Przejdź do treści

„Wiem o dziewczynkach, które próbowały przyklejać podpaskę do ciała, nie majtek” – mówi Katarzyna Banasiak, edukatorka seksualna

miesiączka
O zabobonach i mitach dotyczących miesiączki rozmawiamy z Katarzyną Banasiak, edukatorką seksualną z grupy Ponton
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

W trakcie miesiączki nie można: piec ciast, kisić ogórków, chodzić do dentysty, zajść w ciążę. Zadziwiające, ile dorosłych kobiet i nastolatek w Polsce wierzy, że to prawda! Nieszkodliwe przesądy czy niebezpieczne niedoinformowanie? O wynikach raportu opublikowanego przez Kulczyk Foundation rozmawiamy z Katarzyną Banasiak, edukatorką seksualną z grupy Ponton.

Anna Jastrzębska: Co piąta kobieta w Polsce wierzy, że w trakcie miesiączki nie powinno się piec ciast czy kisić ogórków – wynika z raportu przygotowanego przez Kulczyk Foundation. Dziwi to panią?

Katarzyna Banasiak: Nie do końca. W Polsce brakuje rozmów edukacyjnych na temat miesiączki, więc jedyne przekazy, jakie dostają dziewczyny w różnych pokoleniach, zazwyczaj otrzymują właśnie przy okazji takich codziennych czynności wymienionych w raporcie. Nie ma rozmów przygotowujących do pierwszej miesiączki, nie ma osobnego czasu poświęconego temu, by wprowadzić młodą osobę w meandry dojrzewania i stawania się kobietą. Często wszystko ogranicza się właśnie do szczątkowych komentarzy, rzucanych bez większego zastanowienia. Weźmy przykład: babcia piecze ciasto, nie wyszło, więc pyta wnuczkę, która jej pomagała: a ty przypadkiem nie masz dziś okresu?

To są nieszkodliwe zabobony czy coś więcej? Mogą modelować niewłaściwe postawy i zachowania, być szkodliwe społecznie?

Wydaje mi się, że w naszej szerokości geograficznej akurat takie przekonania nie są bardzo szkodliwe. Inaczej jest w krajach rozwijających się czy też krajach, w których kobiety są wykluczane ze społeczeństwa na czas miesiączki, nie mogą wtedy przebywać w domu, mają wydzielone miejsca – w tych przypadkach wiadomo, że podobne zabobony mają bardzo szkodliwe skutki.

majtki zabarwione krwią w zlewie

Daleko nam do Nepalu, gdzie istnieje Chhaupadi – tradycja zabraniająca miesiączkującym kobietom przebywania w domu i w towarzystwie innych ludzi (gdy mają okres, śpią w oborze). Okazuje się jednak, że w Polsce wciąż obecny jest mit nieczystości kobiet podczas menstruacji. W to, że krew miesiączkowa jest pełna zarazków i toksyn, wierzy 17 proc. kobiet.

Choć w polskich rodzinach brakuje rozmów przygotowujących do miesiączki, to zadziwiająco często dziewczynki w domach dostają takie komunikaty, że – na przykład – w trakcie miesiączki powinny się podmywać pięć razy dziennie, bo inaczej będą śmierdziały. Jeśli słyszymy takie zwroty w bardzo młodym wieku, to nic dziwnego, że potem jako dorosłe osoby nosimy to przekonanie w sobie.

Gdy Kaya Szulczewska z Ciałopozytywu opublikowała kiedyś zdjęcie z bielizną zaplamioną krwią miesiączkową, w komentarzach królowało obrzydzenie. „Fuj, po co to pokazywać, po co o tym mówić, ja wiem, że to fizjologiczna sprawa, ale swoją kupę też byś pokazała?” – to dosłowny cytat.

Takie konta jak Ciałopozytyw wykonują niesamowitą pracę, normalizując nam temat miesiączki. W mainstreamie od wielu, wielu lat mamy reklamy różnych środków higienicznych, w których trudno uświadczyć obraz prawdziwej krwi czy jakiejkolwiek substancji, która miałaby ją imitować. Normalnie ludzie w ogóle nie są przyzwyczajeni do tego typu widoku, nic więc dziwnego, że zetknięcie się z takim obrazem w wielu osobach wywołuje obrzydzenie czy przestrach.

W przestrzeni publicznej wciąż dominuje przekaz, że wszystko, co jest związane z okresem, powinno być dyskretne, niewidoczne. Kobiety powinny mieć miesiączkę opracowaną w najdrobniejszym szczególe i powinny być na nią pod każdym względem przygotowane.

Mimo że od kilku lat sporo mówi się o miesiączce, wciąż żyjemy w kulturze jej ukrywania?

Sytuacja rzeczywiście bardzo się ostatnimi czasy poprawiła. W Polsce mamy chociażby Panią Miesiączkę, która przybliża temat, jest Akcja Menstruacja, która podejmuje działania mające doprowadzić do tego, by w szkołach dla wszystkich były dostępne środki higieniczne. Dużymi nakładami finansowymi przygotowuje się obszerny raport poświęcony kobiecej fizjologii! Nawet producenci podpasek zmieniają sposób komunikacji, mówią: nie słuchaj się, w trakcie miesiączki siadaj jak chcesz.

Wciąż jednak w mediach, w przestrzeni publicznej dominuje przekaz, że wszystko, co jest związane z okresem, powinno być dyskretne, niewidoczne. Kobiety powinny mieć miesiączkę opracowaną w najdrobniejszym szczególe i powinny być na nią pod każdym względem przygotowane. Nie dość, że w dzień, to również w nocy. Ciągle słyszymy: zabezpiecz się z każdej strony, niemalże załóż pampersa, żeby nie daj boże nie zaplamić prześcieradła, żeby nikt się nie dowiedział, że miesiączkujesz…

Na pewno jest jeszcze bardzo dużo pracy do wykonania. Tym bardziej cieszy fakt, że powstaje coraz więcej inicjatyw, które pokazują miesiączkę jako coś wspaniałego. Dobrze, bo przecież ona jest znakiem, że nasze ciała funkcjonują w sposób prawidłowy. Należałoby się cieszyć, że występuje, zamiast jej wstydzić.

Cieszyć? Co czwartej kobiecie w Polsce miesiączka kojarzy się bardzo negatywnie a połowie – negatywnie.

Myślę, że okres jest dla wielu kobiet związany ze stresem: obawiają się jakiegoś rodzaju stygmatyzacji, gdyby – na przykład – ktoś zobaczył, że przeciekła im podpaska i mają plamę na ubraniu. To też się zakorzenia w dziewczynkach w bardzo młodym wieku.  W szkole taka zupełnie normalna rzecz, jak właśnie podpaska, która przeciekła, może być historią opowiadana, rozpamiętywana i komentowanie przez wiele lat.

Negatywne skojarzenia związane z okresem częściowo również wynikają z faktu, że wiele kobiet doświadcza w trakcie miesiączki dużego bólu.

Co piąta Polka uważa, że okres musi boleć.

Są kobiety, które w trakcie miesiączki wiją się z bólu i słaniają na nogach – to jest sytuacja konieczna do skonsultowania z lekarzem. Bywa jednak, że te osoby trafiają do lekarza, mówią o swoich dolegliwościach i ich problemy są ignorowane lub negowane. Słyszą: urodzi pani dziecko, to pani przejdzie. Albo: damy tabletki antykoncepcyjne, to się poprawi. A przecież mamy tragiczny wskaźnik tego, jak w Polsce diagnozuje się kobiety z endometriozą, bo okazuje się, że jest coraz więcej tych zachorowań. Ignorowanie dolegliwości, brak diagnostyki oznaczają zwykle wiele lat w męczarniach. Do lekarza, który podejdzie poważnie do ich problemów, zrobi badania i postawi poprawną diagnozę, pacjentki trafiają często na bardzo zaawansowanym etapie choroby. Stąd rzeczywiście bierze się przekonanie, że miesiączka musi boleć. Tylko my bardzo mało mówimy o skali tego bólu. Czymś normalnym jest, że w trakcie miesiączki mamy skurcze macicy i jakiś dyskomfort może się pojawić. Natomiast to nie może być taki ból, że nie jesteśmy w stanie funkcjonować, łykamy garściami środki przeciwbólowe, z bólu wymiotujemy czy mdlejemy. A wiele kobiet właśnie tak funkcjonuje latami, po czym okazuje się, że poważnie w tym czasie chorują.

Według raportu Kulczyk Foundation 42 proc. kobiet przyznało, że w ich rodzinnym domu o miesiączce się nie mówi lub nie mówiło wcale. Jakie są koszty milczenia na ten temat?

To są bardzo smutne historie dziewczyn, a potem już dorosłych kobiet, które wyrastają w poczuciu zawstydzenia, w dużym niezrozumieniu. Pierwsza miesiączka to jest moment, z którego można się cieszyć i który można celebrować. Pamiętam, jak kiedyś, gdy pracowałam w telefonie zaufania, odebrałam telefon od 11-latki, która była bardzo podekscytowana, ciekawa, jak to będzie wyglądało. Dlatego myślę, że największą stratą związaną z milczeniem na temat miesiączki jest to, w ten sposób odbiera się dziewczynkom część kobiecości.

"Irytuje mnie, że choć na lekcjach wychowania do życia w rodzinie pojawia się temat miesiączki, to w przypadku tego typu tematów klasa jest dzielona i chłopcy są odcięci od informacji o menstruacji. W ten sposób kolejna cegiełka jest przykładana do tego, że chłopcy najpierw w okresie dojrzewania a potem dorośli mężczyźni są tak przerażeni wszystkim, co związane z miesiączką".

„Doświadczenie pierwszej miesiączki obarczone jest wstydem, lękiem i samotnością. Co trzecia nastolatka nie jest przygotowana na jej nadejście” – to cytat z raportu Kulczyk Foundation.

Nawet wchodząc na profil Pani Miesiączki możemy przeczytać wiele historii kobiet, które przy okazji pierwszej miesiączki albo były zawstydzane, albo wręcz doświadczały przemocy słownej ze strony członków rodziny. Bo w przekonaniu wielu rodziców nastoletnia córka, która miesiączkuje, to zagrożenie ciążą.

Jeśli w domu panuje atmosfera zaufania i jest możliwość rozmowy od najmłodszych lat, to osoba, które dostaje okres, nie stresuje się, nie wyjmuje podpasek pokątnie z szafki, nie ma problemu z tym, jak stosować środki higieniczne. A bywa, że naprawdę brak jest tej podstawowej wiedzy. Słyszałam różne historie – wiem o dziewczynkach, które próbowały przyklejać podpaskę do ciała, a nie do majtek, co wiązało się z różnymi wpadkami. Myślę, że ogromną stratą wynikającą z braku rozmów na ten temat jest utrata czasu, kiedy tym wszystkim można by się cieszyć. Udało mi się trafić na kilka historii kobiet, które opowiadały, że kiedy poinformowały swoje rodziny, swoje mamy, że już miesiączkują, to z tej okazji została niemal urządzona impreza.

Mężczyźni, ojcowie to wielcy nieobecni tego doświadczenia?

W większości  przypadków tak. Gdy słuchałam tych pozytywnych historii, w których pojawiał się element celebracji, to tu często ojcowie się pojawiali. Zazwyczaj w takim schemacie, że dziewczynka o pierwszej miesiączce mówiła mamie, mama mówiła tacie, a on np. kupował córce kwiaty czy kartkę z życzeniami. Zdecydowanie jednak większość mężczyzn nie uczestniczy w tym wydarzeniu, nie partycypuje z dziewczętami w rozmowach o dojrzewaniu. Poza tym trzeba powiedzieć, że większość dorosłych mężczyzn w Polsce ma bardzo mało pojęcie o miesiączce i słabo się orientuje w tym temacie, więc trudno oczekiwać, by dzielili się wiedzą z córką. A szkoda, bo to jest takie pole, że stosunkowo łatwo zdobyć tę wiedzę i być wspierającym. Chociażby pójść sklepu, kiedy córka potrzebuje, i kupić jej odpowiednie tampony czy podpaski.

A co z młodszym pokoleniem? Dzisiejsi chłopcy w przyszłości będą bardziej przygotowani do tego typu rozmów, zachowań?

Z pewnością idziemy w dobrym kierunku i fakt, że coraz bardziej otwarcie mówimy o miesiączce, jest krokiem w dobrą stronę. Na pewno jednak wciąż musimy edukować w tym temacie. Dla mnie jest istotne to, żeby to było rozwiązanie systemowe, niepodzielone na płci! Niesamowicie irytuje mnie to, że choć na lekcjach wychowania do życia w rodzinie pojawia się temat miesiączki, to w przypadku tego typu tematów klasa jest dzielona i chłopcy są całkowicie odcięci od informacji o menstruacji. To jest rozpisane w programie nauczania WDŻ – zajęcia są prowadzone w wymiarze 14 godzin rocznie, natomiast pięć godzin odbywa się z podziałem na płeć. W ten sposób kolejna cegiełka jest przykładana do tego, że chłopcy najpierw w okresie dojrzewania a potem dorośli mężczyźni są tak przerażeni wszystkim, co związane z miesiączką.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: