„Wydawało mi się, że piłka nie jest dla mnie. Jako osoba bez nogi zawsze stałam na bramce podczas lekcji wuefu” – mówi Anna Raniewicz, kapitanka Reprezentacji Polski w Amp Futbolu
W wieku 2 lat straciła nogę w wypadku, dwa lata później rozpoczęła swoją przygodę ze sportem. „Na boisku musimy biegać, uderzać piłkę i jeszcze uważać na inne osoby. To jest naprawdę kosmos”. W rozmowie z nami Anna Raniewicz opowiada o amp futbolu, karierze pływackiej i barierach, które sport pomaga jej pokonywać.
Anna Korytowska: Kiedy sport pojawił się w twoim życiu?
Anna Raniewicz: W wieku 2 lat straciłam nogę w wypadku rolniczym, dwa lata później zaczęłam rehabilitację w formie pływania, żeby usprawnić ciało i zadbać o kręgosłup. A po kilku latach, kiedy nauczyłam się dobrze pływać, zaczęłam traktować to jako sport. W pierwszych zawodach wystartowałam, mając 10 lat.
Dziś jesteś kapitanką Reprezentacji Polski w Amp Futbolu. Z tego, co wiem, drużyna istnieje już ponad dwa lata. Jak do niej trafiłaś?
Były wakacje. Któregoś dnia zadzwonił do mnie mój protetyk. Okazało się, że oprócz tego, że jest protetykiem, jest też trenerem Reprezentacji Kobiet w Amp Futbolu. Zapytał, czy nie chciałabym przyjechać na zgrupowanie i ocenić, czy mi się podoba, czy nie. Wiedział, że lubię sport, że pływałam, stąd ta propozycja. Na początku nie byłam przekonana, bo nie wiedziałam, jak mam to sobie wyobrazić, ale stwierdziłam, że piłkę nożną mogę potraktować jako wyzwanie. Coś, czego nie miałam okazji do tamtej pory spróbować. Stwierdziłam, że pojadę na zgrupowanie. I jak pojechałam, tak już zostałam.
Musiałaś nauczyć się zasad gry. Jakie obowiązują w amp futbolu?
Na boisku jest sześć osób plus jedna na bramce. Ja jestem, można powiedzieć, łącznikiem – trochę jako napastnik, trochę obrońca.
A jak to się stało, że dwa lata temu nie miałaś do czynienia z amp futbolem, a teraz jesteś kapitanką?
Myślę, że pomogło to, że zawsze trenowałam sport, byłam wysportowana i to sprawiało mi radość. Nigdy nie było tak, że siedziałam w domu. Jestem aktywna, od kiedy pamiętam – czy to pływam, czy to chodzę na siłownię, czy na rower. Dzięki temu mam silne ręce i to ułatwiło mi poruszanie się na kulach. Większość z naszych reprezentantek miała mało do czynienia ze sportem – są po chorobie, po nowotworze albo po wypadku. Nigdy wcześniej nie uprawiały sportu. Ja jestem najsilniejsza fizycznie.
Często razem gracie?
Zgrupowania mamy raz w miesiącu. Bierzemy też udział w corocznych imprezach Amp Futbol Cup w Warszawie, a w listopadzie lecimy na Mistrzostwa Świata do Kolumbii. Spędzimy tam około 10 dni, jeszcze nie mamy wylosowanej grupy. Na pewno na naszym YouTubie będą transmisje meczów, zapraszam do oglądania.
W Europie nie mamy dużej konkurencji – są drużyny z Anglii i Ukrainy, na mistrzostwach świata będzie większa. Mało kto organizuje mecze, jeszcze nie są na tyle popularne.
Co w amp futbolu daje ci najwięcej satysfakcji?
Pokonywanie siebie. Wydawało mi się, że piłka nożna nie jest dla mnie. Jako osoba bez nogi zawsze stałam na bramce podczas lekcji wychowania fizycznego w szkole. Wiedziałam, że nie mam możliwości, żeby biegać dynamicznie i uczestniczyć w regularnej grze. A tu nadarzyła się okazja, która pokazała mi, że można zrobić wszystko. Oczywiście z pewnym dostosowaniem do predyspozycji i zdolności. Ale amp futbol pokazuje, że piłka jest dla wszystkich. Nie jest ważne, czy masz rękę, czy nie, czy masz nogę, czy nie. To jest coś, co najbardziej mnie motywuje.
Czy jest tak, że sport w twoim życiu pokazuje, że możesz wszystko?
Myślę, że tak. Sport mnie ukształtował. Jako młody człowiek zdobywałam mistrzostwa świata, Europy i Polski w pływaniu. Brałam udział w paralimpiadzie. Pokazywało mi to, że mogę być najlepsza, mimo że nie mam nogi. Że to mnie nie ogranicza. Nigdy nie miałam niskiej samooceny, a sport udowodnił mi, że jeżeli chcę i będę ciężko pracować, to w każdej dziedzinie mogę zdobyć to, co chcę. Ważna jest jednak regularność i systematyczność.
Na czym ta systematyczność polegała?
Jeżeli chodzi o treningi pływackie, to miałam je dwa razy dziennie. Pierwszy o godz. 6, drugi o 15 i czasami dodatkowo siłownia. I tak codziennie.
A jak teraz wygląda twoja rutyna treningowa?
Rano wstaję i idę do pracy, bo pracować trzeba. I zazwyczaj od razu po pracy albo idę pobiegać, przeważnie robię interwały, albo na siłownię. Bardzo ważne jest trenowanie piłki nożnej, z tym, że to jest spory problem, bo na Podlasiu nie ma drugiej takiej osoby jak ja i nie mam za bardzo z kim trenować. Czasami gram z mężem albo dzieciakami, które pojawią się na boisku. Ale staram się trzymać kondycję między zgrupowaniami. Muszę.
Wspomniałaś, że wydawało ci się, że piłka nożna nie jest dla ciebie. Czy bycie kapitanką drużyny i opowiadanie o sporcie jest formą pokonywania barier?
Myślę, że tak. Tyle, że to nie są już moje bariery. Chcę pokazywać innym, że można. Żeby ktoś to zobaczył i zrozumiał, że nie trzeba zamykać się w domu, że nie trzeba się bać, że coś się nie uda, tylko zrobić ten pierwszy krok i przełamać się. Pokonywanie moich własnych barier stało się dla mnie normą i traktuję to po prostu jako codzienność.
”Na Podlasiu nie ma drugiej takiej osoby jak ja i nie mam za bardzo z kim trenować. Czasami gram z mężem albo dzieciakami, które pojawią się na boisku”
Zastanawiam się, czy oprócz treningów sportowych jako drużyna praktykujecie przygotowanie mentalne?
Tak. To wspólne rozmowy, dzielenie się doświadczeniami, opowiadanie nawzajem o swoich przeżyciach i emocjach. Wspólnie zastanawiamy się, jak zrobić coś, co z pozoru wydaje się niemożliwe. Większość z nas na co dzień porusza się na protezach. Zupełnie inaczej porusza się na kulach, a co dopiero biega. Na boisku musimy biegać, uderzać piłkę i jeszcze uważać na inne osoby. To jest naprawdę kosmos, dlatego wspólnie się motywujemy. Poza zgrupowaniami dajemy sobie znać o indywidualnych treningach, o tym, jak funkcjonujemy, co się u nas dzieje. Wspieramy się.
A gdybym zapytała cię o twój cel?
Najbliższy to złoto na Mistrzostwach Świata w Kolumbii. A na co dzień chcę pokazywać, że warto się odważyć, warto zrobić coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe, nieosiągalne. Pokazać, że jest wiele osób, takich jak ja, że nie jestem sama. Nie warto się bać, bo strach ma wielkie oczy. Można wszystko.
Czego uczy cię sport?
Sport uczy mnie cierpliwości, której na co dzień nie mam. I systematyczności. Kształtuje mój charakter, jestem bardziej odporna na porażki codzienne i sportowe. Są sytuacje, które nie wychodzą, mimo że wydawałoby się, że wyjdą. Już mnie tak nie frustrują.
Powiedz proszę jeszcze na koniec, czego mogę ci życzyć.
Dużo wytrwałości, bo trenowanie sportu profesjonalnie, ale w amatorskim trybie, bo ostatecznie robię to bezpłatnie, jest trudne. Trzeba poświęcać czas i energię i przy tym osobno zarabiać na życie, mieć dom, znajomych. Sporo rzeczy wpływa na to, że czasami trudno skupić się na treningu. Myślę, że chciałabym też więcej cierpliwości. Wiarę w siebie na szczęście mam.
Zobacz także
Lekarze amputowali 20-latkowi dwa zdrowe palce. Powodem było jego niezwykle rzadkie zaburzenie
Przez tampony doznała wstrząsu toksycznego, straciła obie nogi. Dziś „złota modelka” zmienia świat mody
Loren Schauers, który stracił połowę ciała w wypadku, ma dość tych samych pytań. „Nie spytałbyś przypadkowej pary na ulicy, jak uprawia seks”
Polecamy
Babcia, córka i wnuczka – w Kinie Żeglarz mieszkają za ekranem. Jak Beatlesi. „Żyjemy i pracujemy w naszym ‘kontrolowanym chaosie’”
Dlaczego krawaty i gorące herbaty nie są dla lekarzy psychiatrów? Tłumaczy dr Benji Waterhouse
To nie Briana Coxa powinniśmy się bać, tylko własnych biurek. Chcemy więcej takich reklam!
Będzie można pracować na L4? „Czasem wystarczy nie wychodzić z domu, lecz nie trzeba leżeć w łóżku”
się ten artykuł?