Przejdź do treści

„Właściciel podniósł czynsz o 200 zł. Pieniędzy ledwo mi starcza, żeby coś zjeść”. Internauci o sytuacji mieszkaniowej w Polsce

Brak dostępnych mieszkań w Polsce wpływa na kondycję psychiczną młodych ludzi\ źródło: unsplash.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dylematy: kupić jedzenie czy kurtkę na zimę, ubóstwo menstruacyjne i tkwienie w przemocowych relacjach – takie problemy wyłaniają się z dramatycznych historii opisywanych przez internautów. Dla jednych są one traumatycznym wspomnieniem, dla innych teraźniejszością. Co je wszystkie łączy? Brak dostępnych mieszkań w Polsce. Nad tym zagadnieniem pochyliła się Maja Staśko, aktywistka i publicystka. 

„Dostępne mieszkania to po prostu szczęśliwi ludzie”

W najnowszym wpisie na Instagramie Maja Staśko pokazuje dowody, że sytuacja mieszkaniowa w Polsce od lat pełna jest nadużyć, przemocy i wykorzystywania.

„Mieszkania są niedostępne, a ludzie nie mają gdzie żyć – kotłują się po kilkunastu w mieszkaniu, mieszkają z rodzicami lub pomieszkują po znajomych. Nie stać ich na wynajem, gdy właściciel zwiększa opłaty o 500 zł, ale i nie stać na przeprowadzkę, gdy z kaucją, notariuszem, pieniędzmi dla pośrednika i kosztami przeprowadzki taka potrafi kosztować i 10 tys. zł” – opisuje.

Uważa, że rynek mieszkaniowy w Polsce jest pełen patologii i niesprawiedliwości. Jej zdaniem politycy nie reagują na to zjawisko.

Żaby bardziej zobrazować ten problem, udostępniła w swoim poście historie opisywane przez internautów. Wynika z nich, że brak mieszkań sprawia, że wiele osób nie decyduje się na założenie rodziny, uwolnienie od przemocowego partnera, a także na terapię. Niektórzy cierpią głód, inni czują wstyd, frustrację czy mają poczucie winy. Niektórym towarzyszą myśli samobójcze.

„A przecież dostępne mieszkania to nie tylko prawo człowieka. To wpływa na całe życie i całe społeczeństwo. Dostępne mieszkania to nie tylko kwestia mieszkaniówki: to walka z przemocą, ochrona zdrowia psychicznego, prawa reprodukcyjne i pracownicze. To po prostu szczęśliwsi ludzie!” – argumentuje.

Jak kontrolować stres?

„Ojciec pił, bił nas i matkę”

Internautki oraz internauci podzielili się historiami, które Maja Staśko zebrała i udostępniła. Oto jedna z nich:

„Moja mama przez sytuację finansową tkwiła 20 lat w małżeństwie, w którym była bita, upokarzana i traktowana jak worek na spermę. 7 dzieci. Ojciec zarabiał więcej, a ona nie była w stanie naraz zająć się dziećmi, pracować i zarobić tyle, żeby dzieci nie głodowały i miały dach nad głową. Znikąd pomocy…” – czytamy.

Dalej dowiadujemy się, że matka internautki doznawała przemocy ze strony sąsiadów, dlatego wzywała policję. Powinna wnieść oskarżenie, ale oznaczałoby to pozostanie bez dachu nad głową. Przeszła przez traumy, doświadczała cierpienia, molestowania.

Kolejna bohaterka opisuje, że nie mogła wyprowadzić się od rodziców, którzy stosowali przemoc psychiczną. Nie miała wielkich wymagań: wystarczyło jej wynajęcie pokoju. Nie była bezrobotna – pracowała w urzędzie. Ale i tak nie było jej stać na opuszczenie toksycznego domu.

Inna osoba opisuje, że po trzech latach udało jej się z partnerem kupić mieszkanie. Żadne luksusy, standard umiarkowany. Ale rata z 1500 zł podskoczyła do 2800 zł. Do tego trzeba doliczyć rachunki.

„Cykl podwyżek przypłaciłam kolejnym rzutem depresji” – wyznaje.

Inna bohaterka pisze, że boi się zimy. Już teraz po opłaceniu rachunków, zobowiązań oraz kupnie jedzenia, nic jej nie zostaje. Powód? Podwyżki.

„Od zeszłego roku jestem w terapii, obecnie moja psycholożka dała mi chwilę na pobycie ze sobą, bo przepracowałyśmy najpilniejsze kwestie. Boję się kolejnego załamania i potrzeby wsparcia, ponieważ już mnie nie będzie stać  na leczenie” – wyznaje.

Brak dostępnych mieszkań oznacza także głód.  Pamięta go z domu rodzinnego kolejna internautka. Kiedy była dzieckiem, jej ojciec każdy grosz przeznaczał na alkohol.

Zawsze brakowało i jedzenia, i na podstawowe rzeczy do domu. Nie miałam nigdy intymności, musiałam spać z siostrą w kuchni i na wersalce, jedyne ogrzewanie to był piec kaflowy. Ojciec pił, bił nas i matkę”.

Dziś kobieta ma 36 lat, od 18 mieszka wraz z siostrami za granicą. Pisze, że jest wdzięczna za dach nad głowa, ciepłą wodę, ale także za życie bez przemocy i bez krzyku.

Autorką kolejnej trudnej historii jest studentka dzienna. Pisze, że właściciel mieszkania, w którym wynajmuje pokój, zwiększył jej czynsz o 200 zł.

„Jest to dla mnie ogromna podwyżka i ledwo daję radę, żeby coś zjeść” – ubolewa.

Z innego wpisu dowiadujemy się, że wynajem pokoju często oznacza także ubóstwo menstruacyjne.

„Dwanaście lat temu płaciłam 1000 zł za 10m2 pokój. Na jedzenie zostawało mi 400 zł miesięcznie, więc jak trzeba było kurtkę na zimę kupić, to na koniec miesiąca brakowało mi na jedzenie. Nie wspomnę o standardowym dylemacie co miesiąc: chleb czy tampony”.

Brak dostępnych mieszkań w Polsce oznacza także, że młodzi ludzie uciekają z kraju.

„Wyjechałem do jednego z krajów skandynawskich, zaznałem życia w normalnym kraju, zobaczyłem jak to wygląda i już nie wróciłem. Leci piąty rok. Kupiliśmy z narzeczoną mieszkanie na kredyt, tanio nie jest, ale w żadnym wypadku nie musimy się zastanawiać, czy starczy nam na kredyt i życie”.

Autor tej historii pracuje w budowlance, a jego narzeczona jest nauczycielką. Oprócz spłaty kredytu, para może pozwolić sobie także na różne przyjemności i oszczędza. „Czujemy się po prostu chciani przez państwo, nawet jako imigranci” – podkreśla.

Autor kolejnej historii jest bardzo młody, ale już rozważa emigrację.

„Może to naiwne nastoletnie myślenie, że sobie poradzę w innym kraju bez niczego, ale w sumie równie naiwne jest myślenie, że uda mi się wyprowadzić od rodziców w Polsce. A to jest dla mnie niezbędne ze względu na zdrowie psychiczne” – dzieli się refleksją.

W postach można przeczytać także o 26-letniej nauczycielce, która zmuszona jest mieszkać z mamą, o samodzielnej mamie 5-latki, która od przemocowego męża uciekła do rodziców i teraz wszyscy żyją w 25-metrowej kawalerce, a także o kobiecie, która chciałaby odejść od toksycznego męża, ale nie będzie miała gdzie mieszkać. Takich historii jest znacznie więcej.

„Wasze historie – kolejne i kolejne – pokazują rzeczywistość. Nie lukrowany świat celebrytów, tylko życie większości ludzi – z niepokojem o rachunki, miejsce do życia, przyszłość. Bez filtrów. Mało takich głosów w przepełnionych reklamami luksusów i spełnienia social mediach – dlatego trzeba je wykrzyczeć. To jest Polska, XXI w.” – mówi gorzko Maja Staśko.

I podkreśla, że dostępne mieszkania to dostęp do wyższej edukacji, możliwość założenia rodziny, uwolnienie z toksycznych relacji, ochrona zdrowia, walka z głodem i z ubóstwem menstruacyjnym. To również poczucie bezpieczeństwa, decyzje o ciąży, walka z nadużyciami właścicieli mieszkań, przyjaźnie i miłości oraz mniej emigracji ekonomicznych, a także pomoc uchodźcom.

„Każda osoba powinna mieć gdzie mieszkać – niezależnie od pochodzenia, rodziny, majątku, pracy, płci, pełnosprawności czy pozycji społecznej. Każda – i kropka!” – podsumowuje.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Maja Staśko (@majakstasko)

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: