jak metoda zmian na poziomie fizycznym lub mentalnym przywracająca sens w pracy, a co za tym idzie – zaangażowanie w to, czym się zawodowo zajmujemy. Zmian można dokonywać w obszarze rodzaju pracy i sposobu jej wykonywania (zakres obowiązków, stanowisko), ale także w relacjach w pracy. Kolejnym obszarem, w którym prowadzi się działania job-craftingowe, jest w sposób myślenia o pracy.

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że te mikrozmiany mogą przynieść ogromne zmiany w komforcie pracy. By można było zastosować job-crafting, konieczne jest, by dana osoba miała w pracy odpowiedni poziom wpływu – czyli np. musi zaistnieć możliwość rozmowy na temat modyfikacji zakresu obowiązków albo ich proporcji, albo sposobu zlecania zadań. Ważna jest także motywacja oraz przeświadczenie, że istnieje szansa na zmiany i że warto spróbować je wdrożyć. Bez takiego przekonania trudno o jakiekolwiek modyfikacje, nie tylko w pracy.

Czy praca powinna być dla nas źródłem sensu egzystencji? Badania realizowane w obszarze wypalenia zawodowego pozwoliły odkryć zjawisko tzw. tzw. work craving’u. Mówiąc w uproszczeniu to sytuacja, w której osoba coś sobie swoją pracą załatwia

Jednak czy możemy czuć sens pracy wykonywanej w złych warunkach, za niskie wynagrodzenie?

Czasami zdarza się, że ktoś pracuje w takich warunkach. Praca pozwala nam się utrzymać i np. realizować swoje pasje i zainteresowania poza nią. Jednak warto zwracać uwagę na tzw. koszty, jakie ponosimy, pracując w tym miejscu. Jeśli są one dla nas dotkliwe, mamy konflikt wartości albo np. czujemy, że w naszym miejscu pracy nie jesteśmy traktowani sprawiedliwe, to tylko kwestia czasu, jak zaczniemy „gorzej pracować”.

Może nas także dotknąć wypalenie zawodowe. Stres związany z pracą będzie ważył więcej niż np. wypłata. Ważne, by uwierzyć, że zmiana jest możliwa i nie doprowadzać do sytuacji, gdy już jesteśmy skrajnie wyczerpani. Powinniśmy mieć świadomość, że praca w tym miejscu mi nie służy i np. pracując, szukać innych możliwości, czasami ponegocjować w aktualnym miejscu pracy i zbadać, jakie są przestrzenie do dokonania zmian. Szukając nowej pracy, powinniśmy sobie uświadomić, co dla nas w pracy jest ważne – np. możliwości rozwoju i awansu albo świadomość tego, że na danym etapie życia potrzebujemy mieć w miarę spokojne stanowisko, bo mamy małe dzieci i chcemy im poświęcić więcej czasu. W dobie pracy zdalnej, w modelu hybrydowym jest dużo więcej możliwości znalezienia pracy dopasowanej do nas, naszych potrzeb.

A może takie oddawanie sensu własnej egzystencji w ręce pracy jest zbyt ryzykowne?

Kilka lat temu pojawił się nurt myślenia o pracy jak o „nie pracy”. Na pierwszych stronach gazet, w nagłówkach mogliśmy natknąć się na hasło „Znajdź pracę marzeń, a nie przepracujesz ani jednego dnia”. W teorii i jako hasło brzmi świetnie – dla wielu osób to bardzo kuszące. Jednak nawet praca marzeń jest wciąż pracą, która musi zostać wykonana. Wystarczy porozmawiać z tymi, co np. z hobbistycznego gotowania zrobili swoją ścieżkę kariery – i zapytać, ile czasu mają na realizację pasji, a ile zajmują im inne czynności związane z prowadzeniem biznesu. Czy wciąż wstają rano i szukają natchnienia, co ugotować, czy też mają do przodu zaplanowaną listę zawierającą potrawy, które zostały zamówione przez klientów, partnerów biznesowych?

Oczywiste jest, że lepiej jest mieć więcej sensu w swojej pracy niż mniej – lubimy mieć poczucie, że nasza praca wnosi wartość w życie innych czy w funkcjonowanie świata i dlatego realizowanie swojej misji, pasji może być swego rodzaju boosterem dla działania, gdy jest trudniej, dla wytrwania w wysiłkach. Według najbardziej aktualnego raportu Instytutu Gallupa (State of Global Workplace Gallup, 2022) tylko 21 proc. ludzi na całym świecie wykonuje pracę, która ich w jakiś sposób pasjonuje – czyli jest aktywnych i zmotywowanych w swojej pracy. W Europie to tylko 14 proc.! I co ważne, Europa w tym Polska, to region, w którym wg ww. raportu jest „najniższy odsetek zaangażowanych pracowników” na świecie. Czy praca powinna być dla nas źródłem sensu egzystencji? Badania realizowane w obszarze wypalenia zawodowego pozwoliły odkryć zjawisko tzw. tzw. work craving’u. Mówiąc w uproszczeniu to sytuacja, w której osoba coś sobie swoją pracą załatwia. W takim wypadku praca nie jest zwykłym sposobem na utrzymanie się, zdobycie środków do życia, nie jest drogą budowania kariery, ale czymś więcej – staje się elementem tożsamości i bywa, że takie osoby np. opierają na niej swoje poczucie wartości. Wypalenie zawodowe często współwystępuje z taką postawą wobec pracy, zatem można powiedzieć, że zbytnie utożsamianie się z tym, kim jesteśmy w pracy, nam nie służy.

Tajemniczo brzmiący job-crafting to nic innego, jak metoda zmian na poziomie fizycznym lub mentalnym przywracająca sens w pracy, a co za tym idzie - zaangażowanie w to, czym się zawodowo zajmujemy. (...) Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że te mikro zmiany mogą przynieść ogromne zmiany w komforcie pracy

W naszym społeczeństwie istnieje przekonanie, że pracę trzeba szanować. I tutaj pojawia się pytanie – każdą, nawet tę bardzo niewdzięczną? A może nie warto wykonywać ciężkiej pracy, tylko lepiej poszukać tej wartościowej i potrzebnej społecznie?

Praca jest bardzo ważnym elementem naszego życia. Spędzamy w niej średnio 1/3 czasu, chociażby z tego powodu warto ją wybierać uważnie i potraktować z szacunkiem. Praca daje ludziom niezależność, pomaga wyrwać się z niejednego piekła – nie trzeba szukać daleko, wystarczy przytoczyć przykład wojny w Ukrainie i case uchodźców, którzy dzięki pracy u nas mogą utrzymywać swoich członków rodziny, którzy zostali w kraju. Istnieje powiedzenie – „żadna praca nie hańbi”, to prawda. Znam wiele osób, które w okresie recesji, zamiast być np. dyrektorami finansowymi – pracowały ciężko w restauracji jako kelnerzy, by zarobić pensję i utrzymać rodzinę. To żadna ujma. Co do wartości pracy, to trochę nadajemy ją sami, jak i nasza firma, zespół. Szacunek to dobry punkt wyjścia do życia. W raporcie Instytutu Gallupa 95 proc. osób, które dobrze prosperują w pracy, twierdzi, że jest traktowanych z szacunkiem przez cały dzień, a 87 proc. twierdzi, że dużo się uśmiecha i śmieje. Jak to wpływa na wyniki finansowe? Jak się okazuje, opłaca się mieć dobrze prosperujących pracowników.

Jak wyznaczyć granicę między pracą a życiem osobistym?

W dobie pracy zdalnej i hybrydowej okazało się to wielkim wyzwaniem. Właśnie dlatego warto wprowadzić w życie kilka zasad. Po pierwsze – wyłączmy tryb always-on. Jak tego dokonać? Na przykład – nie odbierać poczty po 20.00 i w weekendy, jeśli nasza praca na to pozwala (np. nie jesteśmy organizatorem wesel). W każdym zawodzie wprowadzić godziny/dni bycia offline (mogą być niestandardowe, ale powinny być). Nasz układ nerwowy potrzebuje czasu bez bodźców i reagowania, by się wyciszyć i wrócić do równowagi. Po drugie – znajduj czas na odpoczynek i regenerację. Nasz organizm potrzebuje mniej więcej 9,5 godziny na dobę na odpoczynek i regenerację – jeśli nie możemy zorganizować tego w ciągu 24h, poleca się metodę tygodniową, czyli by w ciągu 7 dni wygospodarować odpowiednią liczbę godzin (7 × 9,5h) w wybranych momentach.

Po trzecie – wysypiajmy się! Po czwarte – ustalmy rytuał/sygnał wyjścia z pracy. Jeśli pracujemy zdalnie i chodzimy do pracy, nie wychodząc do pracy, to warto ustalić rytuał, który symbolizuje wyjście z pracy, np. zamknięcie laptopa, wyjście na spacer z psem, telefon do przyjaciółki, męża, odebranie dzieci z przedszkola etc. Po piąte – wychodząc z pracy, postarajmy się nie myśleć o pracy. Gdy takie myśli do nas będą wracać jak boomerang, znajdźmy sposób na to, by je zaparkować, zostawić do poranka, do czasu, gdy będziemy fizycznie w pracy. Martwienie się i wielokrotne mielenie tych myśli niewiele pomaga, a za to skutecznie rozregulowuje nasz układ nerwowy i nie pozwala się odprężyć. Po szóste – inwestujmy we wszechstronny styl życia. W budowanie codzienności tak, by praca nie była jedynym jej elementem. Jeśli nie mamy tego w zwyczaju, warto zacząć poświęcać czas na spotkania z ludźmi, rozwój zainteresowań etc.

 

Patrycja Sawicka-Sikora – psycholożka biznesu, trenerka, facilitatorka, coachyca, specjalizuje się w pracy z wypaleniem zawodowym, stresem i emocjami oraz job-craftingu. Prowadzi bloga www.patrycjasawickasikora.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: