Przejdź do treści

Wulgaryzmy już tak nie szokują. Zdaniem językoznawców, służą nawet budowaniu więzi społecznych

Na zdjęciu grupa roześmianych ludzi podczas rozmowy- Hello Zdrowie
Wulgaryzmy już coraz mniej rażą kogokolwiek unplash.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nie żeby komuś dokuczyć, obrazić go czy wyzwać, ale żeby zacieśnić więzi i wyrazić emocje: w tym celu, zdaniem językoznawców, coraz częściej używamy wulgaryzmów. I mamy dla „brzydkich słów” coraz więcej akceptacji. „To, co robisz ze słowem i jego funkcjami, wpływa na postrzeganie tego, jak bardzo jest ono akceptowalne” – tłumaczy jeden z ekspertów z dziedziny lingwistyki.

Mamy inne powody do przeklinania niż kiedyś

Mishal Husain, prezenterka BBC, przeklęła siedem razy w czasie krótszym niż minuta podczas wywiadu z brytyjskim ministrem spraw wewnętrznych, Jamesem Cleverlym. Wypominając mu jego własne wypowiedzi, kilkukrotnie użyła słowa „g*wno” w kilku równych kontekstach. Coś, co byłoby nie do pomyślenia jeszcze kilka dekad temu, teraz staje się coraz bardziej powszechne. Wulgaryzmy powoli zmieniają swoją funkcję: służą ekspresji języka, wyrażają emocje, a nawet poprawiają więzi społecznej. Są coraz bardziej powszechne w naszych codziennych konwersacjach, więc przestają dziwić i być tematem tabu. Kiedyś służyły obrażaniu, dziś, w dobie upraszczania języka i mass mediów, są w zasadzie czymś naturalnym.

Nad wprowadzeniem wulgaryzmów do powszechnego języka pochylili się lingwiści z Wielkiej Brytanii. Ich zdaniem, przekleństwa coraz częściej służą podkreśleniu jakiegoś punktu widzenia.

„Przeklinanie, podobnie jak w przypadku każdego użycia języka, jest całkowicie zależne od kontekstu i specyfiki rozmowy. To, co robisz ze słowem i jego funkcjami, wpływa na postrzeganie tego, jak bardzo jest ono akceptowalne” – twierdzi dr Robbie Love z Uniwersytetu Aston w Birmingham, cytowany przez „The Guardian”.

Wykładowca dodał, że badania wykazały, że ludzie często przeklinają w swobodnej rozmowie, aby wyrazić zdziwienie, poprawić humor, okazać solidarność.

Dr Robbie Love wyjaśnił na przykładzie:

„Jeśli powiem 'kto to ku*wa zrobił?’, w przeciwieństwie do 'kto to zrobił?’, to co właściwie oznacza to 'ku*wa’? To tylko podkreślenie ogólnego nastroju” – powiedział.

Yehuda Baruchm profesor biznesu z Uniwersytetu w Southampton, przeprowadził badania wśród specjalistów, takich jak lekarze, prawnicy i menedżerowie wyższego szczebla. Wynika z nich, że używanie wulgaryzmów służy również budowaniu spójności zespołu w pracy, łagodzi stres i podkreśla ekspresję.

 „Jestem pewien, że Mishal zrobiła to, ponieważ chciała podkreślić daną kwestię, aby wszyscy jej  słuchali. Czterdzieści lat temu nigdy by tego nie zrobiła. Ale niestety jest to skuteczne. To jest nowy język i musimy z nim żyć” – odniósł się do sprawy prezenterki.

Jednak zupełnie odmiennie skomentował wypowiedź Elona Muska, który kazał reklamodawcom „pie*rzyć się”. Kilku analityków komunikacji biznesowej powiedziało, że nie pamiętają podobnego przypadku, w którym dyrektor publicznie przeklinałby swoich klientów.

„Wybuch Muska był negatywny” – powiedział prof. Yehuda Baruchm , cytowany przez investing.com. „Jego przekleństwo było z pewnością wyrazem utraty panowania nad sobą. Nie odstresował się.  Ktoś na jego poziomie nie powinien używać podobnego słowa, aby dać upust swojej złości”

Jak przeklinają Polacy?

Polak przeklina około 19 razy dziennie. To niewiele mniej niż średnia dzienna Amerykanów, wynosząca 21. Taki wniosek płynie z raportu przeprowadzonego przez Preply. Prym w używaniu wulgaryzmów wiodą mężczyźni (22 razy dziennie, kobiety 15 razy dziennie). Najczęściej przeklina młodzież w wieku od 16. do 24. roku życia: brzydkich słów używają 27 razy dziennie! Polacy w większości twierdzą, że wulgaryzmy ich nie obrażają (62 proc.). Odmienne zdanie ma 38 proc. z nas.

Najrzadziej używamy wulgaryzmów przy:

  • dzieciach (74,05 proc.),
  • szefie (71,79 proc.),
  • przy stole (71,59 proc.).

Najchętniej Polacy sięgają po brzydkie słówka wśród znajomych lub w domach (26 proc.). Jedynie 15 proc. deklaruje, że klnie podczas jazdy samochodem. Ponad 14 proc. Polaków nie potrafi sprecyzować, gdzie i kiedy przeklina najczęściej. Mieszkańcy Gdyni przeklinają najczęściej, a Częstochowy najmniej.

Źródło: theguardian.com, preply.com, investing.com

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: