Wizyta w kinie może poprawić nasz stan psychiczny i fizyczny – rozmowa z socjologiem dr Tomaszem Sobierajskim
– To co daje nam ukojenie, to obcowanie ze sztuką. Może to być wystawa w galerii, spektakl w teatrze, koncert w filharmonii lub na stadionie oraz kino. Przy czym to ostatnie jest najbardziej… demokratyczne i powszechne. Najbardziej dostępne – mówi socjolog Tomasz Sobierajski.
Obecnie często wpadamy w pęd dnia codziennego i trudno jest zadbać o swoje dobre samopoczucie. Czy oglądanie filmów na wielkim ekranie może nam w tym pomóc?
To, co nazywa pani „codziennym pędem”, towarzyszy nam od zawsze. Zmieniła się jednak liczba bodźców, ponieważ kilkanaście lat temu dostaliśmy do ręki smartfony, które na zawsze zmieniły to, jak korzystamy ze swojego „wolnego” czasu i jak bardzo podkręcamy się w tym codziennym pędzie. W tej chwili bardzo rzadko patrzymy przed siebie, nawet na spacerze w lesie. Jesteśmy wpatrzeni w małe ekraniki, w których możemy odnaleźć cały świat. Fizycznie jesteśmy tu, ale głowę mamy wciągniętą przez algorytm do innego świata. Każdy do swojego.
Czy to, że każdego dnia jesteśmy atakowani powiadomieniami, przypomnieniami i wiadomościami, obniża naszą koncentrację? Przecież być online to element tak wysoce dziś cenionej wielozadaniowości?
Wielozadaniowość, nazywana również z angielska – multitaskingiem, to jeden z większych mitów, jakie wtłoczono nam do głowy, żeby móc zrobić z nas jeszcze bardziej zachłannych konsumentów. Mam poczucie, że nasz mózg jest zawsze zdziwiony, w najlepszym razie skonfudowany, kiedy chcemy go przekonać do tego, żeby działał multitaskingowo. Ostatecznie może to zrobić, ale zapewniam, że każde z tych wielu zadań, które każe mu się robić w jednym momencie, będzie robił po łebkach. Nie jesteśmy w stanie tak naprawdę skupić się na dwóch rzeczach naraz. Fizycznie, ewolucyjnie, jest to po prostu niemożliwe. Kiedy ktoś mówi mi, że opanował multitasking do perfekcji, to zawsze zastanawiam się, czy jest chociaż jedna sfera w jego życiu, która nie wymaga naprawienia.
Czy kino to naprawdę ostatnie miejsce, które pozwala się nam zatracić i być offline?
Jedno z ostatnich. Jako naukowiec zajmujący się zagadnieniami kultury podkreślam, że to co daje nam ukojenie, to obcowanie ze sztuką. Może to być wystawa w galerii, spektakl w teatrze, koncert w filharmonii lub na stadionie oraz kino. Przy czym to ostatnie jest najbardziej… demokratyczne i powszechne. Najbardziej dostępne. Nie wymaga od nas szczególnego zaangażowania. Do kina możemy pójść z rozpędu, nie musimy tego planować z dużym wyprzedzeniem. No chyba, że bardzo czekamy na jakąś premierę.
Badanie przeprowadzone przez University College London i Vue Entertainment dowodzą, że kino może mieć pozytywny wpływ nie tylko na nasze zdrowie psychiczne, ale również fizyczne. Proszę więcej o tym opowiedzieć?
W badaniu UCL brało udział kilkudziesięciu ochotników, którzy przed i po seansie w kinie wypełniali szczegółowe kwestionariusze, a już podczas samego seansu byli podłączeni do specjalnej aparatury, która mierzyła ich parametry życiowe: tętno, pracę serca i inne fizjologiczne reakcje. Okazało się, że pomimo tego, że uczestnicy eksperymentu siedzieli nieruchomo, to w ciągu dwóch godzin seansu ich średnie tętno znajdowało się w najkorzystniejszej dla zdrowia pracy serca aż przez 40 minut. To tak jakby wykonywali ćwiczenia kardio mające wpływ na spalanie tłuszczu. Z niską intensywnością, ale za to na tzw. poziomie unisono, czyli bardzo korzystnym dla naszego samopoczucia i organizmu.
Naukowcy udowodnili, że takie doświadczenia kulturowe jak kino mogą poprawić pamięć i koncentrację. W jaki sposób?
To pokazały dalsze wyniki wspomnianych badań. Okazało się, że dla ponad połowy widzów seans miał działanie terapeutyczne oraz dawał im poczucie przeniesienia się do innej rzeczywistości. Trzy na cztery osoby zadeklarowały, że całkowicie zanurzyli się w opowieści, a co drugi twierdził, że czuł się bardziej zmotywowany do działania i podniesiony na duchu. Kino, to takie magiczne miejsce, które nie tylko zmysłowo, dzięki filmowi, ale również fizycznie, pozwala nam odgrodzić się od świata. Wizyta w kinie ma coś z magii. Już wchodząc na salę kinową, z powodu miękkich dywanów pod stopami, przygaszonego światła, welurów, otulających nas foteli, ciemności mamy poczucie, że zostawiamy daleko za sobą wszystko to, co dzieje się poza murami kina. Ten czas jest tylko dla nas. Rozsiadamy się wygodnie w fotelu i pozwalamy na to, żeby ktoś nas zabawił, porwał do innego świata.
Dlaczego pana zdaniem niektórzy chodzą do kina sami? Czy choć są sami w kinie, to czy są samotni?
Nie przeprowadzałem badań, które mogłyby odpowiedzieć na to pytanie w szerszym kontekście. Mogę za to opowiedzieć o swoim doświadczeniu, bo bardzo lubię chodzić do kina samemu, szczególnie rano, kiedy nie ma wielu widzów. Wizyta w kinie to dla mnie jeden z najlepszych relaksów. Potrzebuję do tego najlepszych warunków. Nie lubię też rozmawiać o filmach zaraz po ich obejrzeniu. Daję sobie czas na pobycie z tym, co zobaczyłem. Każdy seans porządkuje mi coś w głowie, ustawia na życie. Skłania mnie do działania. Do tego potrzebna mi jest koncentracja, a tę uzyskuje się najlepiej w samotności.
Kiedy już wybierzemy film, to o czym warto pamiętać, wybierając się do kina, żeby czerpać z tych dostępnych korzyści, o których nam pan opowiadał?
Najlepsze, co możemy zrobić dla siebie, to zatopić się w kinowym fotelu, odłożyć i wyciszyć telefon, głęboko odetchnąć i dać się wciągnąć w opowieść. Dla mnie ważny jest też komfort. Jako współtwórca filmowy, którym byłem, wiem, ile pracy kosztuje stworzenie filmu i od tamtej pory oglądam filmy tylko w najlepszej jakości warunkach. Musi być super dźwięk i super ekran. A ostatnio odkryłem znakomite miejsce w Multikinie, gdzie po raz pierwszy obejrzałem film, niemalże leżąc na wielkim skórzanym fotelu. To był kosmos!
Czy ma pan jakieś kinowe plany na najbliższe tygodnie? W których filmach warto się zatracić, żeby wzmocnić naszą kondycję psychiczną i fizyczną?
Koniec roku to zawsze bardzo dobry czas dla kina, bo na ekrany wchodzą te produkcje, które będą walczyć o Oscary. Bardzo jestem ciekawy filmu Ridely’a Scotta „Dom Gucci”. To fenomenalny reżyser, który potrafi wyczarować fantastyczny świat. Czuję, że to będzie naprawdę świetne kino.
Zobacz także
„Dźwięki harmonizują i głęboko relaksują, otwierają nas na wewnętrzne obrazy” – mówi Marta Małocha, prowadząca sesje z Misami Kryształowymi
„Efektem tańca jest redukcja stresu, napięć, relaksacja, utrata zbędnych kilogramów oraz dobra zabawa” – mówi Beata Kowalska, instruktorka tańca terapeutycznego
„Haftowanie ma moc uspokajającą” – mówi Magda Stroka-Felicka. Jej „Dzieła Iglaste” to fascynujące historie malowane nitką
Polecamy
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
3. Charytatywny Bieg z Twarzami Depresji – dla dzieci i młodzieży. Zacznijmy działać już teraz!
Jennifer Aniston padła ofiarą swattingu. Na czym polega ta forma przemocy?
To nie Briana Coxa powinniśmy się bać, tylko własnych biurek. Chcemy więcej takich reklam!
się ten artykuł?